Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10


Wybiła godzina 15, a w domu rodziny Azumaya panował dość spory szum. Pani Camila kończyła przygotowywać obiad, w czym pomagał jej Junta, Celsetino oglądał telewizję w salonie Minami i Haruo grali w Uno, (co nigdy nie było cichą czynnością gdyż ewidentnie za bardzo się w to wczuwali), a Antonio próbował uargumentować dlaczego to on miałby zostać w domu z blondynem. Przyprawiało to Takato o silną irytację i ból głowy. Nie chcąc dalej go słuchać udał się do łazienki. Zakluczył drzwi.

- Ugh... Co za idiota! - Powiedział do siebie i opierając się o ścianę odsunął się na ziemię - Ciągle tylko "ja i Junta to" "ja i Junta tamto". Co mnie to obchodzi! - Zacisnął dłonie na rękawach swetra. Czemu nie potrafił tego zrozumieć? Tłumaczył mu przecież że mają już plany i że ani on, ani blondyn z nich nie zrezygnują. Ale Antonio to Antonio. On tego nie rozumiał (albo tylko udawał że tak jest).

Takato westchnął i spojrzał na drzwi. Musiał ochłonąć. Nie pamiętał kiedy był tak zły. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Po prostu siedział pod ścianą i wbijał coraz głębiej paznokcie w rękawy. Teraz denerwowało go nie tylko zachowanie Hiszpana Ale i to, że nie potrafił się uspokoić. Postarał się wziąć kilka głębokich wdechów i zająć myśli czymś innym. Tą "rzeczą" został jego partner. Myślał o wszystkich miłych chwilach, a po chwili odblokował telefon i zaczął przeglądać wspólne zdjęcia. Pomagało mu to. Gdy przesunął palcem w bok kolejny raz, jego oczom ukazało mu się zdjęcie blondyna. Miał  na nim wspaniały promienny uśmiech. Ten uśmiech, który śle tylko w jego stronę. Brunet też się uśmiechnął i poczuł jak złość z niego schodzi. Odetchnął z ulgą i wyłączył wyświetlacz urządzenia. Jeszcze chwilę siedział na miejscu, po czym opuścił pomieszczenie. 

Wrócił do salonu, A w nim Minami właśnie ogrywała Antonio w Uno.

- Uno i po unie! - Krzyknęła rzucając swoje dwie ostatnie karty na stos. Takato zaklaskał w ręce gratulując dziewczynce wygranej, natomiast w stronę Hiszpana uśmiechnął się zadziornie. Postanowił dołączyć się do gry i rozdał karty wszystkim czterem graczom (To znaczy sobie, Minami, Antonio i Haruo). Wyłożył też jedną kartę na środek i umiejscowił kupkę pozostałych kart na boku, tak aby każdy miał do niej dostęp.   

Rozegrali tak kilka rund. Po skończeniu każdej rozgrywki zapisywali wygranego każdej rundy. Gdy cała gra dobiegła końca policzyli kto ile razy wygrał. Ostateczny wynik to:
Haruo: 3
Takato:4
Minami: 9
Antonio: 0

Widocznie Hiszpan nie był dobry w tego typu gry, natomiast Minami była w nie mistrzynią. Antonio jednak nie chciał tego tak zostawić i zażądał rewanżu. Na przekór temu, w tym momencie Junta przyszedł zawołać ich na obiad. Wszyscy posłusznie (choć nie wszyscy chętnie), udali się w stronę kuchni. Posiłek był pyszny, A atmosfera całkiem przyjemna (nie licząc Antonio który przymilał się jak tylko mógł do Junty). Razem rozmawiali, śmiali się i delektowali wspaniałym posiłkiem, przyrządzonym przez panią Camilę.

Po skończonym posiłku Takato i Junta posprzątali i umyli naczynia, kiedy reszta rodziny szykowała się do wyjścia. Co prawda do filmu zostały im jeszcze aż trzy godziny, ale za prośbą najmłodszej, postanowili wybrać się do galerii handlowej. Tak oto już po dwudziestu minutach wychodzili z domu.

- Wychodzimy! - Poinformował pan Haruo.

- Bawcie się dobrze. - Odpowiedział mu Junta wchodząc do przedpokoju. Pogłaskał jeszcze młodsza siostrzyczkę po głowie i udał się z powrotem do partnera. Przytulił go od tyłu i pocałował w głowę.

- Chunta! Co ty- - Chciał dokończyć, kiedy zdał sobie sprawę z tego że są sami. - Nie ważne. - Powiedział cicho i odsunął od siebie ręce blondyna, aby móc się do niego odwrócić u wtulił się w jego pierś. - Możemy teraz zająć się dekoracjami? - Mruknął cicho.

- Jeśli tylko chcesz, to pewnie. - Zgodził się. - Jednak zdaje mi się że masz teraz ochotę na coś innego. - Stwierdził.

- Może trochę... - Przyznał i jeszcze bardziej wtulił twarz w koszulkę partnera. - Możemy tak zostać?

- Pewnie. - Przytaknął łapiąc partnera za uda aby móc go podnieść. 

- Co ty wyprawiasz!? - Oburzył się brunet. 

- Spokojnie. - Powiedział i z małym oporem ze strony drugiego, zaniósł go na kanapę. - Nic ci nie zrobię. - Zapewnił widząc zszokowaną minę niższego, gdy połozył go na materacu. Usiadł obok niego. - Chodź tu. -  Poklepał swoje uda aby dać znać brunetowi żeby na nich usiadł. On po chwili zawahania usadowił się na nich, a blondyn objął go w pasie i położył głowę na jego ramieniu. Brunet pogłaskał go po włosach i pocałował w czubek głowy. 

- No już, już. - Skomentował łapiąc głowę partnera. Wziął ją w obie ręce i spojrzał mu w oczy. On uśmiechnął się tylko, co uświadomiło Takato w przekonaniu że czegoś od niego chciał. - Później Chunta, najpierw zajmijmy się dekoracjami. - Powiedział  stanowczo. - Obiecuję. - Dodał po chwili. Chwile po prostu siedzieli w ciszy i parzyli sobie w oczy, ale nie wiedząc kiedy powoli zaczęli się do siebie przybliżać. Centymetr, po centymetrze. Coraz bliżej, aż w końcu złączyli ze sobą usta spragnione pocałunku. Takato starał się by za bardzo go nie poniosło, co na szczęście mu się udało. Po chwili przerwali pieszczotę aby nabrać powietrza. Spojrzeli sobie znów w oczy. Na ustach blondyna rozpromienił się uśmiech. Ten właśnie uśmiech który niższy tak uwielbiał.

- Mam coś na talerzy? - Odezwał się nagle młodszy. - Takato nie zrozumiał na początku. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że od kilku minut z uśmiechem wpatrywał się w twarz partnera. Poczerwieniał niczym pomidor i odwrócił wzrok.

- N-nie! Ja tylko... - Próbował się wytłumaczyć, jednak nie wiedział co powiedzieć. - To co z tymi dekoracjami? - Zmienił szybko temat.

- A, właśnie! Zapomniałbym. - Powiedział i zachichotał cicho. - Chodźmy w takim razie. - Na te słowa obaj wstali. Junta pokierował ich na piętro. Na końcu korytarza, w suficie znajdowała się klapa. Prowadziła ona na strych. Blondyn z lekkim trudem dosięgnął do jej uchwytu. Pociągnął w swoją stronę i im oczom ukazała się rozkładana drabina, która zaraz posłużyła im za jedyne wejście do ciemnego pomieszczenia. Ciężko było rozpoznać cokolwiek jednak Junta szybko znalazł włącznik światła. Przeszli bardziej w głąb strychu i dostrzegli kilka pudełek z których wystawały kolorowe łańcuchy, lampki i bombki. Tuż obok nich stała starannie zapakowana w folię choinka. Podeszli do nich złapali po pudełku. Znieśli je na dół i położyli obok drabiny. Powtórzyli to kilka razy, aż jedynym nieprzeniesionym obiektem było sztuczne drzewko. Blondyn złapał za nie i ,mimo sugestii niższego żeby mu pomóc, zniósł je na dół. Takato podążył za nim. Chwilę potem złożyli drabinę, zamknęli klapę i zaczęli znosić ozdoby do salonu. Oczywiście, znowu Junta odmówił pomocy przy przeniesieniu choinki.

Odpakowali ją starannie i rozłożyli jej gałązki. Teraz zostało tylko ją udekorować. To była jedna z ulubionych świątecznych czynności bruneta gdy był jeszcze dzieckiem. Po 30 minutach stało przed nimi istne dzieło sztuki. Usiedli więc na kanapie i przyglądali się mu z dumą. 

- Nareszcie. - Powiedział blondyn i westchnął z ulgą. - Padam z nóg. 

- Nie dziwi mnie to. - Skomentował starszy. - Mówiłem że Ci pomogę z tą choinką. - Wypomniał mu. Jakby nie patrzeć to zasłużył sobie.

- Pójdę po coś do picia. - Oznajmił wstawać z mebla. - Ugh. - Jęknął pod nosem, czując ból w plecach.

- Wszystko dobrze? - Zapytał lekko zaniepokojony brunet.

- Nic takiego. Tylko trochę mnie plecy bolą. - Wyjaśnił. Takato po chwili namysłu złapał go za rękę i pociągnął za sobą do ich tymczasowego pokoju. Junta nie wiedział o co mu chodzi, ale postanowił nie stawiać oporu. Weszli do pomieszczenia, A niższy poinstruował partnera żeby ściągnął koszulkę i położyli się na łóżku. On posłusznie to wykonał, nadal jednak nie wiedząc o co chodzi drugiemu. Gdy brunet zobaczył pytający wzrok wyższego zdał sobie sprawę że zapomniał mu powiedzieć co planuje.

- Zrobię Ci masaż.

1295 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro