Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 53

  Niewiele myśląc ruszyłam w stronę drzwi, zza których zaczynały błyskać płomienie.

  - Zaczekaj! Nie pozwolę ci tam wejść! - powstrzymał mnie głos Angel. Odwróciłam się do niej na pięcie.

  -Muszę tam iść i mu pomóc. Zrozum...

  - Nie, właśnie nie zrozumiem! Zginiesz tam razem z nim! - krzyczała, jednak ja już wbiegłam do środka.

  Niemal natychmiast moje oczy zaszkliły się od łez, spowodowanych dymem.  Zaczęłam się krztusić. Zakryłam usta dłonią, jednak niewiele to dało.
  Bardziej poczułam, niż zobaczyłam, jak moja suknia zajmuje się ogniem. Przerażona, próbowałam jakoś ugasić płomienie.  Całkowicie zapomniałam o swoich zdolnościach, dopóki ogień  na mojej sukni nagle nie zgasł. Dotknęłam materiału. Był zimny.
  Odetchnęłam z ulgą,  jednak po chwili tego pożałowałam, unosząc się kaszlem.
   Przez łzy spojrzałam na swoje ubranie. Moja sukienka spaliła się niemal do wysokości kolan. Całe łydki pokrywały jasnoczerwone plamy od poparzeń.  Skrzywiłam się.
  Jednak były też plusy tej sytuacji. Raczej nie uśmiechało mi się bieganie w długiej sukni pośród płomieni.
  A może to Filip podpalił szkołę? Przecież on chyba jako jedyny był poza salą, gdy wybuchł pożar - pomyślałam, jednak po chwili odsunęłam od siebie tą myśl. Filip nigdy by tego nie zrobił.
  Zaczęłam znowu kaszleć. Stwierdziłam, że nie ma zbytniej różnicy i oderwałam kawałek materiału, przyglądając go sobie do ust, żeby było mi łatwiej oddychać.
  - Jednak z drugiej strony, Justyna  mogła go do tego namówić...
  Pobiegłam przed siebie, chcąc jak najszybciej znaleźć Filipa. Praktycznie nic nie widziałam, ale znałam tą szkołę na pamięć. Przebiegłam przez płonącą salę balową i wbiegłam w przeciwne drzwi.
  - Ale mimo wszystko nie wydaje się być głupi. Nie naraził by życia tylu osób. Gdyby nawet on podpalił szkołę, na pewno byłby na zewnątrz jako jeden z pierwszych.
  Usłyszałam kaszel. Szybko podążyłam w kierunku źródła dźwięku. Zauważyłam,  że gdy nie byłam w stanie praktycznie widzieć,  mój słuch stawał się lepszy.
  Znowu kaszel. Był coraz bliżej. Wyszłam zza rogu ściany i zobaczyłam Filipa, powalonego przez belkę od sufitu. Próbował się wydostać,  ale z marnym skutkiem.
  Podbiegłam do chłopaka, odrzucając belkę na bok. Pomogłam mu wstać. Z jego lewej nogi powoli sączyła się krew.

  - Dasz radę iść? - spytałam, a on pokiwał głową, na co odetchnęłam z ulgą i znowu zakaszlałam.

  Oderwałam kolejny skrawek mojej sukni i podałam Filipowi, a on podziękował skinieniem głowy.
  Szliśmy powoli, bo chłopak nie był w stanie poruszać się szybciej.
  Nad naszymi głowami rozległ się trzask.
  Moje ręce zareagowały odruchowo, jeszcze zanim umysł zdążył pomyśleć. Puściłam ramię Filipa i wykonałam szybki ruch rękami do góry, trzymając je prosto. Nad naszymi głowami wyrosła tarcza z lodu. W tej samej sekundzie, w której powstała, uderzyła w nią ogromna belka z sufitu.
  Moje ręce delikatnie się zgięły pod naporem ciężaru. Zacisnęłam zęby z wysiłku. Uniosłam tarczę z jednej strony, a belka zsunęła się na bok, sypiąc iskrami. Machnęłam ręką, a tarcza zniknęła.
  Spojrzałam na Filipa, który stał w szoku. Nie powinien tego widzieć. Zagryzłam wargę i podeszłam do niego.
  Wiedziałam co muszę zrobić, ale tak bardzo nie chciałam. Jednak nikt nie mógł wiedzieć o moich zdolnościach.

  - Przepraszam - szepnęłam i uderzyłam go w głowę.

  Filip osunął się bezwładnie na ziemię. Delikatnie go podniosłam, stękając cicho. Byłam silna, jak na kobietę, jednak on też swoje ważył.
  Rozejrzałam się, jednak nie zauważyłam żadnych kamer. Stwierdziłam, że nie ma co już się ograniczać i jednym ruchem zamroziłam całą drogę do wyjścia.
  Przebiegłam ostatnie kilka metrów i stanęłam przy drzwiach. Odwróciłam się i cofnęłam swoje dzieło.
  Otworzyłam wyjście i wyszłam z płonącego budynku. Natychmiast podbiegło do mnie kilku nauczycieli i zabrali nieprzytomnego chłopaka.
  Spojrzałam jeszcze na płonącą szkołę. Gdzieś w tle słychać było syreny straży pożarnej i pogotowia.

-----------

  Nie wiem, czy tylko w mojej szkole nauczyciele nagle zrozumieli, że tu już końcówka roku szkolnego, a my jesteśmy w połowie materiału do przerobienia. Dlatego też, nie ma dnia bez co najmniej jednego testu ;-; a oni chcą, żebyśmy się uczyli regularnie...
  Dlatego też, przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, a ten tu jest krótki i trochę do bani.
  Do poczytania

Silea

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro