Rozdział 11
Olivii i Jaryana w ogóle nie obchodziło to, że co chwilę przez ich śmiech zerkali na nas obcy ludzie. Nikt z nich nie zwrócił im uwagi, a niektórzy nawet zaczynali się uśmiechać, gdy na nich patrzyli.
Shavar cały czas patrzył na Olivię, a ta za każdym razem, gdy na niego spojrzała, zaczynała śmiać się jeszcze bardziej. Jaryan próbował się uspokoić co niezbyt dobrze mu wychodziło. Ja i Riley wciąż z trudem powstrzymywałyśmy śmiech. Jestem pewna, że gdybyśmy też zaczęły się śmiać to cała nasza czwórka szybko by się nie uspokoiła.
– Idę po piwo, a jak wrócę i dalej będziecie się śmiać, to inaczej pogadamy – powiedział Shav delikatnie się uśmiechając, a następnie wstał ze swojego miejsca i podszedł do baru.
Go też bawiła ta sytuacja, ale nie chciał dać po sobie tego poznać.
– O kurwa nie mogę – westchnęła Olivia, po czym wzięła głęboki wdech i wydech, i w jednej chwili przestała się śmiać. – Jay jak nie przestaniesz to nie dostaniesz blanta – dodała a chłopak siedzący obok mnie od razu spoważniał.
– Mam nadzieję, że nam też przyniesie, bo strasznie chce mi się pić – rzucił, patrząc na przyjaciela, który rozmawiał z barmanem.
– Czyli Riley miała rację – zaczęłam, patrząc z uśmiechem na Olivię. – Znęcasz się nad Shavarem i teraz nam to pokazałaś – dodałam.
– Nie tylko nad Shavarem. Ona się znęca nad wszystkimi w naszej ekipie. Wyzywa, bije, śmieje się. Przed wami tylko gra taką słodką i niewinną dziewczynkę, ale tak naprawdę to demon w ludzkiej skórze – powiedział Jaryan.
– Zaraz ci zajebie – warknęła blondynka.
– O widzisz – zaśmiał się chłopak.
– Pięć piw dla pięciu młodych i pięknych osób – Shavar położył na stole tacę z piwem.
Jaryan i Olivia od razu się na nie rzucili i upili spore łyki.
– Przepraszam Cię skarbie – dziewczyna wstała i schyliła się nad Shavarem, który zdążył usiąść, a następnie pocałowała go w głowę – Santia nie mówiła mi nic takiego – dodała, uśmiechając się.
– Oczywiście, że Ci nie mówiła, bo taka sytuacja nigdy się nie wydarzyła – chłopak odwzajemnił uśmiech, po czym napił się piwa.
I on, i Olivia jeszcze trochę sobie podogryzali, ale w końcu przestali, bo albo skończyły im się pomysły, albo im się to po prostu znudziło.
Gdy piłam piwo do mojej głowy wróciła sytuacja z klubu, gdy ja i Noah prawie się pocałowaliśmy. Nie mam pojęcia, czemu akurat teraz tak nagle wpadło mi to do głowy. Ja nawet o nim nie myślałam. Nikt nie poruszył jego tematu. Po prostu siedzieliśmy i rozmawialiśmy, i nagle to wszystko zaczęło wracać.
Wciąż pamiętam to z każdym szczegółem. Każde jego słowo, jego zapach, jego dotyk. To było takie przyjemne. Gdyby nie Victor, to na sto procent byśmy się pocałowali. Dlaczego on tam przyszedł? Dlaczego nie mógł przyjść kilka minut później? Spierdolił mi najlepsze chwile w moim dotychczasowym życiu.
– Mia wszystko okej? – głos Riley wyrwał mnie z natłoku myśli.
– Tak, sorki zamyśliłam się – odparłam a następnie napiłam się piwa.
– Na pewno wszystko okej? – zapytała Olivia poważnym tonem.
– Tak na pewno. Zamyśliłam się i tyle. Jakby coś się działo to bym wam powiedziała – rzuciłam z nadzieją, że dziewczyny przestaną drążyć.
Chciałam im powiedzieć o tym, co prawie stało się w klubie, ale nie wiedziałam, jak mam to zrobić. Riley na pewno by to zrozumiała i jestem pewna, że byłaby szczęśliwa, że w końcu dopuściłam do siebie jakiegoś chłopaka, ale nie wiem, jak zareagowałaby Olivia. Wydaje mi się, że nie przeszkadzałoby jej to, bo sama wielokrotnie podkręcała lub zaczynała rozmowę o mnie i o jej bracie, ale nie jestem tego pewna w stu procentach.
– Przyznaj jesteś po prostu onieśmielona moją osobą i wybiegasz myślami w naszą wspólną przyszłość – odezwał się Jaryan.
– Cholera masz rację – zaczęłam znowu go obejmując. – Mam tak, odkąd…
– Kto tu rządzi? – wszyscy spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegał głos.
W stronę baru szło czterech rosłych facetów. Trzech z nich było czarnoskórych. Wyglądali na dość młodych. Na oko dałabym im po jakieś dwadzieścia pięć lat. Wszyscy byli tak samo ubrani. Mieli na sobie czarne bluzy i czarne dżinsy. Rozglądali się po całym barze i od razu dało się zauważyć, że nie byli pokojowo nastawieni.
– A kto pyta? – zapytał chłopak stojący za barem.
– Zapytałem, kto tu rządzi? – powtórzył jeden z nich ostrzejszym tonem.
Cały czas obejmowałam Jaryana i poczułam jak cały się spiął. Nie wiem, czemu, ale szybko zabrałam rękę z jego ciała.
– Ja tu rządzę – stwierdził mężczyzna, który chwile wcześniej wyszedł z pomieszczenia, które znajdowało się za barem. To był ten sam mężczyzna, który płacił chłopakom za telefony.
Rozejrzałam się po ludziach, którzy tu byli. Dosłownie każdy obserwował tę sytuację.
– Od dzisiaj co miesiąc będziesz oddawał nam trzydzieści procent tego, co tu zarobisz. Jeśli nie to będziesz miał kłopoty, a tego chyba nie chcesz – powiedział facet, który stał na czele tej czwórki. Pewnie to był jakiś ich szef.
– Powiem Ci to tylko raz i lepiej, żebyś zrozumiał. Nie… – zaczął właściciel baru, ale ten, który mówił wcześniej wyciągnął broń i w niego wycelował.
Shavar, Jaryan i kilka innych osób szybko wstało ze swoich miejsc, a pozostali faceci też wyciągnęli bronie i zaczęli w nich celować.
Byłam przerażona, ale nawet nie drgnęłam. Cały czas siedziałam i obserwowałam to, co właśnie miało miejsce. Jeden z tych facetów celował bronią do Shavara i Jaryana. Chłopacy zaciskali pięści z całych sił. Widziałam to. Chcieli coś zrobić, ale dobrze wiedzieli, że nie mają żadnych szans.
– Siadać i się nie ruszać! – krzyknął jeden z nich, ale nikt go nie posłuchał.
– Siadać albo go podziurawię! – krzyknął ten, który celował do właściciela.
– Usiądźcie – powiedział spokojnym tonem właściciel i dopiero wtedy wszyscy zaczęli siadać.
Bałam się coraz bardziej. Najpierw sytuacja z tymi pijanymi facetami. Teraz to. Mogłyśmy zostać w domu i nic złego by się nie wydarzyło.
– Drugi raz nie będę powtarzał. Za tydzień przyjedziemy po pieniądze i lepiej, żebyś je miał. Jeśli nie to zajmiemy się Tobą i tym miejscem – powiedział facet, który cały czas celował do właściciela.
– Będę je miał – stwierdził właściciel, patrząc temu facetowi prosto w oczy.
Po chwili ci, którzy przyszli powoli zaczęli się wycofywać. Cały czas celowali do ludzi z baru. Opuścili bronie, dopiero gdy znaleźli się przy wyjściu.
Cały czas się bałam. Nie potrafiłam tak po prostu odetchnąć z ulgą po tym co się właśnie wydarzyło. To nie było normalne. To nie powinno mieć miejsca.
– Zaraz wrócimy – powiedział Shavar, a następnie on i Jaryan wstali ze swoich miejsc i podobnie jak kilka innych osób podeszli do właściciela.
– Ja pierdolę przepraszam dziewczyny. Najpierw ta akcja, gdy tu szłyśmy. Teraz to. To moja wina. Ja zaproponowałam wyjście z domu. Mogłyśmy zostać i byśmy tego uniknęły. Przepraszam kurwa – westchnęłam łamiącym się tonem. Chwilę później poczułam łzę spływającą po moim policzku, ale szybko ją wytarłam. Nie mogłam zacząć płakać. Nie teraz i nie w tym miejscu. To ostatnie, czego potrzebowałyśmy.
– Nie pierdol głupot – zaczęła Olivia, patrząc na mnie. – Nie mogłaś przewidzieć i tamtej sytuacji i tej. To nie jest Twoja wina tylko tych zjebów, na których trafiłyśmy.
– Ona ma rację Mia. Nie obwiniaj się o nic – dodała Riley.
To prawda. Nie mogłam przewidzieć obu tych sytuacji, ale gdybyśmy zostały w domu to żadna z nich nie miałaby miejsca. Wciąż byśmy siedziały w pokoju Olivii i byśmy piły czy paliły zioło. Nic złego by się nie wydarzyło. Byłoby spokojnie. Teraz nie jest spokojnie. Siedzimy w barze, w którym przed chwilą ktoś celował do Shavara i Jaryana, a zanim tu przyszłyśmy zostałyśmy zaczepione przez dwóch pijanych dorosłych facetów, którzy chcieli nas skrzywdzić.
– Ja pierdolę co za pojebane akcje – stwierdziłam po dłuższej chwili, a następnie napiłam się piwa.
– Przynajmniej będziesz miała zajebiste wspomnienia – zaśmiała się Olivia.
– A pierdolę takie wspomnienia – rzuciłam, gdy odłożyłam piwo na stolik.
– A oni dokąd idą? – zapytała Riley, patrząc w stronę chłopaków.
– Zaraz się dowiem – odparła blondynka, po czym wstała ze swojego miejsca i do nich podeszła.
– Tutaj dzieje się coś złego i musimy dowiedzieć się co – powiedziałam, patrząc na Riley, a ona skinęła głową na znak, że się ze mną zgadza.
Zaraz po tym obie spojrzałyśmy w stronę Olivii. Gadała o czymś z chłopakami, ale to nie wyglądało na normalną rozmowę. To wyglądało bardziej na kłótnie. Dziewczyna chyba próbowała im coś przetłumaczyć, ale chłopacy nie chcieli jej słuchać. Mogłam się mylić, ale tak to wyglądało z mojej perspektywy. Niestety ani ja, ani Riley niczego nie słyszałyśmy, bo cała ta sytuacja miała miejsce dobre kilkanaście metrów dalej i cała trójka gadała dość cicho.
Siedziałyśmy same przez kilka minut. W końcu Olivia zaczęła iść w naszą stronę, a Shavar i Jaryan wyszli z baru. Zaraz po nich zaczęli wychodzić też ci, którzy gadali z właścicielem. Coś się działo, ale za cholerę nie wiedziałam co. Przeszło mi przez myśl, żeby zapytać o to Olivię, bo najpewniej ona wiedziała, ale raczej by mi nie powiedziała.
– Nie wiem, jak wy, ale ja wolałabym wrócić do domu i tam dokończyć naszą małą imprezę – zaczęła, gdy zajęła swoje miejsce. – Odkąd wyszłyśmy z domu dzieje się coś złego, a tego chyba nie chce żadna z nas. A Ty nawet nie próbuj się obwiniać. Powtarzam, że nie mogłaś tego przewidzieć – dodała, wskazując palcem na mnie.
To był dobry pomysł. Jeszcze lepszym pomysłem byłoby zostanie w domu wcześniej, ale na to było już za późno. Mam tylko nadzieję, że nie przydarzy nam się nic złego podczas powrotu.
– Ja jestem za. Mam dość pijanych facetów i tego, co miało miejsce tutaj – rzuciła Riley.
– Zgadzam się z tą piękną dziewczyną – powiedziałam, posyłając jej uśmiech.
– No i fajnie. Zaraz powinien być tu Noah. Wrócimy jego samochodem, napijemy się, zapalimy i zapomnimy o tym, co się działo tutaj i przed przyjściem tutaj – ucieszyła się Olivia, wyciągając z paczki od papierosów blanta.
– A co z Shavarem i Jaryanem? – zapytała Riley, a ja z zaciekawieniem obserwowałam reakcję Olivii. Próbowałam wyczytać coś z jej oczu, czy mowy ciała, ale to było na nic. Nie potrafiłam tego robić.
– Nie będę was okłamywać – zaczęła, gdy odpaliła blanta i wzięła bucha. – Chcą się dowiedzieć, kim byli ci ludzie i znając ich nie odpuszczą dopóki się nie dowiedzą. Próbowałam wybić im to z głowy, ale w ogóle mnie nie słuchali. Zresztą same widziałyście. Jak postawią na swoim, to nic do nich nie dociera. Rozmowa z nimi przypomina wtedy rozmowę ze ścianą.
– A jak coś im się stanie? Przecież tamci faceci mieli bronie.
– Akurat o to nie musimy się martwić. Znam ich całe życie i wiem jak bardzo potrafią być ostrożni. Nic im nie będzie.
– Ale prawie się kłóciliście. Gdybyś się nie martwiła to raczej byłabyś spokojna.
– Po prostu zdenerwowało mnie to wszystko. Wyszłyśmy z domu do nich, a jak sama widzisz oni nas zostawili. To słabe z ich strony.
– Też racja, ale… – musiałam przerwać Riley, bo miałam wrażenie, że ta rozmowa idzie w złym kierunku.
– Nie gadajmy o tym. Poszli sobie i trudno. Następnym razem jak się z nimi zobaczymy to będą się z tego tłumaczyć. Teraz skupmy się na sobie – powiedziałam, patrząc raz na nią raz na Olivię. – Mogę? – zapytałam, wskazując na blanta, a dziewczyna wzięła bucha i mi go dała.
– Chcę się tak porządnie najebać – stwierdziła Riley. – Przez to wszystko całkiem wytrzeźwiałam, więc jak wrócimy do domu pijemy i pijemy, aż się najebiemy.
– Zgadzam się – zaśmiała się Olivia.
– Ja też – również się zaśmiałam.
Szczerze mówiąc, i tak nie wierzyłam w to, co powiedziała o chłopakach. Nie byłam na nią przez to zła. Po prostu jej nie wierzyłam i tyle. Byłam pewna, że kłamie. To co mówiła nie miało żadnego sensu. Chłopacy chcą się dowiedzieć, kim byli ci ludzie? Serio? Po tej całej akcji oni i najpewniej ludzie, których znali podeszli do właściciela. Rozmawiali z nim, a następnie zaczęli wychodzić z baru. Przed chwilą dowiedziałam się, że Noah tu jedzie. Po co on tu jedzie? Jestem pewna, że też zna właściciela tego baru. Olivia wcześniej nie wspominała o tym, że tu przyjedzie. Pewnie też będzie chciał się dowiedzieć, kim byli ci ludzie. To jest śmieszne. To jest po prostu śmieszne. Wiem, że to nie moja sprawa, ale nie jestem na tyle głupia, żeby nie widzieć tego, co się tu dzieje. Razem z Riley odkryjemy prawdę. Nieważne, ile nam to zajmie odkryjemy ją. Nie jesteśmy tu nawet dwa tygodnie i już coś zauważyłyśmy. Nie ma szans, że przez całe wakacje nie poznamy prawdy.
– O jest Noah – ucieszyła się Olivia, a następnie wstała i szybko do niego podeszła.
Obróciłam się, żeby na niego spojrzeć. Nie był sam. Razem z nim był Tomi, Lucas i Victor. On gadał z Olivią, a chłopacy rozglądali się po barze. Po chwili podszedł właściciel i przywitał się z każdym z nich. Noah dał Olivii kluczyki, a następnie poszedł z właścicielem i chłopakami do pomieszczenia za barem.
– Możemy jechać – stwierdziła dziewczyna, gdy wróciła do nas.
Napiłam się jeszcze piwa, wzięłam swoje rzeczy i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Od razu, gdy znalazłyśmy się na zewnątrz moją uwagę przykuła grupa co najmniej kilkunastu chłopaków. Wszyscy stali przy samochodach, które rozciągały się wzdłuż ulicy, na której znajdował się bar. Wśród nich dostrzegłam Shavara i Jaryana. Byli też ci, którzy byli w barze i wyszli zaraz po nich. Shav i Jay śmiali się, kiedy jeden z chłopaków coś do nich mówił. Wyglądali jakby nie obchodziło ich to, że nie tak dawno ktoś mierzył do nich z broni.
Skierowałyśmy się do samochodu, który stał na samym początku tej kolumny. Po drodze przywitałyśmy się ze wszystkimi, których mijałyśmy. Większość z nich kojarzyłam z urodzin Jaryana.
– Hej mała dasz mi swój numer? – zapytał chłopak, gdy opuścił szybę samochodu, który stał od razu za samochodem Noaha.
– Przecież masz mój numer idioto – westchnęła Olivia, zatrzymując się.
– A przedstawisz nas koleżankom? – zapytał z uśmiechem kierowca.
– To jest Mia, a to Riley – zaczęła blondynka, wskazując na nas. – Dziewczyny, to jest Ethan, Darian, Kay i Raman – dodała, wskazując po kolei na chłopaków. Na oko byli w naszym wieku.
– Więc jak już… – zaczął Ethan, ale Olivia mu przerwała.
– Nie, nie umówią się z wami i nie próbujcie czegokolwiek, bo i tak wam się nie uda – stwierdziła, uśmiechając się.
– Więc po prostu jedźmy – powiedział po chwili, a my poszłyśmy do samochodu Noaha. – Ale dupę masz zajebistą – dodał z uśmiechem, wychylając głowę przez szybę.
– Świetnie, ale możesz tylko popatrzeć – rzuciła dziewczyna, pokazując mu środkowy palec, a następnie wsiadłyśmy do samochodu.
– Zgadzam się z Ethanem – odezwała się Riley, gdy ruszyłyśmy.
– A chcesz coś więcej, niż tylko popatrzeć? – zapytała Olivia, odwracając się w jej stronę.
– O Boże – wtrąciłam a dziewczyny skomentowały to śmiechem.
Chłopacy jechali za nami przez całą drogę. Olivia podczas jazdy powiedziała nam, że to Noah kazał im to zrobić. Szczerze mówiąc, to było słodkie. Dbał o swoją siostrę do tego stopnia, że kazał swoim znajomym czy przyjaciołom eskortować ją do domu. Gdyby kiedyś ktoś dbał tak samo o mnie, to byłabym w siódmym niebie.
– Tak w ogóle to macie siłę na dalsze imprezowanie czy chcecie już spać? – zapytała całkiem poważnie Olivia, gdy weszłyśmy do jej pokoju.
– Ja ani trochę nie jestem zmęczona – odpowiedziała Riley.
– Ja też – odpowiedziałam od razu po niej.
– Właśnie takich odpowiedzi oczekiwałam – ucieszyła się dziewczyna, a następnie zaczęła robić drinki. – Chcemy się najebać, więc nie będziemy piły jak pizdy. Najwyżej któraś z nas umrze i chuj.
– I chuj – powtórzyła Riley, patrząc na mnie i poruszając sugestywnie brwiami.
– Serio Riley? Serio? – zapytałam.
– Jej chyba potrzeba chuja – wtrąciła Olivia, uśmiechając się pod nosem.
– No co? Jestem tylko nastolatką. To przecież normalne.
– Mam taki jeden świetny wibr…
– Jak ja wrócę do domu to będę musiała iść na jakąś terapię – przerwałam Olivii, łapiąc się za głowę.
– Już nie udawaj takiej grzecznej skarbie – zaczęła, gdy podeszła do mnie z drinkami i dała mi jednego. – Ty tak samo jak my jesteś tylko nastolatką i nie uwierzę, jeśli mi powiesz, że nie myślisz o tych sprawach.
– Oczywiście, że myślę, ale wy wchodzicie z tym na inny poziom. Najpierw Riley Ci mówi, że zgadza się z Ethanem, który powiedział, że masz zajebistą dupę. Zaraz po tym Ty pytasz ją, czy chce coś więcej, niż tylko popatrzeć. Przed chwilą, gdybym Ci nie przerwała to na bank byś jej powiedziała, jaki świetny masz wibrator. Nie wiem może się po prostu ze sobą prześpijcie, bo z tego, co widzę obie jesteście dziś bardzo mocno napalone – powiedziałam, po czym napiłam się drinka i spojrzałam na Olivię. Patrzyła na mnie z przymrużeniem głęboko nad czymś myśląc.
– A Ty się nie zgadzasz, z tym że mam zajebistą dupę? – zapytała z powagą po dłuższej chwili.
Serio? Czy z tego wszystkiego, co powiedziałam ona wyciągnęła tylko to? Naprawdę?
– Olivia zgadzam się z tym, ale…
– Powiedz to.
– Co?
– No powiedz.
– Masz zajebistą dupę Olivia. Za każdym razem jak przede mną idziesz to nie mogę oderwać od niej wzroku. Jeślibyś mnie zapytała, czy chcę coś więcej, niż tylko popatrzeć to bez zastanowienia odpowiedziałabym, że tak.
– Teraz kłamiesz i jest mi przykro – stwierdziła dziewczyna.
– Nie no ja się zaraz zajebie – westchnęłam, przenosząc wzrok na Riley. – No pomóż mi, a nie się cieszysz – dodałam, ale ona miała mnie gdzieś. Po prostu patrzyła na nas i się cieszyła.
– Dobra już Cię nie meczę – zaczęła Olivia, a następnie szybko pocałowała mnie w usta co znowu mnie zdziwiło, bo znowu się tego nie spodziewałam – Ty też masz zajebistą dupę – dodała, po czym mnie w nią klepnęła.
– A ja? – zapytała od razu Riley.
– Jasne, że tak – odpowiedziała i podeszła do niej, a następnie tak samo jak mnie najpierw pocałowała ją w usta, a potem klepnęła.
– Skoro Ty teraz jesteś taka napalona to ciekawi mnie, co będzie jak się najebiesz – zaśmiała się Riley.
– Przekonajmy się – rzuciła Olivia i wyzerowała całego drinka.
Przysięgam, że gdybym zrobiła to samo, to bym umarła. Olivia zrobiła tak mocne drinki, że nawet mały łyk czułam dość mocno.
Jakąś godzinę później zaczęłam odczuwać alkohol, który wypiłam. Dziewczyny zresztą też. Wszystkie trzy siedziałyśmy na podłodze przy łóżku Olivii. Nie mam pojęcia, czemu nie siedziałyśmy na łóżku, czy na kanapach. Po prostu usiadłyśmy na podłodze i już się z niej nie ruszyłyśmy. Wszystko, co potrzebne miałyśmy blisko siebie. Alkohol, jedzenie, papierosy i blanta którego miałyśmy zapalić dobre pół godziny temu, ale wciąż tego nie zrobiłyśmy.
Pierwszy raz w życiu spróbowałam papierosa i, szczerze mówiąc, zasmakował mi. Nie wiem, czy przez to, że byłam pijana, czy po prostu był dobry. Od razu po pierwszym odpaliłam drugiego i też mi smakował, ale końcówkę oddałam Riley, bo nie miałam już ochoty. Chyba dwa z rzędu to było za dużo.
– Wiem, że to głupie, ale tęsknię za Thomasem – odezwała się Riley, a ja najpierw spojrzałam na Olivię, która też spojrzała na mnie, a potem obie spojrzałyśmy na Riley.
Odkąd dowiedziałyśmy się co ten frajer zrobił wiedziałam, że tak będzie. Riley naprawdę go kochała i byłam pewna, że nie zapomni o nim tak z dnia na dzień. Nawet po tym, co jej zrobił.
– To nic złego – zaczęła Olivia, przysuwając się bliżej niej. – Kochałaś go, więc nie zapomnisz o nim tak szybko. To jest normalne. Nie jesteś z tym sama. Ja i Mia cały czas tu jesteśmy i nie mamy zamiaru nigdzie się ruszać. Masz w nas wsparcie rozumiesz? Wiem, że dogadujesz się z Lucasem i w nim też masz wsparcie. Będzie dobrze Riley, ale potrzebujesz czasu.
– Ja go cały czas kocham – westchnęła dziewczyna łamiącym się tonem.
– Riley my to rozumiemy – powiedziałam, patrząc jej w oczy.
– Jestem zjebana, bo…
– Nie jesteś.
– Jestem Mia. Od…
– Nic już nie mów skarbie. Wypłacz się i będzie lepiej – drugi raz jej przerwałam, a następnie mocno ją przytuliłam.
Riley od razu po tym, gdy to zrobiłam zaczęła płakać. Było mi jej tak bardzo szkoda. Nie zasłużyła na to wszystko. Była tylko zwykłą dziewczyną, która zakochała się w tak zjebanym chłopaku, jak Thomas. To on powinien cierpieć, a nie ona. Ona powinna być szczęśliwa, kochana i mieć przy sobie chłopaka, dla którego będzie najważniejsza.
Kiedy trzymałam ją w objęciach Olivia zaczęła przenosić rzeczy, które były na łóżku. Gdy to zrobiła wskazała na nie ręką, a ja oderwałam się od Riley.
– Chodź położymy się – powiedziałam, ocierając jej łzy, a następnie powoli wstałyśmy i zajęłyśmy miejsca na łóżku. Olivia położyła się obok nas. Mimo tego, że łóżko było naprawdę duże leżałyśmy przytulone do Riley. Ja po jej prawej stronie, a Olivia po lewej.
– Jesteście kochane – mruknęła prawie szeptem dziewczyna.
– Ty też – pocałowałam ją w głowę.
– Olivia wybacz, ale jeśli twój brat to zjebie będzie totalnym kretynem. Obie widzimy jak na nią patrzy – rzuciła a Olivia od razu się uśmiechnęła.
– Jak to zjebie to przysięgam, że już nigdy nie będzie w stanie iść do łóżka z jakąkolwiek dziewczyną – powiedziała po chwili, puszczając mi oczko.
Aha, co to niby miało znaczyć?
– Proszę Cię nie gadaj mi już o iściu do łóżka, bo zaraz dostanę orgazmu. Chce mi się ruchać Olivia, a ty takie rzeczy mówisz. Nienawidzę Cię teraz – Riley już ledwo mówiła.
– Dobra, dobra już nic nie mówię – zachichotała blondynka.
– Ja pierdolę mogłam przed tym zrobić… – nie dokończyła, bo albo nie miała już siły, albo wolała nie kończyć.
Nie wiem, czy ona będzie pamiętać to, o czym nam mówiła, ale jeśli tak to daje sobie rękę uciąć, że będzie jej wstyd. Znam ją i wiem, że zbyt często nie zdarza jej się być aż tak otwartą, jeśli chodzi o rozmowy o seksie. Najwidoczniej alkohol zrobił swoje. Oczywiście zdarzało jej się rzucać jakimiś zboczonymi żartami raz na jakiś czas, ale poza tym rzadko gadałyśmy na ten temat. Obie wiedziałyśmy, że możemy powiedzieć sobie o wszystkim, ale nie potrzebowałyśmy tego.
Przez dłuższą chwilę żadna z nas się nie odzywała. W którymś momencie spojrzałam na Riley. Chyba zasnęła, ale nie byłam w stu procentach pewna, więc leżałam bez ruchu jeszcze przez jakiś czas, żeby jej nie obudzić.
– Więc co robimy? – zapytałam, ale Olivia milczała. Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że też zasnęła, ale, szczerze mówiąc, wcale mnie to nie dziwiło. Odkąd wróciłyśmy do domu wypiła strasznie dużo alkoholu. Już jak siedziałyśmy na podłodze zauważyłam, że powoli zaczyna odpływać.
Leżałam jeszcze kilka minut i zastanawiałam się co mam ze sobą zrobić. Byłam pijana, ale nie chciało mi się spać. Nie wypiłam tyle co dziewczyny i może to był błąd, bo gdybym wypiła to pewnie też bym już spała.
W którymś momencie usłyszałam rozmowy i kroki na korytarzu. Od razu do głowy wpadł mi pomysł, żeby iść do Noaha i pogadać z nim o tym, co zaszło w klubie. Nie zastanawiałam się nad tym czy powinnam to zrobić, czy nie. Zdecydowałam i tyle. Wiedziałam, że to była zasługa alkoholu. Najwyżej później będę tego żałować.
Delikatnie wydostałam się z objęć Riley, a następnie wstałam z łóżka. Lekko zakręciło mi się w głowie i się zachwiałam, ale na szczęście utrzymałam równowagę. Wzięłam swojego drinka, blanta i zapalniczkę, a następnie opuściłam pokój i poszłam do pokoju Noaha.
– Siema – rzuciłam, wchodząc do środka bez pukania.
Stał naprzeciwko mnie kawałek dalej. W ręku trzymał koszulkę, którą wcześniej musiał zdjąć. Momentalnie przeniosłam wzrok z jego twarzy na tors. Pierwszy raz widziałam go bez koszulki. To był przyjemny widok. Bardzo przyjemny. On wyglądał tak dobrze bez koszulki.
– Widzę, że impreza trwa w najlepsze – zaśmiał się, a ja znowu spojrzałam na jego twarz.
– Dziewczyny niedawno zasnęły – powiedziałam, po czym zamknęłam drzwi od pokoju. – Słyszałam rozmowy i kroki, więc postanowiłam, że przyjdę do ciebie. W ogóle nie chce mi się spać – dodałam.
– Czemu akurat do mnie? – zapytał z zaciekawieniem.
Odkąd wstałam czułam, że alkohol zaczyna działać coraz mocniej. Wciąż wszystko ogarniałam i nie urywał mi się film, ale po prostu to czułam.
– Ten tatuaż i blizny. Wszyscy to macie. To coś oznacza? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, zbliżając się do niego.
Stał oparty o komodę. Gdy usłyszał pytanie rzucił koszulkę na krzesło i spojrzał najpierw na tatuaż potem na blizny.
– Tak – odparł, gdy stanęłam przed nim.
– Co takiego? – zapytałam, gdy podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
Moje sto siedemdziesiąt dwa centymetry były niczym przy jego stu dziewięćdziesięciu sześciu. Te dwadzieścia cztery centymetry różnicy to było naprawdę sporo.
– Nie powiem Ci – uśmiechnął się również, patrząc mi w oczy.
– A powiesz mi, dlaczego najpierw powiedziałeś, że jestem niezła, ale niezbyt mądra, później w klubie chciałeś mnie pocałować, a ostatnio powiedziałeś Victorowi, że między nami niczego nie ma i niczego nie będzie? – nie myślałam o tym, że może mnie wyśmiać, wyrzucić z pokoju, czy zrobić coś innego. Chciałam tylko poznać odpowiedź.
– Po co tak właściwie tu przyszłaś? – zapytał a następnie delikatnie wziął z mojej ręki drinka i odłożył go na komodę.
– Odpowiesz mi? – nie odpuszczałam.
Noah złapał za moją koszulkę i pociągnął w swoją stronę. Nasze ciała zetknęły się ze sobą, a moje ręce wylądowały na jego klatce piersiowej.
– Uwierz, że nie chcesz znać odpowiedzi – stwierdził całkiem poważnie.
Co to niby ma znaczyć?
– Nie rozumiem – mruknęłam, patrząc na swoje dłonie, które cały czas, dotykały jego ciała.
Był taki ciepły, miał takie cudowne perfumy. Nie chciałam od niego odchodzić.
– Ja rozumiem, i to wystarczy – powiedział, ale nie zwróciłam na to większej uwagi.
W mojej głowie zaczynał dziać się chaos. Pojawiało się tak wiele myśli, tak wiele uczuć. Gdy tu szłam spodziewałam się, że może tak być. Byłam pijana i byłam tylko dziewczyną, a on był chłopakiem, z którym prawie się całowałam. Na dodatek był bez koszulki, a ja byłam tak blisko niego.
– Noah – zaczęłam z lekkim zdenerwowaniem, przenosząc wzrok na jego oczy. Cały czas coś w nich widziałam, ale wciąż nie wiedziałam co. – Pocałuj mnie – dodałam po dłuższej chwili.
Chciałam tego i to, że byłam pijana nie miało żadnego znaczenia. Gdy byłam trzeźwa też tego chciałam. Nie miałam zamiaru wmawiać sobie, że tak nie jest.
– Mia jesteś pijana – powiedział, błądząc wzrokiem po mojej twarzy.
– Gdy byłam trzeźwa też tego chciałam. Ty też, więc zrób to – rozkazałam.
– Nie wykorzystam pijanej dziewczyny – po tych słowach odsunął mnie od siebie, czego kompletnie nie rozumiałam, bo przecież wcześniej sam mnie do siebie przysunął.
– Czyli wtedy w klubie chciałeś się tylko zabawić tak? Zostaliśmy sami, nudziło ci się, więc pomyślałeś, że spróbujesz tak? – zapytałam ze złością.
– Nie, nie chciałem się zabawić, a teraz wyjdź z mojego pokoju, bo chciałbym położyć się spać – odpowiedział, wskazując na drzwi.
– Nigdzie nie pójdę dopóki nie powiesz mi o co Ci chodzi – skrzyżowałam ręce na piersi.
Nie zmusi mnie do wyjścia żadnymi słowami, a siły raczej nie użyje, bo gdyby Olivia się dowiedziała, to by go zabiła.
– Ja naprawdę nie mam ochoty na kłócenie się z Tobą. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, więc… – nie pozwoliłam mu dokończyć.
– Więc powiedz mi o co Ci chodzi i będzie po problemie – warknęłam.
Moja nieśmiałość praktycznie zniknęła, i to też była zasługa alkoholu. Gdybym była trzeźwa, to wątpię, że bym tak odważnie z nim rozmawiała.
– Okej zostań tu sobie, rób co chcesz, mam w to wyjebane. Pojadę przespać się gdzie indziej – stwierdził a następnie próbował mnie wyminąć, ale nie pozwoliłam mu na to.
– Zachowujesz się jak jebane dziecko – zaśmiałam się.
– Świetnie, ja się zachowuje jak dziecko a Ty… – zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć. Miałam już dość jego gadania. Stanęłam na palcach, bo inaczej nie dosięgnęłabym do jego twarzy, a następnie go pocałowałam. Chłopak od razu oddał pocałunek co bardzo mnie ucieszyło. Na początku całowaliśmy się powoli, ale z czasem każdy kolejny pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Noah jedną ręką przyciągnął mnie do siebie tak blisko jak tylko się dało, a drugą złapał mnie za szyję. Nie wiem, czemu, ale strasznie mi się to spodobało. Nie chciałam tego zatrzymywać. Nie chciałam od niego odchodzić. Chciałam, żeby to trwało jak najdłużej. Traciłam kontrolę, i to tak bardzo mi się podobało. On sprawiał mi taką przyjemność. Nigdy w życiu nie czułam czegoś tak cudownego.
W pewnym momencie obie jego ręce wylądowały na moich pośladkach. Moje natomiast cały czas błądziły po jego klatce piersiowej i plecach. Po chwili chłopak lekko mnie podniósł, a ja skrzyżowałam nogi wokół jego tali. Nie oderwał się ode mnie nawet na sekundę. Zaczęłam bawić się jego włosami, a on obrócił się, zrobił kilka kroków do przodu, a następnie posadził mnie na komodzie, zwalając przy okazji rzeczy, które na niej leżały. Byłam pewna, że jedną z tych rzeczy był drink, którego wcześniej tam położył, bo usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.
– Będziesz tego żałować – powiedział ciężko oddychając, gdy na chwile się ode mnie oderwał.
– Trudno – stwierdziłam i szybko wpiłam się w jego usta.
Może miał rację i może będę tego żałować, ale teraz nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Chcę go całować, chcę, żeby on całował mnie i chcę, żeby to trwało jak najdłużej.
– Nie masz pojęcia w co się… – zaczął, gdy znowu się ode mnie oderwał, ale mu przerwałam.
– Zamknij się w końcu i zajmij się mną – mruknęłam błagalnym tonem, a chłopak lekko się zaśmiał, a następnie zaczął całować mnie jeszcze bardziej zachłannie niż wcześniej.
Doprowadzał mnie tym do szaleństwa. Nie miałam już nad sobą żadnej kontroli. Teraz, nawet gdybym chciała to przerwać to bym nie potrafiła. W mojej głowie był istny chaos, milion myśli na sekundę. Każda jedna pragnęła go jeszcze bardziej. Nie pojawiła się żadna myśl mówiąca, żebym przestała. Było mi strasznie gorąco, a jego gorące ciało, to co on robił, wszystko sprawiało, że z każdą chwilą czułam ten gorąc jeszcze bardziej.
Po jakimś czasie Noah zaczął zjeżdżać pocałunkami na moją szyję. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, podobało mi się to. Odchyliłam lekko głowę, żeby dać mu większy dostęp i skupiłam się tym niesamowitym uczuciu, które mi sprawiał.
– Pozwól, że zostawię po sobie kilka śladów – mruknął, po czym delikatnie zaczął zasysać skórę na mojej szyi.
Myślałam, że zwariuje. Serio. Bawiłam się jego włosami, a on błądził rękami po całym moim ciele i robił mi malinki. Kiedy przestał wrócił do moich ust. Zaczęliśmy całować się tak zachłannie jakbyśmy mieli świadomość, że robimy to ostatni raz. Jego ręce powędrowały pod moją koszulkę. Zaraz po tym zdjął mi stanik i gdzieś go rzucił. Chciałam tego. Naprawdę tego chciałam. Byłam pewna tej decyzji w stu procentach.
– Chcę to zrobić – powiedziałam, gdy się od niego oderwałam. Próbowałam, chociaż na chwilę unormować swój oddech, ale było to bardzo trudne. Cały czas patrzyłam mu w oczy. Nagle strasznie zaczęło kręcić mi się w głowie i oczy zaczęły mi się zamykać. To było dziwne, bo jeszcze kilka sekund tenu czułam się całkiem normalnie – Źle się czuję Noah – spuściłam głowę, bo nie byłam w stanie jej utrzymać.
– Chodź, położysz się spać – mruknął a następnie złapał mnie i przeniósł na łóżko.
Od razu, gdy poczułam pod sobą coś miękkiego niekontrolowanie się uśmiechnęłam. Z trudem otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka.
– Położysz się ze mną? – zapytałam.
– Jasne – odpowiedział i po chwili znalazł się obok mnie.
Nie pytając go o zdanie położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a rękę trochę niżej na brzuchu. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz było mi aż tak wygodnie. Zanim zamknęłam oczy spojrzałam na te trzy blizny na lewym przedramieniu.
– A powiesz mi kiedyś co znaczą te blizny? – zapytałam, wskazując na nie palcem.
– Coś bardzo złego i gdybym powiedział ci co, to chciałabyś jak najszybciej o mnie zapomnieć – odpowiedział, głaszcząc mnie po głowie.
– Mylisz się – stwierdziłam i chwilę później zasnęłam.
~~~~~
PRZEPRASZAM NIE ZABIJAJCIE MNIE😭
Koniecznie dajcie znać czy rozdział się podobał i jak zawsze widzimy się za 2 weeks
Kocham was❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro