Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

A jednak nie wymyślił go sobie, ten facet istniał na prawdę, nie zostawił go tak jak przypuszczał. Fakt, że nie było go teraz przy nim, nie znaczył, że go porzucił. Ten bogaty obcy facet otoczył go swoim zainteresowaniem, nie znał go, a mimo to okazał mu swoje serce, zadbał o to by miał wreszcie co jeść i pić. Dopilnował by przeżył no i obiecał, że do niego przyjdzie. Sam nie wiedział czemu, ale nie mógł się już doczekać kiedy się to stanie, nie rozumiał sam siebie, rozmawiał z nim chwile w dodatku oburzyła go jego propozycja, a mimo to raz po raz zerkał na drzwi w nadziei, że już go ujrzy. Ktoś z boku gdyby poznał jego odczucia względem tego mężczyzny z pewnością stwierdziłby, że się w nim zakochał, a na pewno zauroczył, ale on wiedział, że to nie prawda, był heteroseksualny, więc z pewnością to nie było to. Nie miał nic do osób z inną orientacją seksualną, ale on na sto procent wolał dziewczyny, a skoro tak to co go tak ciągnęło do tego mężczyzny? Złośliwi ludzie powiedzieliby, że gruby portfel, ale prawda była taka, że wcale nie interesowały go jego pieniądze, gdyby tak było miałby gdzieś swoje zasady i orientacje, gdyby zależało mu na kasie bez wahania przyjąłby jego ofertę, a on wolał umrzeć niż się zgodzić i wtedy coś sobie uświadomił, a mianowicie to, że nie mógł sięgnąć po te pyszności przyniesione przez niego, bo to tak jakby przyjął od niego pieniądze, a tego nie chciał. Postanowił, że poczeka i zje szpitalne jedzenie przyniesione przez pielęgniarki i wtedy dotarło do niego coś jeszcze przez co krew zamarzła mu w żyłach. Dotarło do niego, że będzie musiał zapłacić za pobyt w szpitalu i to pewnie nie mało i skąd on miał niby wziąć na to pieniądze. Już chyba lepiej by było nie przeżyć, przynajmniej nie musiałby się o nic martwić. 

Z ponurych rozmyślań wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi, przez chwile poczuł radość, bo był pewny, że zaraz do sali wejdzie ten na którego czekał, ale niestety to nie był on, a lekarz. Chociaż gdyby na oko miał oceniać to bardziej by pomyślał, że to jakiś praktykant na lekarza. On nie miał więcej niż 20 lat. Jak taki szczyl ma leczyć ludzi? Jak w tym wieku się dopiero rozpoczyna studia medyczne albo nawet i nie. Lekarz musi być co najmniej w wieku jego rodziców, a jeszcze lepiej dziadków, lecz nie miał zamiaru wytykać chłopakowi wieku. Skoro pracował w szpitalu to z pewnością miał do tego właściwe uprawnienia, a jeśli nie to nic, najwyżej poda mu niewłaściwą dawkę leków i będzie po problemie. Miasto go pochowa gdzieś na poboczu cmentarza i będzie spokój. Wszystkie zmartwienia odejdą wraz z nim, szkoda jedynie, że nie zobaczy już tamtego faceta. Zdał sobie sprawe z tego, że nawet nie zna jego imienia, no, ale trudno, i tak po odejściu nie byłoby mu do niczego potrzebne.

- Witamy po tej stronie. Nie ułatwiał pan nam sprawy, prawie już pana skreślono i przewieziono do chłodni, ale pański brat wierzył do samego końca, że się pan nie podda no i jak widać miał racje. Siedział przy panu i trzymał pana za rękę czekając cierpliwie aż się pan obudzi. Każdego dnia przynosił panu jedzenie i picie. Taki brat to skarb, gdy dziś przyjdzie ogromnie się ucieszy. A jak się pan ogólnie czuje? Był pan nie dożywiony, odwodniony i miał pan zapalenie płuc. Pana brat nic nie wiedział o pana sytuacji, bo dopiero co pana odnalazł, gdy przyjdzie opowie panu więcej. My podaliśmy leki i jedzenie w płynie przez kroplówkę, ale teraz, gdy się pan obudził zje już jedzenie od brata 

O czym on mówi, jaki brat? On nie ma brata, ma siostry. I jakie dni? Przecież wypadek wydarzył się kilka godzin temu 

- Czuje się znośnie, czuje ból, ale taki do wytrzymania, nie czuje takiego osłabienia jak wcześniej, nie odczuwam bólu gardła ani brzucha, nie odczuwam straszliwego głodu ani pragnienia 

- To dobrze, zaraz wykonamy jeszcze kilka badań, a potem będzie mógł pan zjeść porządny posiłek, należy się panu 

- Przepraszam, a moge o coś zapytać?

- Tak, proszę?

- Powiedział pan, że brat czuwał przy mnie kilka dni, ile dokładnie?

- Sporo, wypadek był pierwszego grudnia, a dziś mamy 14, do wigilii zostało dwa tygodnie. Zdąży pan jeszcze z bratem przygotować wszystko na Święta 

Przez chwile zastanawiał się czy oby dobrze usłyszał. Nie był w stanie uwierzyć, że był nieprzytomny dwa tygodnie. Dla niego minęła chwila, a dla całej reszty 14 długich dni i nocy, do tego nie mógł zrozumieć dlaczego ten mężczyzna podał się za jego brata. Jaki miał w tym cel? Lekarzowi powiedział, że dopiero co go odnalazł, a przecież to nie prawda, widział go po raz pierwszy. Rodzice nigdy nie mieli innych dzieci po za nim i jego siostrami, po za tym bracia nie oferują sobie takich propozycji. Okłamał lekarza, ale nie miał pojęcia dlaczego, ale z drugiej strony to by wyjaśniało to dziwne połączenie jakie z nim poczuł. Obcy facet nie walczyłby o niego tak zawzięcie z samą śmiercią, nie siedziałby przy nim przez całe dwa tygodnie trzymając go za rękę i przynosząc mu każdego dnia świeży posiłek na wypadek gdyby się obudził i wtedy coś sobie przypomniał, a mianowicie to, że tamten mówił coś o tym, że on, Harry, uratował jego siostrę i wtedy wszystko pojął, ta dziewczyna na wózku, którą uratował była siostrą jego anioła stróża.



                                                                 ******


Kochani, z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam dużo zdrowia, radości na każdy dzień, wór pełen szczęścia, spełnienia marzeń, rodzinnej atmosfery przy wieczerzy, szampańskiego Sylwestra oraz by nadchodzący nowy rok przyniósł Wam wszystko czego pragniecie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro