Aqualina Schiller
Ciocia Lina to cudowna kobieta. Naprawdę ją kocham. Jest dla mnie kimś więcej niż opiekunką z sierocińca. Głównie dlatego, że jest przyrodnią siostrą mojego opiekuna, ale szczegół. Nawet przed tym traktowała mnie z taką... taką miłością. Zdecydowanie jest lepsza od cioci Isy. (Ale to tajemnica.) gdyby nie ona, nie poznałbym wielu innych cudownych osób. (Bo to że jestem wredny i oschły, nie znaczy że ich nie kocham)
Kiedy trafiłem do słonecznego ogrodu, to jej się bałem najmniej ze wszystkich opiekunów. Dzieci też. Przypomniała mi się pewna sytuacja. To był jeden z moich pierwszych dni w sierocińcu. Obraziłem się na psychologa, gdy próbował mnie uświadomić że raczej już ojca nie spotkam. Wiem że chciał mi pomóc, ale wtedy to wszystko było świeże. Nie umiałem sobie z tym poradzić. Wybiegłem wtedy z jego gabinetu, wpadłem na szafkę, i nieźle się pocharatałem potłuczoną doniczką. Przyszła wtedy ciocia. Uspokoiła mnie, przytuliła, i opatrzyła wszystkie ranki. I od tamtej pory jak musiałem już kogoś wybrać, wybierałem ją. Była kochana.
No i niesamowicie łatwo ją namówić na ciasteczka, jeśli się wie jak rozmawiać.
Jeszcze z ważniejszych rzeczy? Moja rodzina uwielbia zjazdy. Ciocia Lina jest zazwyczaj drugą trzeźwą.
Zdjęcie robił wujek Dave. (Pierwszy trzeźwy) Gdzieś jeszcze przed adopcją.
Podsumowując? Ciocia Lina to solidne 9/10
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro