Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Rano żaden z nich nie miał ochoty wstawać. Leżeli udając że śpią, aby móc jak najbardziej przedłużyć ten moment. Takato uchylił powieki spoglądając na twarz blondyna. Wyglądał na spokojnego i zadowolonego. Granatowe oczy zwróciły się ku jego ustom. Po kilku chwilach złożył pocałunek na miękkich, rozchylonych wargach. Junta się nie poruszył. Był ciekaw co Takato ma zamiar zrobić, więc nadal udawał że śpi. Brunet ponownie wtulił się w pierś partnera. Chwycił jego lewą dłoń i objął ją starannie, tymi swoimi. Gładził ją delikatnie, bawiąc się złotym pierścionkiem na jego palcu. Przyłożył ją w końcu do swojej twarzy, kładąc na swoim policzku. Wtulił w nią twarz. Przymknął powieki, aby po chwili poczuć silny uścisk w pasie.

- Nie spałeś! - Krzyknął zdenerwowany, próbując wyrwać się z uścisku. Poczuł jak czerwienią mu się policzki. - Udawałeś ty... Ty głupi aniele! - Dalej się miotał

- Shh... - Szepnął, starając się go uspokoić. Takato się poddał i oddał w ręce blondyna. - Przepraszam, ale byłeś taki uroczy. - Stwierdził cmokając narzeczonego w policzek.

On tylko milczał i czekał na następny ruch ukochanego. Młodszy sięgnął po telefon leżący na szafce nocnej. Wyświetlacz wskazywał 5.30. No tak, zasnęli około 18.00, dlatego nie czuli zmęczenia. Blondyn wpadł na pewien pomysł.

- Powinniśmy wziąć prysznic. - Zaproponował.

- Masz rację. - Zgodził się granatooki. - Chcesz iść pierwszy? - Zapytał.

- Nie o to mi chodziło głuptasie. - Podniósł delikatnie jego podbródek, aby móc spojrzeć w piękne oczy. Lekko zaczerwienione do tej pory policzki przybrały kolor dorodnego buraczka.

- Umm... - Nie wiedział jak ma odpowiedzieć. - Dobrze... - Odwrócił wzrok Blondyn wręcz podskoczył z radości. Ścisnął partnera mocniej w pasie.

- Udusisz mnie! - Krzyknął w dezaprobacie.

- Przepraszam kochanie. - Poluzował uścisk, jednak nadal trzymał narzeczonego w swoich ramionach. Głupi aniołek. Zawsze się do niego klei. Jednak brunet, mimo że na to narzekał, cieszył się z tego w równym stopniu jak Junta.

~~~~~

Gorąca woda oblewała ich nagie ciała. Kapała z włosów, spływała po miękkiej skórze, zbierała się u stóp, aby odpłynąć w ciemną otchłań. Stali obok siebie, byli blisko, zbyt blisko zdaniem Takato. Starał się nie patrzeć na umięśnione ciało blondyna, na jego lśniącą od kropel wody skórę. Uciekał wzrokiem gdzie tylko mógł, byle by nie patrzeć na ukochanego. Junta natomiast, bezwstydnie napawał się widokiem nagiego ciała partnera. Jego jasna skóra, delikatne ciało. Zdawało się, że może go skruszyć najdelikatniejszym dotykiem.

Wyciągnął rękę w stronę szczupłej sylwetki, przejechał dłonią po bladej skórze. Wędrował w dół, zatrzymując się na biodrze. Brunet wzdrygnął się na ten nagły dotyk. Chwilę potem zalał się czerwienią u odtrącił rękę od siebie. Stał tyłem, więc nie mógł zobaczyć miny blondyna. Wiedział jednak dobrze, że Junta się szczerzył jak głupi. Przesunął się k niewielki krok do przodu, jednak wraz za nim podążył jego narzeczony. Tym razem, jakby bardziej pewnie, objął ukochanego w pasie. Przylgnął do jego ciała, na co Takato poczerwieniał aż po uszy. Wyższy umiejscowił na ramieniu ukochanego. Brunet, po raz pierwszy od pewnego czasu, spojrzał w jego stronę. Położył dłoń, na jasnej czuprynie, przeczesując blond pasma włosów. Młodszy podniósł wzrok, napotykając piękne oczy partnera.

Przesunął się bliżej, w kierunku miękkich warg. Ich usta powoli się złączyły. Niewinny pocałunek szybko przemienił się w pełen pasji i pożądania. Języki splotły się razem, a wargi mocniej do siebie przywarły. Ich ślina i oddechy mieszały się że sobą. Odsunęli się na chwilę od siebie, a brunet zwrócił się przodem w stronę narzeczonego.

Ponownie do siebie przywarli. Ręce Junty błądziły po ciele Takato, który ściskał mocno jego szyję. Granatooki czuł dreszcze za każdym razem, gdy blondyn przesuwał dłoń po jego ciele. Czuł jak nogi się pod nim uginają. Zacisnął mocniej ręce, aby się nie przewrócić. Blondyn, zauważając to, złapał go mocno w pasie. Chwilę potem podniósł go do góry, a on owinął nogi, wokół jego umięśnionego torsu.

Nagle poczuł mały problem w dolnych partiach ciała narzeczonego. Po chwili też, zauważył ten sam przypadek u siebie. Niech to szlag. Głupi anioł.

- Chyba... - Wysapał między pocałunkami. - Ja... - Urwał, gdy żądne usta przywarły do tych jego.

- Wiem. - Odpowiedział krótko przywierając wargami, tym razem, do szyi granatookiego. Przygryzł ją kilka razy, starając się nie zostawiać śladów (choć bardzo tego pragnął).

Z ust Takato wydobyły się jęki i westchnienia, tłumione przez szum wody.

- Możesz... - Nie dokończył, bo z jego gardła wydobył się kolejny jęk.

Junta przygryzł mocniej delikatną skórę, na której powstał zaróżowiony ślad. Zaraz obok, tylko kilka centymetrów dalej, zassał się, pozostawiając po sobie, ciemniejszy niż poprzedni, ślad zaraz obok obojczyka.
Powtórzył to kilka razy. Na szyki, na obojczykach, na klatce piersiowej. Brunet drżał w jego ramionach. Czuł się dobrze. Za dobrze. Czuł że zaraz zwariuje (a może już wariował?). Nie wiedział. Jedyne co wiedział, to że dotyk Junty był taki przyjemny... Czuł że nie wytrzyma długo.

- Chunta~ - Jęknął błagalnie. Nic więcej nie był w stanie z siebie wydobyć. Nie musiał. Junta wiedział.

Zabrał się do pracy najpierw palcami. Powoli i dokładnie, potem coraz szybciej. Takato czuł, że zaraz spadnie, dlatego blondyn powoli ułożył go na ziemi. Po tym, nadal kontynuował czynność. Gdy uznał, że brunet jest gotowy, zamienił palce na swojego członka.

Takato starał się nie wydobywać głośnych dźwięków, co niestety nie wychodziło mi zbyt dobrze. Junta zakrył jego usta tymi swoimi. Ponownie zaczął powoli, aby po chwili przyspieszyć. Dźwięki wydobywający się z gardła bruneta były skutecznie tłumione przez szum wody, jak i jego partnera. Czuł się dobrze, wręcz wspaniale. Oddychał szybko, w rozkoszy wygiął plecy, głowę odrzucił do tyłu, zacisnął mocno oczy. Rozpływał się przy każdym najmniejszym dotyku. Czuł, że zaraz dojdzie. Objął mocno szyję ukochanego, zaciskając na niej ramiona. Po chwili, ciepły płyn opuścił jego ciało w akompaniamencie głośnego jęku, towarzysząc fali nagłych dreszczy. Junta doszedł w tym samym momencie zagryzając zęby na obojczyku ukochanego, powodując powstanie dobrze widocznego śladu.

Zazwyczaj Takato chciał zabić Juntę za zostawienie jakiegokolwiek śladu, choćby najmniejszego. Teraz jednak, postanowił że da mu się nacieszyć. Tylko ten, jeden raz.

Zajęło im chwilę, zanim wyrównali oddechy. Takato spojrzał w piękną twarz swojego ukochanego. Złożył ostatni, krótki pocałunek i pomógł mu wstać. Sięgnął w sttonę półki i wziął z niej biało-różową butelkę. Wylał na dłoń trochę płynu, aby po chwili zacząć wcierać go w ciemne włosy partnera.

- Sam umiem się umyć. - Zaprotestował Takato. - Nie jestem dzieckiem.

- Ciii... - Szepnął Junta przykładając palec do ust.

Jak nigdy nic, kontynuował czynność. Włosy bruneta były takie miękkie... Po dwóch minutach, spłukał powstałą pianę, ostatecznie składając na głowie Takato czuły pocałunek. Upierał się też, aby umyć narzeczonemu resztę ciała. On jednak, wyrwał mu gąbkę z rąk i sam przystąpił do tej czynności. Junta, trochę niezadowolony, ostatecznie mu odpuścił. Zabrał się za umycie własnego ciała. Zaczął od jasnych, puszystych, blond włosów. Wmasował szampon w głowę bardzo starannie. Po chwili zdał sobie jednak sprawę, że nie pachnie on tak, jak ten którego zazwyczaj używa. Pachniał... Owocami. Szampon Takato. No cóż, narzeczony się chyba nie obrazi.

Po dziesięciu minutach, gdy zakończyli kąpiel, całe pomieszczenie pachniało truskawkami. To było bardzo... Przyjemne. Blondyn, mimo oczywistych protestów,  postanowił wysuszyć włosy granatookiemu.  Potwornie je przy tym roztrzepał, złoszcząc tym samym bruneta. Junta tylko się zaśmiał na tą reakcję, i delikatnie przeczesując pasma ciemnych włosów, przywrócił im odpowiedni wygląd. Następnie podobnie postąpił ze swoimi włosami, które na szczęście nie wymagały dodatkowego układania. Obaj się ubrali. Takato założył czarny golf i ciemne spodnie, a Junta zwykłą koszulkę i podobne, jednak znacznie jaśniejsze, jeansy. Młodszy spojrzał na drugiego mężczyznę. Był piękny tak jak zawsze. Podszedł do niego i złożył czuły pocałunek na jego delikatnych ustach.

Tak rozpoczął się ważny dla nich dzień - Wigilia. 

1221 słów

Notka: Rozdział jeszcze nie jest sprawdzony, więc mogą pojawić się błędy. Ewentualnej korekty dokonam dopiero wieczorem, jednak stwierdziłem, że nie dam wam dłużej czekać. Miłego dnia misiaczki. ꒰⁠⑅⁠ᵕ⁠༚⁠ᵕ⁠꒱⁠˖⁠♡

Notka2: Rozdział już po korekcie kochani. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro