Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Gdy dotarli już do domu w progu usłyszeli znajomy głos. Po zdjęciu zbytniej części garderoby udali się do salonu, z którego on dobiegał. Ucieszył ich widok dobrze znanej im osoby.

- Abuelo! - Prawie wykrzyknął Junta na widok swojego dziadka. Podszedł do niego uradowany. "Jak dziecko". Pomyślał Takato na zachowanie partnera, jednak mimowolnie się uśmiechnął.

- Dobrze Cię widzieć. - Odpowiedział staruszek, wstając z kanapy i przytulają wnuczka. - Cóż, tak myślałem, że przyjedziesz ze swoim chłopakiem. - Dodał ciszej w języku Hiszpańskim, tak żeby Takato nie zrozumiał. Po tym podszedł do bruneta, który wyciągnął w jego stronę rękę. Ten jednak zamiast ją ścisnąć, przytulił go, tak samo jak wcześniej swojego wnuczka. Z początku Takato nie wiedział co zrobić, ale po chwili oddał uścisk.

- Cieszę się, że Cię widzę. - Powiedział gdy odsunął się od granatookiego.

- Ja też. - Odpowiedział drugi, zgodnie z prawdą. Atmoswera była na prawdę przyjemna. Niestety tylko do pewnego momentu. Zepsuł ją pewien, dobrze znany brunetowi hiszpanin. Był to nie kto inny, a Antonio. Co on tu robił?! Podszedł on do Junty, dobrze wiedząc że Takato na to wszystko patrzy i jakby nigdy nic, czułe go przytulił. Brunet widział ten zadziorny uśmiech na jego twarzy. Junta nie widząc nic w tym złego, bo przecież Antonio jest jego przyjacielem, oddał czułość. Kiedy ciemnowłosy go puścił, Takato już tam nie było. Blondyn dość szybko to zauważył i puścił przyjaciela.

- Miło Cię widzieć, ale muszę na chwilę gdzieś iść. - Oznajmił Junta i opuścił pomieszczenie, nie czekając na odpowiedź drugiego. Ruszył po schodach na górę, jakby podświadomie wiedząc, że jego partner jest właśnie tam.

- Jesteś tu Takato? - Zapytał otwierając niebieskie drzwi swojego pokoju. Niestety nie otrzymał odpowiedzi, ale ujrzał swojego partnera siedzącego ze skrzyżowanymi rękami na łóżku. Wydawał się być zły. Ale czemu? Podszedł do niego i usiadł obok, nic nie mówiąc. Brunet nie zwracał na niego uwagi. Junta chciał to zmienić, więc wplótł swoją rękę w kruczoczarne włosy i zaczął głaskać drugiego. Mina na twarzy granatookiego mimowolnie się zmieniła. Lubił to uczucie. Nie zdając sobie z tego sprawy, oparł się o ramię partnera. Ten, widząc że zwrócił na siebie uwagę, chciał zabrać rękę, jednak Takato złapał ją w swoją i umiejscowić z powrotem na swojej głowie. Junta więc kontynuował czynność, próbująca zacząć rozmowę.

- Kochanie? - Zagadnął w końcu. Brunet spojrzał na niego. - Możesz mi powiedzieć, dlaczego stamtąd uciekłeś? - Takato odwrócił wzrok. Nie chciał mówić dlaczego tak zrobił. To było żenujące. Blondyn złapał jego policzek. - Powiesz mi? - Jego partner nadal milczał. Przerwał nagle tą ciszę chcąc coś powiedzieć.

- To... - Zaczął, jednak nie dokończył. - Nie ważne. T-to głupie. - Zająknął się trochę, starając się nie patrzeć na partnera. Junta przybliżył się do niego i czule ucałował. Chwilę potem przyłożył swoje czoło do czoła bruneta I spojrzał mu głęboko w oczy.

- Nic co Cię dręczy nie jest głupie. Możesz mi powiedzieć wszystko Takato. - Jego głos był bardzo kojący i czuły. Granatooki postanowił powiedzieć partnerowi, co mu leży na sercu.

- Obiecujesz, że nie będziesz się że mnie śmiał? - Zapytał dla pewności.

- Przysięgam na moją nienawiść do Ayagiego.

- No więc... - Nie wiedział jak to powiedzieć.- Chodzi o Antonio... - Tutaj urwał. Nie chciał przyznać co czuje. Nie chciał powiedzieć że...

- Jesteś zazdrosny Takato? - Blondyn uśmiechnął się lekko zadziornie.

- Nie! C-czemu bym miał? - Zaprzeczył, jednak wiedział dobrze że tak właśnie jest.

- To urocze. - Stwierdził Junta i objął niższego. - Cieszę się, że aż tak bardzo ci na mnie zależy.

Takato z całą czerwoną twarzą próbował się wyrwać z uścisku. Jednak szybko zdał sobie sprawę, że jest to niemożliwe. Poddał się więc, jednak starał się nie utrzymywać kątatku wzrokowego. Junta nadal mocno go ściskając, złapał go za podbródek i odwracając jego głowę w swoją stronę zmusił bo do patrzenia mu w oczy.

- Nienawidzę Cię! -Skomentował w końcu brunet, widząc szeroki uśmiech na twarzy drugiego.

- Też Cię kocham. - Odpowiedział blondyn puszczając mu oczko. Granatooki wykrzywił usta w grymas. To było żenujące. Jak bardzo Chunta musiał go upokarzać?

Głupi anioł! Jednak po jakimś czasie wpatrywania się w siebie, Takato w końcu zmienił wyraz twarzy. Nie potrafił wytrzymać nie uśmiechając się, widząc rozradowany wzrok partnera.

- Na prawdę jesteś głupim aniołem. - Skomentował rzucając poduszką w twarz wyższego. Trzeba przyznać że jego zdziwiona mina była komiczna. Sprawiła ona, że brunet wybuchł gromkimi śmiechem.

- Ach tak? - Skomentował blondyn łapać partnera za ramiona i przewracając na plecy. Zaśmiał się na widok jego zdziwionej miny, wbijając się w jego, lekko rozchylone usta.

Z początku, nadal zaskoczony Takato nie reagował, jednak po chwili zaczął oddawać pocałunek. Bardzo głęboki i pełen pasji pocałunek. Nie pamiętali, kiedy ostatni raz mogli sobie na to pozwolić. Zatrzymał się dla nich czas. W końcu jednak odsunęli się od siebie zostawiając między swoimi ustami nitkę śliny.

- Tylko Ciebie kocham, Takato. Pamiętaj o tym. - Junta wyszeptał do ucha bruneta. On na to poniesiony chwilą, ponownie złączył ze sobą ich usta.

Pozytywnie zaskoczyło to Juntę. Trwali tak ponownie przez jakiś czas. Ich języki tańczyły razem piękny taniec. Wtedy Takato poczuł dotyk pod swoją koszulką. W tym momęcie, z wielkim bólem serca (czego oczywiście nigdy nie przyzna), zmuszony był przerwać pocałunek, nim zaszło to zbyt daleko by to przerwać.

- Nie teraz Chunta. - Wysapał. - Jeszcze ktoś usłyszy.

- Ale Takato... - Jęknął niezachwycony z obrotu zdarzeń.

- Żadnych ale!

- Kochanie... No proszę~ - Blondyn nie dawał za wygraną.

- Nie kochaniuj mi tu! - Zaprotestował niższy. Cóż, normalnie Chunta by i tak zrobił co chce. Jednak w tym momencie sytuacja wyglądała inaczej, a "nie" znaczyło "nie". Chyba powinni częściej odwiedzić rodziców Junty. Chociaż nie. Gdy Junta się zbyt długo powstrzymuje, może to źle skutkować dla tylnej części ciała bruneta.

Junta jeszcze chwilę próbował coś ugrać, robiąc minę smutnego pieska ale i to zawiodło.

- No dobrze... - Powiedział smutnym głosem. Wyglądał na bardzo smutnego. To sprawiło że Takato czuł wyrzuty sumienia, chociaż nic tak właściwie nie zrobił.

- Ehh... - Westchnął. - Wynagrodzę ci to dobrze? - Zdawał sobie sprawę z tego, że będzie tego żałował, ale cóż.

- Tak! - Na twarzy jego partnera pojawił się szczery uśmiech. - To co? Wracamy? - Zapytał

- Tak, wracamy. - Zgodził się brunet. Ruszyli w stronę drzwi. Gdy mieli już wychodzić, Junta skradł jeszcze jednego szybkiego całusa z ust Takato. To oczywiście nie spodobało się brunetowi, ponieważ drzwi były już otwarte, i każdy mógł ich zobaczyć.

Ale zaraz, czy blondyn nie zostawił ich wcześniej lekko uchylonych? Jak to możliwe że były zamknięte? A może mu się tylko zdawało..? "Nie ważne", pomyślał Granatooki i po prostu ruszył w stronę salonu.

1047 słowa

Mała notka. Proszę jeżeli macie coś ważnego do zrobienia następnego dnia, nie czytajcie tego w nocy TwT. Książka wam nie ucieknie. I tak, sam tak robię, Ale ja jestem tutaj złym przykładem i nie postępujcie jak ja. Mam nadzieję że się wyspałeś/aś Zbokoroki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro