7
Uwaga, w tym rozdziale będę opisywać tortury, pewnie mi nawet nie wyjdzie, ale ostrzeżenie wolę zrobić na wszelki wypadek 😁
*Levi pov*
Wracając do domu po spotkaniu z Erenem, cały czas myślałem tylko o jednym. Kenny. Co zrobi ten wariat, kiedy wrócę do domu później niż zwykle?
Bardzo przyjemnie było wyjść z kolegą do herbaciarni, ale teraz mam problem. Niepewnie szedłem przed siebie, aż w końcu stanąłem przed drzwiami domu.
Odetchnąłem i wszedłem do środka. Starałem się zachowywać jak najciszej, może Kenny śpi...? Ale i tak po chwili stanął przede mną wysoki mężczyzna z szerokim uśmiechem na twarzy. Zbyt szerokim. Nienaturalnym.
- Hej Levi~ Dlaczego wróciłeś tak późno?
Podszedł do mnie i przejechał tym swoim obleśnym łapskiem po moim policzku. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Wiedziałem do czego zmierza ten psychol.
- Wiesz, chyba będę musiał cię ukarać~
Patrzył mi prosto w oczy i oblizał usta.
- Chodź, chodź idziemy do mojego ulubionego pokoiku~ - Uśmiech nie znikał z jego twarzy, a oczy lśniły coraz jaśniejszym blaskiem. Pewnie już widział oczami wyobraźni, jak się ze mną "bawi".
Weszliśmy do pomieszczenia, przeznaczonego specjalnie do zabaw Kenny'ego.
Mężczyzna pchnął mnie na krzesło, a sam zamknął drzwi na klucz. Następnie podszedł do szafki i przyniósł linę, którą przywiązał mnie do krzesła żebym przypadkiem nie próbował uciec. Tak jakbym miał z nim jakiekolwiek szanse.
Kenny zaczął grzebać w szufladach. Chwilę później już stał obok mnie ze swoimi narzędziami fryzjerskimi...
Zaczął nożyczkami. Zawsze zaczyna nożyczkami. Podwinął rękawy mojej bluzy i zaczął nacinać skórę. Zamknąłem oczy nie chcąc na to patrzeć, ale mimo to czułem jak ciepła ciecz spływa po całej długości moich rąk, i jak nożyce rozcinają ciało, w niektórych miejscach płycej, a w niektórych głębiej... Nożyczki są tępe w porównaniu z nożami, to tak bardzo boli...
Kenny ciął, tworząc na moich rękach krwawe wzory. Kiedy skończyło mu się miejsce na przedramionach, przeniósł się na ramiona.
W końcu znudziły mu się nożyczki, więc odrzucił je gdzieś na podłogę i wyjął jakąś dziwną szczotkę ze spiczastą końcówką. Zaczął wbijać tą końcówkę w moje uda. Wbijał i wyciągał, tworząc mnóstwo dziurek z których wypływała szkarłatna ciecz. Inną szczotkę, taką kolczastą w kształcie walca wepchnął mi do ust, głęboko dociskając i utrudniając mi tym samym oddychanie.
Następnie rozgrzaną prostownicą do włosów zaczął dotykać mojej skóry na brzuchu.
Mocniej wcisnął szczotkę do moich ust, jednocześnie wbijając mi w nogę grzebień.
Na moim nosie zacisnął jakąś mocną spinkę, siłą zmusił mnie abym otworzył oczy i prysnął mi w nie jakimś piekącym płynem.
Nie wiem jak długo to trwało. Zawsze podczas tych "zabaw" traciłem poczucie czasu. Kiedy wreszcie skończył, rozciął linę która trzymała mnie na krześle, po czym zostawił mnie samego w pomieszczeniu. Zsunąłem się z krzesła na podłogę. Nie miałem już siły iść do mojego pokoju. Zasnąłem w kałuży własnej krwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro