Rozdział 50
Mistrz wyłonił się zza krzewów i zmierzył nas wzrokiem. Stanął przed nami i się do nas uśmiechnął.
- Jako, że jesteście grupą początkującą, niewielu z was poznało swoje dary. Dzisiejsza, cotygodniowa lekcja jest po to aby pomóc wam je odkryć. Osoby, które już wiedzą, jaki dar posiadają, mają ćwiczyć sami, bądź z rówieśnikami.
Na te słowa kilku chłopaków wystąpiło z szeregu i ruszyło na bok, rzucając nam pogardliwe spojrzenia. Jak się domyślałam, oni byli czymś w rodzaju elity. Czemu zawsze tak jest, że nawet w różnych światach, wszystko wygląda tak samo? Zawsze znajdą się osoby, które uważają się za lepsze od innych.
- Proszę, teraz podchodźcie do mnie po kolei.
Ruszyła pierwsza osoba. Mężczyzna położył na głowie chłopaka obydwie dłonie. Po chwili odesłał go z powrotem i podeszła kolejna osoba. W końcu okazało się, że nikt nie ruszył w stronę "elity".
Ja byłam jako ostatnia. Podeszłam do mężczyzny, a ten ułożył swoje dłonie na mojej głowie. Zmarszczył brwi, a ja poczułam jakieś dziwne ukłucie gdzieś na granicy umysłu.
Mistrz zdjął swoje dłonie z mojej głowy i otworzył oczy.
-Masz już dar. Nie mogę ci zajrzeć do wspomnień, w których zazwyczaj szukam wskazówek dotyczących daru - szepnął. - Co jednak nie oznacza, że nie słyszę twoich myśli, ale myślę, że coś się będzie dało z tym zrobić.
Wskazał mi miejsce, gdzie stała elita, a ja z mocnym biciem serca ruszyłam w ich kierunku.
- Jak wam idzie? - zapytał mistrz.
- Dobrze- powiedział czarnowłosy chłopak z niebieskimi oczyma, mierząc mnie jednocześnie wzrokiem.
- Co ona tu robi?- spytał inny, a ja już otwierałam usta, aby coś powiedzieć, ale uprzedził mnie mężczyzna stojący za moimi plecami.
- Odkryłem, że już jest widoczny jej dar, więc może do was dołączyć. Zaraz do ciebie podejdę, ale najpierw powiem reszcie, jakie ćwiczenia mają wykonywać- powiedział, a ostatnie zdanie skierowane było do mnie, więc pokiwałam głową.
Mężczyzna odszedł, aby wytłumaczyć innym ćwiczenie. Byłam tyłem do reszty, gdy poczułam, że ktoś za mną stoi.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam czarnowłosego chłopaka, który jako pierwszy odpowiedział mistrzowi.
Uniosłam lekko jedną brew, w ramach zapytania o co mu chodzi.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Sobą- burknęłam, na co on tylko się uśmiechnął.
- Dlaczego wielki mistrz pozwolił ci się u niego uczyć? - spytał po raz kolejny, już mniej spokojnie.
- To jakieś przesłuchanie? - tym razem to ja zapytałam.
- To ja tutaj zadaję pytania - warknął chłopak, na co ja tylko się zaśmiałam.
- A kto dał ci do tego prawo?
- Ja - wycedził przez zęby. Miałam coś jeszcze mu odpowiedzieć, ale do naszych uszu dotarł głos mistrza.
- Silea, pozwól proszę!
Posłałam chłopakowi uśmiech i ruszyłam w kierunku mężczyzny, który stał przy jednym z murków.
- Tak, mistrzu? - spytałam.
- Czy w ostatnich dniach zauważyłaś w sobie coś dziwnego? Może sny, które po jakimś czasie się spełniały, lub latające w twoim pobliżu przedmioty, albo słyszenie cichych głosów ludzi w twoim otoczeniu?
- Nie, mistrzu.
- Na pewno? - spytał.
- Tak.
Mężczyzna zmarszczył brwi. Po chwili ponownie położył swoje dłonie na mojej głowie. Znowu to samo ukłucie na granicy umysłu. Usta mistrza zacisnęły się w wąską kreskę. Nagle jakaś nieznana siła odepchnęła mężczyznę ode mnie.
- Masz niezwykle silny umysł - powiedział po chwili. - Co prawda nie jeszcze dość silny, aby ukryć aktualne myśli, ale wszystkie wspomnienia są ukryte i nie potrafię do nich dotrzeć. To chyba jest twój dar. Niezwykle silny umysł. Może byłabyś w stanie na tyle go wyćwiczyć, żeby nie dało się do niego włamać.
Słuchałam całego tego wywodu z szeroko otwartymi oczami.
Ja i silny umysł? Skąd?
- Nie jesteś pewna, czy to prawda. Dlaczego? - zapytał, zapewne słysząc moje myśli.
W sumie nie wiedziałam. Jakoś to do mnie nie pasowało.
Chociaż, gdyby tak się lepiej zastanowić...
- Powiedz mi proszę, czy miałaś bolesną przeszłość?- zapytał, a ja pokiwałam głową. - To wszystko wyjaśnia. Można powiedzieć, że to naturalna obrona umysłu przed bólem.
- Jak mam ćwiczyć moją zdolność? - zapytałam, nadal niepewna co do mojego daru. Mistrz się do mnie uśmiechnął.
- Myślę, że Naloson z chęcią ci pomoże. Nawet już tu do nas idzie - odparł mężczyzna, a ja odwróciłam się na pięcie.
Czarnowłosy chłopak z niebieskimi oczami szedł w moją stronę.
Niech żyją ja i moje szczęście!
----------------
Parę ważnych informacji:
1. Dziękuję wszystkim za miłe komentarze. Nie zawsze na nie odpisuje, ale każdy czytam i od razu bardziej chce mi się pisać ❤️
2. Zaczęłam pisać inną książkę, dostępną na moim profilu. Tytuł: Nowe życie (jeszcze myślę nad jego zmianą). Nie jest to opowiadanie fantasy, jednak mam nadzieję, że wam się spodoba.
3. W związku z tym, że piszę dwie książki na raz, rozdziały będą pokazywały się nieco rzadziej, ale na pewno nie zamierzam zrezygnować z tej historii.
Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę. Miłego dnia 😘
Silea
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro