Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

-tylko tyle?-Kirishima zapytał Bakugo, który powoli się podnosił z niego -było tak fajnie...-dodał mrużąc oczy

-to był masaż leczniczy nie relaksujący-mruknął do niego-po za tym mieliśmy się zbierać -popatrzył na niego już stojąc obok łóżka. Odwrócił się tyłem, po czym popatrzył na walizkę. -wstawaj, a nie tylko ślinisz mi poduszkę -dodał

-wcale nie ślinie-mruknął do niego, a gdy podniósł głowę zobaczył mokrą poduszkę-jest sucha -mruknął dyskretni ją przekręcając na drugą stronę. Wyszedł z łóżka i przeciągnął się wyciągając ręce do góry.-jak mi teraz lekko~-zaśmiał się do przyjaciela

-ja mówiłem poważnie, z tym że masz iść już teraz po swoją walizkę. Nie mamy czasu-mruknął do niego sam swoją podnosząc -będę czekać na dole -mruknął już idąc do drzwi, by wyjść przed nim

-no poczekaj na mnie razem możemy znieść te walizki, bo to...

-nie-powiedział od razu -nawet nie kończ! sam sobie dam radę-mruknął po czym wyjechał z walizką. Jednak nigdzie nie poszedł tylko czekał aż ten wyjdzie. Pokój musiał zamknąć więc Kirishima musiał z niego wyjść. Gdy ten raczył wyjść i poszedł do siebie po swoją spakowaną walizkę zamknął szybko pokój na klucz i ruszył do schodów. Sam zszedł z walizką, a potem gdy już był ubrany adekwatnie do pogody ruszył do wyjścia gdzie na podwórku miał zamiar zapalić. Nikogo zdanie nie liczyło się jeśli chodziło o to. Bakugo tak się uspokajał i relaksował i tak już było. Wypuścił dym z ust i popatrzył na niebo, uśmiechnął się pod nosem myśląc o czymś. To była ta strona, o której mało kto wiedział. Stał tak kilka minut kopiąc nogą w śniegu wypuszczając ciągle dym z ust. 

****
Przyjaciele siedzieli już od godziny w pociągu. Rodzina Kirishimy nigdy nie mieszkała blisko szkoły, do której uczęszczał chłopak. Przez podróż Bakugo na początku się nie odzywał próbując ignorować Kiriego słuchając muzyki, czy patrząc się przez okno. Czerwonowłosemu udało się jednak przekonać przyjaciela na nie jedną partyjkę gry w karty.

Stukał kartami o mały stolik, na którym jeszcze przed chwilą grali. Popatrzył na blondyna, który miał zamknięte oczy po prostu śpiąc. Kiri przyglądał mu się przez chwilę składając karty. Uśmiechnął się delikatnie zawiązując karty gumką recepturką, po czym wrzucił je do plecaka. Wstał, po czym usiadł przy przyjacielu. Złapał jego głowę i położył sobie ją na ramieniu by ten nie opierał głowy o zimną szybę

-śpij...Bakugo- szepnął gdy blondyn przez to się poruszył układając się

-mm...-mruknął przysuwając się bardziej do niego

-cii...-sam zamknął oczy opierając swoją głowę o jego. Bakugo otworzył powoli jedno oko przebudzając się. Zauważył w jakiej są pozycji. Jednak zignorował to i znów zamknął oczy wracając do spokojnego snu.

******

-Kurwa! Wysiadaj szybko!-krzyknął ciągnąc swoją walizkę z wyjścia pociągu -japierddole nie śpij-krzyczał zwracając uwagę innych. Wyskoczyli w ostatniej chwili z pociągu na odpowiedniej stacji -przez ciebie prawie przespaliśmy nasz przystanek!

-przepraszam! Byłem zmęczony-krzyknął wybiegając z nim-uuuuh! Ale nam się udało

-tylko dzięki mnie się udało -popatrzył na niego pokazując na siebie -miej nadzieje, że niczego nie zapomnieliśmy -Mruknął bakugo i popatrzył na przyjaciela, który odwrócił się i popatrzył na już odjeżdżający pociąg-no to jesteśmy -mruknął pod nosem -to, co robimy?-zapytał Kiriego, który patrzył czy ma telefon słuchawki i takie tam podobne rzeczy.-słuchasz mnie w ogóle

-Ej...bo właśnie chyba odjeżdżają moje słuchawki-popatrzył na pociąg którego już tak naprawdę nie było

-ty...-popatrzył na niego -trudno, powiedz mi lepiej co robimy, bo ja nie zamierzam spać na dworcu-popatrzył na niego przechylając głowę w bok

-nie będziemy tu spać jesteś głupi? -zaśmiał się ale od razu poczuł morderczy wzrok. Tym razem to zignorował-mama już po nas powinna przyjechać  -machnął ręką, po czym złapał dłoń baku, a w drugą złapał swoją walizkę i pociągnął go na parking. Bakugo idąc tam ciągle myślał o swoim śnie. Czy naprawdę zobaczy to co mu się śniło? Nie chciał tego....nikt by nie chciał. Na parkingu, który nie był tak bardzo oprószony śniegiem jak w mieście gdzie była ich szkoła, stał ten jeden odpalony samochód. Blisko niego Kirishima puścił dłoń kumpla i poszedł tam -cześć mamo!-krzyknął machając kobiecie, która od razu wyszła z samochodu.

-Eijiro~ chodź tu -wysoka kobieta podeszła do syna i go mocno przytuliła. Mama Kiriego na szczęście nie przypominała go nawet w jednym procencie. Bakugo przez to zwyczajnie odetchnął przestając się martwić, że serio coś takiego jak jego sen mogło się stać. -ty musisz być przyjacielem mojego syna -mruknęła kobieta i podeszła do niego - nazywam się Rika Kirishima miło mi cię poznać -podała mu rękę z lekkim uśmiechem. Mama Kiriego była szatynką o niebieskich oczach. Była wysoka ale głównie przez swoje kozaki na wysokim obcasie. Miała na sobie długi czarny płaszcz a do tego biały szalik jak i do kompletu tego samego koloru rękawiczki-jest tak zimno chodźcie do samochodu -wzięła walizkę syna chcąc ją wsadzić do wcześniej otworzonego bagażnika -nie przejmuj się -mruknęła do bakugo i zrobiła to samo z jego po chwili.

*****

Cała trójka dojechała do domu jakoś po dwudziestu minutach oczywiście przez korki, które o tej godzinie były okropne. Dom nie był duży, dwupiętrowy domek z malutkim ogródkiem. Miał jakieś lampki, ale nie było żadnej przesady. Wydawało się, że nic nie zaskoczy Bakugo, a jednak stało się to. Gdy zaparkowali przed domem, a potem przyszli pod drzwi nie musieli czekać, bo one się szybko same otworzyły a w nich stała druga kobieta. Uśmiechnęła się od ucha do ucha opierając się o framugę

-wesołych świąt dziecińki!-mruknęła pokazując ostre zęby

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro