13
-nie, nadal nie jestem spakowany- mruknął do przyjaciela, który minutę temu wszedł do pokoju jakby był jego -nie chciało mi się
-ale my za godzinę wyjeżdżamy!-powiedział z ekscytacją rozglądając się po pokoju. Widział na łóżku dużo ubrań, a w walizce jedynie kosmetyczkę - jako twój bro mam obowiązek ci pomóc-położył rękę na piersi wypinając ją-to jest w regulaminie bro przyjaźni na wieki i do końca świata-popatrzył na niego z tym swoim uśmieszkiem- paragraf 42 kodeksu bro przyjaźni na wieki i do końca świata mówi, że zawsze trzeba pakować przyjaciela gdy ten chce iść się napić kawy lub zapalić
-...a...-popatrzył na niego z dziwnym wyrazem twarzy
-bo właśnie chciałeś iść zapalić prawda? To idź! Ale tylko na dwór! Nie możesz zapalić na balkonie, przecież tu może śnieg napadać do pokoju -pokazał na jego balkon. Bakugo ciągle dziwnie na niego patrząc wyciągnął paczkę z szuflady w biurku i zaczął powoli wychodzić z pokoju nie odwracając od niego wzroku.
-..na to masz miejsce, ale na wzory z matmy już nie?-popatrzył na niego gdy już stał w drzwiach. Ciągle myślał skąd ten wiedział, że on nie chce się pakować i woli iść sobie zapalić. Katsuki nienawidził się pakować, a szczególnie gdy jechał gdzieś na kilka dni. Nigdy nie wiedział czy pakować więcej ubrań czy mniej dlatego zawsze później był zirytowany bo czegoś nie zabrał albo miał za dużo i walają sie po walizce. -nie grzeb mi tylko po rzeczach...bo zabije
-spoko brooo ja tylko ci pomogę, bo są święta i trzeba sobie pomagać -zaśmiał się pokazując mu kciuka w górę -idźźź~ Chodź palenie nadal jest nie zdrowe i powinieneś je rzucić-zasmiał się patrząc na przyjaciela, który ciągle patrzył się na niego dziwnie. Nie wiedział o co chodzi Kirishimie ale naprawdę chciał iść zapalić więc po prostu zamierzał korzystać z tego, że ten chce go spakować
-mówiłeś, że to przez głupi kodeks chcesz mnie spakować-uniósł brew patrząc na niego gdy ten wkładał do walizki mu ubrania, jeszcze nie poszedł stał w drzwiach obserwując go uważnie.
-ale to też -pokazał mu palec do góry kolejny raz, po czym szybko zaczął wkładać jego rzeczy, a gdy blondyn poszedł sobie to on głośno odetchnął. -jestem w jego pokoju-mruknął do słuchawki w uchu, którą miał cały czas -powtarzam, Mina jestem już...-rozejrzał się -SAM u niego w pokoju
-pppst brawo brawo!-zaśmiała się, ale szybko zasłoniła usta i zasłoniła twarz gazetką o modzie siedząc na kanapie w salonie-bomba wyszła z budynku -mruknęła widząc Bakugo, który wyszedł przez główne drzwi.-działaj!.. znaczy-odkrząknęła-działaj-szepnęła-mam bombę na celu
Nie odpowiedział jej tylko jeszcze raz upewnił się, że jest sam w pokoju przyjaciela. Szybko z kieszeni wyciągnął prostokątne pudełeczko zapakowane w papier świąteczny, obwiązane srebrną wstążką. Pochylił się do walizki i położył je pod dwie bluzki, które wcześniej sam włożył do środka. A pakunek to był prezent dla Bakugo -misja..-cofnął się do tyłu, ale potknął się. Może to przez to, że miał za duże crocsy? Poleciał do tyłu plecami uderzając w szafę, która na jego nieszczęście była otwarta. Zacisnął oczy myśląc, że zaraz mu coś ciężkiego spadnie na łeb, ku jego zdziwieniu coś wpadło mu w ręce, a nie na głowę. Otworzył jedno oko, a gdy zobaczył co trzyma otworzył drugie by popatrzeć na to. Spadł na niego zwykły karton, który był na brzegu półki w szafie. Przestał słuchać Miny w słuchawce bo ta zwyczajnie mu wypadła z ucha i była teraz na ziemi. Zaczął rozmyślać czy otworzyć czy nie. Prawdziwy bro przyjaciel, by odłożył to na miejsce, ale... ciekawość jest chyba czasem silniejsza od lojalności. I tak było w tym przypadku Kirishima był zbyt ciekawy by teraz odłożyć to pudełko. Popatrzył na drzwi, po czym szybko otworzył pokrywkę pudełka. Popatrzył na zawartość i przechylił głowę w bok. Była to jego bluza, którą mu dał gdyż była na niego za mała. Uśmiechnął się widząc ją, myślał, że blondyn ją wyrzucił, bo nigdy go w niej nie widział. Podniósł ją i zaczął patrzeć co tam dalej było. -Zdjęcia?-uniósł brew -ile tu ich jest... -mruknął wyciągając kilka na raz.
- odpowiadaj!-krzyknęła Mina do słuchawki-ziemia do czerwonego kudłacza! Co tam się dzieje!?-krzyczała zaciskając ręce na gazecie, która się pogięła
Kiri jednak miał gdzieś odpowiadanie jej był zajęty tak naprawdę szperaniem w rzeczach osobistych Bakugo. Pierwsze zdjęcie, które wyciągnał kojarzył. To działo się całkiem niedawno bo jeszcze we wiosnę byli w nowo otwartej "restauracji" i zamówili największe kanapki z wszystkimi dodatkami. Na tym zdjęciu był Kirishima, bo to blondyn robił mu zdjęcie, bo oczywiście tego ten chciał.
-nie dostałem tego zdjęcia -mruknął pod nosem uważając, że wyszedł na nim zajebiście. Uśmiechnął się i chciał odłożyć zdjęcie ale wtedy zauważył, że zakrywa coś kciukiem. Dokładnie coś co było w tle. Czyli okno w którym odbijało się odbicie Bakugo. Jednak to nie było takie zwykłe odbicie, widział tam jego łagodny wyraz twarzy i delikatny uśmiech, którego na co dzień nikt nie był w stanie ujrzeć-dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem?-zapytał cicho- ach to przez to że keczup prysnął mi na oczy wtedy-zaśmiał się z siebie i zaczął wyciągać inne zdjęcia. Na innych zdjęciach była podobna sytuacja...widział nowy wyraz twarzy przyjaciela, który najwyraźniej na co dzień chciał ukryć-....ma spoko uśmiech-mruknął sam się na to uśmiechając.
-Bomba skończyła!-krzyknęła głośno- Halo! ODPOWIEDZ! CO TAM CIE ZJADŁO?!-wydarła sie do telefonu zapominając o tym, że raczej gdy "pilnowała bakugo" nie mogła głośno tego zdradzać.
-co ty odwalasz? Na jaką cholerę się drzesz?-usłyszała za sobą głos blondyna i sie wzdrygnęła wyrzucając telefon do góry. Chłopak bez problemów go złapał i popatrzył na ekran. Zmarszczył swoje brwi widząc głupie zdjęcie farbowanego czerwonowłosego-gadasz z tym idiotą?-zapytał jej. Przecież Kirishima był u niego w pokoju. Momentalnie się zdenerwował myśląc, że ta go szpieguje by ten mógł grzebać w jego rzeczach, ale to nie tak, że miał coś do ukrycia! A może?... Ale przecież Kiri by tego nie zrobił...
-nie! nie!-powiedziała machając rękoma-nagrywałam mu się na pocztę. Głupek nie odebrał ode mnie telefonu, a miałam mu coś ważnego do powiedzenia -wzruszyła ramionami modląc się by ten jej uwierzył
-strata czasu-powiedział -on i tak tego nie odsłucha -nacisnął czerwoną słuchawkę i rzucił jej telefon. Ruszył po tym w stronę schodów omijając ją. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, że Bakugo uwierzył w to co ta na szybko wymyśliła.
Ciężkie kroki nawet Kiri w zamkniętym pokoju usłyszał. Bakugo wraca! Jak torpeda zaczął chować karton do szafy, którą na koniec zamknął z głośnym trzaskiem. Gdy Baku wszedł on oparł się o nią plecami zakładając ręce na pierś.
-już jesteś?-zapytał go uśmiechając się nerwowo-bardzo szybko wróciłeś~
-poszedłem zapalić tylko jednego papierosa, przecież pół godziny mi to by nie zajęło-zmarszczył brwi-a co? Chciałeś mi szperać...
-oczywiście, że nie! Brooo!-zasmiał się nerwowo -wcale ci nie grzebałem!
-....-bakugo patrzył na niego nie wierząc i zaczął podchodzić do niego powoli, ale zerknał na walizkę-czy ty wsadziłeś tylko dwie bluzki przez ten czas...?-popatrzył na niego niezadowolony, że jednak w niczym mu jego pomoc nie pomogła, a on tylko zmarnował czas bo teraz musi nadal się pakować.
-...nie?-popatrzył na walizkę i na bluzki które coś ukrywały, a potem na Bakugo -tak? hehe...-popatrzył na niego. Bakugo nie był przecież głupi od razu zobaczył, że coś tu nie gra.
-....co ty tu chciałeś zrobić?!-wrzasnął
-to nie tak...ja dostałem skurczu nie mogłem spakować więcej, bo nie mogę się ruszać!-krzyknął podnosząc ręce do góry, a potem z udawanym bólem złapał się za bok -to chyba przez to, że ostatnio tak odpoczywałem zamiast ćwiczyć...tak boli -popatrzył na niego drugą rękę kładąc na kręgosłupie-....wiem, że to nie męskie narzekać i marudzić-odwrócił wzrok. Gdy kłamiesz musisz sam uwierzyć w to kłamstwo by nikt nie zauważył, że kłamiesz. Mimo że naprawdę on udawałby tylko nie wydało się, że wsadził mu prezent świąteczny do walizki...to tak jakby teraz naprawdę poczuł ten ból
-coś ci nie wierzę...teraz nagle cię boli?-uniósł brew kładąc ręce na biodrach
-cały czas boli...ale wiesz nie chciałem robić nikomu kłopotów-skrzywił się zaciskając oczy
- poczekaj...-uspokoił się przestając zaciskać ręce na swoich biodrach. Podszedł do łóżka i z niego za jednym razem zebrał wszystkie naszykowane rzeczy i wrzucił je do walizki byle jak. Gdy już wszystko wrzucił zamknął walizkę, lecz nie na zamek i pokazał palcem wskazującym na łóżko-kładź się -mruknął do niego.
-ale po co?-pochylił głowę w bok z swoją naturalną miną ale potem znów się udawanie skrzywił
-no kurwa powiedziałeś, że cię boli -warknął znów mu pokazując gdzie ma iść. Kiri nie wiedząc, o co chodzi Bakugo położył się na plecach na jego łóżku. -pomogę ci...więc się nie odzywaj -mruknął do niego sam wchodząc na łóżko. Usiadł na nogach obok leżącego i podwinął jego bluzkę.
-a...
-nie gadaj bez potrzeby, tylko mów kiedy boli -mruknął i zaczął dotykać jego bok palcami jechał nimi w górę i w dół czasem nacisnął mocniej gdzie naprawdę zabolało Kiriego.
-znasz się na tym?-zapytał go gdy ten prawie że profesjonalnie zaczął rozmasowywać jego "bolące miejsce"
-a myślisz, że ze swoim bólem chodzę do specjalistów czy żyje z nim?-prychnął. Bakugo był twardzielem, ale gdy zaczynało go boleć gdy czuł, że zaraz może stać się kontuzja lub coś to po prostu masował się znając parę rzeczy od swojej matki.
-jesteś świetny -mruknął do niego przymrużając oczy zrelaksowany gdy ten z dokładnością masował jego bok, idąc jeszcze niżej, bo zsunął jego spodnie, by zająć się jeszcze jego biodrem
-a widziałeś, żebym był niedobry z czegoś?-zapytał go znów idąc do góry
-w szkole tak naprawdę to jesteś dobry tylko z przedmiotów ścisłych -mruknął
-zamilcz lepiej albo to będzie ostatni raz gdy cię tak łagodnie dotykam -mruknął -przekręć się lepiej na brzuch-dodał odsuwając się a ten to wykonał
-jestem już cicho jak myszka -zaśmiał się sam podwijając bluzkę do góry, a głowę umiejscowił na poduszce przyjaciela, który zaczął masować jego plecy skupiając się jeszcze na tym boku i kręgosłupie, który jak mówił Kiri bolał go bardzo.
-nie zasypiaj Kirishima -mruknął patrząc na zrelaksowanego chłopaka pod nim który pomrukiwał
-Ale jest mi tak dobrze pod twoimi rączkami- odwrócił głowę patrząc na Bakusia- Masz magiczne dłonie Baku!~
-magiczne dłonie? O czym ty gadasz...-przestał go na chwilę masować-jesteś spięty. Teraz tak ci się wydaję-mruknął -magiczne dłonie-prychnął śmiechem
-nie jestem tak bardzo spięty -pokręcił głową z uśmiechem się podnosząc-wiem co mówię masz idealne dłonie do masażu~! Nie za chude i w sumie nie duże. Z takimi dobrze byś grał na flecie-zasmiał się głośno
-nie chce być flecistą czy masażystą -wzruszył ramionami-moje dłonie to wielka broń
-i aż dziwne...że mimo tego ile razy tworzą się na nich tysiące wybuchów ty ciągle masz delikatną i nawilżoną skórę.-zaśmiał się łapiąc jego jedną rękę
-...po prostu taka genetyka-pół minuty patrzył na to jak ten go trzyma za rękę, po czym wyrwał ją -już ci lepiej?-zapytał go
-o wiele-usmiechnął się do niego
-to możemy się już zbierać-mruknął baku, po czym poklepał go po plecach, by zaraz wstaćz łóżka.
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro