Cierpiąca dusza
Siedzę w łazience naprzeciw lustra. Widzę w nim zalaną łzami twarz. Moje drugie ja pyta: "Kto to? Czy ta bezradna dusza to ja?"
W ręce trzymam coś ostrego. To żyletka. Dlaczego to takie trudne? Czemu nie potrafię tego zrobić? Dlaczego tak trudno znaleźć kogoś komu na tobie zależy? Kogoś kto nie patrzy na ciebie z góry. Starasz się jak możesz, ale nikt tego nie zauważa. Jaki więc jest sens się starać, biec dalej? Może lepiej po prostu odejść. To pewne, że gdybym odeszła nikt by za mną nie płakał. Nawet nie jestem tego warta. Z trudem ocieram łzy, a następnego dnia udaję, że wszystko jest ok. Ludzie dookoła mnie widzą normalną dziewczynę. Nie mają pojęcia, że ta dziewczyna od środka jest zniszczona, czuję tylko pustkę i bezustanny ból, cierpienie. Ta sama dziewczyna stara się normalnie żyć, nie patrzeć wstecz... ale umysł kieruje ją w inną stronę. Do innego świata. Do świata, w którym nie ma nic. Do świata wiecznego odpoczynku, spokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro