zniknęłaś
To nie tak, że ja chciałam
I to nie tak, że nie chciałam.
Po prostu jakoś tak wyszło.
Że pozwoliłam Ci odejść,
Zupełnie się nad tym nie zastanawiając
Aż w końcu zrobiło się za późno.
Trochę to smutne,
Może nawet bardzo.
Tak zniknąć bez słowa
I bez żadnej reakcji,
Przynajmniej takiej poważnej.
Może miałaś nadzieję, że Cię zatrzymam?
Jeśli tak, przepraszam.
Nie nadaję się do tego,
Ludzie i ja to, ech,
Szkoda gadać.
Może to i lepiej,
Że sobie poszłaś.
Przynajmniej już się nic po cichu nie sypie.
Po prostu się zawaliło w jednej chwili.
I dopiero wtedy, tak naprawdę
Zdałam sobie sprawę, że coś
Wcześniej nie było w porządku.
A gorsze jest to,
Że takich jak Ty
Mam więcej.
I wszyscy się sypią.
Dopiero dzięki Tobie to widzę, dziękuję
Chociaż i tak nic z tym nie zrobię.
Pozwolę im się powoli wyniszczać,
Patrząc jak pył przesypuje mi się
Przez skostniałe palce.
Tak, to jest najgorsze.
Ta pusta świadomość.
Cisza i echo sypiącego się piasku
Zrobionego z drobinek moich relacji.
To przykre, że nie potrafię nic zrobić.
Nie mam siły, a chęci chwilami bledną.
Taka apatia to to coś, czego tak bardzo
Bardzo nienawidzę.
Ale już się z nią pogodziłam
Na chwilę.
— 20.02.2019
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro