"Kuba - historia odkłamana"
Autorem artykułu jest sutsui
Na Kubę, kraj znienawidzony przez imperialistyczne Stany Zjednoczone, których przedstawiciele robią wszystko, by okryć hańbą wizerunek wyspy, zostało zesłanych więcej mitów od samej liczby wad. USA, kraj mlekiem i miodem (i rynsztokiem) ociekający, stanowi swoiste źródło wyssanych z palca bajek na temat wszystkiego i wszystkich, którzy odważą się publicznie skrytykować jej wielką mość Stany Zjednoczone.
Najciekawsze fanfiction to te o Kubie, które – gdyby porównać je z realiami kraju – mogłoby być niezłą komedią, a śmiech wzbudzałby sam zazdrosny narrator i jego niewiedza. Żarty, jak to żarty, z czasem robią się nudne – a w wypadku amerykańskiej fantastyki – wkurwiające. Felieton ten poświęcony jest obalaniu wszelkich mitów na temat Kuby na podstawie relacji podróżników, mieszkańców i zaufanych źródeł, a nie wyobrażeń burżua jęczącego głupoty z przejedzenia.
1. Biedna Kuba, uga-buga
Najczęstszym argumentem wymierzonym przeciwko Kubie jest ten świadczący o biedzie na wyspie. Stare samochody, system kartkowy, ograniczona ilość jedzenia i zacofanie technologiczne to ulubiona śpiewka internetowej inteligencji.
Spójrzmy na Kubę przed rewolucją, kiedy to amerykańscy kapitaliści kontrolowali system ekonomiczny wyspy – ponad 50% populacji wiejskiej nie umiało pisać ani czytać (stanowiło to 28% ogółu), ogromna część populacji żyła w skrajnych warunkach nędzy, a zaledwie jedna z trzech kast na wyspie miała dostęp do bieżącej wody. Gdy Fulgencio Batista, dyktator kubański, został obalony przez partyzantkę Fidela Castro, majątki zostały po równo rozdzielone na całą Kubę. Kraj, zmagając się z wielkimi kryzysami, które spowodowane były głównie antykubańską polityką Północnej Ameryki i niechęcią do jakiegokolwiek wsparcia przez inne kraje, wkrótce podniósł się z gruzów i stał pionierem systemu medycznego i jedynym państwem realizującym cele w zakresie zrównoważonego rozwoju ekologicznego.
Kuba jest krajem socjalistycznym, więc ogranicza się do państwowych środków produkcji, z pominięciem małych gospodarstw zarządzanych przez rodziny (jak na przykład jadalni z domowym jedzeniem), stąd nowoczesna technologia nie jest często spotykanym widokiem na wyspie. Wielu nie potrafi zaakceptować, że szybki internet, sprawny telefon czy nowoczesny samochód nie są wszędzie niezbędnikiem do wiedzenia szczęśliwego życia. Gdy zachodnia Europa i Północna Ameryka zmagają się z problemami bezdomności, bezrobocia czy głodu, państwo opiekuńcze Kuby oferuje obywatelom godne życie. System kartkowy gwarantuje każdemu podstawowe pożywienie, do tego państwo przyznaje Kubańczykom bezpłatne obiady. W tym kraju również je się inaczej, ponieważ najbardziej sytym posiłkiem jest kolacja, podczas której spożywane są smażone mięsa, ryż lub fasola i warzywa. Wszelkie mity na temat braku dostępu do żywności spowodowane są – jak widać – odmienną kulturą. To nie znaczy, że jak ktoś nie chodzi codziennie do McDonalda, to głoduje.
Zamiast nowoczesnych samochodów, na które stać jedynie część społeczeństwa w krajach kapitalistycznych, możemy spotkać na Kubie darmowe autobusy dla każdego obywatela. W Polsce niewydolna polityka rządu zapewniła darmowy przejazd w Warszawie dla uczącej się młodzieży tylko przez jeden rok. Kubańczyk, niezależnie czy się uczy czy nie, czy jest dorosłą kobietą czy młodym chłopcem, jeździ bez żadnych kosztów.
Lecz co najważniejsze, wielu podróżników bardzo chwali Kubańczyków za gościnność, serdeczność i poczucie humoru. Wielu z nich od dziecka wpaja się poczucie rytmu, a na ulicach ludzie tańczą salsę. Czy tak prezentuje się biedny kraj? Być może tak, jeśli przedstawia go osoba kreująca wizerunek Kuby w głowie, a nie na podstawie relacji podróżników czy własnych doświadczeń.
2. Zacofanie Kubańczyków
Ten mit niezwykle znieważa Kubę i Kubańczyków, a dotyczy sfer i naukowych, i kulturowych. Wielu uważa, że gdyby nie rewolucja, kraj prędko stałby się potęgą w tych dziedzinach. Należy przypomnieć, że Kuba była dla Północy niczym lenno, w którym majątek rozporządzano według zachcianek rządu amerykańskiego, niesprawiedliwości wobec każdego obywatela.
Stany Zjednoczone dziś zmagają się z 42-milionowym społeczeństwem, które ma problemy z pisaniem i czytaniem, a jest to aż jedna piąta obywateli i, w przeliczeniu, prawie cała Polska. Do tego Ameryka jest jedynym zamożnym krajem, który nie gwarantuje obywatelom opieki lekarskiej, a nawet usługi medyczne słabej jakości są wyceniane na wagę złota.
Jak sprawa ma się na Kubie? Powróćmy do edukacji – gdy ponad połowa społeczeństwa była zagrożona analfabetyzmem, porewolucyjny system edukacyjny, obejmujący wszystkie dzieci i młodzież, zlikwidował go wręcz całkowicie. Już w 61' roku szkoły podstawowe stały się elementem obowiązku szkolnego, do tego przyłożono dużą wagę do kultury – zakładano sieci wyższych szkół artystycznych, a dostęp do National Art School mieli wszyscy utalentowani uczniowie, nie ci, na których było stać na łapówkę.
W polskich liceach, zwłaszcza warszawskich, dostrzega się szeroko objętą korupcję. Drogie liceum Jana Sobieskiego, przyjmowanie do klas osób, które wcześniej brały płatne korepetycje od nauczycieli, a nie tych o faktycznie najlepszych wynikach, to też jest korupcja.
Na Kubie dla każdego obywatela obowiązuje bezpłatna opieka medyczna. Ponadto Kubańscy lekarze należą do światowych liderów leczenia: zapalenia opon mózgowych, wątroby typu B, raka piersi, choroby Parkinsona, zaćmy, bielactwa i wielu innych schorzeń. Osiągnięcia Kuby znane są również z produkcji leków, szczepionek i środków antykoncepcyjnych. Kuba zawdzięcza to przede wszystkim rewolucji i Che Guevarze, który nie tylko był kubańskim partyzantem, ale i zawodowym lekarzem. Przed 59' jeden lekarz przypadał na tysiąc mieszkańców, dziś w medycynie na wyspie zatrudnionych jest 350 tysięcy lekarzy (przy 11 milionach obywateli), czyli na 31 obywateli przypada 1 lekarz. Dla porównania w Polsce według OECD 1 lekarz przypada na 454 obywateli.
3. Kuba krajem niebezpiecznym
Nawet mi, osobie która interesuje się kulturą i historią Kuby, trudno jest stwierdzić, skąd i po co powstał ten mit. Być może powstał w celu odstraszania turystów, których – o, ironio – z roku na rok przybywa albo komuś pomylił się kraj z Kubą Rozpruwaczem. Wielu turystów, tych stałych jak i nowych, uważa Kubę za jeden z najbezpieczniejszych krajów.
Ania, Polka mieszkająca od 10 lat na Kubie, udzielając wywiadu latynoamerykawnaszychoczach.pl, powiedziała:
Kiedy pierwszy raz byłam na Kubie, na zorganizowanej wycieczce, pilotka codziennie powtarzała: «Nie wychodźcie wieczorem z hotelu, bo to niebezpieczne». Moje obserwacje są zupełnie inne. Przez 10 lat, które tu spędziłam, ani razu nie czułam się zagrożona, ani nie byłam świadkiem żadnej niebezpiecznej sytuacji (no może poza sąsiedzką sprzeczką, podczas której chłop gonił drugiego z maczetą). Nie boję się sama wracać wieczorem z pracy do domu. Nie stresuję się wsiadając do taksówki, że zostanę gdzieś wywieziona, okradziona i zgwałcona. Nikt nie próbował mi wyrwać torebki ani telefonu podczas spaceru po centrum, nie mówiąc już o rabunku z użyciem broni [...]
Z kolei w USA, mimo tego że jest krajem, na którego wojsko przeznaczane są największe fundusze, do masowych strzelanin dochodzi ok. 4 razy dziennie, a średnio raz w tygodniu – w szkołach. Nie mówiąc już o brutalności tamtejszej policji czy gangach (8 na 10 najniebezpieczniejszych gangów świata występuje w USA bądź/i w Meksyku).
Wszelkie zarzuty na temat Stanów Zjednoczonych są kontrargumentami wobec tego, że Kuba, gdyby dalej podlegała USA, byłaby bardziej rozwiniętym krajem. Bynajmniej – to że północny kraj imperialistyczny z lotu ptaka wygląda jak mokry sen zwolenników wolnego rynku, to gdy postawimy stopę na gruncie, z każdej strony otaczać będzie nas nędza i zagrożenie – bezdomni, gangsterzy, ludzie zapracowani, wszyscy przyćmieni blaskiem Hollywoodzkich celebrytów.
Kuba nie zmaga się z żadnym z tych problemów. Nie posiada też wielkich gwiazd, na których barkach spoczywa reputacja kraju. Wyspa ta jest skromna, ale szczęśliwa, inna, ale piękna, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Należy za to podziękować przede wszystkim Fidelowi Castro i Che Guevarze. Ale o nich w kolejnej części, bo jest o czym pisać.
Internet jest wielką księgą manipulacji historycznej, zwłaszcza jeśli autorom publicystyk przychodzi opowiadać o krajach socjalistycznych. Historykom na język nasuwają się sarkastyczne wstawki i często mylące odbiorcę anegdoty (chociażby Historia Bez Cenzury, źródło skrajnego subiektywizmu i kiepskich żartów będących opium dla ludu).
4. Za Batisty to było bogactwo, złoto, wszyscy kąpali się w mleku i pili szampana...
Oczywiście, przedstawiciele propagandy imperialistycznej opłacani przez Sekcję Interesów USA w Hawanie, tacy jak Berta Soler, bardzo chętnie wypowiadają się na tematy, które krzywdzą, bardzo krzywdzą, Kubę i rozpowszechniają nieprawdę historyczną, która wszak powinna być karalna. Jednak moja ocena w tej sprawie zostanie uwzględniona na końcu tegoż felietonu.
Zacznijmy od początku, kiedy to amerykański reżim obalał amerykański reżim. W 1933 roku Fulgencio Batista obalił, wtedy dyktatora Kuby, Gerardo Machado (Kubańczyka sympatyzującego z amerykańskimi przedsiębiorcami). Wtedy też Batista został szefem sztabu armii w randze pułkownika.
Siedem lat później wygrał w demokratycznych wyborach prezydenckich. Po ukończeniu kadencji w 1944 wyruszył na emigrację, by w 1952 roku wrócić i przeprowadzić zamach stanu. Zdetronizował ze stanowiska Carlosa Prío Socarrása i ogłosił się po raz drugi prezydentem. Dwa lata później przeprowadził wybory, oczywiście, sfałszowane, dalej trzymając się dyktatury. Cała ta sytuacja pokazała, w jakim stanie znajdowała się wtedy Kuba – niemocy, niesprawiedliwego rządzenia, a do tego, biedy. Liczył się jedynie interes Ameryki oraz zaspokajanie potrzeb jej obywateli i przyjaciół na Kubie, burżuazji i samego dyktatora, którzy zamieszkiwali Hawanę. To bogata stolica stanowiła swoistą reklamę, w przeciwieństwie do reszty wyspy, której stan był gorszy niż komukolwiek mogłoby się wydawać.
Kuba, jako kraj monokulturowy, opierała swoją gospodarkę na cukrze i jego imporcie do Stanów Zjednoczonych. To odważne stwierdzenie, ale prawdziwe – życie Kubańczyków zależało od cen cukru na rynku. Oczywiście, opieranie się na zaledwie jednym produkcie, niezależnie od popytu, sprowadziło na Kubańczyków ogromną biedę. Na próżno próbowano ożywić inne sektory gospodarki kubańskiej.
W pierwszej części wspomniane było, że przed obaleniem rządów Fulgencio Batisty w kraju panowała ogromna nędza, ponad połowa wiejskiej populacji kubańskiej zaliczała się do analfabetów (ok. 2 miliony), a dostęp do bieżącej wody miała zaledwie jedna trzecia kast. To jednak był jedynie skrót wprowadzający do prawdziwej katastrofy mającej miejsce na Kubie.
Jako że USA zażądały przyjęcia konstytucyjnego postanowienia o prawie do ingerowania w kwestie kubańskie, ogromna część gospodarki była zdominowana przez północnoamerykańskie koncerny (przykładowo udział USA w sektorze usługowym wynosił 70-90%), które działały dla zaledwie garstki populacji Kuby. Do tego duża część technologii, która była powszechna w innych krajach, nie została udostępniona w większości prowincjach przed rewolucją - jak chociażby telekomunikacja (na Kubie nawet nie było dostępu do publicznych telefonów). Występowała jedynie w środowisku osób najbogatszych, tak samo jak zwyczajne aparaty fotograficzne.
Ogromnym problemem była również sytuacja zatrudnienia w kraju i przeznaczanymi na mieszkańców wyspy pieniędzmi. Liczy się, że 15-20% siły roboczej oraz 10 tysięcy nauczycieli nie było nigdzie zatrudnionych. W 53' roku, średnio, kubańska rodzina tygodniowo utrzymywała się z 6 dolarów. Na najuboższą warstwę wynoszącą jedną piątą populacji wyspy przeznaczany był dochód w wysokości 2% z kawałkiem.
To z kolei odbijało się znacznie na jakości życia ludności kubańskiej. Wiejska społeczność żyła w szałasach lub lepiankach. Elektryczność nie dotyczyła prawie 3 milionów ludności wiejskiej, a 400 tysięcy rodzin żyło bez urządzeń sanitarnych. Kubańczycy byli niesamowicie zaniedbani przez władze. Także zarzut, że wina stała po stronie rewolucyjnego rządu, który, jak wiadomo, znacznie polepszył warunki życia na wyspie, jest nie tyle co idiotyczny, ale i krzywdzący dumę Kubańczyków.
5. Fulgencio, Fidel - jedno zło
1 stycznia roku 1959 Fulgencio Batista uciekł z wyspy. Rewolucja antykapitalistyczna została zakończona. Ulubiony komentarz symetrystów, czyli Fulgencio, Fidel - jedno zło, całkowicie błędny z perspektywy kubańskiej ludności. Fidel Castro, następny wódz Kuby, nie tyle co wyciągnął Kubę z nędzy, analfabetyzmu i zagwarantował dosłownie każdemu obywatelowi godne życie, co zapewnił im staż, godne życie i bezpieczeństwo, nawet mimo tego, że nie miał rozpracowanego planu gospodarczego.
Do tego wszystkiego przyczyniła się całkowita nacjonalizacja Kuby. Zaczęto odbudowywać najbiedniejsze prowincje, takie jak strefę bagien Zapata. Pieniądze zostały przeznaczone na udostępnienie prądu dla Kubańczyków, zbudowano 17 tysięcy kilometrów dróg, środki na edukację wzrosły 11-krotnie, a w latach 70. rozpoczęto budowę mieszkań. Zwiększono produkcję ryżu i mięsa, a ceny produktów spożywczych zmalały, wraz z opłatą za mieszkania, leków czy rozmów telefonicznych.
W zaledwie 20 lat rozbudowano Kubę na tyle, że ta w latach 80. odnotowała 47-procentowy wzrost dochodu gospodarczego. Do tego do 75' do szkół łącznie uczęszczało ponad 3 razy więcej uczniów w porównaniu do lat 50., a liczba studentów wzrosła z 13 tysięcy do nawet 83.
Średnia długość życia przedłużyła się o 25 lat (obecnie średnia ta wynosi 79 lat i jest największą na świecie, stąd też na Kubie jest wiele osób starszych). Opieka medyczna, edukacja i pewna część żywności stały się bezpłatne, a książki nie kosztowały praktycznie nic. Na dobre zlikwidowano bezdomność i bezrobocie. Stan ten utrzymuje się do dziś.
Faktem jest, że Kubańczycy nie jedli i nie jedzą za wiele, a życie tam znacznie różni się od tego, jakie doświadczamy my, Europejczycy i Polacy, chociażby dlatego że nie ma tam najnowocześniejszej technologii, chińskich gadżetów i ogromnych wieżowców. Dlaczego więc turyści uważają to za najpiękniejsze na świecie miejsce? Dlaczego Kubańczycy mają na twarzach zawsze uśmiech? Dlaczego są zawiedzeni Północną Ameryką i europejskim Zachodem? To nie jest subiektywna opinia. Tak uważają ludzie, z którymi przyszło mi rozmawiać, a którzy zdecydowali się wyemigrować z Polski na Kubę.
Wywód ten podsumuję długim zdaniem ze strony socjalizmteraz.pl:
Nemesia Rodriguez Montano, która jako 13-letnia dziewczynka przeżyła bombardowanie bagien Zapata i śmierć własnej matki zabitej przez atak samolotu wymierzony w samochód, którym jechały, przez co ranni byli również jej dwaj bracia i babcia, w wywiadzie z kubańskimi dziennikarkami Daylen Vega Muguercia i Yuliat Danay Acosta i dziennikarzem Yosbel Bullain Viltres, powiedziała, że wolałaby umrzeć niż wrócić do wyzysku, zła i nędzy związanych z epoką Batisty.
Obiecany bonus. Dlaczego nieprawda historyczna (wliczam niedociągnięcia), według mnie, powinna być karalna?
Kłamstwo przyczynia się do ogłupienia. Ogłupienie - do nierozumienia. Nierozumny człowiek staje się łatwym kąskiem do manipulacji i antypropagandy.
Przyczynia się ona do negatywnego postrzegania chociażby Kuby, historii kubańskiej. W szkołach traktuje się okres postrewolucyjny jako kubański kryzys, a karykatury z Fidelem Castro występują nawet na arkuszach maturalnych. Szkoda tylko, że CKE nie piśnie słowa o Fulgencio Batiście, który wzbogacał się państwowymi pieniędzmi, okradając lud, nie zważał na życie obywateli Kuby, a z Hawany urządził istny burdel.
Wszelkie informacje pochodzą z zaufanych źródeł tudzież relacji podróżników i mieszkańców. W tym:
1. latynoamerykawnaszychoczach.pl
2. podroze.onet.pl
3. turystyka.wp.pl
4. holacuba.pl
5. colorcubano.pl
6. gocuba.pl
7. socjalizmteraz.pl
8. podroze.se.pl
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro