EPILOG
Wiatr targał mi włosy, kiedy wychylałam się przez okno jadącego samochodu. Mój tata kupił dom na wsi i zaprosił nas z mamą. Była tam ponoć stajnia. I właśnie w tej stajni czekała na mnie niespodzianka.
- Jesteśmy dziewczynki - oświadczyła mama, parkując samochód. Wyskoczyłam na chodnik i pobiegłam na tyłu domu, gdzie czekał już tata.
- Gdzie on jest? - spytałam, patrząc dookoła.
- Hej, młoda. Opanuj się, bo sobie kark skręcisz - zaśmiała się Daga idąc za mną z mamą.
Całą czwórką weszliśmy do budynku. Patrzyłam do boksów, ciekawa gdzie znajduje się ta niespodzianka.
- Jest tutaj - tata kwitnął głową, a ja podeszłam bliżej. - Wszystkiego najlepszego kochanie - uśmiechnął się.
- Jest. Cudowny - szepnęłam z zachwytu na widok wspaniałego mustanga o karej sierści.
- Jak go nazwiesz? - spytała mnie siostra.
- Pegaz - odparłam.
- Pegaz? Jesteś pewna? - spytała mama.
- Tak. Mój Pegaz - stwierdziłam.
Mój Pegaz. Mój własny strażnik marzeń.
THE END
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro