Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

-Halo?Nicole czy wszystko dobrze?-Zapytał Jake a uśmiechnęłam się do słuchawki.

-Ekhm em.... dobrze,dziękuję dlaczego pytasz?

-Maja mi wszystko opowiedziała więc pomyślałem...

-Zaraz,zaraz a od kiedy to tak sobie o mnie rozmawiacie?

-Martwię... znaczy martwimy się o ciebie.

-Wszystko w porządku serio,dziękuję...-Odpowiedziałam rumieniąc się.

Zapadła chwilowa cisza,po czym zapytałam:

-A tak tylko zapytam,skąd masz mój numer?

-Tajemnica.-Odpowiedział a ja przewróciłam oczami.

-Maja ci dała prawda?-Zapytałam i tak znając prawdę.

-Może...-Prychnął a ja razem z nim.

-Dziękuję że zapytałeś jak się czuję to miłe,okej Jake idę spać. Dobranoc.

-Dobranoc Nicole.-Powiedział i się rozłączył.

Po zakończeniu rozmowy weszłam pod prysznic i siedziałam z godzinę pod ścianką. Myślałam dlaczego to życie jest takie popieprzone. I w tym właśnie momencie przypomniałam sobie dziewczyny jak kiedyś powiedziały:"Życie jest proste albo masz przejebane, albo wyjebane." W mojej sytuacji to chyba przejebane. Nie raz myślałam o tym żeby sięgnąć po żyletkę i przejechać sobie po żyłach,ale...jestem za słaba żeby to robić. Z drugiej strony po co się ciąć? Co to da? Moim zdaniem na pewno nie ulgę,lecz większy ból i ślady na ciele. To już jest nudne. Te koszmary,Mike na przerwach no i mam dość siebie. Przez te prawie 4 miesiące nadal się nie pozbierałam. Jestem idiotką i tyle.

Po tych rozmyślaniach wyszłam z kabiny,ubrałam się w piżamę,uczesałam i weszłam do łóżka. Dziś postanowiłam,że koniec z użalaniem się nad sobą,nie warto. Wylałam tyle łez,że nie potrzeba więcej. Cóż łatwo mówić trudniej zrobić. Zostały te koszmary i Mike....Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Ale nie to koniec. To już zdecydowanie trwa za długo. Koniec z przeszłością,ważniejsze jest tu i teraz. Włączyłam płytę i przy anielskich głosach chłopaków z 1D zasnęłam.

Jake Pov's

Miałem wielką nadzieję,że z Nicole wszytko w porządku. Wiedziałem jak bardzo przeżyła rozmowę z tym dupkiem. A kiedy zaczęła płakać to...musiałem ją przytulić. Nienawidzę patrzeć jak dziewczyny są w takim stanie. Musiałem to zrobić. Kiedy się uspokoiła odepchnąłem ją lekko od siebie,aby wytrzeć jej łzy. Wyglądała tak niewinnie że miałem ochotę ją...pocałować. To dziwne,dawno czegoś takiego nie czułem. Martwię się o nią przez cały dzień i musiałem wiedzieć czy znów nie płacze,więc zadzwoniłem do Mai:

-Halo?Maja?

-Tak,a kto mówi?

-Jake.

-O hej no co tam?

-Mam do ciebie prośbę. Sprawdzisz czy z Nicole wszytko okej? Rozmawiała dziś z Mikiem,a potem płakała.

-Japierdole co za chuj,kurwa okej. Wpadnę dzisiaj do niej i porozmawiam.

Na wiązankę przekleństw,które padły z jej ust uśmiechnąłem się sam do siebie.

-Okej,dziękuję.

-Jake?

-Tak?

-Mam dwa pytanka. Czy jej pomogłeś i dlaczego przejmujesz się nią jakby nie wiem,znaliście się od lat?

-Oczywiście,że jej pomogłem. Nie lubię patrzeć jak dziewczyny są w takim stanie. A martwię się bo...przecież już ją znam i nie mogłem jej zostawić samej w takiej sytuacji. I strasznie się przejęła tym debilem.-Odpowiedziałem.

-No to dobrze,gdybyś jej nie pomógł to nie wiem co by się stało. Spokojnie pogadam z nią i wszystko ci później powiem.

-No,to do zobaczenia.

-Na razie.

Od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Wiem,że Maja jej pomoże. Dziś znowu się ścigamy i mam nadzieję,że Nicole wpadnie.

***

Jest godzina 20:50 i wszyscy już jesteśmy na miejscu. Naglę widzę Maje ,która zmierza ku nam. Wychylam się aby zobaczyć czy Nicole przyszła. Niestety nie pojawiła się.

-Hej chłopaki. Dziewczyny nie przyjdą. Niki ma na dzisiaj dość,Angel jest właśnie z Charlim,a Sel musiała coś załatwić.-Powiedziała.

-Okej. To my już się szykujemy,trzymaj kciuku kochanie.-Powiedział Tomek do Mai.

-Jak zawsze skarbie.-Odpowiedziała wskakując na Tomka i zaczęli się całować.

Stałem koło nich jak palant. W końcu powiedziałem:

-Dobra gołąbeczki,bo się połkniecie. Tomek rusz dupsko i zapierdzielamy na start.

-No już idę.-Odpowiedział.

Poszliśmy w kierunku motocyklów. Usłyszeliśmy start i ruszyliśmy. Całą drogę myślałem o Nicole. Ledwo wykręciłem na zakręcie. Przycisnąłem gaz i pojechałem przed siebie. Widzę metę,nagle obok mnie znajduje się Tomek i mnie wyprzedza. Już jest na mecie,a ja zaraz za nim. Wszyscy zaczęli się zbliżać i gratulować. Chciałem mu powiedzieć że dałem mu fory,ale nie będę takim chamem. Nie mogłem się skupić,moim umysłem zawładnęła ta drobniutka dziewczyna. Jeszcze żadna w tak krótkim czasie nie zwróciła na siebie mojej uwagi. Jestem ciekawy czy rozmowa z Mają pomogła. Chciałbym ją przytulić i powiedzieć że wszystko będzie dobrze...

-No stary! Dziś cię pokonałem.-Wykrzyknął Tomek wyrywając mnie z zamyśleń.

-Em..tak,tak gratuluję stary.-Poklepałem go i zwróciłem się do Mai:

-Maja,dałabyś mi numer do Nicole?

-Jasne,zapisuj:834256179.

-Okej,dzięki.

-To co, idziemy gdzieś czy zwijamy się do domu?-Spytał Tomek.

-Kochanie jestem zmęczona,chodźmy do domu.-Powiedziała Maja.

-Okej zawiozę cię.-Odpowiedział Tomek.

-Ja cię stary później dogonię.-Powiedziałem i pożegnałem się z nimi.

Przez chwilę zastanawiałem się czy do niej zadzwonić. Ale ja musiałem wiedzieć jak się czuje. Wybrałem jej numer. Odebrała po dwóch sygnałach:

-Halo?Nicole czy wszystko dobrze?-Zapytałem z szybkim biciem serca.

-Ekhm em.... dobrze,dziękuję dlaczego pytasz?-Zapytała a moje oczy zrobiły się większe,bo co mam jej niby powiedzieć? Że się martwię jak cholera?

-Maja mi wszystko opowiedziała,więc pomyślałem...

-Zaraz,zaraz a od kiedy to tak sobie o mnie rozmawiacie?-Zapytała a ja się uśmiechnąłem.

-Martwię... znaczy martwimy się o ciebie.-Kurwa...

-Wszystko w porządku serio,dziękuję...-W tej chwili kamień spadł mi z serca.

Nastała chwilowa cisza a ja nie wiem co mam powiedzieć. Nagle Nicole zapytała:

-A tak tylko zapytam,skąd masz mój numer?

-Tajemnica.-Odpowiedziałem.

-Maja ci dała prawda?

-Może...-Prychnąłem i słyszę że ona razem ze mną.

-Dziękuję że zapytałeś jak się czuję to miłe,okej Jake idę spać. Dobranoc.

-Dobranoc Nicole.-Powiedziałem i od razu się rozłączyłem.

Poczułem się jakby lekko na duszy. Nie płakała,było wszystko okej.... W takim razie mogę spokojnie pójść spać.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro