Rozdział 17
Zsunęłam się po drzwiach i czuję jak pieką mnie policzki. Jake jest przecudowny. Mam wielkie szczęście,że go spotkałam. Gdy już trochę ochłonęłam ruszyłam do kuchni,aby napić się soku przed snem. Zatrzymałam się w drzwiach bo widzę mamę uśmiechniętą od ucha do ucha siedzącą przy stole.
-Cześć skarbie i jak randka?
-Em dobrze dziękuję. Czy,czy ty na mnie specjalnie czekałaś?-Zapytałam.
-Tak. Martwiłam się,to już ta godzina...
-Nie musisz się martwić,kiedy jestem z Jakiem.
-No, więc dobrze.
Podeszłam nalać sobie soku. Gdy mama już kierowała się do wyjścia powiedziałam ze śmiechem:
-Widziałam cię w oknie mamuś.
Mama się tylko uśmiechnęła i wyszła a ja z niedowierzaniem kręcę głową. Napiłam się soku i poszłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę i weszłam do łóżka.
***
Z rana tak jak zawsze. Wyszykowałam się do szkoły i wychodzę na autobus. Na przystanku widzę Maję,więc się z nią witam.
-No i jak randka?-Zapytała z uśmiechem.
-Wspaniale. Jake zrobił piknik pod gwiazdami. No a potem odwiózł mnie do domu. No i oczywiście patrol "mama" miał akurat służbę.-Powiedziałam i wybuchłyśmy śmiechem.
Podjechał autobus i ruszyłyśmy do szkoły. Będąc już na miejscu poszłyśmy do szatni,przebrałyśmy się i zaczęłyśmy iść powolnym krokiem w stronę klasy.
-No i co z tym Londynem?-Zagadnęła Angel.
-Kurcze,nawet nie zaczęłam o tym rozmawiać z rodzicami.-Odparłam.
-To się pośpiesz. Musimy zacząć się już zapisywać w następnym tygodniu...a dziś jest piątek!-Powiedziała Sel.
-Spokojnie. Dzisiaj już zacznę z nimi rozmawiać na ten temat.
Wchodzimy do klasy,a ja czuje jak ktoś uszczypnął mnie w bok. Podskoczyłam i obróciłam się a moim oczom ukazał się jak zwykle boski i przystojny Jake.
-Witaj kochanie.-Powiedział i mnie mocno przytulił.
-Cześć misiek.-Odpowiedziałam i również się przytuliłam.
-Jak tak na was patrzę,to czuję że zaraz będę wymiotować tęczą.-Wtrąciła Sel i wszyscy wybuchli śmiechem.
Trwa właśnie moja ukochana lekcja! Czyli matematyka... Ale na moje szczęście jest nowy temat,więc przez całą lekcje go tłumaczy. Po tej męczarni zadzwonił dzwonek i jak zwykle wychodzę z klasy prawie biegiem. Oczywiście pierwsza dogania mnie Maja,a za nią dziewczyny.
-No więc idziemy gdzieś dzisiaj?-Pyta Sel.
-Ja nie mogę. Umówiłam się już z Tomkiem.-Odpowiedziała Maja.
-No a ja z Charlim.-Po niej odezwała się Angel.
Sel wzdychnęła ciężko i odwróciła się w moją stronę mówiąc:
-Jeśli mi powiesz,że jesteś umówiona z Jakiem to zacznę krzyczeć.
-Nie jestem z nim umówiona...-U Sel pojawił się uśmiech,lecz szybko dodałam-Ale muszę z nim pogadać i mam zamiar do niego napisać.
-Czemu jestem singielką?-Sel podniosła teatralnie ręce do góry a my zachichotałyśmy.
-Nicole,tylko mi nie mów że chcesz z nim zerwać. Wiesz,że wygląda jakby dostał strzałą amora?-Powiedziała Maja.
-No co ty! Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Chcę z nim pogadać o Londynie.
Wszystkie kiwnęły głową i się pożegnałyśmy. Będąc już w autobusie piszę do Jake'a:
Do: Jake :*
-Masz dzisiaj czas do mnie wpaść? :D
Po pięciu minutach dostałam odpowiedź:
Od: Jake :*
-No jasne kochanie,o której? :D
Do: Jake :*
-O której tylko zechcesz :D
Od: Jake :*
-No więc o 17? :D
Do: Jake :*
-Czekam :D
Będąc już w domu zjadłam obiad i korzystając z okazji,że rodzice są w kuchni zaczęłam temat wyjazdu do Londynu:
-Mogę was o coś spytać?
-Jasne skarbie. Co tam się dzieje?-Powiedział tata.
-Em...Jest organizowana u nas w szkole wycieczka do Londynu i chciałam wiedzieć czy są jakieś szanse żebym pojechała.-Powiedziałam na jednym wydechu.
Przez chwilę milczeli aż w końcu mama się odezwała:
-A kto jedzie?
-Maja,Angel,Sel no i pewnie z innych klas...
-No a Jake?
-Z Jakiem dzisiaj porozmawiam...
-Ile mamy czasu na zastanowienie?-Zapytał tata.
-W następnym tygodniu trzeba już się zapisywać.
-Hmm...Możemy dać ci później odpowiedź?
-Jasne.-Odpowiedziałam.
Po rozmowie ruszyłam do pokoju,włączyłam płyty One Direction i czekam na przyjście Jake'a.
***
Oczywiście zasnęłam. Patrzę na komórkę:18:00. Już miałam dzwonić do Jake'a bo pewnie tu przyszedł a mama powiedziała mu że śpię, więc odpuścił. Wybieram jego numer ale dostrzegam go siedzącego na fotelu i się we mnie wpatruje. Czuje że mam rumieńce.
-Jake od kiedy tu jesteś?
-Od jakieś godziny.
-Strasznie cię przepraszam. Dlaczego mnie nie obudziłeś?
-Nie przepraszaj. Wyglądasz słodko kiedy śpisz,a nie budziłem cię, bo mogłem popatrzeć na ten przecudowny widok.
-To trochę straszne.-Odparłam ze śmiechem.-Jak tu wszedłeś?
-Tak jak normalny człowiek. Zapukałem i twoja mama mi otworzyła. Wołała cię,ale nie odpowiadałaś więc poszliśmy zobaczyć co się dzieje. Gdy zobaczyliśmy jak słodko chrapiesz postanowiliśmy cię nie budzić. Wtedy twoja mama zaproponowała żebym poczekał na ciebie w salonie albo w kuchni z nią. Ale odpowiedziałem,że chciałbym popatrzeć na ciebie na co ona uszczypnęła mnie w policzek i mnie tu zostawiła.
-Wow. Urzekłeś swoim urokiem moją mamę.-Odpowiedziałam a Jake się zaśmiał.
-Więc o czym chcesz porozmawiać?-Zapytał.
-Na początek...chodź tu do mnie.-Poklepałam miejsce obok siebie,a Jake od razu skorzystał z mojej propozycji.
Położyliśmy i przytuliliśmy się do siebie. Jest taki cieplutki.
-Nicole mam pytanie.
-Słucham?
-Lubisz tych kolesi? Nic nie mówiłaś.
Tych kolesi
Na jego słowa moje oczy zrobiły się większe a serce podskoczyło. Przecież on na pewno za nimi nie przepada bo tak ma połowa chłopaków. Pewnie pomyślał,że jestem psychiczna czy coś...
-Chodzi ci o One Direction? Tak,lubię tych kolesi.-Cicho się zaśmiałam.-A co?
-Nie nic. Jak weszliśmy z twoją mamą to leciała ich piosenka.
-Proszę powiedz,że nie jesteś jednym z tych co oceniają ludzi po tym jakiej muzyki słuchają. Jeśli tak to...i tak dalej będę ich słuchać.
Zaczął się śmiać.
-Spokojnie nic do nich nie mam,tylko czuję się zazdrosny.-Powiedział a ja lekko go walnęłam.
-A tak na poważnie to coś cię gryzie?-Zapytał.
-Tak. Chciałam z tobą porozmawiać o tej wycieczce do Londynu.-Na moje słowa Jake wzdychnął.
-Jedziesz?-Zapytał.
-Rozmawiałam z rodzicami i się zastanawiają.
-Bo...Ja też rozmawiałem z moimi i powiedzieli,że się będą martwić bo wiesz przez...ale powiedziałem im o tobie no i się teraz też zastanawiają. A tak przy okazji chcą cię poznać.-Dodał z uśmiechem.
-Czyli...jest szansa że pojedziesz?
-Tak,jeśli ty pojedziesz.-Odpowiedział i spojrzeliśmy sobie w oczy a ja go pocałowałam, co on od razu odwzajemnił.
Nagle słyszymy pukanie do drzwi. Jak poparzeni od razu siedliśmy na łóżku.
-Proszę.-Powiedziałam.
Do pokoju weszła mama i zapytała:
-A może Jake zostanie u nas na kolacji?
-Em...Bardzo chętnie ale...
-Zostań,lepiej poznasz moją rodzinę.-Wtrąciłam z wielkim uśmiechem.
Chwilę się zastanowił i odparł:
-No,więc dobrze.
-To świetnie! Za 20 minut będzie gotowa.-Odpowiedziała mama i wyszła.
-Jej,serio cię polubiła.-Zaśmiałam się.
-To dobrze. Został twój tata.-Powiedział również się śmiejąc.
-No to powodzenia. Odkąd dowiedział się,że Mike mnie zdradził to jest teraz nieufny.-Odpowiedziałam i wybuchliśmy śmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro