Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

-nie, nadal nie jestem spakowany- mruknął do przyjaciela, który minutę temu wszedł do pokoju jakby był jego -nie chciało mi się

-ale my za godzinę wyjeżdżamy!-powiedział z ekscytacją rozglądając się po pokoju. Widział na łóżku dużo ubrań, a w walizce jedynie kosmetyczkę - jako twój bro mam obowiązek ci pomóc-położył rękę na piersi wypinając ją-to jest w regulaminie bro przyjaźni na wieki i do końca świata-popatrzył na niego z tym swoim uśmieszkiem- paragraf 42 kodeksu bro przyjaźni na wieki i do końca świata mówi, że zawsze trzeba pakować przyjaciela gdy ten chce iść się napić kawy lub zapalić

-...a...-popatrzył na niego z dziwnym wyrazem twarzy

-bo właśnie chciałeś iść zapalić prawda? To idź! Ale tylko na dwór! Nie możesz zapalić na balkonie, przecież tu może śnieg napadać do pokoju -pokazał na jego balkon. Bakugo ciągle dziwnie na niego patrząc wyciągnął paczkę z szuflady w biurku i zaczął powoli wychodzić z pokoju nie odwracając od niego wzroku.

-..na to masz miejsce, ale na wzory z matmy już nie?-popatrzył na niego gdy już stał w drzwiach. Ciągle myślał skąd ten wiedział, że on nie chce się pakować i woli iść sobie zapalić. Katsuki nienawidził się pakować, a szczególnie gdy jechał gdzieś na kilka dni. Nigdy nie wiedział czy pakować więcej ubrań czy mniej dlatego zawsze później był zirytowany bo czegoś nie zabrał albo miał za dużo i walają sie po walizce. -nie grzeb mi tylko po rzeczach...bo zabije

-spoko brooo ja tylko ci pomogę, bo są święta i trzeba sobie pomagać -zaśmiał się pokazując mu kciuka w górę -idźźź~ Chodź palenie nadal jest nie zdrowe i powinieneś je rzucić-zasmiał się patrząc na przyjaciela, który ciągle patrzył się na niego dziwnie. Nie wiedział o co chodzi Kirishimie ale naprawdę chciał iść zapalić więc po prostu zamierzał korzystać z tego, że ten chce go spakować 

-mówiłeś, że to przez głupi kodeks chcesz mnie spakować-uniósł brew patrząc na niego gdy ten wkładał do walizki mu ubrania, jeszcze nie poszedł stał w drzwiach obserwując go uważnie.

-ale to też -pokazał mu palec do góry kolejny raz, po czym szybko zaczął wkładać jego rzeczy, a gdy blondyn poszedł sobie to on głośno odetchnął. -jestem w jego pokoju-mruknął do słuchawki w uchu, którą miał cały czas -powtarzam, Mina jestem już...-rozejrzał się -SAM u niego w pokoju

-pppst brawo brawo!-zaśmiała się, ale szybko zasłoniła usta i zasłoniła twarz gazetką o modzie siedząc na kanapie w salonie-bomba wyszła z budynku -mruknęła widząc Bakugo, który wyszedł przez główne drzwi.-działaj!.. znaczy-odkrząknęła-działaj-szepnęła-mam bombę na celu

Nie odpowiedział jej tylko jeszcze raz upewnił się, że jest sam w pokoju przyjaciela.  Szybko z kieszeni wyciągnął prostokątne pudełeczko zapakowane w papier świąteczny, obwiązane srebrną wstążką. Pochylił się do walizki i położył je pod dwie bluzki, które wcześniej sam włożył do środka. A pakunek to był prezent dla Bakugo -misja..-cofnął się do tyłu, ale potknął się. Może to przez to, że miał za duże crocsy? Poleciał do tyłu plecami uderzając w szafę, która na jego nieszczęście była otwarta. Zacisnął oczy myśląc, że zaraz mu coś ciężkiego spadnie na łeb, ku jego zdziwieniu coś wpadło mu w ręce, a nie na głowę. Otworzył jedno oko, a gdy zobaczył co trzyma otworzył drugie by popatrzeć na to. Spadł na niego zwykły karton, który był na brzegu półki w szafie. Przestał słuchać Miny w słuchawce bo ta zwyczajnie mu wypadła z ucha i była teraz na ziemi. Zaczął rozmyślać czy otworzyć czy nie. Prawdziwy bro przyjaciel, by odłożył to na miejsce, ale... ciekawość jest chyba czasem silniejsza od lojalności. I tak było w tym przypadku Kirishima był zbyt ciekawy by teraz odłożyć to pudełko. Popatrzył na drzwi, po czym szybko otworzył pokrywkę pudełka. Popatrzył na zawartość i przechylił głowę w bok. Była to jego bluza, którą mu dał gdyż była na niego za mała. Uśmiechnął się widząc ją, myślał, że blondyn ją wyrzucił, bo nigdy go w niej nie widział. Podniósł ją i zaczął patrzeć co tam dalej było. -Zdjęcia?-uniósł brew -ile tu ich jest... -mruknął wyciągając kilka na raz.

-  odpowiadaj!-krzyknęła Mina do słuchawki-ziemia do czerwonego kudłacza! Co tam się dzieje!?-krzyczała zaciskając ręce na gazecie, która się pogięła

Kiri jednak miał gdzieś odpowiadanie jej był zajęty tak naprawdę szperaniem w rzeczach osobistych Bakugo. Pierwsze zdjęcie, które wyciągnał kojarzył. To działo się całkiem niedawno bo jeszcze we wiosnę byli w nowo otwartej "restauracji" i zamówili największe kanapki z wszystkimi dodatkami. Na tym zdjęciu był Kirishima, bo to blondyn robił mu zdjęcie, bo oczywiście tego ten chciał. 

-nie dostałem tego zdjęcia -mruknął pod nosem uważając, że wyszedł na nim zajebiście. Uśmiechnął się i chciał odłożyć zdjęcie ale wtedy zauważył, że zakrywa coś kciukiem. Dokładnie coś co było w tle. Czyli okno w którym odbijało się odbicie Bakugo. Jednak to nie było takie zwykłe odbicie, widział tam jego łagodny wyraz twarzy i delikatny uśmiech, którego na co dzień nikt nie był w stanie ujrzeć-dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem?-zapytał cicho- ach to przez to że keczup prysnął mi na oczy wtedy-zaśmiał się z siebie i zaczął wyciągać inne zdjęcia. Na innych zdjęciach była podobna sytuacja...widział nowy wyraz twarzy przyjaciela, który najwyraźniej na co dzień chciał ukryć-....ma spoko uśmiech-mruknął sam się na to uśmiechając.

-Bomba skończyła!-krzyknęła głośno- Halo! ODPOWIEDZ! CO TAM CIE ZJADŁO?!-wydarła sie do telefonu zapominając o tym, że raczej gdy "pilnowała bakugo" nie mogła głośno tego zdradzać.

-co ty odwalasz? Na jaką cholerę się drzesz?-usłyszała za sobą głos blondyna i sie wzdrygnęła wyrzucając telefon do góry. Chłopak bez problemów go złapał i popatrzył na ekran. Zmarszczył swoje brwi widząc głupie zdjęcie farbowanego czerwonowłosego-gadasz z tym idiotą?-zapytał jej. Przecież Kirishima był u niego w pokoju. Momentalnie się zdenerwował myśląc, że ta go szpieguje by ten mógł grzebać w jego rzeczach, ale to nie tak, że miał coś do ukrycia! A może?... Ale przecież Kiri by tego nie zrobił...

-nie! nie!-powiedziała machając rękoma-nagrywałam mu się na pocztę. Głupek nie odebrał ode mnie telefonu, a miałam mu coś ważnego do powiedzenia -wzruszyła ramionami modląc się by ten jej uwierzył 

-strata czasu-powiedział -on i tak tego nie odsłucha -nacisnął czerwoną słuchawkę i rzucił jej telefon. Ruszył po tym w stronę schodów omijając ją. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, że Bakugo uwierzył w to co ta na szybko wymyśliła.

Ciężkie kroki nawet Kiri w zamkniętym pokoju usłyszał. Bakugo wraca! Jak torpeda zaczął chować karton do szafy, którą na koniec zamknął z głośnym trzaskiem. Gdy Baku wszedł on oparł się o nią plecami zakładając ręce na pierś.

-już jesteś?-zapytał go uśmiechając się nerwowo-bardzo szybko wróciłeś~

-poszedłem zapalić tylko jednego papierosa, przecież pół godziny mi to by nie zajęło-zmarszczył brwi-a co? Chciałeś mi szperać...

-oczywiście, że nie! Brooo!-zasmiał się nerwowo -wcale ci nie grzebałem!

-....-bakugo patrzył na niego nie wierząc i zaczął podchodzić do niego powoli, ale zerknał na walizkę-czy ty wsadziłeś tylko dwie bluzki przez ten czas...?-popatrzył na niego niezadowolony, że jednak w niczym mu jego pomoc nie pomogła, a on tylko zmarnował czas bo teraz musi nadal się pakować.

-...nie?-popatrzył na walizkę i na bluzki które coś ukrywały, a potem na Bakugo -tak? hehe...-popatrzył na niego. Bakugo nie był przecież głupi od razu zobaczył, że coś tu nie gra.

-....co ty tu chciałeś zrobić?!-wrzasnął

-to nie tak...ja dostałem skurczu nie mogłem spakować więcej, bo nie mogę się ruszać!-krzyknął podnosząc ręce do góry, a potem z udawanym bólem złapał się za bok -to chyba przez to, że ostatnio tak odpoczywałem zamiast ćwiczyć...tak boli -popatrzył na niego drugą rękę kładąc na kręgosłupie-....wiem, że to nie męskie narzekać i marudzić-odwrócił wzrok. Gdy kłamiesz musisz sam uwierzyć w to kłamstwo by nikt nie zauważył, że kłamiesz. Mimo że naprawdę on udawałby tylko nie wydało się, że wsadził mu prezent świąteczny do walizki...to tak jakby teraz naprawdę poczuł ten ból

-coś ci nie wierzę...teraz nagle cię boli?-uniósł brew kładąc ręce na biodrach

-cały czas boli...ale wiesz nie chciałem robić nikomu kłopotów-skrzywił się zaciskając oczy

- poczekaj...-uspokoił się przestając zaciskać ręce na swoich biodrach.  Podszedł do łóżka i z niego za jednym razem zebrał wszystkie naszykowane rzeczy i wrzucił je do walizki byle jak. Gdy już wszystko wrzucił zamknął walizkę, lecz nie na zamek i pokazał palcem wskazującym na łóżko-kładź się -mruknął do niego.

-ale po co?-pochylił głowę w bok z swoją naturalną miną ale potem znów się udawanie skrzywił

-no kurwa powiedziałeś, że cię boli -warknął znów mu pokazując gdzie ma iść. Kiri nie wiedząc, o co chodzi Bakugo położył się na plecach na jego łóżku. -pomogę ci...więc się nie odzywaj -mruknął do niego sam wchodząc na łóżko. Usiadł na nogach obok leżącego i podwinął jego bluzkę.

-a...

-nie gadaj bez potrzeby, tylko mów kiedy boli -mruknął i zaczął dotykać jego bok palcami jechał nimi w górę i w dół czasem nacisnął mocniej gdzie naprawdę zabolało Kiriego.

-znasz się na tym?-zapytał go gdy ten prawie że profesjonalnie zaczął rozmasowywać jego "bolące miejsce"

-a myślisz, że ze swoim bólem chodzę do specjalistów czy żyje z nim?-prychnął. Bakugo był twardzielem, ale gdy zaczynało go boleć gdy czuł, że zaraz może stać się kontuzja lub coś to po prostu masował się znając parę rzeczy od swojej matki.

-jesteś świetny -mruknął do niego przymrużając oczy zrelaksowany gdy ten z dokładnością masował jego bok, idąc jeszcze niżej, bo zsunął jego spodnie, by zająć się jeszcze jego biodrem

-a widziałeś, żebym był niedobry z czegoś?-zapytał go znów idąc do góry

-w szkole tak naprawdę to jesteś dobry tylko z przedmiotów ścisłych -mruknął

-zamilcz lepiej albo to będzie ostatni raz gdy cię tak łagodnie dotykam -mruknął -przekręć się lepiej na brzuch-dodał odsuwając się a ten to wykonał

-jestem już cicho jak myszka -zaśmiał się sam podwijając bluzkę do góry, a głowę umiejscowił na poduszce przyjaciela, który zaczął masować jego plecy skupiając się jeszcze na tym boku i kręgosłupie, który jak mówił Kiri bolał go bardzo.

-nie zasypiaj Kirishima -mruknął patrząc na zrelaksowanego chłopaka pod nim który pomrukiwał

-Ale jest mi tak dobrze pod twoimi rączkami- odwrócił głowę patrząc na Bakusia- Masz magiczne dłonie Baku!~

-magiczne dłonie? O czym ty gadasz...-przestał go na chwilę masować-jesteś spięty. Teraz tak ci się wydaję-mruknął -magiczne dłonie-prychnął śmiechem

-nie jestem tak bardzo spięty -pokręcił głową z uśmiechem się podnosząc-wiem co mówię masz idealne dłonie do masażu~! Nie za chude i w sumie nie duże. Z takimi dobrze byś grał na flecie-zasmiał się głośno

-nie chce być flecistą czy masażystą -wzruszył ramionami-moje dłonie to wielka broń

-i aż dziwne...że mimo tego ile razy tworzą się na nich tysiące wybuchów ty ciągle masz delikatną i nawilżoną skórę.-zaśmiał się łapiąc jego jedną rękę

-...po prostu taka genetyka-pół minuty patrzył na to jak ten go trzyma za rękę, po czym wyrwał ją -już ci lepiej?-zapytał go 

-o wiele-usmiechnął się do niego

-to możemy się już zbierać-mruknął baku, po czym poklepał go po plecach, by zaraz wstaćz łóżka.

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro