Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27| EPILOG

  Dnia 26 listopada w prestiżowej Akademii UA doszło do tragedii. Uczeń podejrzany o brutalne zabójstwo swojego kolegi z klasy, szesnastoletniego Midoriyi Izuku, podczas interwencji policji w obawie przed aresztowaniem popełnił samobójstwo na wskutek przedawkowania nielegalnie zdobytych tabletek nasennych. O komentarz poproszono funkcjonariusza policji, pana Taishiro Toyomitsu.

  ,,Podejrzewamy, że chłopak cierpiał na zaburzenia psychiczne. W jego pokoju znaleziono ukryty notes, w którym szczegółowo opisywał swoje drastyczne sny. Podświadomie stworzył fikcyjny świat, w którym jego przyjacielowi rzekomo groziła śmierć. Wstępna interpretacja wykazała, że nawroty choroby mógł miewać około co dwa dni, sam nazywał je 《Świadomymi》. W pozostałe, 《Nieświadome》, nie pamiętał o swoich działaniach ani urojeniach. Wygląda na to, że morderstwo Izuku Midoriyi było swego rodzaju ofiarą... Policja składa kondolencje rodzinom poszkodowanych."

  Chory psychicznie przez pogrążonych w żałobie kolegów określany był jako ,,wesoły", ,,pomocny" i ,,bardzo opiekuńczy, miły". Rodzina odmówiła udzielenia wywiadu. Akademia UA apeluje, by uczniowie nie wahali się korzystać z pomocy psychologów. W całym kraju wprowadzone zostają warsztaty, mające na celu uświadamianie młodych ludzi. Specjaliści uważają, że wczesne reagowanie może zapobiec podobnym tragediom. Gdyby ktokolwiek zauważył zmianę w zachowaniu kolegi Midoriyi Izuku, najpewniej zdążyły otrzymać stosowną pomoc i do niczego by nie doszło.

▪▪▪

  Bakugo Katsuki miał dwadzieścia sześć lat i zdecydowanie za dużo spraw na głowie, dlatego nikogo w korporacji, której szczerze nienawidził, nie zdziwiło, gdy pewnego październikowego popołudnia wypadł z budynku jak torpeda, nie żegnając się z nikim i zapominając płaszcza.

  Dlaczego dzisiaj? Dlaczego teraz, w ten dzień?, krzyczały przerażone myśli w jego głowie, ale mężczyzna przez tyle lat chodzenia na terapie nauczył się je ignorować. Miał czysty, ściśle pogrupowany umysł. Przeszłość nie miała w nim prawa dojść do głosu.

  A jednak dręczył go niepokój, gdy wsiadał do samochodu i, niecierpliwie bębniąc palcami o kierownicę, wyjeżdżał z podziemnego parkingu. Nie chciał o tym myśleć, naprawdę nie chciał, ale po tych dziesięciu latach widmo dawnego przyjaciela wciąż wisiało nad nim i mąciło mu w głowie. Wciąż nocami budził się z krzykiem, a za dnia był nieufny i przesadnie ostrożny wobec innych ludzi.

  Kirishima Eijiro po prostu nie chciał dać mu spokoju.

  Katsuki wciąż pamiętał dzień jego śmierci. Widział go wyraźnie. Słyszał krzyki uczniów, wycie karetki, wszechobecny hałas, który rozsadzał mu bębenki uszne. Pamiętał, że jego i jego kolegów z klasy, z którymi teraz na własne życzenie nie utrzymywał żadnego kontaktu, przesłuchiwała policja. Później zaprowadzono go do gabinetu psycholożki, która miała stanowczo zbyt szeroki uśmiech i dziwnie zmrużone, kocie oczy za grubymi szkłami okularów. ,,Jak się czujesz?", ,,To nie twoja wina".

  Najlepiej pamiętał jedno słowo. ,,Morderstwo".

  W tamtym okresie towarzyszyło mu wszędzie. W gazetach, w telewizji, było na ustach każdego. Nie mógł się od niego odgrodzić, bo nie chciał, naprawdę nie chciał uwierzyć, że Eijiro Kirishima, w którym był tak beznadziejnie zakochany, okazał się być mordercą. Krzyczał, płakał, dwa razy próbował targnąć się na swoje życie, ale nic nie przynosiło ukojenia.

  Dopiero nienawiść go wyzwoliła.

  Kirishimę nie usprawiedliwiała choroba psychiczna. Nie usprawiedliwiało go to, że w całym swoim szaleństwie chodziło mu tylko o dobro Katsukiego.

  Kirishima Eijiro zniszczył mu życie, zabijając Midoriyę Izuku, a potem siebie. Na dobrych kilka lat całkiem wykluczył go z życia społecznego, zmusił do zmiany szkoły i ataków paniki. Do naturalnej nieufności wobec ludzi i podejrzliwych spojrzeń. W końcu każdy mógł okazać się psychopatą i mordercą. Każdy mógł mieć własne ,,Świadome dni", w które hobbystycznie zabijał swoich przyjaciół. Każdy był jego odbiciem.

  To nienawiść pozwoliła mu po sześciu latach bezustannego żalu pozbierać się do kupy. Eijiro Kirishima i jego grzechy były przeszłością, więc czemu wciąż powracały w tej czy innej formie?!

  Czemu nawet dziecko Katsukiego musiało rodzić się akurat w dzień jego urodzin, szesnastego października?!

  Po dwudziestu minutach Katsuki wpadł do szpitala jak burza. Był na siebie tak zły, że nie udało mu się być przy porodzie, ale wiadomość o narodzinach dotarła do niego dopiero po zakończeniu ważnego spotkania biznesowego, a jego żona miała tę przykrą tendencję, że zawsze powiadamiała go o wszystkim po fakcie. ,,Wody mi odeszły"? Nie, kto by pisał coś takiego. Lepiej od razu wysłać SMS-a: ,,Urodziłam." i przyprawiać go o zawał serca. Bo kto by się przejmował?

  — No wreszcie.

  Odetchnął z ulgą na widok żony, która, choć wyczerpana, wyglądała na bardzo zadowoloną. Uśmiechała się lekko.

  Marie poznał rok po wyleczeniu się z depresji i przy ich pierwszym spotkaniu dałby sobie głowę uciąć, że tej kobiecie nigdy nie zaufa. Była wtedy uzależniona od alkoholu, flirtu i imprez, a przy tym nikt inny nie umiał tak dobrze kłamać jak ona. Gdy po pijaku opowiedział jej o swojej przeszłości, pokiwała ponuro głową, a potem bez zaproszenia na wysokich szpilkach wryła się w jego życie ze swoim francuskim akcentem i źle skrywaną troskliwością.

  To uczucie nie przyszło od razu, ale w końcu pokochał ją ze wszystkimi jej wadami, tak jak ona pokochała go z jego przeszłością i lękami.

  A teraz mieli dziecko. Malutkiego chłopca, któremu imienia wciąż nie wybrali, bo już byli okropnymi rodzicami i nie potrafili się na żadne zdecydować.

  — Nie mogłaś poczekać? — zapytał z przekąsem, a gdy posłała mu mordercze spojrzenie, uśmiechnął się delikatnie.

  — Jeszcze jedno słowo i wypierdalasz za drzwi — warknęła, po czym opuściła wzrok na dziecko, które trzymała na rękach, i wygięła wargi w podkówkę. — Wybacz, mały, mama już nie chce tatusia.

  Właśnie, tata. Był ojcem.

  Katsuki podszedł niepewnie do łóżka i wyciągnął przed siebie ręce, czując, jak już mu się pocą ze zdenerwowania. A jeśli zrobi coś nie tak?

  — Mogę? — rzucił, czując, jak rozpiera go szczęście. Marie spojrzała na niego z ukosa, po czym bez słowa podała mu dziecko.

  Był taki mały. Miał nieco ciemniejszą karnację i włosy niż Katsuki, widocznie bardziej wdał się w mamę. Zakwilił cicho, patrząc na tatę swoimi dużymi, czerwonymi oczami. Jego syn, naprawdę miał synka.

Zmarszczył brwi.

  — Co to jest? — mruknął cicho, nachylając bliżej twarz. Dziecko ewidentnie miało coś nie tak z lewym okiem. Mrużyło je bardziej niż prawe, no i...

  — Chyba jakieś znamię. Mam nadzieję, że za bardzo go nie oszpeci... — westchnęła Marie, opadając na poduszki i przecierając twarz dłonią. — Lekarka mówiła, że raczej już nie zniknie, ale jeśli będzie małe, raczej nikt nie zauważy, no nie? A nawet jeśli, to faceci czasem wyglądają przystojnie z... słuchasz mnie?

  Katsuki wpatrywał się w przerażeniem w powiekę dziecka, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. To nie mogła być prawda, po prostu nie mogła. Czuł się sparaliżowany, jego serce biło tak cholernie szybko. Przed oczami przewijały się obrazy wspomnień, które powinien nienawidzić, a które wciąż w jakimś stopniu były... szczęśliwe. On i Eijiro razem w kinie, grający w gry wideo, śmiejący się do rozpuku. Tak bardzo go kochał, byli tak radośni, nim nadeszło to całe szaleństwo.

  Nie chciał o tym pamiętać, w końcu tyle lat wmawiano mu, że tragedia przesłoniła wszystko to, co zdarzyło się wcześniej. Nienawidził Kirishimy Eijiro. Nienawidził jego choroby psychicznej i nienawidził jego grzechów. Nienawidził poczucia winy, które nadal się w nim odzywało, bo gdyby zorientował się w porę, gdyby te dziesięć lat temu nie posłuchał przyjaciela i zgłosił jego dziwne zachowanie nauczycielom, nic złego by się nie stało. Odgrodził się od tego już tak dawno...

  A mimo to wciąż nie mógł zapomnieć, o czym okrutne przeznaczenie jeszcze raz mu przypomniało. Czy to jeszcze mogła być tylko paranoja?

  Jego syn urodził się szesnastego października. Przez całe dziewięć miesięcy ciąży nie wybrano mu imienia. Na oku miał małe znamię przypominające bliznę... 

  Twoje dziecko będzie reinkarnacją Kirishimy Eijiro.

  Dlaczego miał wrażenie, że kiedyś już usłyszał te słowa?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro