Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Jake Pov's


Jestem dupkiem,chujem i tchórzem. Cały w nerwach usiadłem na murze jakiegoś starego,opuszczonego sklepu. Nigdy sobie nie wybaczę tych łez u Nicole. A to wszystko moja wina. Musiałem tak postąpić. Nie było innego wyjścia. Wszystko się udało. Nicole mnie nienawidzi. Czekam teraz na telefon od Maji.

Teraz mogę wyjechać z myślą o tym,że nie będzie cierpieć przez takiego dupka jak ja. W sumie dobrze,że pojawił się ten Simon choć jak ich dzisiaj zobaczyłem to myślałem,że eksploduje.

To było trudne udawać,że nie chcę jej dotyku i że oskarżam ją o zdradę. To było tak cholernie trudne,że już ledwo wytrzymywałem ale i tak uroniłem łzy. Nigdy nie zapomnę jej smutku i złości jednocześnie. Jestem takim tchórzem. Nie powiedziałem jej o tym pieprzonym Amsterdamie. Najlepszym wyjściem było udawać bezdusznego dupka. Frajer...

Nagle czuje wibracje w kieszeni. Dzwoni Maja. Natychmiast odebrałem.

-I jak?-Spytałem.

-Jake. Ona jest w rozsypce. Czy to na pewno było jedyne wyjście?-Odparła.

Czuję,jak coś zakuło mnie w sercu. Nie chcę,aby cierpiała...

-To jedyny sposób. Proszę...zrób tak,aby nie cierpiała tak długo,jak było z Mikiem. Nie zniósłbym tego...

-Nie wiem czy dam radę. Dlaczego jej po prostu nie powiedziałeś?-Spytała.

-Ja..sam nie wiem. Po prostu...zróbcie tak,aby tak bardzo tego nie przeżywała.

-Okej. A dziewczyną nie mogę nic powiedzieć?

-Nie...lepiej nie. Zaczną się nienaturalnie zachowywać. A teraz mnie pewnie nie cierpią i mówią Nicole jakim to chujem jestem,zgadza się?

-Tak.-Zachichotaliśmy.-A czy...czy ty w ogóle tu wrócisz?-Zapytała.

-Wątpię. Dlatego nie chciałem mówić Nicole. Wolę,żeby nazywała mnie od najgorszych niż myślała,że kiedyś się jeszcze spotkamy...

-Rozumiem,ale tak bez pożegnania?

-Takie to życie jest popierdolone Maja. Gdy wszystko idzie dobrze-coś musi się spierdolić.

-Taaa...a chłopaki wiedzą?

-Tak. Ale powiedziałem tylko,że wyjeżdżam. O Nicole nic nie wspominałem.

-Będziemy tęsknić.

-Ja też. I to bardzo...-Zaraz się rozbeczę.-Dobra.-Chrząknąłem.-Na razie. Miejcie Nicole na oku.

-Pa.-Odpowiedziała i się rozłączyła.

Siedziałem jeszcze przez chwilę,aż w końcu się zebrałem i poszedłem do domu. Opowiedziałem rodzicom o wszystkim(nadal są źli za wypadek),ale są ze mną i mnie wspierają. Potem poszedłem pakować końcowe rzeczy.

Będę cholernie tęsknił,jak nigdy...

Nicole Pov's

W sobotę rano,obudziłam się ze strasznym bólem głowy i podkrążonymi oczami. Całą noc płakałam. Nie chcę,aby sytuacja się powtórzyła. Tego bym już nie zniosła.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i o mało co się nie przestraszyłam. Wyglądam okropnie,prawie tak samo jak po pamiętnej imprezie kiedy prawie zostałam zgwałcona.

Doprowadziłam się do porządku,ubrałam i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Rodzice znów pracują do późna. W sumie,może to i nawet lepiej. Jakby mama zobaczyła,że coś jest nie tak-było by masę pytań. A ja nie chcę znów być ofiarą i przeżywać kolejnego dupka. Myślałam,że Jake jest inny...

Podczas jedzenia zawibrował mój telefon. Jak to Jake,to nawet niech nie myśli,że z nim będę gadać. Na szczęście,na wyświetlaczu widnieje numer Maji. Od razu odbieram:

-Hej.-Powiedziałam słabym głosem.

-Hej. Nicole musimy porozmawiać w cztery oczy. Ja nie mogę siedzieć cicho i patrzeć jak cierpicie.

-Cierpicie?-Zdziwiłam się.

-Przyjdź do kawiarni za godzinę.-Odparła i się rozłączyła.

Ze zdziwieniem na twarzy odłożyłam telefon z powrotem na bok.

Dokończyłam śniadanie i poszłam się przebrać w ciuchy odpowiednie na wyjście z domu. Założyłam czarne spodenki,żółty zwykły crop top,balerinki,a włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam makijaż,aby nie było widać worów pod oczami i czerwonych oczu.

Gdy byłam już gotowa do wyjścia ruszyłam do kawiarni. Będąc na miejscu weszłam do środka i usiadłam przy jednym ze stolików. Zamówiłam cappucino,bo Maji jeszcze nie było. To dziwne. Każe mi przychodzić,a sama nie pojawia się na czas. Po 10 minutach widzę,jak wchodzi. Zamiast radosnej twarzy jak zawsze u niej-jest zmartwiona i zdenerwowana. Podeszła,przywitałyśmy się i usiadła na przeciwko. Również zamówiła cappucino,a potem już nic nie mówiła. Co jest zgrane?

-Więc...o czym chcesz porozmawiać?-Odezwałam się po dłuższej chwili.

-Jak się czujesz?-Zapytała.

-Maja...dobrze wiesz. Chcesz rozmawiać o moim samopoczuciu? Bo po twojej minie wnioskuje,że sprawa jest poważniejsza.

Westchnęła ciężko i odparła:

-Chodzi o ciebie i o Jake'a.

-A co tu jest jeszcze do gadania?!-Podniosłam głos.

-Posłuchaj. Będziesz na mnie cholernie wściekła,ale muszę ci to powiedzieć bo nie mogę patrzeć jak oboje cierpicie...

-O czym ty...

-Nie przerywaj mi i dokładnie słuchaj... Gdy was zobaczył na wyścigu strasznie się wściekł. Nie chciałam,żebyście się żarli o taką głupotę więc postanowiłam że do niego zadzwonię i mu wytłumaczę. Powiedziałam wszystko,że udziela ci korepetycji i ma dziewczynę i ich zaprosiłaś. Zrozumiał i było mu strasznie głupio. Potem zaczął mi wszystko mówić co mu leży na sercu.

-Maja,ja...

-Powiedziałam,że masz mi nie przerywać.-Zagroziła palcem.-I... Nicole. Boże. Powiedział,że wyjeżdża do Amsterdamu bo jego tata dostał tam propozycję pracy. On ci to próbował powiedzieć,ale nie dał rady. Więc o to wymyślił,że jak znów cię zobaczy z Simonem będzie udawał zazdrosnego dupka,który z tobą zerwie.-Wzięła głęboki oddech.-Po prostu kocha cię tak bardzo,że nie chciał cię zranić i nie chciał abyś tak cierpiała,jak było z Mikiem. Nie chciał abyś myślała,że jeszcze kiedyś będziecie razem. On już raczej nie wróci. Nie wiedział co ma zrobić. Dla jego taty,to jest ważne. Więc aby go nie zawieźć-postanowił jechać. Przeżywał cały czas. On nie chce cię stracić. Kocha cię tak bardzo,że to aż przerażające. Nigdy nie poznałam takiego chłopaka.-Zakończyła swój wywód.

Siedzę z ostrym wzrokiem wbitym w Maję. To jest jeszcze dziwne,że nie wybuchłam i nie porozwalałam stolików i krzeseł.

-Kiedy wyjeżdża?-Spytałam po dłuższej chwili.

-Dziś. O 16.-Odpowiedziała z niepokojem.

-Nie no po prostu świetnie!-Prawie krzyknęłam.

Spoglądam na zegarek. Jest 15:30. Może zdążę,może nie. Jak oparzona wstałam z krzesła.

-Nicole...

-Maja,jestem ci bardzo wdzięczna za to, co powiedziałaś. Muszę tam jechać.-Odparłam i wybiegłam z kawiarni.

Będąc już na ulicy,zatrzymałam pierwszą taksówkę, która akurat jechała i szybko do niej wsiadłam. Podałam kierowcy,gdzie ma się udać i ruszyliśmy. Na moje szczęście nie ma korków i powinnam dotrzeć na lotnisko w 20 minut. Po moim oszacowanym czasie-jestem już na miejscu.

Zapłaciłam taksówkarzowi i wbiegłam do środka ile sił w nogach. Będąc już na miejscu spoglądam na zegarek-15:50. Powinien jeszcze być. Zaczęłam się rozglądać,ale nigdzie go nie widzę. Jeśli okaże się,że nie zdążyłam to się tu rozkleję. Nagle w tłumie ludzi już czekających do wejścia na pokład,dostrzegam państwa Lanchaster. Od razu ruszyłam w ich stronę.

-O mój Boże,Nicole co ty tu robisz?-Powiedziała pani Lanchaster i mnie przytuliła.

Pan Lanchaster również. Mają naprawdę zdziwione miny.

-Ja...przyszłam się pożegnać z Jakiem...

-Wiedziałam,że jego plan nie wypali...-Odparła mama Jake'a.

-To państwo też o tym wiedzieli?-Zapytałam z niedowierzaniem.

-Opowiedział nam wszystko,w ten sam dzień kiedy to zrobił. Mówiłam mu,żeby z tobą porozmawiał,wytłumaczył. Ale on za każdym razem odpowiadał,że nie potrafi i że już za późno.

Łzy zebrały mi się w oczach.

-Gdzie jest?-Spytałam trzęsącym się głosem.

-Poszedł się jeszcze przejść.-Odpowiedział tata Jake'a.

Kiwnęłam głową i przytuliłam się z nimi na pożegnanie. Następnie poszłam go poszukać. Ma 5 minut do odlotu. Musi zaraz przyjść. Oglądam się wszędzie. Nigdzie go nie widać. Już zrezygnowana chcę opuścić lotnisko,gdzie nagle widzę go jak biegnie w moją stronę. Gdy był już obok,nie zdążyłam nic zrobić bo zamknął mnie w mocnym uścisku.

Jake Pov's

Gdy już przeszedłem całe pomieszczenie postanowiłem wrócić do rodziców. Będąc już na miejscu zagadnęła do mnie mama:

-I...pożegnałeś się z Nicole?

Chyba się przesłyszałem.

-Mamo o czym ty mówisz?

-Była tu,pożegnała się z nami i poszła ciebie szukać.

-Co?!-Prawie krzyknąłem.


-Pospiesz się synu,bo albo ona już pojechała albo my zaraz wsiadamy.-Odparł tata.

Nie czekając ani chwili dłużej pobiegłem jej szukać. Po tym co jej zrobiłem ona chce się ze mną jeszcze spotkać?

Wygląda na to,że plan nie wypalił...

Nigdzie jej nie widać. Ale nie poddam się. Musze ją ostatni raz zobaczyć. Nagle widzę ją zmierzającą do wyjścia. Jej wyraz twarzy mówi jedno. Ile sił w nogach zacząłem biec w jej stronę. Odwróciła się jeszcze na chwilę,a kiedy mnie zobaczyła-zatrzymała się. Będąc już przy niej zrobiłem pierwszy krok i od razu ją mocno do siebie przytuliłem. Usłyszałem jak zaczęła płakać. Ja też już nie mogąc wytrzymać uroniłem łzy. Po chwili ciszy Nicole się odezwała:

-Jake dla...dlaczego mi nie powiedziałeś?-Odsunęła się i spojrzała prosto w moje oczy.

-Ja nie potrafiłem. Nie chciałem abyś cierpiała i...

-Po co wymyśliłeś to z Simonem?-Przerwała mi.

-Żebyś nie tęskniła za takim chujem jak ja.-Odparłem.

Obojgu leci nam potok łez z oczu. Obiecałem,że już nigdy nie uroni łzy. Niestety obietnicy nie dotrzymałem. Przytuliłem ją jeszcze raz. Po chwili zaczęła lekko swoją dłonią uderzać o moją klatę.

-Jesteś takim idiotą Jake. Cierpię bardziej niż kiedykolwiek.

-Uwierz,że tego nie chciałem.-Zatrzymałem jej dłonie i spojrzałem w oczy.-Kocham cię tak bardzo Nicole.-Mówię trzęsącym się głosem.-Wiec,że inaczej nie mogłem postąpić. Wiem jestem tchórzem. Ale to wszystko zrobiłem z miłości tak wielkiej,że nie potrafię tego wytłumaczyć. Kocham cię i nigdy tak bardzo innej nie pokocham,nigdy. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.

Patrzy na mnie i po chwili znów mocno się przytula. Gładzę jej piękne włosy,których już nigdy nie dotknę. Nigdy nie poczuję jej zapachu i dotyku. Już nigdy jej nie zobaczę.

PROSZĘ PASAŻERÓW LECĄCYCH DO AMSTERDAMU O WEJŚCIE NA POKŁAD. POWTARZAM...

Odsunęliśmy się od siebie a Nicole powiedziała:

-Ja też cię kocham najbardziej na świecie i nigdy nie przestanę. Tak bardzo cię kocham Jake.-Po tych słowach połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Jest w nim tyle bólu i miłości jednocześnie.

Potem przytuliliśmy się cali zapłakani. Spojrzałem na nią po raz ostatni i ruszyłem. Jej smutku,bólu i żalu nigdy nie wymarzę z pamięci. Szczególnie chwil spędzonych razem,pocałunków i jej dotyku. Nigdy jej nie zapomnę...

3 LATA PÓŹNIEJ

Nicole Pov's

O Jakeu nie zapomnę nigdy. Nie piszemy do siebie i nie rozmawiamy,bo to jeszcze bardziej by bolało. Teraz jest lepiej,ale nadal w pamięci mam z nim wszystkie spędzone chwile. Mam jego twarz przed oczami i śni mi się co noc. Nie wiem,czy jeszcze kogoś tak pokocham. On ma już pewnie nową dziewczynę i jest szczęśliwy. Ja nie przeżywam,bo przecież chciał abym nie cierpiała. Teraz mam 18 lat.

Życie toczy się dalej...

***

Siedzimy wszyscy razem w kawiarni i rozmawiamy. Nic się nie zmieniło. Sel jest szczęśliwa z Mikiem,Angel i Charlie ciągle się kłócą ale się kochają,Maja z Tomkiem-jak zawsze. Motocykle i ich szalona miłość do siebie.

-To...jak skończymy szkołę to co dalej?-Zapytała Maja.

-No co? Albo na studia,albo do roboty.-Odpowiedział Mike.

-Nicole ma trochę inne plany. Powiesz im wreszcie?-Wtrąciła się Sel.

Wszyscy na mnie spojrzeli z zaciekawieniem.

-Em...więc postanowiłam,że wyjadę do Londynu i tam będę studiować. Dokładnie nie wiem jeszcze co,ale zobaczy się na miejscu.

-Wow. Zostawiasz nas?-Odparł z wyrzutem Tomek.

Wszyscy wybuchli śmiechem.

-Przecież będę was odwiedzać,a wy jeśli tylko będziecie mieli ochotę-wpadniecie do mnie.-Uśmiechnęłam się.

Potem zeszło na smutne tematy.

-To takie głupie,że później wszyscy idziemy w swoje strony. No wiecie...pokończymy szkoły i BAM-dorosłe życie.-Powiedziała Angel.

-Myślę,że nadal będziemy się przyjaźnić. Co z tego,że każdy ma inne plany.-Dopowiedziała Sel.

Wszyscy się z sobą zgodzili.

***

Gdy pokończyliśmy szkoły,nadal się przyjaźnimy i bardzo dobrze dogadujemy. Te same spotkania i odpały. Każdy spełnił to co planował.

Szczególnie ja...

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

----------------------

No i mamy koniec! Ale nie martwcie się,niedługo dodam okładkę i prologa do drugiej części. Tutaj was powiadomię czy już jest ;)

A TYM CZASEM:

DO NASTĘPNEGO! :D

Wasza Pausia :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro