Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1


Mała informacja na początek. W tym fan fiction pomaga mi wspaniała osoba, A mianowicie  Milkacz30, która zajmuje się korektą i  pomaga mi czasem z fabułą. Dobra, koniec z tą paplaniną. Zapraszam ♡

Kolejny, spokojny, zimowy wieczór w Tokyo.  Ludzie odziani w grube kurtki i wełniane czapki oraz szaliki poruszali się chodnikiem w tylko sobie znanym celu. To właśnie ten widok Takato lubił najbardziej, spoglądając przez okno apartamentu. Lekko prószący śnieg, ulice zapełnione ludźmi i żarzące kolorowe  światła pochodzące z różnego rodzaju bilbordów, dodające temu wszystkiemu dodatkowego uroku. 

Czarnowłosy właśnie siedział spokojnie z kubkiem gorącej czekolady, opatulony błękitnym kocem, na wyłożonym poduszkami parapecie. Jego spokój przerwał nagle ciepły głos.

- Takato, mam do ciebie pytanie. - Powiedział jak zwykle rozradowany, nawet nie próbujący ukryć swojej ,,anielskiej aury'' Junta. 

- Tak? Co jest Chunta? - Zapytał zaciekawiony powodem aż takiego uradowania swojego chłopaka.

- Właśnie rozmawiałem z rodzicami. - Zaczął - Zaproponowali mi, aby tegoroczne święta spędzić u nich. Co ty na to? - Saijou nie wiedział co odpowiedzieć. W sumie ten pomysł brzmiał dobrze. Ale nagle doszło coś do niego. Dlaczego miałby jechać z Chuntą? Czy to oznacza że...?

- C-czy ty im o nas powiedziałeś?! - Wybuchnął w końcu aktor. Przecież blondyn nawet nie spytał o zgodę! Co to miało znaczyć?! 

- Spokojnie, nic nie powiedziałam. - Oznajmił spokojnym głosem Azumaya. - Po prostu pomyślałem, że wolałbyś spędzić święta ze mną i moją rodziną, zamiast zostać sam w domu. - Oznajmił z uśmiechem. 

Mężczyźni od dwóch lat mieszkali razem. Junta do tego momentu cieszył się z tego powodu, czego czarnowłosy nie potrafił zrozumieć. 

- N-niech będzie... - Odpowiedział, ukrywając swoją zaczerwienioną twarz w koc. Dlaczego tak zareagował? Aż tak bardzo bał się, że ktoś się o nich dowie? Wyszedł na totalnego głupka. Na ten widok Junta się uśmiechnął. Trzeba przyznać że widok Takato próbującego ukryć rumieńce, zawsze wydawał mu się uroczy. Przysiadł obok niego na parapecie i zamknął go w szczelnym uścisku. Nadal czerwony mężczyzna wtulił się w jego pierś. Trwali tak przez dłuższy czas.

- Um... Chunta... - Zająknął się niższy. - Ja... - Podniósł głowę aby spojrzeć na zdezorientowanego chłopaka. 

- Cos nie tak? - Zapytał nie rozumiejący niczego blondyn. Takato nic nie odpowiedział, tylko złączył ich usta w pocałunku. Z początku lekko zdziwiony mężczyzna oddał pieszczotę. Nie była ona długa, ale bardzo czuła. Nic nie mówiąc Saijou, znowu wtulił się w pierś swojego partnera. Azumaya zaśmiał się pod nosem. Nawet jeśli nie wiedział twarzy drugiego, wiedział, że jest cała pokryta rumieńcem. Takato nie był jeszcze przyzwyczajony do inicjowania pocałunków, z czego Junta dobrze zdawał sobie sprawę. Mimo to cieszył się, że czasem udawało mu się przemóc aby to zrobić. 

Po kilku minutach uścisk bruneta się poluźnił, a do uszu Azumayi dobiegł dźwięk cichutkiego chrapania. Urocze-przeszło mu przez myśl. Długo się nie zastanawiając, wziął chłopaka na ręce w stylu panny młodej, zaniósł go do łóżka i opatulił dokładnie kołdrą. Sam położył się obok niego i przytulił tak mocno, Jakby ktoś miał mu go zaraz odebrać. 

447 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro