Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#7

Alarm w telefonie zawibrował cicho. Wyłączyłam go momentalnie i rozejrzałam się po pogrążonym w ciemnościach pokoju. Zabrałam pozytywkę z plecaka, po czym podeszłam po cichu do okna i wlazłam na parapet. Do ziemi była spora odległość, na szczęście obok biegła rynna, po której zsunęłam się na trawnik. Przeskoczyłam płot i ruszyłam pogrążoną w ciszy uliczką. Podstawówkę miałam pod nosem, pięć minut drogi, a droga do placyku zajęła dodatkowe trzy. 

Przeszłam pod taśmą i zapaliłam latarkę w komórce. Cienki snop światła przeciął ciemność. Byłam tam sama. Zerknęłam na zegarek, podświetlana tarcza wskazywała, że do północy zostało jeszcze dwanaście minut. Znalazłam jakiś kąt, w miarę osłonięty przed wiatrem i tam usiadłam. Wskazówki w ślimaczym tempie zbliżały się do dwunastki. Nagle usłyszałam szelest, więc zerwałam się na równe nogi. 

- Jest tu ktoś?! - krzyknęłam. - Wyjdź i pokaż się! 

Cisza. Nawet wiatr przestał wiać. Wzruszyłam ramionami i usiadłam z powrotem. To pewnie tylko wiatr trącił krzaki i stąd szelest. Ale w tej chwili pobliska wieża zegarowa wybiła północ. Na środku placyku pojawiło się światło, a po chwili stał przede mną znajomy czarny rumak. 

- Witaj Pegazie - ukłoniłam się. 

- Witaj Sam - odparł. - Nie mam dużo czasu. Podejrzewam, że już znasz sprawę. 

- Kazano mi cię odnaleźć - przyznałam - Wróć ze mną do Edenu. Proszę. 

- Chciałbym. Niestety nie mogę. Bowiem to co teraz widzisz jest tylko czymś w rodzaju hologramu. Nie mogę istnieć poza Edenem, moim domem są sny i marzenia dzieci. 

- Gonią cie ludzie Storm Kinga? - spytałam. 

- Owszem. Muszę się ukryć. Gdyby udało im się odkryć moją kryjówkę, ty również byłabyś zagrożona. 

- Mogłabym ci udzielić schronienia? - zadałam kolejne pytanie. 

- Jeśli to zrobisz, będziesz musiała szczególnie uważać. Nikt nie może się dowiedzieć o mnie. Aha i uważaj na tych nowych. 

- Erick i Aleksy? Co z nimi? - przekrzywiłam głowę. 

- Nic nie jest takie jakie się wydaje. Mój czas się kończy. Uważaj na siebie. Jeśli będziesz chciała ze mną porozmawiać użyj pozytywki. Żegnaj Samanto - stanął na tylnych kopytach i zarżał głośno, po czym zniknął. Została jedynie strużka światła, która wleciała do naszyjnika. 

Stałam zaskoczona, próbując to sobie wszystko uporządkować. Ta rozmowa miała mi wszystko wyjaśnić, a tymczasem miałam więcej pytań niż ostatnio. Niespodziewanie poczułam wibrowanie telefonu, a gdy spojrzałam na ekran zamarłam. 

Nieznany: Radzę się mieć na baczności, bo twój magiczny przyjaciel może niedługo stracić skrzydełka. 

Rozglądnęłam się dookoła, ale nikogo nie widziałam. Mimo to wiedziałam, że nie byłam jedynym uczestnikiem nocnej rozmowy.  

* Rankiem * 

Obcasy moich botków stukały rytmicznie, gdy szłam w stronę mojej szafki. Nocna wyprawa odbiła się na moim śnie. A jak na złość jeszcze zaciął mi się zamek do szafki. 

- Pozwolisz, że pomogę? - usłyszałam na uchem, a po chwili szafka stała otworem. 

- Dzięki Aleksy - uśmiechnęłam się do blondyna, wymieniając podręczniki. 

- Jesteś dzisiaj jakaś niewyraźna - zauważył. 

- Nocne wycieczki nie działają najlepiej - mruknęłam. Dopiero po wypowiedzeniu tych słów ugryzłam się w język, ale było za późno. 

- Jakie wycieczki? - zainteresował się chłopak. 

Spojrzałam na niego badawczo. Serio nic nie wiedział, czy tylko udawał? Chociaż z drugiej strony wyglądał zbyt niewinnie jak na sługę psychopatycznego władcy podążającego całej dostępnej magii. Ale Pegaz twierdził, że nic nie jest tym na co wygląda. Czy to znaczy, że nie mogę ufać nikomu w szkole? Nawet dziewczynom? A co z rodziną? Jęknęłam łapiąc się za głowę. To było zbyt pokręcone.  

- Hej aniołku, wszystko dobrze? - spytał Aleksy. - Zaprowadzić cię do pielęgniarki? 

- Nie, nie trzeba - odparłam. - Dzięki za pomoc z szafką. Narka - niczym strzała pognałam na chemię. 

Musiałam się dowiedzieć czegoś więcej o tych sługach i ich władcy. A to znaczyło, że czeka mnie wizyta w Edenie. Może uda mi się poznać Zafrinę? 





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro