Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Gdy siedziałam w klubie z drinkiem w ręku myślałam, że następnego dnia źle będę się czuła, z tym że piłam. Myślałam, że dopadną mnie wyrzuty sumienia i że będę zła na siebie za to, że dałam namówić się Riley. Nie było tak. Czułam się normalnie. No prawie normalnie, bo pierwszy raz dopadł mnie kac.

Wciąż myślałam o tym, co wydarzyło się między mną a Noahem. Chyba powinnam z nim o tym porozmawiać. Nie chcę, żeby były między nami jakieś niejasności. Dla mnie to, co wydarzyło się w loży nie było czymś, o czym mogę tak po prostu zapomnieć. Problem w tym, że nie mam pojęcia jak miałabym zacząć tę rozmowę. Na dodatek on i reszta chłopaków gdzieś zniknęli. Z klubu wróciłyśmy w niedzielę o piątej nad ranem i od tego czasu byłyśmy same. Olivia mówiła, że zdarza im się co jakiś czas zniknąć, ale przeważnie ma z kimś z nich kontakt. Tak też było w tym wypadku. Miała kontakt z bratem, ale nie dopytywałam jej, gdzie są i co robią, bo przecież to nie była moja sprawa.

– Mam do ciebie bardzo ważne pytanie kochanie – zaczęła Riley, pojawiając się znikąd w kuchni. – Powiedz mi, jaki dziś jest dzień tygodnia? – zapytała.

– Poniedziałek – odpowiedziałam z lekkim zakłopotaniem, bo nie za bardzo wiedziałam, o co jej chodzi.

Riley przez dłuższą chwilę wbijała we mnie swój wzrok. Chciała, żebym domyśliła się o co jej chodzi, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

– W czwartek masz urodziny – pisnęła, podskakując w miejscu. – Robimy babski wieczór i już nie mogę się doczekać. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo za tym tęskniłam. Boże jestem taka szczęśliwa – podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.

Cieszyło mnie to, że Riley czuła się lepiej. Przedwczoraj wycierałam jej łzy i podawałam chusteczki, a dziś szczerze się uśmiecha. Widok jej w tak dobrym stanie kilka dni po zerwaniu z pierwszym chłopakiem to coś cudownego.

– Kocham cię wiesz? – zapytałam, gdy bawiłam się jej włosami i wdychałam jej cudowne perfumy.

– Wiem, ale ja ciebie kocham bardziej – mruknęła, ściskając mnie jeszcze mocniej.

Ostatnio za każdym razem, gdy byłam w jej objęciach czułam się tak dobrze.

– Cudowny widok – do kuchni z uśmiechem na ustach weszła Olivia.

Gdy ją zobaczyłam od razu przypomniało mi się, że miałam zapytać ją, czy pokaże mi, gdzie w Roseville są kościoły. Wczoraj nie miałam siły iść, bo byłam po prostu wykończona po całej nocy w klubie, ale nie chciałam tego olać. Chodziłam do kościoła co tydzień, odkąd pamiętam. Nie chodziłam tylko, wtedy gdy byłam chora. Nawet na wakacjach nie odpuszczałam.

– Miałabyś czas, żeby pokazać mi w tygodniu, gdzie macie kościoły? – zapytałam, gdy oderwałam się od Riley.

– Jasne, że miałabym, ale to nie jest dobry pomysł – odparła z zakłopotaniem.

– To znaczy? – spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.

– Mamy w mieście trzy kościoły. Jeden jest jakieś trzy kilometry stąd, ale przechodzi całkowity remont i jest zamknięty. Dwa kolejne są w południowej części miasta. Problem w tym, że tam nie jest bezpiecznie i lepiej tam nie iść. Poza tym, nawet gdybyśmy poszły to chłopacy by się dowiedzieli i, krótko mówiąc, byśmy miały przejebane – odpowiedziała z powagą Olivia.

Przez dłuższą chwilę analizowałam to, co powiedziała. Zaskoczyło mnie to, ale w końcu ona mieszkała tu całe życie i znała to miasto lepiej niż ja. Skoro powiedziała, że lepiej będzie nie iść, bo to nie jest bezpieczne to muszę jej posłuchać.

– No cóż – zaczęłam, ale nawet nie wiedziałam, co mam powiedzieć.

– Wybacz, ale to nie jest moja wina – stwierdziła Olivia.

– Nie no przecież ja ciebie nie obwiniam – posłałam jej uśmiech. – Świat się nie skończy, jeśli przez jedne wakacje nie będę chodzić do kościoła.

– Dokładnie tak – zaczęła Riley, patrząc na mnie z uśmiechem – Poza tym wydaje mi się, że czas, który spędzałabyś w kościele lepiej spędzić z chłopakiem, którego imię zaczyna się na No a kończy na ah – dodała z dumą.

Od razu spojrzałam na Olivię. Dziewczyna patrzyła na mnie pytającym spojrzeniem. Po krótkiej chwili na jej ustach pojawił się uśmiech co kompletnie mnie zdezorientowało.

– No słucham co już wymyśliłyście? – zapytałam, zajmując miejsce na jednym z krzeseł przy wyspie kuchennej.

– Ja nic nie wymyśliłam. Tak tylko powiedziałam – odparła Riley, podnosząc ręce w obronnym geście.

Dziś już na pewno nie będę miała spokoju. Znam Riley bardzo dobrze i wiem, że jak sobie coś ubzdura to nie odpuści. Olivia najpewniej do niej dołączy i obie będą mnie męczyły.

– Ja też nic nie wymyśliłam. Ta jego ręka na twoim udzie to nic. Pewnie po prostu nie miał gdzie jej położyć, a że ty byłaś blisko to padło na ciebie – dziewczyna zajęła miejsce obok. Cały czas obserwowała mnie z uśmiechem na ustach.

Chciałam zapaść się pod ziemię lub obudzić i śmiać się z tego, jak chory był ten sen.

– Jeszcze to szeptanie do ucha i uśmiechanie się do siebie. Pewnie coś nam się przywidziało – Riley usiadła naprzeciwko mnie i tak samo jak Olivia obserwowała mnie z uśmiechem na ustach.

Czułam się, jakbym była na przesłuchaniu. Myślałam, że w klubie nikt nas nie widział, dlatego byłam spokojna, ale okazało się, że dziewczyny były bardzo czujne.

– A może pogadamy o tobie i Lucasie? – zaczęłam, choć dobrze wiedziałam, że to nic nie da. – Poszliście do jego gabinetu. Byliście całkiem sami. Bardzo mnie ciekawi co tam robiliście.

– Jeśli tak bardzo chcesz to mogę opowiedzieć ci wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Nawet z tymi pikantnymi – rzuciła dziewczyna, poruszając dwuznacznie brwiami.

– Ja pierdole – westchnęłam ze zrezygnowaniem, zakrywając twarz dłońmi.

– Dobra już cię nie męczymy – Olivia poklepała mnie po po plecach, wstając ze swojego miejsca. – Ale teraz tak na poważnie. Czy mój brat zrobił coś, czego nie powinien? – zapytała.

– To znaczy? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Poniekąd wiedziałam, o co jej chodzi, ale wolałam, żeby bardziej to sprecyzowała.

– Czy zrobił coś wbrew twojej woli? Słuchaj, znam go całe życie i wiem, że dobrze traktuje dziewczyny, ale i tak wolę zapytać – uważnie mnie obserwowała, jakby próbowała wyczytać coś z mojej mowy ciała.

– Nie no coś ty. Gdyby coś mi się nie podobało to bym mu powiedziała. Poza tym on tylko trzymał dłoń na moim udzie i powiedział, że jeśli będę chciała to ją zabierze – odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

– Ale przyznaj, że ci się spodobał – Olivia skrzyżowała ręce na piersi.

– Idę do pokoju, bo zwariuje tu z wami – stwierdziłam i ruszyłam w stronę schodów.

– Nie wstydź się Mia. To przecież nic złego! – krzyknęła Riley, gdy byłam na schodach, ale nic jej nie odpowiedziałam.

Musiałam odreagować to czego nasłuchałam się w kuchni, więc gdy już byłam w swoim pokoju położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Przez pierwsze kilka minut czułam spokój, ale nagle moje myśli zaczęły kręcić się wokół tego, co działo się w klubie. Od razu podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie chciałam do tego wracać, bo dobrze wiedziałam, że gdybym poszła za tymi myślami to w końcu bym w nich utonęła i ostatecznie zasnęła.

– Ogarnij się dziewczyno – powiedziałam do samej siebie, a następnie wstałam i podeszłam do okna, bo usłyszałam samochody wjeżdżające na posesje.

Byłam pewna, że to chłopacy wrócili do domu i nie myliłam się. Przy samym garażu stanęły samochody Lucasa i Noaha, z których po chwili wysiadła cała czwórka. Wszyscy się uśmiechali i nie przestawali o czymś gadać. Obserwowałam ich dopóki nie zniknęli mi z oczu.

Wpadłam na pomysł, żeby od razu pójść do Noaha i mieć tę rozmowę za sobą, ale wciąż nie wiedziałam, jak mam ją zacząć. Chodziłam po pokoju przez dobre kilka minut, układając w głowie różne scenariusze. W którymś momencie stwierdziłam, że to bez sensu i że im dłużej będę zwlekała, tym ciężej będzie mi do niego iść.

Zacisnęłam pięści i opuściłam pokój, a następnie skierowałam się do części, w której swoje pokoje mieli chłopacy. Wiedziałam, który jest Noaha, bo gdy Olivia oprowadzała nas po domu powiedziałam nam, który jest kogo.

– Siedzę w tym tak samo jak reszta, więc chcę wiedzieć, co się dzieje – usłyszałam jej głos, gdy zatrzymałam się przed drzwiami do pokoju jej brata.

– My sami na razie nie wiemy, co się dzieje. Jak będziemy wiedzieć, to od razu wszystkim powiemy. Na razie trzymajcie się bezpiecznych miejsc i zero samotnych wędrówek. Zresztą wiesz jak się poruszać, gdy zaczyna robić się gorąco – powiedział poważnym tonem chłopak.

Nie za bardzo wiedziałam, o czym oni rozmawiali, ale brzmiało to dość poważnie. Nie chciałam im przeszkadzać ani ich podsłuchiwać, więc odwróciłam się i z powrotem ruszyłam do siebie.

– Siema – rzucił z uśmiechem Tomi, gdy przechodziłam obok schodów.

– Hej – powiedziałam, zatrzymując się. – Jak tam? – zapytałam, posyłając mu uśmiech.

– Jestem głodny, zmęczony, wszystko mnie boli, a mam w chuj roboty, więc nie za dobrze – odparł ze zrezygnowaniem.

Gdy mu się bliżej przyjrzałam zauważyłam, że serio był wykończony.

– Odpocznij trochę, robota ci nie ucieknie – rzuciłam, na co chłopak się uśmiechnął.

– Niestety to nie takie proste – stwierdził i poszedł do swojego pokoju.

Być może miał rację. Nie wiedziałam, co musiał zrobić i jak bardzo ważne to było. Może miało to związek z tym, o czym rozmawiała Olivia z Noahem? Nie wiem i, prawdę mówiąc, chyba nie chcę wiedzieć. Nie lubię wtrącać się w czyjeś sprawy.

– A ty co tak stoisz? – zapytała Riley, wchodząc po schodach.

– W sumie, to nie wiem – odpowiedziałam.

– Idziemy do mnie – rzuciła a następnie złapała mnie za rękę i poszłyśmy do jej pokoju. Nie puszczała mnie dopóki nie usiadłyśmy na jej łóżku. – Nie ciekawi cię, co się dzieje? – zapytała dość cicho, jakby bała się, że ktoś może nas usłyszeć.

– Nie rozumiem – na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie, bo kompletnie nie wiedziałam, o co jej chodzi.

– Jak chłopacy weszli do domu Noah od razu zabrał Olivię do swojego pokoju. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że ma jej coś ważnego do powiedzenia. Tomi i Victor mają całe kostki rozwalone, więc na bank się z kimś bili, a raczej kogoś pobili, bo oprócz tych rozwalonych kostek nie mają nigdzie żadnych śladów walki. Lucas trzyma w swoim gabinecie broń. Cała czwórka zniknęła gdzieś na półtora dnia. Nie wydaje ci się to wszystko dziwne?

– Szczerze mówiąc, to ich sprawy Riley i wydaje mi się, że nie powinnyśmy się w nie wtrącać.

– Niby tak, ale weź pod uwagę to, że przez najbliższe ponad dwa miesiące ich dom jest naszym domem. Wolałabym wiedzieć, z kim mieszkam pod jednym dachem, a nie żyć w niewiedzy.

– Myślisz, że gdyby działo się tutaj coś złego to Olivia zgodziłaby się na to, żeby dwie obce dziewczyny spędzały u niej wakacje? – zapytałam a Riley od razu wstała z łóżka i zaczęła chodzić w kółko. Głęboko nad czymś myślała, więc siedziałam cicho i czekałam, aż skończy.

– Nie no na pewno by się nie zgodziła. Przecież nie narażałaby dwóch obcych dziewczyn na niebezpieczeństwo – odpowiedziała po dłuższej chwili.

– No właśnie – stwierdziłam, wskazując ręką, żeby usiadła obok mnie.

– Nie mogłam zasnąć w nocy i jestem strasznie zmęczona. Pewnie, dlatego mój mózg wymyśla coś takiego – zaśmiała się, gdy zajęła miejsce.

Prawdę mówiąc, to, co usłyszałam od Riley w połączeniu z rozmową Olivii i Noaha lekko mnie zaniepokoiło. Nie chciałam mówić o tym Riley, bo wiedziałam, że zacznie nakręcać się jeszcze bardziej. Okej sama powiedziałam, że Olivia nie zgodziłaby się na to, żebyśmy tu były, gdyby działo się coś złego, ale zrobiłam to tylko dlatego, żeby zakończyć ten temat. Gdy to mówiłam nie byłam tego pewna w stu procentach.

– Chodź, położymy się i trochę odpoczniesz – mruknęłam a następnie się położyłam, a Riley po chwili wtuliła się we mnie.

Gdy u niej nocowałam praktycznie zawsze wtulała się we mnie przed snem. Twierdziła, że dzięki temu o wiele szybciej zasypia.

– Ja pierdole jak ty dobrze pachniesz. Nie dziwię się, że Noah... – zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.

– Zamknij się i odpocznij – warknęłam a dziewczyna tylko się zaśmiała.

Gdy tak leżałyśmy w całkowitej ciszy w mojej głowie był istny chaos. Oprócz myślenia o tym, co wydarzyło się w klubie zaczęłam też myśleć o tym, czego dowiedziałam się całkiem niedawno. Starałam się połączyć kropki. Najpierw w klubie zjawił się Victor i powiedział, że mają coś ważnego do zrobienia. Obaj poszli do gabinetu Lucasa, w którym Riley widziała broń. Później zniknęli gdzieś na półtora dnia i tylko Olivia wiedziała, gdzie są. Jak już wrócili to Noah zabrał ją do pokoju, a ja podsłuchałam coś, co teraz zaczęło mnie niepokoić. Olivia powiedziała, że siedzi w tym tak samo jak oni i że ma prawo wiedzieć, co się dzieje. Chwile po tym spotkałam Tomiego, który stwierdził, że jest wykończony i obolały, a Riley widziała rozwalone kostki u niego i u Victora. Oni naprawdę mogli kogoś pobić. To wszystko w jakiś sposób się ze sobą łączyło, ale wciąż wiedziałam za mało, żeby, cokolwiek stwierdzić.

Jedyne, na co wpadłam to zapytanie Olivii wprost, czy tutaj dzieje się coś złego. Wydaje mi się, że to jest lepsza opcja niż rozpoczęcie śledztwa na własną rękę. Problem w tym, że boję się, że ja i Riley za bardzo odleciałyśmy z tym wszystkim i że po prostu wyjdę na jakąś kretynkę, gdy pójdę z tym do Olivii.

Nie mogłam się zdecydować. Próbowałam, ale nie mogłam. Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić. Miałam przed sobą dwie opcje, ale nie potrafiłam wybrać jednej.

Nie mam pojęcia jak długo się zastanawiałam, ale w którymś momencie zorientowałam się, że Riley zasnęła. Poleżałam z nią jeszcze kilka minut, a następnie powoli uwolniłam się z jej objęć. Na szczęście się nie obudziła, a ja najciszej, jak tylko potrafiłam opuściłam jej pokój i skierowałam się do kuchni.

– Riley jest u siebie? – usłyszałam głos Lucasa, gdy byłam na schodach. Od razu odwróciłam się w jego stronę i podniosłam głowę, żeby spojrzeć w jego oczy. Próbowałam coś z nich wyczytać, ale nie potrafiłam. Jednego byłam pewna. Coś w nich było i dostrzegłam to już podczas naszego pierwszego spotkania.

– Tak, ale niedawno zasnęła – odparłam cały czas, patrząc mu w oczy.

– Dobra to później z nią pogadam – rzucił i odszedł.

Od razu po jego słowach zaczęłam zastanawiać się o czym chciał z nią gadać. Riley mówiła, że dał jej swój numer i kazał pisać, gdyby słabo się czuła, ale raczej by do niego nie napisała, skoro poszła spać. Chyba że zrobiła to wcześniej, a Lucas dopiero odczytał wiadomość. W sumie to bardzo możliwe, bo raczej bez powodu by nie chciał z nią gadać.

Jak się obudzi, to powiem jej, że pewien chłopak chciał z nią gadać. Może wtedy zostawi w spokoju temat mój i Noaha.

Gdy wchodziłam do kuchni zauważyłam na jednej z kanap Victora i Noaha. Salon i kuchnia były ze sobą połączone, więc chłopacy doskonale widzieli co robię. Na dodatek cały czas się na mnie patrzyli. Szybko wyciągnęłam sok z lodówki i chciałam wrócić do pokoju, ale do pomieszczenia weszła Olivia.

– Jadę do sklepu po kilka rzeczy. Chcesz jechać ze mną? – zapytała, szukając czegoś w szafce.

– No w sumie mogę jechać – odpowiedziałam szybko.

– Okej, to zapytaj jeszcze Riley, a ja tu zaczekam – rzuciła, gdy zamknęła szafkę.

– Ona śpi, więc raczej nie pojedzie.

– No dobra to chodźmy.

– Olivia wytłumacz swojej przyjaciółce, żeby nie kleiła się do Noaha – powiedział Victor, gdy ich minęłyśmy, a ja od razu się zatrzymałam i odwróciłam w jego stronę.

– Co? – zapytałam, patrząc mu w oczy.

– Proszę cię nie zaczynaj – westchnęła obojętnie blondynka.

– Nie zaczynam, po prostu nie chcę, żeby się do niego kleiła – rzucił Victor.

– Ty masz coś z głową? – zapytałam cały czas na niego patrząc.

– Uważaj co mówisz – odpowiedział chłodnym tonem.

– Nie odzywaj się tak do niej i weź się ogarnij, bo zaczynasz mnie wkurwiać. Jeśli będzie chciała to będzie się do niego kleiła i chuj ci do tego. Noah nie jest dzieckiem i jak coś mu się nie będzie podobać, to jej powie, a ty nie wpierdalaj się w nie swoje sprawy – warknęła Olivia.

– Ona ma rację stary. To nie dotyczy ciebie, więc się nie wtrącaj. Poza tym między mną a Mią niczego nie ma i nie będzie – odezwał się Noah.

Jego słowa trochę mnie zabolały. Wychodzi na to, że to, co wydarzyło się w klubie było dla niego niczym. Fakt nie pocałowaliśmy się wtedy, ale oboje chcieliśmy to zrobić. No chyba że dla niego to wszystko to była tylko zabawa.

– Przestań pierdolić. Jest tu dopiero tydzień. Jeden jebany tydzień, a ty za każdym razem jak ją widzisz tracisz kontakt z rzeczywistością. Ogarnij się kurwa – Victor nie odpuszczał.

– Nie mam zamiaru się z tobą kłócić. Powiedziałem ci, żebyś się nie wtrącał to się nie wtrącaj – rzucił chłopak, po czym wstał i ruszył w stronę schodów.

– Ostatnio też mówiłeś, żebym się nie wtrącał. Przypomnij sobie jak to się skończyło – po tych słowach Noah zatrzymał się i zacisnął pięści. Przez chwile myślałam, że się cofnie, ale nie zrobił tego. Poszedł bez słowa na górę.

– Przesadziłeś – powiedziała Olivia, a następnie wzięła mnie za rękę i szybko opuściłyśmy dom.

Byłam w szoku, wkurwiona i smutna jednocześnie. To co wydarzyło się przed chwilą było tak bezsensowne. Victor zrobił awanturę z czegoś co nawet nie miało z nim żadnego związku. Zachował się jak jakiś dzieciak, który potrafił znaleźć problem we wszystkim. Nic nigdy mu nie zrobiłam, więc nie rozumiałam, z czego wynikała jego niechęć do mnie.

– Przepraszam cię za niego – mruknęła Olivia, gdy wyjechałyśmy z posesji.

– Nie przepraszaj mnie za niego – zaczęłam, zerkając na nią. – Nie wiem, o co mu chodzi, ale ja nic nie zrobiłam. Nie kleiłam się do twojego brata. Nie wiem, co on widział, ale...

– Wiem, że się do niego nie kleiłaś – przerwała mi. – Mia zauważyłam, że jesteś nieśmiała już pierwszego dnia. Mój brat jest całkiem przystojny. Widzę, ile dziewczyn na niego leci. Nie ma szans, żeby tak nieśmiała dziewczyna kleiła się do tak przystojnego chłopaka. Obie wiemy, że prędzej stres by cię zabił. Może po prostu spodobałaś się mojemu bratu, Victor to zauważył i z jakiegoś powodu mu się to nie spodobało. To jedyne, co przyszło mi do głowy – dodała nie spuszczając wzroku z jezdni.

Może miała rację, ale teraz to nie miało większego znaczenia. Noah jasno dał mi do zrozumienia, że sytuacja w klubie nic dla niego nie znaczyła. Ja naprawdę myślałam, że to było szczere z jego strony. Pamiętam dokładnie każdą chwilę, gdy zostaliśmy sami w loży. Jeśli to dla niego nic nie znaczyło, to musiał bardzo dobrze wtedy udawać.

– Coś nie tak? – zapytała Olivia, gdy przez dłuższą chwilę się nie odzywałam.

– Wybacz zamyśliłam się – odparłam, wymuszając uśmiech.

– Jak wrócimy to pogadam z Victorem. Już więcej się do ciebie nie przyczepi.

– Wiesz w ogóle co on do mnie ma? Reszta chłopaków normalnie się do mnie odzywa, a on od początku ma jakiś problem. Tak samo jest z patrzeniem, za każdym razem patrzy na mnie, jakby chciał mnie zabić, na Riley tak samo. Mówiłaś, że oni na początku mogą być do nas wrogo nastawieni, ale tylko on jest.

– Od początku wiedziałam, że z nim będzie ciężej niż z innymi. O tym, że do Roseville mają przylecieć dwie osoby z Nowego Jorku dowiedziałam się w styczniu. Stwierdziłam, że fajnie byłoby spędzić wakacje z kimś zupełnie obcym. Wiem dziwne to, ale serio tak było. Zebrałam chłopaków i zapytałam ich, czy te osoby mogłyby zamieszkać tutaj, gdyby moja szkoła się zgodziła. Noah i Tomi od razu powiedzieli, że tak. Lucas na początku nie był zadowolony, ale jeszcze tego samego dnia przyszedł do mnie i powiedział, że się zgadza. Natomiast Victor od początku był na nie. Twierdził, że wpuszczenie obcych ludzi do naszego domu na ponad dwa miesiące to najgorszy pomysł, jaki, kiedykolwiek słyszał. Wszyscy próbowaliśmy go namówić, ale nie potrafiliśmy. Mimo tego załatwiłam z Noahem wszystko w szkole. To, że te dwie osoby spędzą wakacje u mnie było już postanowione. Victor nic nie wiedział. Cały czas namawiałam go, żeby się zgodził. Po dwóch miesiącach w końcu powiedział, żebym robiła, co chce, tylko żebym dała mu w końcu spokój. Teoretycznie się zgodził, ale wiedziałam, że będzie bardzo wrogo nastawiony. Teraz to pokazuje – powiedziała dziewczyna.

– Może pomyślał, że przylecą jacyś przestępcy, czy coś – zaśmiałam się, żeby trochę rozluźnić atmosferę.

– Ta, pewnie od razu, gdy zaczęłam ten temat wpadło mu do głowy, że prywatna szkoła z Nowego Jorku wyślę do nas swoich największych przestępców – Olivia również się zaśmiała.

– Może on widzi więcej niż wy i gdy zobaczył mnie i Riley dostrzegł w nas coś, czego wy nie widzicie? – próbowałam być poważna, ale słabo mi to wychodziło.

– W sumie wyglądasz na taką, która lubi bez powodu zabijać ludzi. Riley zresztą też – nie wytrzymałam i od razu po tych słowach wybuchłam śmiechem. Gdyby Olivia nie prowadziła to pewnie zrobiłaby to samo.

Nie wiem, jak długo dochodziłam do siebie po tym, co usłyszałam, ale na tyle długo, że dojechałyśmy na miejsce.

– Tutaj możesz kupić wszystko, co chcesz bez pokazywania dowodu – rzuciła dziewczyna, wskazując na sklep przed nami.

– Obstawiam, że pracuje tu ktoś, kogo znasz i dlatego tak jest. Mam rację? – zapytałam.

– Oczywiście, że tak – odpowiedziała a następnie wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do środka.

Po jakiś trzydziestu może czterdziestu minutach stałyśmy już przy kasie. W trakcie zakupów dowiedziałam się, że wszystko jest na nasz babski wieczór z okazji moich urodzin. Poza słodyczami miałyśmy mnóstwo alkoholu. Nie mam pojęcia, dlaczego Olivia wzięła go aż tyle.

– Dowodzik proszę – zaśmiał się mężczyzna, który stał za kasą. Na oko miał jakieś czterdzieści lat.

– O boże chyba gdzieś go zapodziałam – zaczęła Olivia poważnym tonem. – Poproszę jeszcze pięć gram zioła – dodała chwilę później tym samym tonem, a ja wytrzeszczyłam oczy, jakbym zobaczyła przed sobą potwora.

Okej przed wejściem dowiedziałam się, że pracuje tutaj ktoś, kogo zna, ale nie sądziłam, że tak po prostu przy kasie poprosi go o pięć gram zioła. Strasznie mnie to zdziwiło, dlatego tak zareagowałam.

Od razu po zrobieniu zakupów ruszyłyśmy z powrotem do domu.

– Wybacz pytanie, ale aż tak mi ufasz, że kupujesz przy mnie w osiedlowym sklepie zioło? – zapytałam, bo strasznie mnie to ciekawiło.

– A co masz zamiar iść na policję i na mnie donieść? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, posyłając mi uśmiech.

– Nie, ale przyznaje, że zdziwiło mnie to, że tak po prostu kupiłaś je przy mnie – rzuciłam, zerkając na nią.

– Pozwolę ci samej dojść do tego, dlaczego kupiłam je przy tobie bez żadnego zawahania – puściła mi oczko, a ja od razu zaczęłam myśleć nad tym, co powiedziała.

~~~~~

Okej guys no to polecimy klasyczkiem xDD Koniecznie dajcie znać czy rozdział się wam podobał i widzimy się za dwa tygodnie❤️

Kocham was❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro