Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Rodzice zawsze wyprawiali mi przyjęcie z okazji urodzin, ale, prawdę mówiąc, było to fajne tylko do pewnego wieku. Później było to po prostu zwykłe. Oczywiście doceniałam to, ale nie czułam tego samego co kiedyś. Nie wiem, czy to przez to, że byłam coraz starsza, czy był jakiś inny powód. Zawsze po urodzinach nocowałam u Riley i wtedy, nawet jak przyjęcie było zwykłe to to, co było po nim zawsze wspominam z uśmiechem na ustach. Przeważnie były to nocki, na których miałyśmy mnóstwo słodyczy, robiłyśmy bitwy na poduszki, czy bawiłyśmy się w pokaz mody. Coś takiego było dla mnie o wiele lepsze niż przyjęcie.

– Chcesz mi powiedzieć, że to wszystko jest dla naszej trójki? – Riley spojrzała na Olivię z lekkim strachem.

Tym razem było prawie tak samo. Prawie, bo oprócz nocki i słodyczy miałyśmy mnóstwo alkoholu i pięć gram zioła. Nie mam pojęcia, po co Olivia kupiła aż tyle alkoholu i na dodatek pięć gram zioła. Ja nigdy nie paliłam, a alkoholu nie miałam w planach pić nie wiadomo ile.

– Tak, wiem, że to dużo, ale zawsze wolę kupić więcej i zostawić na następny raz, niż mniej i w trakcie zabawy jechać do sklepu – odpowiedziała dziewczyna.

Kupowanie czegoś na zapas akurat rozumiałam, bo często sama tak robiłam.

– Tak w ogóle to masz mega ładny pokój – odezwałam się, rozglądając się po pomieszczeniu.

Byłyśmy w tym domu już ponad półtora tygodnia, ale w pokoju Olivii byłam pierwszy raz. Był on o wiele większy niż mój, czy Riley i miał wyjście na balkon. Rozmiarem przypominał mi mój pokój w Nowym Jorku. Po jego prawej stronie na środku było duże łóżko, a naprzeciwko po drugiej stronie na ścianie znajdował się ogromny telewizor. Kilka metrów od łóżka po prawej stronie była duża szafa z lustrem, a obok niej stały dwie średnich rozmiarów komody. Po lewej stronie było biurko z komputerem. Poza tym w pokoju znajdowały się jeszcze dwie kanapy, przy których był mały stolik. Stały one w rogu pokoju po tej samej stronie co telewizor. Na balkonie też były kanapy i stolik. Wszystko było zachowane w jasnych barwach i wyglądało naprawdę ładnie.

– Dziękuję, na początku nie chciałam, żeby wszystko było białe i miałam w planach trochę tu pozmieniać, ale po jakimś czasie stwierdziłam, że jednak w chuj mi się podoba ten pokój taki, jaki jest i nic nie zmieniam – powiedziała blondynka.

– Ja kiedyś w ciągu roku zmieniałam w pokoju wszystko kilka razy – zaczęła Riley, uśmiechając się pod nosem. – Meble, podłogi, kolor ścian, no dosłownie wszystko. Moi rodzice w pewnym momencie byli całkowicie załamani tym, co się dzieje, ale i tak się na to godzili. Ostatecznie pokój wrócił do swojego pierwotnego stanu, bo jednak wtedy podobał mi się najbardziej.

– Ja też byłam wtedy załamana, bo dzień w dzień po szkole latałyśmy do sklepów i siedziałyśmy w nich do wieczora, bo pewna dziewczyna nie potrafiła się zdecydować na cokolwiek – spojrzałam na przyjaciółkę morderczym spojrzeniem.

– Przynajmniej nie siedziałyśmy całymi dniami w domu tylko miałyśmy jakąś rozrywkę.

– Pierdole taką rozrywkę. W którymś momencie śniły mi się meble i farby. Kurwa meble i farby mi się śniły. To popierdolone.

– Od kiedy ty tak przeklinasz? Odkąd tu jesteśmy przeklnęłaś więcej razy niż w całym swoim życiu.

– To akurat wina Olivii. Ma na mnie zły wpływ – rzuciłam, wskazując na nią palcem.

– Aha to nieprawda. Ja na nikogo nie mam złego wpływu – broniła się dziewczyna.

– Tyle alkoholu i pięć gram zioła to argument, który zdecydowanie przemawia za Mią – stwierdziła Riley, patrząc na Olivię.

– W sumie coś w tym jest, ale jebać to. Napijmy się – powiedziała z uśmiechem blondynka, a chwile później wręczyła mi i Riley po piwie.

Gdyby moi rodzice widzieli co tu robię to, chyba by mnie zabili. Najpierw ta impreza z okazji urodzin Jaryana, którą zakończyły strzały z broni, później picie alkoholu w klubie, teraz też alkohol i do tego zioło. Przez siedemnaście lat byłam według nich idealna, a tutaj nie minęły nawet dwa tygodnie i cała ta idealność zaczęła upadać.

Jeśli mam być szczera, to sama nie wiem, czemu tak się dzieje. W Nowym Jorku zawsze wszystkiego odmawiałam, czułam, że tego nie potrzebuje, a tutaj? Tutaj z jakiegoś powodu wszystko wydaje się inne. Tam twardo trzymałam się tego, że nie mogę napić się nawet odrobiny alkoholu, a tutaj mam świadomość tego, że przecież jestem na wakacjach i nic mi się nie stanie jak się napije. Tak samo jest z każdą inną rzeczą, którą odrzucałam w Nowym Jorku. Mam wakację i mam prawo się zabawić, ale nie wiem, czemu akurat od przyjazdu tutaj inaczej zaczęłam na to patrzeć.

– Życzenia składałyśmy ci rano, ale z prezentami postanowiłyśmy poczekać – zaczęła Olivia, a następnie wstała z łóżka i podeszła do komody, z której coś wyciągnęła. – Riley mówiła mi, że nie lubisz przekombinowanych prezentów tylko takie proste. Przez jakiś czas zastanawiałyśmy się co mogłybyśmy kupić lub zrobić i ostatecznie wpadłyśmy na pewien pomysł. Zrobiłyśmy coś własnymi rączkami i mamy nadzieję, że nie wyszło nam to tragicznie – dodała, gdy wróciła i zajęła miejsce obok mnie.

– Jedna jest ode mnie druga od Olivii – powiedziała Riley, a Olivia wręczyła mi mały czarny woreczek.

Nie mogłam przestać się uśmiechać, a nawet nie wiedziałam, co jest w środku. Delikatnie otworzyłam woreczek, a następnie wyciągnęłam z niego zawartość. To były bransoletki. Od razu zaczęłam im się przyglądać z każdej strony. Obie były na czarnym sznurku i miały czarne kostki, na których były litery tworzące imiona dwóch dziewczyn siedzących obok mnie. Na pozostałych kostkach znajdowały się serca. W życiu nie widziałam czegoś równie pięknego i, szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy kiedykolwiek aż tak ucieszył mnie jakiś prezent.

– Wy naprawdę zrobiłyście to same? – zapytałam, wycierając przy okazji łzę, która spłynęła po moim policzku.

– Tak, wszystko od podstaw zrobiłyśmy same – odpowiedziała z dumą Olivia.

– To było tak cholernie trudne. Nie wygląda na takie, ale serio dostawałyśmy przy tym szału – dodała Riley.

– Możecie mi wierzyć lub nie, ale nie wyobrażam sobie lepszego prezentu. Kurwa te bransoletki są takie piękne. Nie ściągnę ich nigdy. Przysięgam, że będę nosiła je już zawsze. Dziękuję wam, jesteście takie kochane – powiedziałam z trudem, powstrzymując kolejne łzy.

– Tylko nam się tu nie rozpłacz – rzuciła Olivia, a następnie i ona, i Riley mnie przytuliły.

Cały czas patrzyłam na te bransoletki. Tak bardzo mi się podobały. W domu miałam mnóstwo bardzo drogiej biżuterii, ale te bransoletki były o wiele lepsze niż wszystko inne. Nie kosztowały tysięcy i nie były z prawdziwego złota, ale były zrobione własnoręcznie przez dwie dziewczyny, które wciąż mnie przytulały. Na dodatek jedną z nich znałam dopiero jedenaście dni. To bardzo krótko, a mimo to dostałam od niej tak wspaniały prezent.

– Ja pierdole kocham was. Wiem, że to dla ciebie może być dziwne Olivia, bo ledwo się znamy, ale nie obchodzi mnie to. Kocham was i chuj – stwierdziłam, ściskając dziewczyny jeszcze mocniej.

– Nic nie jest dla mnie dziwne. Też cię kocham – mruknęła blondynka, a następnie oderwała się ode mnie i pocałowała mnie w usta co lekko mnie zdziwiło.

– Chyba faktycznie jesteś lesbijką – zaśmiała się Riley.

Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że powie coś w tym stylu.

– Pfff, czyli ty też, chyba że nigdy jej nie pocałowałaś – Olivia spojrzała na dziewczynę.

– Cóż, spójrz na nią, gdybym dotknęła jej ust to nie mogłabym się opanować, więc nigdy tego nie zrobiłam – powiedziała Riley całkowicie poważnie.

Przez chwile myślałam, że się przesłyszałam.

– Riley co ty pierdolisz? – zapytałam, gdy założyłam bransoletki na rękę.

– Mówię prawdę skarbie – odparła.

– Ona ma rację. Mi też ciężko było się opanować przed chwilą – dodała Olivia.

– Ja pierdole nie wytrzymam z wami – westchnęłam ze zrezygnowaniem. – Czy możemy zmienić temat? – zapytałam.

– Z nami nie chce o tym gadać, ale przy twoim bracie zmieniłaby zdanie – Riley nie odpuszczała.

– Z nim by nie gadała tylko... – nie pozwoliłam Olivii dokończyć, bo dobrze wiedziałam, co chciała powiedzieć.

– Przysięgam, że jak nie skończycie to wam coś zrobię – warknęłam a obie dziewczyny głośno się zaśmiały, ale na szczęście wzięły moją groźbę na poważnie.

Przed nami była cała noc zabawy. Piłam powoli, bo nie miałam zamiaru iść spać o północy. Dziewczyny też się z tym nie spieszyły. Było dopiero chwile po dwudziestej pierwszej. Wczoraj specjalnie położyłam się szybciej spać i spałam najdłużej, jak tylko mogłam. Dziś z łóżka wstałam przed dwunastą. Gdyby nie Riley, to pewnie wstałabym później, ale zostałam przez nią siłą wyciągnięta z łóżka. Nie żartuję, moja kochana przyjaciółka wparowała do mojego pokoju i najpierw zabrała mi kołdrę, a jak powiedziałam jej, żeby dała mi spać to wzięła mnie za ręce i pociągnęła tak mocno, że wylądowałam na podłodze. Myślałam, że ją zabije, ale przypomniało mi się, że kiedyś ustaliłyśmy, że gdy któraś z nas będzie chciała pogadać o czymś ważnym z drugą, a ta druga będzie jeszcze spała to można użyć siły, żeby ją obudzić.

Okazało się jednak, że Riley nie chciała pogadać o czymś ważnym. Chciała się po prostu pochwalić tym, że pół nocy spędziła z Lucasem w jego pokoju. Na dodatek to nie był pierwszy raz tylko drugi. Pierwszy był w poniedziałek, kiedy Lucas zatrzymał mnie na schodach. Ciekawiło mnie co oni robili sami przez tyle czasu w pokoju na dodatek w nocy. Oczywiście pytałam o to Riley nawet kilka razy, ale ona twierdziła, że tylko rozmawiali. Na początku myślałam, że coś przede mną ukrywa, ale bardzo szybko doszło do mnie, że tak nie jest. Riley nigdy niczego przede mną nie ukrywała. Zawsze była ze mną szczera, no i nawet gdyby chciała coś ukryć to raczej by jej się to nie udało, bo podobnie jak ja nie potrafiła kłamać.

– O były do mnie napisał – zaczęła Olivia, patrząc w telefon. – Bardzo mnie za wszystko przeprasza i obiecuje, że już się do mnie nie zbliży. No i mnie zablokował. Plus dla niego za to ostatnie. – dodała a następnie odłożyła telefon kawałek dalej.

– Powiesz któremuś z chłopaków o tym? – zapytałam nawet nie wiem czemu.

– Obiecałam, że będę im mówić, więc tak, ale raczej nic z tym nie zrobią. Będą po prostu mieć go na oku – odparła, odpalając papierosa.

– Shavar już mu wytłumaczył, że ma sobie odpuścić – rzuciła Riley, uśmiechając się.

– Shav ma talent. Potrafi wytłumaczyć innym naprawdę wiele. Fakt robi to na swój sposób, ale to skuteczny sposób – powiedziała ze spokojem blondynka.

Wciąż miałam w głowie sytuację, w której Olivia domyśliła się, że to jej przyjaciel pobił jej byłego. Jej reakcja wciąż mnie dziwiła. Ja myślałam o tym chłopaku co najmniej kilka razy od tamtego momentu. Nie znałam go, wiedziałam, tylko że skrzywdził Olivię, ale i tak myślałam o tym, jak on się czuje i czy się wybudził. To było dziwne, bo nie powinnam się nim przejmować. Thomas skrzywdził Riley i nienawidziłam go, a ten chłopak skrzywdził Olivię i nie darzyłam go nienawiścią. Może Olivia nienawidziła go tak samo jak ja Thomasa i dlatego w ogóle się tym nie przejęła? Ale z drugiej strony kiedyś go kochała, więc to możliwe, że stał się dla niej całkowicie obojętny? Wydaje mi się, że mimo wszystko zawsze jakieś uczucia zostaną, nawet jak osoba, którą kochaliśmy bardzo nas skrzywdzi. A może za dużo mi się wydaje? Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć.

– Mogę cię o coś zapytać? – spojrzałam na nią z pełnym skupieniem. Lekko się denerwowałam, ale próbowałam to ukryć.

– Jasne, że tak. Pytaj o co chcesz i się tak nie stresuj – odparła, posyłając mi uśmiech, przez, co też się uśmiechnęłam.

Przez dłuższą chwilę układałam sobie całe pytanie dokładnie w głowie. Nie chciałam, żeby jakoś źle zabrzmiało, więc wolałam je pierw ułożyć.

– Jeśli nie będziesz chciała odpowiadać to po prostu powiedz – zaczęłam cały czas na nią patrząc – Jak dowiedziałaś się, że twój były został pobity i leży w szpitalu to przyjęłaś to dość spokojnie. Później, jak domyśliłaś się, że to Shavar go pobił to albo mi się wydaje, albo bardzo przejęłaś się tym, że policja może dowiedzieć się, że to on. Strasznie zaczęło mnie zastanawiać, czemu w ogóle nie przejęłaś się tym, że ktoś, kogo kochałaś przez długi okres czasu leży połamany w szpitalu. Wiem, że bardzo cię skrzywdził i nie staje po jego stronie. Po prostu ciekawi mnie cała ta sytuacja. On po tym wszystkim stał się dla ciebie całkowicie obojętny? – zapytałam, mając nadzieję, że nie powiedziałam czegoś co mogłoby zranić dziewczynę siedzącą naprzeciwko mnie.

– Tak, stał się dla mnie całkowicie obojętny – powiedziała, po czym upiła spory łyk piwa. – Fakt samo zerwanie mnie bolało, ale jego osoba stała się dla mnie obojętna w momencie, w którym dowiedziałam się, że mnie zdradza. Wszystkie uczucia uleciały ze mnie w ciągu sekundy. Zostały tylko wspomnienia, i to one na początku sprawiały mi ból. W ogóle nie ruszyło mnie to, że Shavar go pobił. Jeśli mam być szczera to ucieszyło mnie to, bo zasłużył sobie – dodała.

Jej odpowiedź zaspokoiła moją ciekawość. Przez ostatnie dni naprawdę mnie to zastanawiało, więc świadomość, że mam to za sobą była przyjemna.

– Jesteście z innego świata, więc fakt, że cieszę się z tego, że mój były został tak bardzo pobity może być dla was niezrozumiały – zaczęła Olivia. – Tutaj w Roseville wszystko jest inne niż w Nowym Jorku. Jesteście z prywatnego liceum. Mało tego. Jesteście z najbardziej prestiżowego i najdroższego prywatnego liceum w Nowym Jorku. Nie sądzę, że chodzą tam dzieciaki ze zwyczajnych rodzin. Obstawiam, że wasi rodzice mają mnóstwo pieniędzy i że byłyście wychowywane w zupełnie innych warunkach niż ja. Oczywiście to nie jest nic złego. Wręcz przeciwnie, to najlepsze, co może być. Pierwszego dnia dowiedziałyście się, że ojca nie znam, a matka wybrała prochy i alko. Jedyne, co pamiętam z dzieciństwa, to patologia, serio. Gdy miałam siedem lat Noah zaczął zabierać mnie z domu. Czasem nie było nas po kilka dni, a matka miała w to wyjebane. Spaliśmy u jego różnych kolegów. Właśnie wtedy poznałam Lucasa, Tomiego i Victora. W domu byliśmy coraz rzadziej. Kiedy miałam jedenaście lat zamieszkaliśmy u jednego z jego dorosłych kolegów. Kiedy Noah miał osiemnaście lat odebrał mojej matce prawa rodzicielskie i oficjalnie został moim opiekunem. On, Lucas, Tomi, Victor, Shavar, Jaryan i wszyscy ci ludzie, których już poznałyście lub dopiero poznacie to moja rodzina. Z nimi się bawiłam, chodziłam na pierwsze imprezy, uczyłam się życia. To, że jestem teraz, taka jak jestem to ich zasługa. Nauczyli mnie wszystkiego. Kocham ich i bez wahania oddałabym za nich życie. Oni też mnie kochają i też bez wahania oddaliby za mnie życie. Właśnie dlatego Shavar pobił mojego byłego i właśnie dlatego tak się przejęłam, gdy pomyślałam, że policja może się dowiedzieć, że to on. Jest jedna zasada, którą słyszałam od większości tych ludzi. Kochaj tych, którzy cię kochają i nienawidź tych, którzy krzywdzą ciebie lub tych których kochasz. Być może dzięki niej wszystkie uczucia do byłego tak szybko ze mnie uleciały i stał się dla mnie całkowicie obojętny – dodała a ja po prostu zaniemówiłam. Kątem oka spojrzałam na Riley i jej wyraz twarzy wskazywał na to, że też nie wiedziała, co ma powiedzieć.

– Nie mam pojęcia co ci powiedzieć. Strasznie ci współczuję. Nie... – zaczęłam, ale Olivia mi przerwała.

– Boże przepraszam. Świętujemy twoje siedemnaste urodziny, a ja zeszłam na taki temat. Ja pierdole serio przepraszam.

– Daj spokój. Nie przepraszaj za coś takiego. W sumie to ja zaczęłam ten temat, a ty go tylko rozwinęłaś. Jeśli ktoś powinien przepraszać, to ja – zrobiło mi się trochę głupio.

– Dobra zróbmy sobie zajebiste drinki i pogadajmy o czymś przyjemniejszym – odezwała się Riley.

To był bardzo dobry pomysł.

– To ja pójdę po kostki lodu – rzuciłam, po czym wstałam ze swojego miejsca i poszłam do kuchni.

W myślach tłukłam się po tej pustej głowie za to, że nie potrafiłam trzymać języka za zębami i zawsze dawałam wygrać mojej ciekawości. Nie powinnam w ogóle zaczynać tematu jej byłego. Okej nie miałam pojęcia, że od niego Olivia przejdzie na temat swojego dzieciństwa, ale i tak nie powinnam. To były jej prywatne sprawy i być może nie chciała o nich gadać. Na pewno nie chciała o nich gadać, ale oczywiście ja miałam to gdzieś.

– Jebana idiotka – powiedziałam do samej siebie, gdy zatrzymałam się przy lodówce.

– Co tak ostro? – usłyszałam dobrze znany mi głos i od razu odwróciłam się w jego stronę.

– Czy ty mnie śledzisz? – zapytałam Noaha, opierając się o lodówkę.

– Nie, po prostu w tym domu jest jedna kuchnia i szedłem do niej. Wiem, że chciałabyś, żebym cię śledził, ale nie tym razem – odpowiedział z tym pewnym siebie uśmiechem.

Chyba pierwszy raz nie czułam stresu, gdy z nim rozmawiałam. Czułam się dość swobodnie, co było dla mnie czymś nowym.

– Masz rację, chciałabym, żebyś mnie śledził. Normalnie to moje marzenie – rzuciłam, patrząc mu w oczy.

Noah nic nie powiedział. Popatrzył na mnie, a następnie zaczął iść w moją stronę. Zatrzymał się bardzo blisko mnie. Aż za blisko.

– Ile ty masz wzrostu? – to jedyne, co przyszło mi do głowy w tej chwili. Wiem to nie jest normalne. Chłopak praktycznie dotyka mnie swoim ciałem, a ja wpadam na to, żeby zapytać go, ile ma wzrostu. Brawo ja.

– Sto dziewięćdziesiąt sześć centymetrów – odpowiedział.

– Wow – po tym po raz kolejny zaczęłam się tłuc w myślach.

Czemu ja robiłam coś takiego? Czemu?

– Ładnie wyglądasz – mruknął a na moich ustach niekontrolowanie pojawił się uśmiech.

Cały czas staliśmy przy lodówce bardzo blisko siebie.

– Dziękuję – odezwałam się po dłuższej chwili ciszy.

– Mógłbym dostać się do lodówki? – zapytał z zakłopotaniem.

– Jasne – odpowiedziałam i szybko przesunęłam się kawałek dalej.

Noah wyciągnął coś do jedzenia i bez słowa wyszedł z kuchni. Przez jakiś czas stałam w tym samym miejscu, ale w końcu się ogarnęłam i wyciągnęłam z zamrażarki kostki lodu, z którymi poszłam do pokoju.

Cała ta sytuacja, która wydarzyła się przed chwilą była dziwna. Nie rozumiem, czemu Noah nie powiedział od razu, żebym się przesunęła, bo chce wziąć coś z lodówki tylko najpierw stanął tak blisko, że stykaliśmy się ciałami, później skomplementował mój wygląd i dopiero to powiedział. Nie zrobił tego przypadkiem. Mam wrażenie, że zrobił to celowo. Nie wiem, co chciał osiągnąć, ale nie podobało mi się jego zachowanie.

– Błagam, tylko żeby te drinki nas nie zabiły – zaśmiałam się, gdy położyłam kostki lodu na stoliku.

– Tym razem nie będę robiła tak mocnych jak w klubie, bo nie dożyjemy północy – Olivia też się zaśmiała.

– No te w klubie były zdecydowanie za mocne. Gdybym wypiła jeszcze jednego, to raczej nie wróciłabym do domu o własnych siłach. Właśnie dlatego dziś ja kontroluję ilość alkoholu, który będzie lądował w drinkach. Ja i Mia jesteśmy nowicjuszkami w piciu, a ty nie. Dziękuję za uwagę, nie przyjmuje sprzeciwów – odezwała się Riley, a następnie zaczęła przygotowywać drinki.

– A skąd wiesz, że ja też nie jestem nowicjuszką? – zapytała blondynka, krzyżując ręce na piersi.

– Bo widziałam, ile wypiłaś w klubie i wątpię, żeby nowicjuszka potrafiła tyle wypić i nie zasnąć w trakcie imprezy. Na dodatek w każdej historii, którą słyszałam z twoich ust pojawiał się alkohol. Nie jesteś nowicjuszką i wszystkie dobrze o tym wiemy – odparła Riley, podając Olivii drinka.

– No dobra niech ci będzie. Trochę już wypiłam w życiu. Ale to nie moja wina tylko tych ludzi, z którymi spędzałam czas. To oni mnie...

– Dobra już się nie tłumacz, bo i tak ci nie uwierzymy.

– Ja jej wierzę – zaczęłam, biorąc do ręki drinka, którego zrobiła mi Riley. – Nie no żartuje – dodałam i kątem oka spojrzałam na Olivię. Dziewczyna mordowała mnie wzrokiem, ale gdy posłałam jej uśmiech odwzajemniła go, więc raczej nie miała w planach serio mnie zabijać. No chyba że dobrze udawała.

Przez kolejne dwie godziny siedziałyśmy na balkonie i nie robiłyśmy nic prócz rozmawiania i picia. Niby nic, a jednak coś. Kochałam takie chwile. Zero zmartwień, piękna pogoda, świadomość tego, że nie trzeba kolejnego dnia wstać do szkoły. To było coś niesamowitego. W wakacje często spędzałam tak czas. Czasem z Riley, czasem z rodzicami, czasem sama. Dla niektórych to pewnie było głupie, ale nie dla mnie. Jedni lubili spędzać czas na imprezach drudzy, oglądając zachody słońca, czy rozmawiając z bliskimi. Zdecydowanie należałam do tych drugich.

Pierwszy raz spędzałam tak czas, pijąc alkohol, ale, szczerze mówiąc, nie czułam, żeby to coś zmieniało. Czułam się dokładnie tak samo jak zawsze. Byłam szczęśliwa, po prostu szczęśliwa. Siedziałam z dwiema wspaniałymi dziewczynami. Na dodatek jedną z nich była Riley. Moja kochana Riley, z którą tak szybko udało mi się naprawić kontakt. Nie sądziłam, że to się uda jeszcze w tym miesiącu. Myślałam, że zajmie mi to większą część wakacji, a my zaczęłyśmy normalnie ze sobą gadać jeden dzień po przyjeździe tutaj. Wystarczył tylko jeden dzień, żeby nasza przyjaźń na nowo zaczęła kwitnąć.

– Przenosimy się do pokoju? – zapytała Olivia. – Puścimy muzykę, potańczymy, zapalimy zioło – dodała, patrząc raz na mnie raz na Riley.

– Ja jestem za. Muszę się trochę rozruszać, bo już mnie wszystko boli od tego siedzenia – odpowiedziała Riley, wstając ze swojego miejsca.

– Idź do Lucasa, przy nim na pewno się rozruszasz – również wstałam ze swojego miejsca.

– Jasne, że pójdę, ale najpierw muszę jeszcze trochę wypić, żeby mieć więcej odwagi. Lucas powiedział mi, że lubi niegrzeczne dziewczyny.

– Znaczy, to jest takie pół na pół – wtrąciła Olivia. – Lucas lubi grzeczne dziewczyny, które są niegrzeczne w łóżku.

– A ty, skąd to wiesz? – zapytała Riley.

– Oj uwierz, że wiem o wiele więcej. Wychowywanie się przy czterech chłopakach, na których leci większość dziewczyn w mieście to coś pojebanego. Ja słyszałam od nich takie historie, że koniec. Oni potrafili w randomowym momencie przyjść i opowiadać mi co robili poprzedniej nocy z dziewczynami. Opowiadali mi to z najdrobniejszymi szczegółami. Kurwa kiedyś pokazali mi na bananie jak zakładać prezerwatywę. Oni nie są normalni – odpowiedziała Olivia, a ja próbowałam nie wybuchnąć śmiechem.

Od razu, gdy powiedziała o bananie i prezerwatywie wyobraziłam sobie tę sytuację. Pewnie, gdy to przeżywała nie było jej do śmiechu, ale gdy to usłyszałam nie potrafiłam zachować powagi. Riley zresztą tak samo.

W końcu dziewczyna wybuchła śmiechem, a przez nią ja zrobiłam dokładnie to samo. Olivia natomiast uderzyła się otwartą dłonią w czoło, ale zaraz po tym na jej ustach też pojawił się uśmiech.

– Sory, ale wyobraziłam sobie tę sytuację z bananem i nie mogłam wytrzymać – powiedziała Riley, gdy trochę się uspokoiła.

– Mogłam wam o tym nie mówić. Teraz będziecie mi o tym przypominać. Ja pierdole, jaka ja jestem zjebana – westchnęła Olivia, a następnie zakryła twarz dłońmi i zaczęła udawać płacz co wyglądało i brzmiało dość komicznie.

– Ja będę ci o tym przypominać tylko, wtedy kiedy zaczniesz gadać coś o mnie i twoim bracie – stwierdziłam, czując satysfakcję. W końcu miałam coś, czym też będę mogła ją męczyć.

– Czyli średnio raz dziennie – dodała Riley. – Nie martw się Olivia. Wszystko będzie dobrze. Trzeba żyć dalej, czy coś – poklepała ją po ramieniu i chwile później wszystkie poszłyśmy do pokoju.

Dziewczyny wpadły na pomysł, żeby zapalić zioło. Znaczy Olivia na to wpadła, a Riley od razu się zgodziła. Muszę przyznać, że miałam co do tego pewne wątpliwości, ale ostatecznie też się zgodziłam. Raczej nic złego mi się nie stanie, jeśli to zrobię.

Z pełnym skupieniem obserwowałam cały proces tworzenia tak zwanego blanta i jeśli mam być szczera to wydawało się to dla mnie proste, ale pewnie takie nie było. Gdybym ja miała robić to za Olivię to na sto procent tyle razy bym coś zepsuła, że dziś byśmy nie zapaliły.

– Jak to w ogóle smakuje? – zapytała Riley, przyglądając się pracy Olivii.

– To ty nigdy nie paliłaś? – spojrzałam na nią ze zdziwieniem.

Myślałam, że podczas związku z Thomasem robiła takie rzeczy. Często wysyłała snapy z różnych imprez, a przecież palenie zioła na imprezach w tym wieku to norma.

– Nie no coś ty. Kilka razy piłam alkohol, raz tak porządnie, że film mi się urwał, a poza tym to zaczęłam palić tylko papierosy. Nic innego nawet nie dotknęłam – odpowiedziała dziewczyna.

– A przespałaś się z tym frajerem, który tylko tego chciał? – zapytała Olivia.

– Na szczęście nie. Przyznaje, że myślałam o tym, ale nie zdecydowałam się. Teraz gdy patrzę na to wszystko z boku to zaczynam widzieć, że chodziło mu tylko o to. Często zaczynał temat seksu. Mówił mi, żebym się nie bała, że będzie dobrze. Boże jak on mną manipulował. Jaka ja byłam głupia, że tego nie widziałam.

– Nie byłaś głupia tylko zakochana. Miłość niestety potrafi zamknąć nam oczy, a my nie chcemy ich otworzyć albo otwieramy jak już stanie się coś złego. To smutne, ale prawdziwe – powiedziała blondynka.

– Ale nie przespałam się z nim. Nie osiągnął swojego celu śmieć. Wciąż jestem dziewicą. To jest najważniejsze.

– Uuu Lucas to lubi – zaśmiała się Olivia.

– Mia też jest – rzuciła Riley.

– Uuu Noah też to lubi – znowu się zaśmiała – Ale nie gadajmy o nich. Zapalmy to cudeńko – dodała a następnie odpaliła blanta.

Gdy Olivia wzięła trzy buchy przyszła kolej Riley. Dziewczyna, zanim wzięła pierwszego bucha obejrzała blanta z każdej strony. Nie mam pojęcia, czemu to zrobiła. Cały czas uważnie ją obserwowałam. Chciałam wiedzieć, jak zareaguje, skoro paliła pierwszy raz. Nie wiem, w czym miało mi to pomóc. Chyba po prostu chciałam wiedzieć, czego sama mogę się spodziewać.

– Ja pierdole mocne to – powiedziała, gdy wzięła ostatniego bucha.

Ja podobnie jak Riley nie wzięłam blanta od razu do ust. Najpierw powąchałam dym, który się z niego wydobywał. Szczerze mówiąc, to był całkiem przyjemny zapach. Nie potrafiłam go opisać ani porównać z czymkolwiek innym. Był taki oryginalny i przyjemny.

Powoli włożyłam go do ust i lekko pociągnęłam, a zaraz po tym do moich płuc dostał się dym. Przytrzymałam go chwile i wypuściłam. Strasznie chciało mi się kaszleć, ale jakimś cudem tego nie zrobiłam. Wzięłam jeszcze dwa buchy i dałam blanta Olivii.

– Mocne, ale dobre – stwierdziłam, gdy wypiłam prawie pół butelki soku. Od razu po tym zrobiło mi się lepiej.

– Szanuje, że dałyście radę bez kaszlu. Ja, kiedy paliłam pierwszy raz to walczyłam o życie. Serio, kaszlałam dobre kilka minut, a Shavar cały czas się śmiał. Jak już doszłam do siebie, to tak go strzeliłam, że przez cały dzień narzekał, że bolą go żebra – zaśmiała się dziewczyna.

– Najpierw na urodzinach Jaryana Santia chciała go uderzyć, ale jej się to nie udało. Teraz dowiaduje się, że ty go uderzyłaś. Musi mu być z tym ciężko. Cały czas ktoś się nad nim znęca – powiedziała Riley z pełną powagą.

– Pffff ty chyba nie wiesz, co mówisz – zaczęła Olivia. – On się nade mną znęca od lat. Nad Santią i nad innymi też, a ty mi mówisz takie rzeczy. Za karę zerujesz drinka.

– Ale...

– Nie ma żadnego ale. Zeruj drinka.

– Okej, ale pod warunkiem, że sama go sobie przygotuje.

– Dobra.

Riley z uśmiechem na ustach odkręciła pepsi i nalała prawie cały kubek. Następnie powoli wlała tak mało whiskey, że ledwo to widziałam i szybko wyzerowała kubek.

– Nie liczy się – stwierdziła Olivia, podając jej blanta.

– Nie powiedziałaś jakie mają być proporcje, więc się liczy.

– Potwierdzam – dodałam.

– Następnym razem podam takie proporcje, że po jednym drinku nie będziesz w stanie chodzić – rzuciła blondynka, posyłając Riley uśmiech.

Kiedy kończyłyśmy palić blanta zaczynałam odczuwać jego działanie. Kilka minut później uśmiech nie schodził mi z twarzy i czułam się tak zrelaksowana jak nigdy. Nie miałam ochoty na cokolwiek. Chciałam tylko leżeć i czuć się tak dalej. Nawet nie wiem, kiedy i jak pozycję siedzącą zamieniłam na leżącą. Niestety nie było mi dane długo leżeć. Olivia stwierdziła, że jak nie wstanę to zasnę i będzie po imprezie. Było chwile po północy, więc nie miałam zamiaru kończyć imprezy. Nie tak szybko. Z trudem podniosłam się znowu do pozycji siedzącej i napiłam się drinka. Musiałam się trochę rozruszać, więc wstałam z kanapy, wzięłam poduszkę z łóżka Olivii i rzuciłam nią w Riley. Olivia szybko ją podniosła i rzuciła we mnie. Rozpętałam wojnę i bardzo mnie to cieszyło. Chwile później pokój, w którym byłyśmy stał się polem bitwy. Nie mam pojęcia jak długo walczyłyśmy, ale w którymś momencie byłyśmy tak zmęczone, że kolejne rzucenie poduszką było dla nas niewykonalne.

– Ja pierdole jak burdel – powiedziała blondynka, rozglądając się po pokoju.

Gdy walczyłyśmy, to nie zwracałyśmy na nic uwagi. Skupiałyśmy się tylko i wyłącznie na sobie. Dopiero teraz zauważyłam, że dwie poduszki zostały całkowicie rozwalone. W całym pokoju były pióra. Trzy miski z chipsami zostały przewrócone i cała ich zawartość wylądowała na podłodze. Pościel z łóżka była na drugim końcu pokoju i na dodatek komputer, który wcześniej był wyłączony teraz był włączony.

– Okej ja wszystko rozumiem, ale czemu komputer jest włączony? – zapytałam, wskazując na urządzenie.

– To chyba moja zasługa – zaczęła Riley – W pewnym momencie musiałam odpocząć i kucnęłam tam. Pewnie przypadkiem coś nacisnęłam.

– Idziemy do basenu? – zapytała tak nagle Olivia, a ja spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.

– Teraz? – zapytałam poważnym tonem.

– Tak teraz – odpowiedziała, wstając z łóżka, a następnie wzięła za ręce mnie i Riley, i opuściłyśmy pokój.

Najpierw picie i rozmowy, później pierwsze palenie zioła, jeszcze później bitwa na poduszki, a teraz kąpanie się w basenie po północy. Takich urodzin jeszcze nie miałam.

– Jest cieplutka, więc możemy wskakiwać – powiedziała Olivia, wyciągając rękę z wody. Od razu po tym szybko rozebrała się do bielizny i wskoczyła do basenu.

– Kto wskoczy ostatni pije drinka za karę – rzuciła Riley, po czym szybko pozbyła się ciuchów i również wskoczyła do basenu.

– A spierdalaj ja nic nie piję – powiedziałam, gdy zaczęłam się rozbierać. Po chwili zostałam w samej bieliźnie. Już miałam dołączyć do dziewczyn, ale przerwał mi czyjś głos.

– Olivia zapomniałem ci powiedzieć. W niedzielę... – zaczął Noah, idąc w naszą stronę, ale przerwał, gdy oderwał wzrok od telefonu i nasze spojrzenia się skrzyżowały.

~~~~~

Koniecznie dajcie znać czy rozdział się wam podobał i widzimy się za dwa tygodnie czyli za rok xDD

Kocham was❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro