Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Wstaję z krzesła jak oparzona. Mało co nie nie powstrzymałam się żeby na niego się nie rzucić.

-Co ty tu robisz?-Zapytałam.

-No wiesz,to co wszyscy w galerii.-Odpowiedział kpiącym tonem.

-Zebrało ci się kurwa na żarty. Czego ode mnie chcesz?-Nie jestem do niego przyjacielsko nastawiona...

-Przywitać się chciałem,a ty do mnie z mordą.-Uśmiechnął się cwaniacko.

-Wiesz co? Jesteś najgorszym kutasem jakiego kiedykolwiek poznałam.

-A ty najgorszą dziwką jaką kiedykolwiek spotkałem.-Już miałam odejść,ale złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

-A teraz mnie posłuchaj. Za to co mi zrobiłaś poniesiesz karę ty szmato.

-Śmieszny jesteś. Ja nie jestem męską dziwką.

-Wiesz co? Mam ochotę ci coś zrobić,ale to jest miejsce publiczne.-Wysyczał prosto do mojego ucha a po mnie przeszedł niemiły dreszcz.

-Możesz mnie puścić?!-Zapytałam próbując wyrwać się z jego uścisku.

Ani drgnął. Nagle widzę za jego plecami Angel i Sel. Po minie Sel mogę wywnioskować,że jest zła i zdezorientowana. Podbiegły do nas a Angel zaczęła:

-Ty świnio! Puść ją!-Krzyknęła.

Mike w końcu odpuścił i powiedział:

-Wszystkie jesteście takie same.-Teraz zwraca się do mnie.-A z tobą jeszcze się policzę.-I odszedł zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.

Widzę,że Sel jest bliska płaczu. Angel podeszła do mnie i przytuliła.

-Nic ci nie jest?

-Nie. Wszystko w porządku. Tylko nie mogę zrozumieć jak on się mógł tak bardzo zmienić. Może jednak go nie znałam. Jak ja mogłam być z takim człowiekiem.-Odpowiedziałam.

-Spokojnie.-Powiedziała Angel,a ja odsunęłam się i podeszłam do Sel.

-Wszystko okej?

-Tak. Powiedz mi czemu zakochałam się w takim dupku?

-Wiesz...po prostu tak to już jest. Ja też go bardzo kochałam,a przy Jake'u naprawdę o nim już nie myślę.

-Ehh... Może mi przejdzie.-Uśmiechnęła się smutno i mnie przytuliła.

Po chwili wszystkie już siedziałyśmy przy jednym stoliku. Kocham z nimi spędzać czas,ale Mike doszczętnie zepsuł mi humor.

-Dziewczyny źle się czuję. Lepiej już pojadę do domu.

-Co?! Nicole poczekaj zadzwonię po Tomka i zaraz tu przyjedzie...-Odpowiedziała Maja.

-Nie,nie. Siedźcie sobie. Ja zadzwonię po mamę. Powinna być już w domu.

-To chociaż zaczekamy na nią z tobą...

-Nie spokojnie. Dobra lecę pa.-Powiedziałam wzięłam moje torby i pożegnałam się z dziewczynami.

Wyszłam z galerii i usiadłam na krawędzi chodnika zakrywając twarz rękami. Co ten popieprzeniec chce mi zrobić? Nazywa mnie dziwką a to on mnie zdradził. A to niemożliwe,że jest zazdrosny....

Nie mam pojęcia ile tu tak siedzę,ale zaczyna robić się chłodno. Już miałam dzwonić po mamę,ale ktoś zabrał mi telefon. Wstałam i w duszy modliłam się,aby to nie był Mike. Odwracam się i widzę Jake'a ze zmartwioną miną. Przytuliłam się do niego od razu. Jak zawsze odwzajemnił uścisk. Kołyszemy się tak przyciśnięci do siebie,aż w końcu zapytałam:

-Co ty tu robisz?

-Dziewczyny do mnie zadzwoniły i powiedziały co się stało.-Odpowiedział przyciskając mnie do siebie jeszcze bardziej.

-Jake...strasznie się boję. Powiedział,że chce mi coś zrobić. Zaczynam się go bać.-Zaniosłam się płaczem.

-Ciii...Nic ci się nie stanie rozumiesz?-Powiedział odrywając mnie lekko od siebie i patrząc prosto w moje zapłakane oczy.

Pokiwałam tylko głową i znów się do niego przytuliłam. Uwielbiam go,uwielbiam jego zapach,uwielbiam w nim wszystko.... Staliśmy tak,aż Jake powiedział:

-Dobra kochanie,zabieram cię do domu.

-Motocyklem?-Spytałam,bo szczerze to teraz nie mam ochoty nim jeździć.

-Nieee...Tym razem samochodem.-Odpowiedział.

-Co?! Przecież...

-Mam skończone 16 lat. W Anglii prawo jazdy ma się właśnie od 16.-Powiedział z uśmiechem,wziął moje torby i moją dłoń.-Ruszamy.

***

Będąc już w drodze do domu panuje między nami cisza. W pewnym momencie Jake włączył radio. Akurat leci piosenka "Drag me down". Uśmiechnęłam się sama do siebie. Jake odwrócił do mnie głowę i też miał uśmiech na twarzy. Ku mojemu zdziwieniu zaczął śpiewać. A co w tym najdziwniejszego znał dobrze tekst i śpiewa również dobrze. Zajrzałam na niego a on odparł:

-No co?

-Nie nic.-Odpowiedziałam piskliwym głosem.

-Wiesz jak bardzo cię kocham?-Powiedział a mi serce momentalnie stanęło.

W końcu odpowiedziałam:

-Ja też.-Uśmiechnęłam się.

Złapał mnie za rękę i nie puścił aż nie dotarliśmy do...jego domu?!

-Jake,chyba ci się coś pomyliło.

-Wcale nie.-Odpowiedział z uśmieszkiem.

Znów ujął moją dłoń i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Szczerze mówiąc po wyglądzie budynku no i strasznie zadbanym ogrodzie można od razu wywnioskować,że Jake jest zamożny.

-A mogę wiedzieć kiedy masz zamiar odwieźć mnie do domu?

-Przewiduję że jutro.

-Jake!

-Co? Cały dzień się nie widzieliśmy a poza tym poznasz moich rodziców.

-A co z moimi rodzicami?

-Już dzwoniłem i powiedziałem twojej mamie,że zostajesz u mnie. Twój tata był trochę przeciwny ale w końcu się zgodził.-Odpowiedział szczerząc się a ja wzdychnęłam.

Weszliśmy do środka. Cholernie się stresuje. Już wiem jak Jake się czuł...

-Jake'i czy to ty?-Słyszymy kobiecy głos dobiegający gdzieś z głębi domu.

-Tak mamo. Przyprowadziłem kogoś.-Odpowiedział.

Moje serce chyba ma zamiar wyskoczyć mi z piersi. Nagle ku nam zbliża się bardzo zadbana kobieta. Na nasz widok szeroko się uśmiechnęła. Już wiem po kim ma to Jake...

-Witaj synku.-Powiedziała przytulając go.

Potem spojrzała na mnie i na moje zdziwienie również podeszła do mnie,pocałowała w policzek i przytuliła mówiąc:

-Miło cię w końcu poznać Nicole.

-Mi również.-Tylko tyle zdołałam odpowiedzieć.

-Jest jeszcze śliczniejsza niż w twoich opowiadaniach Jakeuś.-Powiedziała wpatrując się we mnie,a ja czuje jak zaczynają piec mnie policzki.

Uśmiechnęłam się tylko na jej słowa.

-Dobrze. Możesz pokazać dom Nicole a za 30 minut będzie gotowa kolacja.-Odparła radośnie i poszła gdzieś z powrotem w głąb domu.

Jake wziął moją kurtkę i torebkę,a potem powiesił je na wieszaku.

-To jak? Chcesz zwiedzić moje królestwo?-Zapytał.

Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam za Jakiem. Po chwili powiedziałam:

-Twoja mama jest bardzo miła i serdeczna. Uwielbiam takich ludzi.

-To miłe. Wiesz...widać,że też jej spasowałaś.-Odpowiedział łapiąc mnie w talii.

-Mam nadzieję. Myślałam,że mi serce wyskoczy.-Odparłam a Jake się zaśmiał.

Zwiedziliśmy prawie cały ten ogromniasty dom. Został jeszcze tylko pokój Jake'a. Wchodzimy do niego. Jest również zadbany i piękny co reszta domu. Oczywiście znów się zdziwiłam-jest czysty. No wiecie zwykle nastolatkowie mają totalny syf w pokoju. Oprócz mnie. Jestem perfekcyjną pedantką-tak to ujmę. Zaintrygowało mnie coś co stoi w koncie w pokoju. Podchodzę a moim oczom ukazuje się...gitara?! Szybko wzięłam ją w ręce. Jake patrzy na mnie jak na jakiegoś idiotę.

-Masz gitarę?

-Tak?-Odpowiedział chichocząc.

-Nie wspominałeś nic ze interesujesz się muzyką. Wiesz myślałam,że twoje hobby to motocykle i tak dalej...

-To nie jest ważne...

-Dla mnie jest. Też mam gitarę.-Odpowiedziałam uśmiechając się.

-Wiem.-I również się uśmiechnął.

-Mam pytanko.

-No dawaj.

-Zagrasz coś?

-Nicole...

-Proszę,proszę,proooooszę.

Wzdychnął i usiał koło mnie na łóżku. Wziął ode mnie gitarę i zapytał:

-Czego sobie życzysz?

Zastanowiłam się chwilę i odparłam:

-Znasz "Little Things"?

-Może...

-Poważnie?

-Tak. Przecież mają fajne piosenki.-Odpowiedział a ja momentalnie mam zaciesz na twarzy.

Po chwili zaczął grać,a nawet śpiewać...

"You'll never love yourself half as much as I love you

You'll never treat  yourself right darling

But I want you to

If I let you know I'm here for you

Maybe you'll love yourself like I love you oh..."

Później śpiewałam z nim. Prawdę mówiąc tworzymy niezły duet. Gdy już skończyliśmy Jake odłożył gitarę i spojrzał prosto w moje oczy. Wpatrywaliśmy się tak i nasze usta były coraz bliżej i bliżej...

-Jake! Kolacja gotowa,chodźcie na dół!

Słyszymy głos pani Lanchaster i wzdrygnęliśmy się.

-Dobra,chodź kochanie.-Powiedział i wyciągnął do mnie swoją dłoń.

Ujęłam ją i ruszyliśmy na dół do salonu. Widzę wysokiego mężczyznę,który już siedzi przy stole. To pewnie tata Jake'a,jest do niego bardzo podobny.

-Dobry wieczór.-Przywitałam się.

-O a kogo my tu mamy?-Odpowiedział ściskając moją dłoń,a potem witając się z synem.

-Tato,to jest moja dziewczyna Nicole.

-O czyli dzisiaj zjecie z nami?

-Tak.-Odpowiedzieliśmy jednocześnie,na co pan Lanchaster zaśmiał się.

Kolacja przebiega w bardzo wesołej atmosferze. Jego rodzice są bardzo mili i kulturalni. Tylko jedna rzecz mnie zastanawia...Dlaczego Jake na początku był takim cwaniaczkiem. Z jego rodzicami można porozmawiać o wszystkim. Oczywiście po posiłku zaproponowałam pomoc w sprzątaniu. Na początku pani Lanchaster była temu przeciwna,ale wiecie...ze mną nie tak łatwo.

-Dziękuję Nicole.-Powiedziała mama Jake'a podczas zmywania naczyń.

-Drobiazg. Ja do pomocy zawsze chętnie.

-Nie,nie chodzi o to. Tylko o Jake'a. Dawno nie widziałam go takiego szczęśliwego. Pewnie opowiadał ci o...

-Tak.-Odpowiedziałam szybko.

-Bardzo ją kochał. Po jej śmierci zapadł w depresję. Postanowiliśmy tu wrócić,aby spróbował zapomnieć. I chyba mu się to udało.-Uśmiechnęła się a ja to odwzajemniałam.

Gdy skończyłyśmy sprzątać poszłam do Jake'a. Jednak zatrzymałam się przed drzwiami,bo słyszę jak gra. Z ręką na klamce zamknęłam oczy i wsłuchuję się w grane akordy i jego niesamowity głos. Nagle Jake szybko otwiera drzwi i wpadam prosto w jego umięśnione ramiona.

-A ładnie to tak podsłuchiwać?-Zapytał.

-Tak.-Odpowiedziałam ze śmiechem.

Po chwili podniósł mnie i trzymał w górze. W końcu złączył nasze usta. Całując go zapominam o całym świecie. Jego usta są tak miękkie,że chciało by się je całować godzinami. Gdy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie,a Jake powiedział:

-Późno już. Chodźmy spać.-I postawił mnie z powrotem na ziemi.

-Chcę tylko powiedzieć,że w związku z tym iż nie planowałam u nikogo nocować to nie mam...-Nie dokończyłam bo Jake objął mnie tak mocno,że prawie zabrakło mi powietrza.

-Kocham cię.-Wyszeptał.

-Ja ciebie też.-Również wyszeptałam. Nie wiem za bardzo o co teraz chodzi...

-W związku z tym iż chciałaś powiedzieć,że nie masz piżamki,zezwalam na wybór z mojej szafy.-Powiedział szczerząc się.

No i nie żartował. Otworzył szafę jak gdyby nigdy nic i kazał wybierać.

-Jake,nie będę szperać w twoich rzeczach. Ty mi coś wybierz.

Z uśmiechem na całej twarzy podszedł i zaczął prezentować ubrania jak w jakimś sklepie. Pomijając to,że ze śmiechu nie mogłam wytrzymać i pomijając to że naprawdę nadałby się na sprzedawcę,wybrałam długą szarą bluzkę na krótki rękaw z napisem "Swag". Poszłam do łazienki,odświeżyłam się i wróciłam do pokoju. Jake leży już na łóżku i wpatruje się w laptopa. Podniósł z nad niego wzrok i teraz wpatruje się we mnie.

-Co?-Spytałam.

-Wyglądasz tak seksownie w tej bluzce.-Odpowiedział.

Przewróciłam tylko oczami i weszłam pod kołdrę. Położyłam się na jego ramieniu i razem z nim wpatrywałam się w ekran laptopa. Po godzinie wyłączył go,wstał z łóżka i zaczął się rozbierać. Zakrywam oczy dłońmi. Słyszę jak się śmieje i po chwili znów jest koło mnie.

-Dobranoc.-Powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.

-Ty chyba sobie ze mnie żartujesz.-Odpowiedział.

Odwróciłam się z powrotem do niego ze zdezorientowaną miną i odparłam:

-O co ci chodzi?

-Nie zasnę,jeśli nie będziesz blisko mnie.

Oczywiście w duszy skakałam z radości a moje serce wariuje. Przewróciłam oczami i przycisnęłam się do niego jak tylko się dało. Jest taki cieplutki i te jego mięśnie,ugh...Bawiliśmy się naszymi palcami u rąk aż w końcu zasnęłam.


 








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro