Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Zęby umyte, zwykle suche usta posmarowane jeżynową pomadką nawilżającą, szyja lekko popsikana ładnymi perfumami. Tak właśnie szykował się Bakugo na swoje wyjście z Kirishimą czy się stresował?... Oczywiście, że nie! To jest Bakugo Katsuki! On się nie stresuje takimi rzeczami!

-na czas -mruknął do siebie ubierając swoją kurtkę, na koniec szyję okręcił czerwonym szalikiem. Po chwili ruszył na du. Może miał jeszcze chwilę, ale wiedział, że Kirishima się spóźni poza tym miał ochotę sobie na uspokojenie zapalić, więc wyszedł.
Oparł się o ścianę budynku popatrzył w niebo i westchnął głośno wyciągając z kieszeni paczkę. Ustami wyciągnął jednego papierosa, a zwykłą czarną zapalniczką podpalił go. Zaciągnął się mocno i nadal trzymając w ustach papierosa wypuścił dym zamykając oczy delektując się przyszłym rakiem. Skończył palić gdy tylko z jego ust jego uzależnienie zostało wyciągnięte. Zmarszczył brwi i otworzył tylko jedno oko -co kradniesz głupi karaluchu?-mruknął do Kirishimy, który w palcach trzymał papierosa blondyna

-właśnie przyszedłem już -mruknął -a ty nie za dużo palisz?-zapytał mimo wszystko oddając peta bakugo

-pale gdy najdzie mnie ochota-wzruszył ramionami

-to już trzeci raz gdy widzę jak dziś palisz -popatrzył na Baku, który wzruszył ramionami kolejny raz -palenie zabija

-no co ty nie powiesz-wywrócił oczami idąc już prosto do miejsca, gdzie mieli iść. Kirishima poszedł za palącym-no widzisz? parę wysuszonych roślinek a tak zabójcze-mruknął kolejny raz zaciągając się. Wypuścił powoli i specjalnie w stronę Kirishimy dym, który tylko zakaszlał a bakugo się zaśmiał z tego

-bakugo przestań-prychnął cicho, ale z lekkim uśmiechem

- nic nie robię -wzruszył ramionami i gdy przechodzili obok śmietnika zgasił na nim peta -to idziemy na te łyżwy?-uniósł brew

-tak -kiwnął głową idąc prosto -mam przepustki na wyjście z terenu szkoły-mruknął do niego

-domyśliłem się widziałem jak szedłeś do Aizawy -schował ręce do kieszeni bo było trochę zimno mu w nie

-podglądałeś mnie?-zmarszczył brwi patrząc na przyjaciela

-po prostu patrzyłem przez Okno- poszedł dalej tylko trochę szybciej a Kirishima niestety musiał go dogonić. Wyszli razem z terenu szkoły. Do lodowiska mieli dosyć daleko dlatego po szybkiej naradzie a bardziej zdecydowaniu przez blondyna udali się na przystanek autobusowy, który na ich szczęście był pusty. Nie było to jakoś bardzo dziwne jednak mniej zaskakującą rzeczą było to, że autobus, do którego musieli wejść nasi bohaterowie był pełny ludzi , którzy wracali z pracy czy też dzieci, które zmęczone po lekcjach zajmowały miejsca siedzące nie chcąc dać nawet starszej pani usiąść- odpuszczamy sobie? Zajebiście -mruknął bakugo, który już chciał zawrócić na teren szkoły, bo jednak nie widziało mu się iść taki kawał jak i nie miał ochoty kisić się z innymi w autobusie.

-no co ty bakugo nie będziemy teraz rezygnować przecież-popatrzył na niego czerwonowłosy i mocno złapał go za nadgarstek i pociągnął go mocno do środka pojazdu

-nie będę się kisić kurwa w tym...-nie dokończył, bo jego przyjaciel wcisnął go do środka, a sam on też się zmieścił, ale gdy już się drzwi zamknęły nie było tak fajnie przynajmniej dla innych osób, bo bakugo od razu wylądował na rozbudowaną i umięśnioną klatę swojego przyjaciela z klasy

-widzisz? Nie jest tak źle -zaśmiał się cicho jeszcze obejmując blondyna by jednak ten się czegoś trzymał

-nie jest źle?-zmarszczył brwi, lecz nie popatrzył na Kirishime. Patrzył wszędzie tylko nie na niego

-no oczywiście za dwa przystanki ludzi będzie mniej i jeszcze zobaczysz, że będziemy mieć miejsce siedzące

-....yhm..-mruknął pod nosem a pojazd ruszył, przez co chcąc czy nie chcąc był jeszcze bliżej Eijiro.

////

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro