Rozdział 16
Ostatnia lekcja którą była biologia ciągnęła mi się niemiłosiernie. Myślami byłam przy Jake'u i przy tym co na dzisiaj zaplanował. Czuję do niego coraz większe to "dziwne" uczucie. A jestem z nim niecałe dwa dni. Do Mike'a jak już wspominałam wcześniej zbliżyłam się bardziej po dwóch tygodniach. Dziwne... Słyszę dzwonek,więc zaczynam się pakować. Wychodzę z klasy i kieruję się do szatni. Gdy już się ubrałam,wyszłam ze szkoły i czekam na autobus. Nagle dostaje sms:
Od: Jake :*
-Podjadę po ciebie o 16 dobrze?
Do: Jake :*
-Jasne,zdradzisz mi w końcu co kombinujesz?
Od: Jake:*
-Nie :D Do zobaczenia kochanie :*
Do: Jake :*
-Do zobaczenia :*
W drodze do domu myślałam w co się ubrać. W sumie zaczyna się wiosna i robi się coraz cieplej,ale jestem przekonana że przyjedzie motocyklem więc postawię na spodnie.
Będąc już w domu zerknęłam na zegarek:15:30. Weszłam do kuchni.
-Hej skarbie.-Powiedzieli jednocześnie rodzice a mama dała mi już nalaną zupę.
-Cześć.-Odpowiedziałam.
-No i jak w szkole?-Standardowe pytanie.
-Po staremu. Chcę powiedzieć,że dzisiaj wychodzę.-Odparłam z uśmieszkiem.
-Ach tak? Z kim?-Znów odpowiedzieli jednocześnie. To robi się denerwujące...
-Z ech...z kolegą.
-Znam go?-Zapytał tata.
-No ten co się niedawno przeprowadził,Jake.-Oznajmiłam.
-Czy to randka?-Zapytała mama.
-Em...tak-Odpowiedziałam.
-Hmm... To dobrze.-Powiedziała próbując być wyluzowaną.
-Okej,to ja idę się przygotować.-Powiedziałam.
-Dobrze.-Odpowiedziała mama.
***
Będąc już w pokoju zaczęłam przygotowania. Wybrałam różową bluzkę na ramiączkach,do tego szary sweterek i czarne dżinsy z dziurami na kolanach. Poszłam do łazienki,odświeżyłam się i ubrałam. Poprawiłam makijaż i włosy. Patrzę na komórkę:15:55. Jake zaraz powinien być. Postanowiłam,że już ubiorę czarne conversy. Nagle dostaję sms:
Od: Maja :*
-Wpadacie na wyścig? :D
Do: Maja :*
-Nie wiem,bo Jake gdzieś mnie zabiera. Może na wyścigi xD
Od: Maja :*
-Uuu pierwsza randka ^^ Nie na wyścigi to raczej nie,nie jest taki pusty xD
Do: Maja :*
-Czy ty coś wiesz? :D
Od: Maja :*
-Nie :D Miłej randki :*
Do: Maja :*
-Dzięki :*
Już wychodzę z pokoju i słyszę mamę:
-Nicole,Jake już jest!
-Już schodzę!-Odkrzyknęłam.
Zeszłam na dół i co widzę? Tatę,który wypytuje Jake'a o niestworzone rzeczy i mamę która przypatruje się mu z uśmiechem na twarzy.
-Cześć Jake.-Przywitałam się z nim.
-Witaj Nicole.-Odpowiedział i mogłam zauważyć,że jest nieco spięty.
-No dobra...to my już wychodzimy.
-Bawcie się dobrze!-Krzyknęła mama,gdy wychodziliśmy na zewnątrz.
Staliśmy już przy bramie i powiedziałam:
-Jake przepraszam za moich...
-Spokojnie. Są bardzo mili.
-Ale byłeś jakiś taki spięty.
-A który chłopak nie byłby spięty poznając rodziców swojej dziewczyny?-Objął mnie a ja zachichotałam.
Podeszliśmy do motocykla. Jake mnie podniósł i dosłownie posadził na nim. Odpalił silnik,a ja się do niego przytuliłam.
Droga minęła mi bardzo szybko. Po 20 min dotarliśmy do parku. Do tego samego,gdzie zostaliśmy parą. Tylko że...pod tym "daszkiem" z gałęzi leżał koc a na nim przekąski. Ja chyba śnię. Nie wiedziałam,że Jake to taki romantyk. Pomógł mi zejść z motocyklu i ruszyliśmy w stronę koca. Jest idealnie.
-Podoba ci się?-Spytał.
-Tak,zawsze marzyłam żeby pierwszą randką był piknik.
-Piknik pod gwiazdami. Klasyk-Powiedział z uśmiechem a ja walnęłam go w ramię.
Jedliśmy i rozmawialiśmy bardzo dużo się przy tym śmiejąc. Poznawaliśmy się coraz bardziej. W końcu zaczęliśmy patrzeć na gwiazdy leżąc. Wtuliłam się w Jake'a nie odrywając oczu od gwiazd. Jedak wciąż o nim myśląc. Gdy poczuł mój dotyk zobaczyłam,że uśmiechnął się i delikatnie ręką objął mnie w pasie. Sprawił, że zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej, aż poczułam zapach jego wspaniałych perfum. Patrzyliśmy razem w niebo i choć tyle gwiazd świeciło ponad nami ja czułam,że patrzyliśmy na jedną i tą samą.
Postanowiliśmy się zbierać bo dochodzi 23. Spakowaliśmy wszystko i ruszyliśmy w stronę motocykla trzymając się za ręce.
Gdy już byliśmy pod moim domem powiedziałam:
-Dziękuję za dzisiaj. Było wspaniale.
-To ja wspaniale się czuję będąc z tobą.-Przysunął się bliżej i pocałował.
Po pięciu minutach pożegnaliśmy się a ja cała w skowronkach weszłam do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro