12
Dni szybko zaczęły mijać. Mimo dziwnych ostatnich dni u Bakugo nic się w jego życiu drastycznego nie zmieniło, ani wydarzyło Każdy zaczął myśleć już tym, że są zaraz święta. Dziewczyny miały już świąteczne pazurki, a miłośnicy kakała i cynamonu zaczynali pić i jeść ulubione już typowo świąteczne przysmaki. Śnieg zaczął padać może z kilka dni temu, a już na ziemi był wszędzie rozwalony zimowy puch.
Bakugo siedział u siebie, a walizka, która była w rogu jego pokoju była pusta. Nawet najmniejszy ciuch się z niej nie wywalał, blondyn jakoś nie spieszył się z pakowaniem, a powinien bo święta miały być już zaraz. Jego pokój wcale nie posiadał świątecznego klimatu nie to, co u na przykład Deku, który nakupował malutkie czapeczki świąteczne, by ubrać je na głowę każdej figurki jaką posiadał w swojej kolekcji.
-tsh..-wyrwał kolejną stronę, ale gdy była ona krzywa to zaczął wyrywać drugą. Z agresją zamknął szybko zeszyt by więcej kartek nie stracić i oparł się o oparcie krzesła odchylając głowę do tyłu -nie wiem...-syknął, ale jego rozmyślenia przerwało pukanie, a bardziej walenie do drzwi ręką.-czego?!
-Bakugo! Idziesz z nami do galerii?!-usłyszał głos Kaminariego, który specjalnie zbliżył usta do dziurki od klucza krzycząc do niego. -dawaj! Wyłaź!-dalej krzyczał, ale gdy Baku otworzył drzwi on spadł na ziemię, ale reszta za nim jeszcze stała patrząc sie na blondyna.
-gh..niech będzie-mruknął bez żadnych krzyków czy innych takich.
-serio? Dosyć szybko poszło-zaśmiał się cicho. Bez żadnych awantur Bakugo szybko zebrał się, po czym cała ich ekipa składająca się z Bakugo, Kirishimy, Kaminariego, Sero i Miny ruszyli oni do galerii.
Głośna grupa szła przez miasto nie przejmując się tym, że ludzie nie tylko gapili się na nich, bo byli znani przez swój przyszły zawód i praktyki, ale również, bo niektórzy z nich teraz się wygłupiali i wyglądało to komicznie. By przejść do Galerii nasi przyszli bohaterowie musieli przejść przez park mimo mroźnej pogody było tam dużo dzieci. Jedne bawiły się na zamarzniętej rzece, a inne robiły różne rzeczy ze śniegu. Nawet nie zauważyli jak to się stało, że przechodząc obok jednej grupki gimnazjalistów zostali wciągnięci w wojnę, a bardziej to Bakugo wywołał gorszą. Dzieciaki bardzo fajnie się bawiły, rzucali w siebie śnieżkami by było ciekawiej do obrony czy ataku używali swoich mocy więc to była wojna "na śmierć i życie". Nagle jednak biała kulka trafiła prosto i szybko w tył głowy blondyna. Oczywiście było to słychać, a on sam zatrzymał się. Jego przyjaciele starali się nie śmiać. Kaminari czy Mina zasłaniali usta ręką, by nie wybuchnąć śmiechem.
-....nie wiesz z kim zadarłeś dzieciaku...-syknął z mordem w głosie odwracając się strasznie powoli do chłopaka. Zmierzył go wzrokiem i szybko pochylił się po śnieg spod swoich nóg. Dosyć szybko się zamachnął i jak torpeda rzucił śnieżkę, która jednak zatrzymała się przy twarzy młodszego chłopaka, a bardziej to się odbiła od niewidzialnej bariery i poleciała z powrotem do właściciela.
-uważaj!-krzyknął Kirishima, który rzucił się przed kumpla, przez co dostał śnieżką w klatę epicko broniąc przyjaciela-bro!-szybko wyciągnął głowę do góry i popatrzył na nich mając włosy całe we śniegu, gdyż wpadł do zaspy. -pomścijcie mnie!-krzyknął kładąc rękę na klatę w którą dostał i padł martwy
-jak mogłeś! Naszego Eijiro?! Czeka was kara!-krzyknął Kaminari wkręcony w zabawę i pokazał na dzieci palcem, po czym szybko zaczął robić amunicję, by mieć czym rzucać do młodszych, a było ich więcej przez co walka była nie równa. Jednak każdy się bawił dobrze, a nawet i Bakugo, rzucał w dzieci i miał frajdę gdy trafiał w ich twarze krzyczał wtedy, że dziesięć punktów dla niego. Kirishima później zmarchwystał i też dołączył do zabawy aż tak upłyneło im mniej więcej pół godziny
-powiedzcie mi...jak mogliście przegrać z bachorami?-warknął Bakugo gdy już wychodzili z parku
-a ty co? Nie przegrałeś?-uniosła brew Mina idąc z nimi po walce do galerii, otrzepywała nogi ze śniegu
-ja im dałem wygrać-prychnął Bakugo a Kirishima objął go po przyjacielsku ramieniem, ale też i Minę stając między nimi.
-proszę proszę...bez krzyków i bez kłótni -mruknął - ja się bardzo dobrze bawiłem!-zaśmiał się patrząc na przyjaciół stając z nimi na pasach przed wielkim budynkiem pełnym znanych sklepów.
Weszli do środka, a przyjemna atmosfera świąteczna aż prosiła o to, by nie wyjść bez toreb z prezentami. Kolędy były puszczane z głośników a cała galeria była ozdobiona w szaro niebiesko białych ozdobach.
-zaczynamy od ciuchów potem się rozdzielamy a na koniec idziemy czegoś się napić-powiedziała głośno plan różowo włosa. Bez odpowiedzi chłopaków pociągnęła ich w stronę sklepów. Gdzie zachwycona złapała koszyk, by pakować różne sweterki do koszyka. Bakugo oczywiście w pewnym momencie sobie poszedł, ale Kirishima ruszył za nim, by go sprowadzić do reszty grupy, z którą przyszli.
-baku gdzie ty idziesz?-podbiegł do niego szybko
-jak najdalej od was -wzruszył ramionami
-mogę iść z tobą?
-... chodź -pociągnął go na dzieł męski, a Kiri poszedł z nim zapominając, że miał z nim wrócić do reszty.
*****
Kaminari dopiero po chwili zorientował się, że został sam na środku sklepu pełnego ludzi
-ej...no świetnie-mruknął oddychając głośno. Zrobił dwa kroki do tyłu podskakując, by znaleźć przyjaciół za wieszakami ale nic nie widział.-no nie zostawili mnie...znowu to samo -odetchnął i zrobił kolejne dwa kroki w tył po czym nagle potknął się o czyiś koszyk, zrobił dziwny obrót i gdy zakręciło mu się w głowie na kogoś wpadł, a z tym kimś wleciał pomiędzy wieszaki -sorry chłopie...-mruknął do niego lekko się podnosząc i by odsunąć się położył na nim rękę -huh...babo?-zasmiał się nerwowo czując pierś pod ręką. Był pewny, że chyba wpadł na mężczyznę. Zaczął uciskać cycucha zapominając o tym, że właśnie kogoś obmacywał i że siedział na ziemi pomiędzy wieszakami
-wystarczy chłopie-mruknął tak niski i spokojny głos który uświadomił blondyna, że jednak wpadł na faceta -Kaminari-dodał po czym popatrzył na niego fioletowymi oczami
-a...a...-otworzył usta lekko patrząc na shinso pod nim. -sorry sorrrrry!-zasmiał się zabierając rękę z niego położył ją na karku -nie chciałem nazwać cię babą..po prostu wydało mi się...wiesz jak stąd wyjść?-popatrzył na niego siadając sobie na nim
-kompletnie nie wiem-pokręcił głową-ale tu tak źle nie jest -wzruszył ramionami patrząc na niego. I położył rękę na biodrze blondyna
-co? Co? Co?!-krzyknął patrząc na niego
-Kaminari?-usłyszał głos za ubrań, a po chwili czyjaś ręka wyciągnęła blondyna za kołnierz-czy ty się ukrywasz przed zakupami ?-zmarszczyła brwi Mina dając ciągle zdezorientowanemu chłopakowi koszyk -co nie idziesz? Poszukajmy reszty!
***
-Baku?-zawołał blondyna, który chodził sobie pomiędzy alejkami
-hm..?-mruknąłby ten coś powiedział więcej
-już się spakowałeś na nasz wyjazd?-zapytał go
-nawet o tym jeszcze nie myślałem -mruknął biorąc wieszak z jakąś bluzką -nie lubię świąt..tsh -warknął rzucając na miejsce wieszak
-spokojnie baku! To ja ci pomogę
-w czym niby?-uniósł brew biorąc inną bluzkę
-no w pakowaniu cię. Bo ja już jestem od trzech dni spakowany -powiedział dumnie-to będą hiper wspaniałe i męskie święta~
-nie chce pomocy..-poszedł w inna stronę-poradzę sobie sam jak zawsze
-i tak ci pomogę!~-powiedział w podskokach idąc za nim-nie jesteś sam. Już to przerabialiśmy.
-nie pozwalam-nawet nie zerknął na niego przewieszając jaką koszulkę przez ramię.
-wydaje mi się, że nie masz już odwrotu bo od razu po powrocie idę z tobą do twojego pokoju bro~
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro