Wielka radość i jeszcze większe nieszczęście
***
Gdy tylko nastąpił ranek, Jadwiga obudziła się i zaczęła szykować do drogi. Nie chciała tu zostać dłużej niż to koniecznie, bała się kolejnej napaści.
- Władysławie wstań proszę, ja już jestem gotowa do drogi – zawołała Jadwiga, gdy nakładała na ramiona futro.
- Wstałem już, daj mi kilka chwil i wyjeżdżamy z tego przeklętego miejsca – powiedział Władysław, który już ubrany podszedł do ukochanej pocałował ją i przytulił jak najcenniejszy skarb.
- Jestem gotowa do drogi – odpowiedziała królowa wychodząc.
Wszystko było przygotowywane na dalszą podróż. Po chwili ruszyli w dalszą podróż, aby jak najszybciej dotrzeć na Wawel .
Król Polski rozglądał się na każde strony, gotów wypatrzeć najdrobniejsze niebezpieczeństwo. Jechali tak dłuższy czas, gdy Jadwiga poprosiła, by zatrzymać się w najbliższej karczmie na posiłek.
- Dzień dobry karczmarzu – powiedziała Jadwiga z uśmiechem.
- Znajdzie się dla nas miejsce? – zapytał Władysław.
- Tak, dla Waszych Wysokości zawsze znajdzie się miejsce – powiedział karczmarz.
- Bóg zapłać - rzekła Jadwiga i zaczęła jeść kaszę, gdy tylko jej podano.
- Dobry Panie, daleko z stąd do Krakowa? – spytał Król.
- Za kilka pacierzy powinniście być - rzekł zdziwiony gospodarz, a Władysław skiną tylko głową.
- Proszę, tu masz kilka gorszy za nasze jadło - rzekł poważnym tonem Władysław.
- Jeśli można wiedzieć skąd jedziecie, Panie? – spytał podejrzliwie karczmarz.
- Z Rusi, dobry człowieku – powiedziała Jadwiga, gdy się posiliła.
- Panie, możemy już ruszać w dalszą drogę, skoro to tylko kilka pacierzy, pragnę jak najszybciej znaleźć się w zamku – powiedziała Królowa wstając.
***
Wawel, kwiecień 1387
- Władysławie, jak to dobrze znów być na Wawelu – powiedziała, wreszcie szczęśliwa Jadwiga.
- Także jestem rad, Pani – rzekł rozbawiony zachowaniem żony.
Zaczęli kierować się do sali tronowej, aby przedyskutować kim mogli być zbójcy, którzy ich zaatakowali. Nie wiedzieli na razie kto ich nasłał, jednak obydwoje wiedzieli, że muszą się dowiedzieć jak najszybciej. Nikt nie może podnieść ręki na władców namaszczonych przez Boga.
- Pani, Panie – powiedział Dymitr z Goraja i skłonił się przed władcami, gdy tylko usiedli na tronach.
- Tak, Dymitrze ? – zapytała spokojnie Jadwiga.
- Przyszły listy. Jeden Pani od Twojej siostry królowej Węgier, drugi natomiast jest od Księżnej Aleksandry – rzekł Dymitr i podał listy Królowej.
Gdy tylko Jadwiga, złamała pieczęć zaczęła powoli czytać list od siostry.
- Pani, co napisała Królowa Maria ? – zapytał niespokojnie Władysław.
- Maria pisze, że pragnie wraz z Zygmuntem przyjechać do nas z wizytą – rzekła zdziwiona Królowa.
- Czy to źle Jadwigo ? – zapytał zamyślony Król.
- Nie jestem pewna, dlaczego Zygmunt pragnie mnie poznać chyba, że rozchodzi mu się o Ruś – powiedziała niepewnie Jadwiga.
- Dowiemy się jak już przyjadą – mówił, uspokajającym głosem Władysław.
- A Aleksandra, co pisze ? – zapytał ciekawy Król.
- Coś jest nie tak, Władysławie- powiedziała Jadwiga, po przeczytaniu listu.
- Dlaczego? – zapytał zdenerwowanym tonem Władysław.
- Obie nasze siostry, tak nagle pragną przyjechać z wizytą, nie uważasz to za dziwny zbieg okoliczności? – zapytała zaniepokojona Jadwiga.
- Myślisz, że to jest związane z wczorajszą napaścią? – rzekł podejrzliwym tonem Król.
- Nie wierzę, że nasze siostry maczały w tym palce, lecz nie możemy wykluczyć Siemowita i Zygmunta – powiedziała pewnie Jadwiga.
- Pani, czy ja dobrze usłyszałem? Ktoś śmiał podnieść rękę na majestat władców? – zapytał przerażony podskarbi.
- Niestety, to prawda – niechętnie powiedziała Jadwiga.
- Nie domyślasz się, Panie, kto to może być? – zapytał niepewnie Sędziwój.
- Sędziwoju, na pewno słyszałeś naszą rozmowę, a ty co tym myślisz? – zapytała Jadwiga.
- Tak, jak Pani zauważyłaś te odwiedziny dziwnie się zbiegły z tym atakiem, lecz nie możemy podejrzewać waszych sióstr – powiedział pewnie szlachcic.
- Jednakże jak wiemy Zygmuntowi nie był rad, że utracił wpływy na Rusi, lecz nie mieszajmy w to Królowej Marii – dodał Sędziwój.
- Królowo? – zapytał niepewnie Jan z Tęczyna.
- Słucham Cię, Janie – powiedziała Królowa, dając znak ręką, by zaczął mówić.
- Nie podejrzewasz jednej osoby, Pani – powiedział niepewnie Tęczyński.
- Jakiej?– spytał zdziwiony Władysław.
- Jedna osoba wiele, by zyskała, gdybyś Królu stracił koronę – rzekł Jan.
- Habsburgowie – wypowiedział cicho to słowo Spytek, lecz każdy usłyszał.
- Jak mogłam na to nie wpaść – powiedziała cicho Królowa. - Ostatnim razem powiedział w złości, że pożałuje, gdy go nie wybiorę – wyjaśniła cicho Jadwiga.
- Myślisz, że byłby zdolny do porwania Ciebie? – zapytał z niedowierzeniem Król.
- Nie jestem tego pewna, lecz nie wzięłam jego słów na poważnie i to nas zgubiło – powiedziała pewnie Jadwiga.
- Myślisz Spytku, że działał sam? – zapytał zamyślony Król.
- Jedynymi osobami, które mogłyby zyskać na strąceniu, Ciebie Królu z tronu, to Krzyżacy – odpowiedział poważnie Melsztyński.
- Nie możemy być tego całkowicie pewni – powiedziała powątpiewająco Jadwiga.
- Musimy się tego dowiedzieć, Jadwigo. Nikt nie ma prawa podnieść na Ciebie ręki, zwłaszcza w tym stanie – powiedział troskliwie Władysław i popatrzył troskliwie na swoją ukochaną.
- Na dzisiaj koniec narady – zarządziła Jadwiga i wyszła za rękę z Królem z sali tronowej.
- Panowie myślicie, że nasza Królowa jest przy nadziei? – zapytał Dymitr.
- Po ostatnim zdaniu Króla, jestem już tego pewny, niedługo powitamy na Wawelu dziedzica – powiedział z uśmiechem Spytek.
- Niech będzie syn – rzekł Jan z Tęczyna.
- Nawet jeśli to będzie córka, Królowa jest młoda i silna, zdąży powić syna Królowi – powiedział Sędziwój.
- Nie daj Boże, żeby kolejna niewiasta została Królem – zaczął mamrotać pod nosem Dymitr.
***
- Władysławie, tak bardzo się cieszę, że wreszcie zobaczę Aleksandrę, bardzo żałuję, że nie mogłam być na ich ślubie – rzekła Królowa z uśmiechem, gdy leżeli na łożu odpoczywając.
- Aleksandra też bardzo żałowała, że Cię nie było, lecz wytłumaczyłem jej, iż sprawy Rusi są w tym momencie ważniejsze – powiedział uspokajając Królową.
- Więc nie ma żalu? – zapytała niepewnie.
- Najmniejszego, Jadwigo – odpowiedział rozbawiony Król.
Władysław przyciągnął Jadwigę, bliżej do siebie. Jedną ręką ja objął, a drugą rękę położył na jej brzuchu. Ucałował ją w głowę i rzekł.
- Nadal nie mogę uwierzyć w to, że nosisz pod sercem moje dziecię, Pani. - powiedział i popatrzył jej w oczy.
- Ja też, ale będziemy rodzicami, mój drogi. Będziesz wspaniałym ojcem, jestem pewna, jak tego, że po nocy wstaje świt. - rzekła i ucałowała męża.
***
- Królowo, królu orszak księżnej Aleksandry dotarł na Wawel – zapowiedział sługa, który po wypowiedzeniu tych słów oddalił się obok drzwi sali tronowej.
- Jadwigo, bracie jestem tak bardzo rada, że wreszcie was widzę razem – powiedziała Księżna, gdy tylko weszła do auli, gdy tylko była kilka kroków od małżeństwa skłoniła się delikatnie.
- Małżeństwo Ci służy Aleksandro, promieniejesz z daleka – rzekła z uśmiechem Królowa, która wstała z tronu i podeszła uściskać Księżną.
- Dziękuję, lecz widzę, że nie tylko ja – powiedziała po przywitaniu siostra Jagiełły z przewrotnym uśmiechem.
- Nie wiem o czym mówisz siostrzyczko – odpowiedział rozbawiony Król, który stanął obok niewiast.
- Wiesz, wiesz tylko się ze mną droczysz - powiedziała z uśmiechem Księżna.
- O czym prawisz, Pani? – zapytała udając zdziwioną Jadwiga.
- O tym droga Jadwigo, że jesteś brzemienna – stwierdziła pewnie Aleksandra.
- Siostro, Jadwiga... – zaczął się wykręcać jej brat.
- Panie, lepiej będzie potwierdzić twojej siostrze bo nam nie odpuści – rzekła Królowa, która nie miała już ochoty tego ukrywać.
- Spodziewamy się naszego pierwszego dziecka – potwierdził słowa ukochanej.
- Gratuluję wam, cieszę się bardzo z Waszego szczęścia – rzekła szczęśliwa Aleksandra.
- Dziękujemy bardzo, chcemy wkrótce powiadomić o tym fakcie wszystkich, więc proszę zostaw to dla siebie. – poprosiła Aleksandrę Królowa.
- Masz przeczucie bracie, czy to córka, czy syn będzie? – zapytała nieśmiało Księżna.
- Czuję, że to będzie córka – powiedział z uśmiechem Król, który przytulił Jadwigę delikatnie.
- Mam przeczucie, że to będzie wykapana Jadwiga – rzekła Księżna.
- Też mam taką nadzieję – powiedział z nadzieją jej brat.
- Wieczorem urządzimy na Twój przyjazd ucztę, a teraz możesz odpocząć w komnacie, odprowadzi Cię tam z Jadwigą – dodał z uśmiechem Król.
- Więc chodźmy – rzekła z delikatnym uśmiechem.
Powolnym krokiem szli w stronę komnaty Aleksandry, która znajdowała się niedaleko komnat Królowej. Kiedy dotarli, Księżna weszła wolnym krokiem do komnaty. Małżeństwo oddaliło się bez słowa.
***
Buda, kwiecień 1387
Królowa Maria wreszcie czuła się szczęśliwa, chociaż brakowało jej zmarłej Matki, która zawsze służyła jej pomocą i radą. Mimo, że wreszcie czuła się szczęśliwa będąc żoną Zygmunta, czuła że czegoś jej brakuje. Koronacja jej męża przebiegła bez zakłóceń. Dzięki nowemu Królowi, buntownicy którzy próbowali ją obalić, uspokoili się i na Węgrzech znów był spokój jak za czasów jej ojca.
- Zygmuncie? – zapytała wchodząc do sali tronowej.
Zatrzymała się w pół kroku, gdy zobaczyła z kim rozmawia jej mąż. Nie mogła w to uwierzyć.
- Co Ty tutaj robisz ? – zapytała gniewnie Maria.
- Witaj Królowo – powiedział Habsburg po czym delikatnie się ukłonił przed obliczem Marii.
- Witam Książę – powiedziała chłodno, ominęła Księcia i usiadła obok męża.
- Zygmuncie, co on tutaj robi? – spytała ponownie męża.
- Przybył w ważnych sprawach do mnie, Mario – powiedział Zygmunt.
- W takim razie pragnę być przy tej rozmowie – rzekła pewnym tonem Maria.
- Mario, to są sprawy pomiędzy mną, a Wilhelmem – powiedział chłodno Luksemburczyk.
- Jeśli takie jest Twoje zdanie, Panie to wyjdę – odpowiedziała równie chłodno Królowa i wyszła.
- Zygmuncie i jak potoczyły się nasze sprawy? – spytał się Książę.
- Niestety muszę Cię rozczarować, Ruś przepadła znowu jest pod rządami Królestwa Polskiego – powiedział niechętnie Król Węgier, nie chcąc przyznać się do porażki.
- Niech będzie. Przeklęta siostra Marii! – krzyknął Wilhelm.
- A udało się chociaż w tej drugiej sprawie? – spytał Król, Wilhelma.
- Tu również spotkała nas klęska – powiedział rozczarowanym głosem Habsburg.
- Twoi ludzie mieli porwać Jadwigę bez hałasu i jak najszybciej się da – powiedział gniewnie Zygmunt.
- Nie moja wina, że ta głupia ladacznica zaczęła krzyczeć i zobaczył nas, ten przeklęty poganin i od razu ruszył jej na ratunek – zaczął się bronić Wilhelm.
- Musimy go zabić i wtedy będzie szansa na Twój, mariaż z Królową Polski, tylko trzeba będzie jak najszybciej tego dokonać – zaczął powoli tłumaczyć księciu Zygmunt.
- A jeżeli ona jest brzemienna i urodzi syna, nie będzie szansy na osadzenie mnie na tronie – powiedział Wilhelm.
- Musimy działać powoli i z rozmysłem, wkrótce razem z Marią wybieram się do Krakowa – zdradził Król swojemu towarzyszowi.
- I co planujesz tam zrobić? – zapytał z wahaniem Habsburg.
- Muszę znaleźć słabe strony tego poganina, jeśli je znajdę, wtedy będzie szansa na strącenie go z tronu – powiedział Zygmunt Luksemburczyk.
- Twoja małżonka niczego się nie domyśla? – zapytał z wahaniem Habsburg.
- Nie, nie domyśla się naszych planów, Książę – powiedział pewnym głosem Król.
- Wiesz Panie, że nie może się niczego domyślać? Inaczej z naszych planów nic nie wyjdzie – rzekł poważnym tonem Habsburg.
- Zdaje sobie z tego sprawę, niedługo będzie po tym przeklętym poganinie i jego ladacznicy – powiedział cichym tonem Zygmunt Luksemburczyk.
- Moim zdaniem, słabym punktem tego psa przede wszystkim, jest ta jego nierządnica – rzekł z kpiącym uśmieszkiem Książę austriacki.
- Dzięki Jadwidze zniszczymy go doszczętnie, musimy z Marią ruszyć jak najprędzej do Krakowa – powiedział Luksemburczyk i zaczął się głośno śmiać wraz z towarzyszem.
***
Wawel, kwiecień 1387
Na zamku w Krakowie, trwała wciąż w najlepsze uczta z powodu przyjazdu Księżnej Mazowieckiej. Dwórki tańczyły w rytm wesołej muzyki, wszyscy byli w znakomitym humorze. Wszędzie było słychać śmiech, dzisiejszego wieczoru, nikt nie był smutny.
- Jadwigo, dobrze się czujesz ? – spytał troskliwie Władysław, patrzący jak jego żona zajada się kołaczem i bakaliami.
- Tak, czemu pytasz ? – zapytała zdziwiona Królowa.
- Nigdy tyle słodkości nie jadłaś, Pani. Stąd moje zdziwienie – odpowiedział rozbawiony Król.
- Jogajła, daj spokój Jadwidze, jeśli apetyt jej dopisuje niech je, na zdrowie – powiedziała Aleksandra ze śmiechem.
- Aleksandro, ależ ja jej nie żałuję – odpowiedział speszony siostrze.
- Słyszałam Jadwigo, że wkrótce na Wawel ma przyjechać twoja siostra Maria z Zygmuntem z Budy - zaczęła mówić zaciekawiona Królową Węgier, Księżna.
- Owszem, nie mogę się doczekać aż dotrą tu na Wawel, jestem bardzo ciekawa jej męża – odpowiedziała uśmiechnięta Jadwiga.
- Słyszałem niepokojące plotki o tym Luksemburczyku – powiedział mimochodem Król Polski.
- Władysławie, nie możemy opierać się na plotkach, wiesz jakie potrafią być krzywdzące – powiedziała Jadwiga, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Jednakże, wiemy jaki jest ród Luksemburgów – wtrącił się do rozmowy Spytek.
- O czym mówisz, Spytku? – zapytała zdziwiona Księżna Mazowiecka.
- Ród ten zrobi wszystko, aby dopiąć swego i nie cofnie się przed niczym, aby dopiąć swego – powiedział z wahaniem wojewoda.
- Spytku myślisz, że to ludzie Luksemburczyka kazali napaść na Nas, gdy wracaliśmy z Rusi, kiedy stracili tam władzę? – zapytał poważnie Król, patrząc z niepokojem na małżonkę.
- Mam pewne podejrzenia, lecz na pewno nie działał sam – mówił powoli Melsztyński. - Myślę, że chodziło bardziej o Ciebie, Królu, niż o Królową, gdybyś umarł to młoda wdowa, która siedzi na tronie, w dodatku bez dziedzica jest znakomitą partią – dodał z wahaniem Spytek.
- To niemożliwe, kto by się odważył zabić Króla, przecież z woli Boga został namaszczony - powiedziała cicho Aleksandra.
- Moim zdaniem, Książę Habsburg to zaplanował, jednak musiał znaleźć jakiegoś mocnego sprzymierzeńca, gdyż sam nie odważyłby się na taki krok – rzekła pewnym tonem Jadwiga, która wciąż miała w pamięci słowa Księcia i zamaskowanego mężczyzny.
- Mądrze prawisz, Jadwigo, lecz odłóżmy poważne problemy na jutro – powiedział zmartwiony Władysław.
- Masz rację, kochany – odpowiedziała Królowa.
Wkrótce rozmowy zeszły na przyjemniejsze tematy, jednak z tylu głowy Jadwidze i Władysławowi nie przychodziło na myśl jak blisko są odkrycia prawdy. Nie zdawali sobie sprawy, że ich szczęście może prysnąć jak bańka mydlana. Wkrótce wszystko miało się rozstrzygnąć, tylko nie wiadomo czy na lepsze czy wręcz przeciwnie.
***
Orszak króla Zygmunta i królowej Marii był barwny i bogaty. Każdy kto go zobaczył nie miał wątpliwości kto w nim jest. Droga na Wawel mijała im na wspólnej rozmowie.
- Cieszę się, że ponownie zawitam na Wawel – powiedziała uśmiechnięta Maria, ciesząc się na kolejne spotkanie z siostrą.
- Jestem bardzo rad Pani, że wreszcie poznam twoja ukochaną siostrę musi być wyjątkową niewiastą – odpowiedział małżonce z fałszywym uśmiechem.
- Tak jest, Królu – rzekła Królowa Maria.
- A ten jej mąż? Nie mogę uwierzyć, że Twój zmarły ojciec, postanowił wydać ją za poganina z Litwy – wypowiedział z niechęcią te słowa Luksemburczyk.
- Władysław został ochrzczony, gdy razem z Jadwigą zawierali sponsalia de futuro – stwierdziła chłodno na słowa męża.
- Poganin zawsze zostanie poganinem i to nie tylko jest moje zdanie – odrzekł cicho Zygmunt, jednak Maria i tak usłyszała wypowiedziane zdanie.
- Nie życzę sobie Zygmuncie, abyś obrażał ukochanego męża jej siostry, miłują się i są ze sobą bardzo szczęśliwi. Władysław to mądry i prawy władca! - powiedziała chłodno Maria i do końca podróży nie odezwała się ani słowem do męża.
***
Wawel kwiecień 1387
Cały dwór wawelski ,niecierpliwie oczekiwał na przybycie siostry, Królowej Jadwigi j jej męża. Pragnęła, aby wszystko idealnie zrobione. Jadwiga przechadzała się po wawelskich korytarzach z Aleksandrą. Nie mogły się doczekać spotkania z Królową Marią. Królowa czuła się dzisiaj słabo, jednak nikogo nie chciała tym martwić. Jej ukochany na pewno nakazałby jej odpoczywać cały dzień w łożu, co wydawało się jej zbyteczne, dlatego wolała przemilczeć stan jej zdrowia.
- Jadwigo dobrze się czujesz? Bardzo blada się zrobiłaś – rzekła zaniepokojona Księżna.
- Tak, tak Księżno. Nie zamartwiaj się tym – odpowiedziała Królowa, nie mówiąc prawdy.
- Mi możesz powiedzieć prawdę, nie powiem żadnego słowa Jogajle o twoim stanie zdrowia – powiedziała poważnie Aleksandra.
- Mam nudności, nic nie mogę zjeść, a sam zapach jedzenia sprawia, że czuje jak lada moment zemdleje – odpowiedziała Królowa.
- Idź do swojego medyka zalecił Ci jakieś zioła – wypowiedziała swe myśli na głos siostra, Króla.
- Piłam, lecz nic to nie dało pomyślałam, że przechadzka mi pomoże i wtedy lepiej się poczuje i tak chyba jest – oznajmiła cicho Andegawenka.
- Jeśli tylko gorzej się poczujesz, powiedz słowo, a wrócimy do Twojej komnaty – zapowiedziała Aleksandra.
- Niech Ci będzie. Uparta jesteś jak brat, nic Cię nie przekona – powiedziała słabym tonem Królowa.
- Jeśli mowa o moim bracie Pani, najwidoczniej ściągnęłyśmy go myślami – oznajmiła rozbawionym tonem Księżna.
Obie niewiasty popatrzyły z uśmiechami na idącego pewnym krokiem Króla. Wracał z Panami Polskimi z ważnej narady, w której postawiła dzisiaj nie uczestniczyć. Wiedziała, że Władysław da sobie radę i zrobi to co najlepsze dla Królestwa i Księstwa. Królowa, gdy zobaczyła, że Król idzie w jej stronę przystaneła. Patrzył z na niego z bladym uśmiechem.
- Pani dobrze się czujesz? Zbladłaś bardzo – oznajmił zaniepokojonym tonem Władysław.
- Mówiłam to raz, ale najwidoczniej muszę powiedzieć to i Tobie Panie, dobrze się czuje światło musiało tak na mnie paść i sprawiło, że blada jestem – rzekła zdenerwowanym tonem Jadwiga i zaczęła powoli się oddalać, aby się uspokoić.
- Droga siostro, co jej się stało? – zapytał zmartwiony o stan małżonki.
- Ciąża musi jej dokuczać - powiedziała po czym niespodziewanie krzyknęła. - Jadwigo! – krzyknęła Księżna, po czym szybkim krokiem podeszła do słaniającej się na nogach Królowej.
- Spokojnie Aleksandro, po prostu zakręciło mi się w głowie - powiedziała uspokajającym głosem i zaczęła podążać w stronę auli tronowej, aby oczekiwać na przybycie siostry.
- Pani, gdzie ty idziesz? Musisz odpocząć, w Twoim stanie to niewskazane tak się nadwyrężać – zaczął mówić zdenerwowanym tonem Władysław.
- Królu mój, idę powitać moją siostrę i poczekam na nią w sali tronowej – powiedziała rozbawiona Królowa, mimo że czuła się coraz gorzej.
Władysław zaczął kręcić głową na zawziętość swojej umiłowanej, po czym podszedł i chwycił ją delikatnie za ramię na wszelki wypadek, gdyby źle się poczuła.
Po krótkiej chwili znaleźli się w sali tronowej, usiadła wygodnie na tronie, gdyż czuła, że lada moment zemdleje. Księżna wraz z Królem zaczęli cichą rozmowę na temat ich siostry, która nadal nie mogła pogodzić się ze śmiercią swojego ukochanego męża. Żadnej z nich nie wiedziało co zrobić, aby ukoić jej ból i tęsknotę. Król czuł się winny, że to przez niego Wojdyłło zginął, sam widok tak pogrążonej w smutku siostry, wyrzuty sumienia na nowo się odzywały.
Królu, Królowo orszak królowej Marii Andegaweńskiej i króla Zygmunta Luksemburczyka przybył na Wawel i oczekuje audiencji – wszedł strażnik, który skłonił się przed Królową i Królem, wypowiedział te słowa i czekał na rozkaz.
- Poproś ich do środka – powiedziała delikatnym głosem Królowa, po czym wstała i stanęła obok Króla i Księżnej.
Do auli tronowej, weszli wolnym krokiem para Królewska Węgier. Jadwiga była zaskoczona, gdy zobaczyła męża swojej siostry, żadne plotki o jego wyglądzie, czy charakterze zdawały nie mieć potwierdzenia. Stanęli w odległości kilka kroków, gdy Jadwiga postanowiła przemówić.
- Mario, witaj! Tak bardzo tęskniłam – powiedział słabym głosem Królowa po czym przytuliła siostrę.
- Witajcie, także się za wami zdążyłam stęsknić, jednakże nie po to tu przybyliśmy. Chciałam żebyś Jadwigo poznała mojego męża Zygmunta – rzekła Maria niezbyt wesołym tonem i wskazała mężczyznę obok siebie.
- Królowo o twojej urodzie mówią wszędzie, lecz to co widzę nie oddaje żadne słowo – powiedział Zygmunt z fałszywą szczerością.
- Dziękuję Zygmuncie za tak miłe słowa, lecz nie mów ich przy moim mężu, gdyż jest bardzo zazdrosny – odpowiedziała Jadwiga ze szczerym uśmiechem na twarzy i popatrzyła kątem oka na męża, który był niezadowolony, kiedy to obcy mężczyzna prawi komplementy jego ukochanej.
- Witaj Władysławie, jam jest Zygmunt, to zaszczyt Cię poznać, widzę że wreszcie i poganie postanowili przyjąć światło Chrystusa – rzekł Zygmunt z udawanym w głowie pochlebstwem.
- Najwidoczniej Król Ludwik, wiedział co czyni z moim ojcem połączyli oba silne kraje i dzięki temu znaleźliśmy szczęście z Jadwigą – odpowiedział nieco chłodnym tonem i natychmiast objął ramieniem Królową.
- Mario, Zygmuncie proszę poznajcie moja ukochaną siostrę Aleksandrę, Księżną Mazowiecką – dodał Król wskazując niewiastę, która stała z uśmiechem obok nich.
- Jesteśmy szczęśliwi, że poznaliśmy Twoją siostrę Królu, prawda mężu? – powiedziała Maria.
- Tak, to takie szczęście – powiedział Król.
- Wiele dobrego o Tobie słyszałam od Jadwigi – powiedziała Księżna.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy – powiedziała ze szczerym uśmiechem Królowa.
- Mario, myślisz żebym okłamała Aleksandrę opowiadając o ... – zaczęła mówić z bladym uśmiechem Królowa Jadwiga, niestety nie dokończyła zdania, gdyż osunęła się w ramionach męża i gdyby nie jego ramiona upadłaby na posadzkę.
- Jadwigo! – rozległy się zaniepokojone głosy w sali.
Król szybkim krokiem zaczął kierować się w stronę komnaty królowej, za nim zaczęły podążać Maria wraz Aleksandrą powiedział im, aby jak najszybciej znalazły medyka Królowej, które uczyniły to niezwłocznie.
Król delikatnym ruchem położył swoją ukochaną na łożu i patrzył jak jest coraz bledsza. Usłyszała jak drzwi ponownie się otwierają i wbiegają przez nie trzy osoby.
- Biskupie, ratuj Królową i nasze dziecko! Ratuj ich błagam! – zaczął krzyczeć przerażony Król.
- Zrobię co w mojej mocy Panie, jednak musicie wszyscy wyjść do komnaty obok– powiedział Radlica i zaczął badać Królową.
Gdy wszyscy wyszli, Radlica skupił się na wyleczeniu Królowej jednak czuł w duchu, że może być już za późno.
***
- Władysławie, ona była brzemienna? – spytała cicho Maria.
- Ona jest brzemienna Mario, jest nie była! – krzyknął Król gniewnym głosem.
- Wszystko będzie dobrze bracie, wiem to biskup nie pozwoli, aby Jadwidze i waszemu dziecku coś się stało. – odpowiedziała Oleńka, uspokajając przerażonego brata.
- Jest silna, wytrzyma to – rzekła leżącym głosem Maria.
Siedzieli w ciszy, minuty mijały lecz nie patrzyli na czas modląc się do Boga o przeżycie Jadwigi i ich dziecka. Wszyscy troje usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i poderwali się nagłym ruchem do medyka. Na twarzy biskupa Radlicy było widać smutek i przygnębienie.
- Królu, Królowa się obudziła – powiedział przygnębionym głosem medyk i wyszedł pośpiesznie z komnaty.
Żadne z nich nie miało wesołych myśli, lecz niepewnym krokiem skierowali się do komnat Królowej.
- Jadwigo... – zaczął Król.
- Władysławie – zaczęła mówić zapłakanym głosem Królowa.
- Wszystko dobrze z Wami? – zapytał zaniepokojony.
- Straciłam je, Bóg mnie pokarał, tak jak mówiła Katarzyna, straciłam moje maleństwo! – zaczęła krzyczeć Królowa zrozpaczonym tonem.
Władysław poczuł jak podłoga osuwa mu się spod stóp, lecz wiedział, że musi być silny. Podszedł do Królowej ją mocno przytulił, chociaż ta wyrywała się jak mogła. Wkrótce zmęczona płaczem i wyrywaniem się z objąć ukochanego zasnęła. Maria z Aleksandrą wymknęły się cicho z komnat zostawiając młode małżeństwo same. Wiedzieli, że z taką tragedią muszą się sami uporać .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro