Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Śpiąca Królewna

Jako dzieci bawiliśmy się opowiadając historię o dzielnych albo pięknych księżniczkach i rycerzach, ale gdy dorostamy przestajemy marzyć o tym bajkowym świecie. Dzieje się tak, bo wkońcu rzeczywistość nas trafia. Dociera do nas, że nigdy nie będziemy tą księżniczką albo tym rycerzem. Przestajemy sobie wyobrażać i żyjemy w tym szarym świecie. Dorostanie rzeczywiście odbiera kolory ze naszego życia. Pomyśl, czy osoby myślące w taki sposób się mylą?

Hunter była nastolatką, która parę miesięcy temu przestała chodzić do liceum, aby pracować w sklepie spożywczym. Nie wie co się wydarzyło, ale pewnego dnia zaczęła się dusić. Kaszlała z paniką, aż wkońcu przez brak powietrza upadła na ziemię gdy obsługiwała klienta. Gdy otworzyła spowrotem oczy, zrozumiała szybko, że znalazła się w jakieś fikcyjnej historii. Nie raz czytała webtoony o rekarnacji do jakieś opowieści, ale nie myślała, że faktycznie coś takiego może się wydarzyć.

Najgorsze było, że brunetka wogóle się nie odnalazła w tej nowej sytacji. Nazywała się tak samo jak wcześniej- wygląd też wiele się nie zmienił, ale ubiór i to czego od niej oczekiwano było dla niej nie do zniesienia. Czuła się, jakby odebrano jej nagle prawo do bycia sobą. W webtoonach było to zaskakująco proste. Każda z postaci akceptowała szybko nową rzeczywistość i identyfikację, ale ona nie potrafiła. Móże była zbyt mało "tradycyjna"?

Okazało się, że odrodziła się jako córka dość znanego arystokraty zwanego hrabią Lovelake. Z czego słyszała, był kapitanem straży królewskiej. Nie miał żony, bo umarła po urodzeniu Hunter, także nie miał innych dzieci blokując swoje serce przed miłością. Niektórzy nazywali go rycerzem bez słabości. Czemu? Bo nawet nie pokazał nigdy miłości wobec swojej jedynej córki. Jego córka przez całe swoje życie była w uniwaterku dla dam. Została tam wysłana po ukończeniu piątego roku żcyia. Wychowywała się w szkole, nie majac możliwości poczuć, że ma kochającą rodzinę. Ale ta Hunter spędziła na uniwaterku jedynie parę tygodni, zanim wezwano hrabię.

- Przepraszam, ale byłam zmuszona hrabię wezwać. Przez ostatnie tygodnie nastawienie Hunter do zajęć całkowicie się zmieniło! Wogóle nie zachowuje się jak dama, co nas bardzo martwii. Jeżeli nic się nie zmieni, nie będzie mogła zostać dobrą żoną. Nie będzie na to gotowa. 

Mężczyzna zerknął na brunetkę obok, próbując wyczytać po jej minie, co się nagle zmieniło. Nigdy go nie wzywano do jej szkoły, więc był pewien, że wszystko jest idealne.

- Hunter Lovelake. - Hrabia otworzył usta. - Słyszałaś co pani powiedziała?

- Tak. - Kiwnęła głową.

Dziewczyna od razy odwróciła twarz ku obcemu jej mężczyźnie, aby spojrzeć mu z powagą w oczy. Jego wygląd był przerażający, nie znała go nawet, ale z jakiegoś powodu gdy na niego patrzyła, czuła, że się znają od wielu lat. Chciała wierzyć, że gdzieś w duszy była cząstka tej drugiej Hunter która pozwala jej na czucie komfortu przy tym mężczyźnie. Przecież teraz był jej ojcem. 

- Co myślisz? - zapytał.

Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się co odpowiedzieć, bo co miała myśleć? Była w nieznanym jej świecie. Wcale nie czuła się dobrze w roli którą jej nadano. Miała nagle udawać idealną damę? Malować się, nosić wielkie suknie i mnóstwa biżuterii z najdroższych kamieni? Nawet ślub nie był dla niej istotny. Każda dziewczyna w tej szkole nie mogła się doczekać aby znaleść męża, ale Hunter czuła się zbyt młoda na takie coś. Nawet gdyby, to ślub w tym świcie, brzmiał jak jakaś sprzedasz. Ojciec oddawał swoją córkę i zostawał coś w zamian, naprzykład kopalnię albo pieniądze czy nie wiadomo co. To co Hunter myślała, było oczywiste; nie chciała uczestnić w tym wszystkim. Ale jak miała to powiedzieć? W czym innym mogłaby uczestniczyć?

- Tato, nie chcę być damą czekającą na małżeństwo jakby to miałbyć mój jedyny cel w życiu. Zrozumiałam, że nie jestem taką osobą. Nie chcę dłużej  marnować swojego cennego czasu na życie cudzym życiem. Chcę zaznać własnego życia.

- Huh!? Ale panno Lovelake! - zaragowała dyrektorka. - Jak można nie wyjść za mąż? Przecież to marzenie każdej kobiety! 

- Uważam, że to bardzo odważnie z twojej strony. Więc jaką osobą jesteś, moja córko? - zapytał ją spokojnie, całkowicie ignorując dyrektorkę.

- Chcę zostać rycerzem, jak mój tata - odparła. 

- Byś musiała ciężko pracować, nigdy nie trenowałaś do aż tak wielkiego wysiłku fizycznego.

- Wiem, że jest to duże ryzyko, bo całkowicie nie mam pojęcia co robię.  Daj mi jednak szansę na spróbowanie swoich sił w zostaniu rycerzem.

- Kobieta rycerz!???

- To fakt, jeszcze żadna kobieta nie zgłosiła się do służby królestwomi, choć jest to legalne od niedawna. Uważam jednak, że byłby to wielki zaszczyt dla mnie i naszego nazwiska. Napewno nie byłoby to proste, ale powiedziałaś z odwagą kim jesteś. Zostaniesz wiele krytyki w przyszłości, ale wierzę, że świetnie sobie poradzisz. Więc jeżeli tego zechcesz, mogę natychmiast wypisać cię z tej szkoły. Będziesz miała możliwość nauki w szkole rycerkiej zamiast tego. Nie musisz się martwić czy się dostaniesz, widząc nazwisko Lovelake, nie będą mogli ciebie zignorować.

Hunter nie wiedziała czy nie popełniła błędu mówiąc pierwszą rzecz jaką przyszła jej do głowy, ale to mogła jedynie sprawdzić dołączając do tej szkoły. Na początku było jej bardzo ciężko. Musiała ćwiczyć dwa razy więcej aby nadążyć za innym uczniami. Najgorsze chyba jednak było, że każdy mężczyzna w szkole którego poznawała, albo ją lekceważył albo chciał do niej zagadać myślą o ślubie w przyszłości. Jednak dzięki ciężkiemu treningowi udało się jej udowodnić, że Lovelaków nie powinno się traktować bez respektu.

Wkońcu ukończyła szkołę trzy lata później. Z swoimi wysokimi wynikami, bez problemu została pierwszym rycerzem płci żeńskiej. Choć nie służyła królestwowi jako rycerz na bitwach, to miała inną ważną misję - pilnowała księcia. Chciano ją przetestować, sprawdzić czy da radę zostać rycerzem jego przyszłej narzeczonej. 

Jednocześnie cieszyło nią, że może spędzać czas z kimś tak rozluźnionym, ale bycie nanią dorosłego mężczyzny było czasami zbyt męczące dla niej. Książę cały czas siadał na konia i galopę wyruszał poza tereny zamku. Nawet jeżeli stała przed drzwiami do jego sypialni, potrafił wyskoczyć przez okno i sam przygotować konia w stadni. Męczyło ją to, bo ani na sekundę nie mogła odwrócić od niego wzroku, bo za chwilę wpadały mu do młodzięczej głowy jakieś głupie pomysły. Był inteligętnym księciem, który zbyt szybko się nudził, więc szukał rozrywek za swój własny sposób.

- Książę Filip! - krzyknęła Hunter próbując dogonić chłopaka. Galopował prosto w kierunku lasu, specjalnie aby zgubić swoją nianię. Wiedziała, że jak wejdą do lasu, już go nie odnajdzie.

- Nie martw się Hunter! Jak zwykle wrócę do zamku i pogramy karty wieczorem! 

- ...

Książę definitywnie traktował ucieczkę niczym przyjacielską zabawę - berka. Nie przejmował się, że królowa ponownie będzie na nią krzyczeć. Nie miała wyboru, musiała poczekać tutaj na ścieżce albo wbiec za nim do lasu...oczywiście uznała, że bardziej interesująco będzie zobaczyć las. Też oczywiście od razu gdy wbiegła do lasu na swoim koniu, zgubiła księcia. Postanowiła dlatego powoli iść ścieżką i spędzić ten czas relaksując się wśród natury.

Po jakimś czasie dotarło do niej ćwierkanie ptaków i piękny śpiew. Myślała, że to nimfa próbuje ją skusić w jakiś sposób, ale ta myśl, wcale nie powstrzymała jej przed pójściem za głosem. Nawet jeśli, to sam koń zaczął ją tam z własnej woli wieść. Tak jakby odkrycie tego głosu był jej przeznaczony.

- Zastanawia mnie, czy każdy ptaszek ma kogoś dla kogo śpiewa Słodką melodię miłości~ 

Słysząc śpiew wyraźniej, Hunter zeskosczyła z konia skradając się w krzaki. Musiała się upewnić, że nie było żadnego zagrożenia. To był magiczny świat. Nimfa albo wiedźma mogły próbować ją uwieść i zabić albo okraść, kto wie?

Hunter nagle nią ujrzała. Złoto słońca w włosach. Oczy zawstydzające fiołki. Nosiła zwyczajną szarą sukienkę do której jednak dodawała urody, na niej wyglądała jak jedna z najdroższych sukni. Czekaj- brunetka przecież skądś kojarzyła tą urodę oraz piosenkę.

- Śniłam o księciu tyle razy, że wiem, że mój sen kiedyś się spełni. W przyszłości poznam go naprawę i będziemy mieli swoje szczęśliwe zakończenie - zamarzyła się rozmawiając do leśnych zwierząt.

- Aurora? Jestem w bajce śpiącej królewny? Czekaj, czy to oznacza, że książę Filip... pozna dzisiaj swoją przyszłą żonę? - wyszeptała do samej siebie będąc w szoku. Tak długo zastanawiała się w jakiej bajce się odrodziła, a była to od  samego początku tak znana bajka!???

Nagle dziewczyna usłyszała nad swoją głową ćwierkanie. I gdy ponownie miała spojrzeć na Aurorę, jej twarz była tuż przed nią. Dziewczyny patrzyły się przez chwilę na siebie nawzajem, żadna nie mówiła ani słowa. Niezręcznie czekały na aż ta druga osoba zrobi pierwszy ruch.

Sowa odezwała się pierwsza - Who?

- Kim jesteś...? - zapytała nie pewnie Aurora.

- Przepraszam! - Hunter szybko wstała z ziemi, aby przedstawić siebie jak należało. - Jestem Hunter Lovelake. Rycerz służący w Królestwie Róży.

- Rycerz?

- Tak, my lady. - Odpowiedziała. Próbowała omijać wzrok księżniczki, bo czuła, że cała się zarumieni jeżeli ponownie spojrzy w te fiołkowe oczy. - Przepraszam za swoje maniery, nie miałam zamiaru cię podsłuchiwać. Twój śpiew mnie jednak zaciekawił, równierz jak mojego konia. Chciałam zobaczyć kto tak pięknie śpiewa.

- Wiatr przyniósł tobie moją piosenkę...

- Huh? - Hunter nie dosłyszała co blondynka dokładnie powiedziała.

- Nazywam się Różyczka. Jestem zwyczajną dziewczyną. - Uśmiechnęła się przyjaźnie ku brunetki. - Może wybaczę twoją niegrzecznąść, jeżeli sama zaśpiewasz mi jakąś piosenkę.

- ...Ale ja nie potrafię śpiewać. Może... będziesz konntynowała swoją rozmowę o księciu ze snu, a ja po prostu już wrócę z koniem do zamku - zaproponowała Hunter.

Brunetka czuła, że coś było nie tak. Prawdpodbnie jej szósty zmysł, chciał ostrzeż ją, że właśnie zepsuła bajkę. Nie to miało się wydarzyć! Aurora miała śpiewać piosenkę o księciu i w tej samej chwili Filip miał zaczął śpiewać razem z nią i wogóle full love mode miał być.

- To może zamiast tego zatańczysz ze mną? - zaproponowała. - Wybaczę ci wtedy.

- Nie powinnaś się pytać obcych o takie rzeczy, co jeżeli spotkasz kogoś groźnego? Powinnaś być ostrożna.

- Nie pytam się przecież byle kogo. Jesteś rycerzem, prawda? Nie zrobisz mi niczego złego. Więc chyba nic się nie stanie jeśli zatańczymy?

Aurora wyciągnęła dłoń ku brunetki. Czekała cierpliwe, że złapie nią za dłoń odważając się na taniec. Jeśli miała oddać swój pierwszy taniec, chciała właśnie, żeby to był rycerz który przywijał dla niej wiatr.

Choć Hunter wiedziała, że nie powinna dalej rozmawiać z Aurorą, to coś ją kusiło do konntynowania tego. Ciało odmawiało ucieczki. Wkońcu rycerz się pokłoniła składając delikatny pocałunek na dłoni księżniczki. Gdy zaczęły tańczyć wśród leśnych drzew, ptaki zaczęły śpiewać dla ich melodię. Hunter znała tą piosenkę. Nawet zdawało jej się, że gdzieś w tle słyszała tekst piosenki.

- W taki sam sposób jak raz w śnie - zaśpiewała cicho Hunter.

- Co powiedziałaś? - zapytała księżniczka. Spojrzała na brunetkę z błyskiem w oku.

- Nic, myślałam o czymś - zaśmiała się nie zręcznie przerywając taniec. - Wybacz mi proszę, ale muszę już iść.

- Czy- czy ja cię kiedyś ponownie zobaczę?

- Huh? - zaskoczyła się. Co to pytanie miało oznaczać?  - Uhm, nie sądzę. Może kiedyś w przyszłości.

- Mam... mam dzisiaj osiemnaste urodziny. Chciałabym spędzić trochę czasu z kimś w moim wieku. Znam tylko moje ciocie. Jeżeli byś chciała się spotkać dziś popołudniu w tym samym miejscu...

- Różyczko. Jestem rycerzem, który ma mało czasu wolnego - westchnęła.-  Przykro mi, ale nie mogę się dzisiaj z tobą zobaczyć.

Widząc przygnębioną minę blondynki, Hunter miała złe samopoczucie, ale nie mogła pozwolić sobie na odebranie Księciowi Filipowi roli w tej bajce. Miała być zakochana w Filipie, to z nim miała się dzisiaj spotkać w popołudniu i w przyszłości wyjść za mąż. Nie jest pewna, czy księżniczka przypadkiem się w niej zakochała czy po prostu cieszy się spotkaniem rówieśniczki, ale nie mogła ryzykować...

- My lady, jakoże masz urodziny, chciałabym ci coś dać. Nie jest to nic wielkiego, ale zawsze noszę przy sobie cukierki. - Wyciągnęła kilka cukierków z swojej saszetki i podała je blondynce. - Mam nadzieję, że ci posmakują.

- Dziękuję. - Uśmiechnęła się. Nagle dziewczyna poszedła o krok bliżej i delikatnie musnęła jej policzek. - To pierwszy prezent jaki dzisiaj zostałam.

Hunter całkowicie zarumieniona patrzyła się na Aurorę. Nadal czuła odcisk ust dziewczyny na swoich policzku. Czy naprawdę księżniczka Aurora przed chwilą nią pocałowała w polik? Co miało to oznaczać?

- Cieszę się - odkrzyknęła próbując się szybko ogarnąć. - Bądź ostrożna po drodze do domu. Życzę ci wesołych urodzin, Różyczko.

Dziewczyny się wkońcu pożegnały. Blondynka zaczęła wracać do chaty, a brunetka szybko wróciła do swojego konia. Ku jej zaskoczeniu zobaczyła znajomą twarz. Książę leżał w samej bieliźnie jakby nigdy nic.

- Książę Filip! Musisz się ubrać, co jeżeli ktoś cię zobaczy???

Hunter szybko zaczęła rozpinać swój płaszcz ze stroju.

- Wpadłem do rzeki, moje ubrania są całkowicie przemoczone. Próbuję się ususzyć zanim wyjedziemy z lasu - wytłumaczył. Było widać, że część jego słów musiała być prawdą. Z jego ciemnych włosów kapała przecież woda. - Poza tym kto miałby mnie zobaczyć w lesie poza tobą?

- Nie wiem, może jakieś dzieci przyszły pozbierać jagody?

- Albo może ta dziewczyna z którą rozmawiałaś?

- Widziałeś nią?

- Tak. Usłyszałem jej śpiew, więc chciałem sprawdzić kto to. Przypadkiem spadłem do rzeki, chciałem od razu zdjąć część ubrań, ale kawałek dalej zobaczyłem twojego konia. Przechodzą się ten kawałek, zobaczyłem jak flirtujesz z jakąś blondynką.

- Nie flirtowałam z nią! - Dziewczyna wkońcu zdjęła płaszcz rzucając je szybko na ciało księcia. Musiała zakryć to co widziała i szybko zapomnieć, aby jej ten obraz nienawiedzał w przyszłości.

Właśnie w szybkim momencie coś dotarło do dziewczyny. Aurora nie spotkała księcia, więc kto uratuje nią pocałunkiem miłości przed wiecznym snem?

- Książę Filip, musisz szybko się ubrać i dogonić tą dziewczynę! Jest bardziej w twoim typie niż w moim, więc kto wie, może to twoja szansa na zakochanie się? Zawsze wierzyłeś w bratnie dusze i miłość od pierwszego wejrzenia.

- Przecież dobrze wiem, że lubisz dziewczyny które są wyższe od ciebie, nie pochodzą z rodzin arystokratów i wyglądają jak anioły. Ona jest przecież o wiele bardziej w twoim typie niż w moim. Zgadza się, że wcześniej większąść moich crushy miała blond włosy, ale teraz-

- No właśnie, ona ma blond włosy. Totalnie twój typ!

- Odkąd ci tak zależy abym poznał jakąś dziewczynę? - Wkurzony wstał z ziemi. - Nie uważasz, że miałbym kłopoty zakochując się w kimś kto jest totalnie zwyczajną osobą? Powinna być to przynajmniej córka jekiegoś arystokraty... 

- Miłość zawsze przezwycięża, nie ważne jakie mają statusy w społeczeństwie - odparła. - Po prostu uznałam, że naprawdę byście do siebie pasowali. Mam przeczucie, że jesteście sobie przeznaczeni.

- Ugh, daj sobie spokój. Ubiorę się i możemy wracać do zamku.- Rzucił do niej płaszcz, a raczej w jej kierunku, bo nie oczekiwał, że złapie.- Jeśli jeszcze raz wpadnie ci do głowy matchowanie mnie z jakąś dziewczyną, wybij to sobie z głowy. To nie jest twój obowiązek aby szukać mi żony. 

- Oczywiście, książę. Przesadziłam. - Delikatnie się ukłoniła mając nadzieję, że jej wybaczy. Miał rację, przesadziła, ale co miała zrobić? Bała się co się stanie w bajce, jeśli nie zakocha się on w Aurorze. - To napewno kiepski moment, mam jednak jedną prośbę. Możesz mnie wysłuchać?

- Coś się stało? - Spojrzał na nią zmartwiony. Nigdy go o nic nie prosiła, choć przyjaźnią się od miesięcy.

- Nic - zaśmiała się.- Po prostu dziś w popołudniu nie bądź w królestwie, wróć tutaj do lasu. Ja sama mam zamiar wyruszyć do zamku w królestwie Serc. Jeżeli coś się stanie, będę potrzebować ciebie. 

- Ale co miało by się stać? Czemu nagle tam wyruszasz? 

- Dziś są osiemnaste urodziny księżniczki, chcę się upewnić, że się nie ukuje w palec. 

- Królestwo serc przecież zniszczyło wszystkie kołowrotki. 

- Filip, możesz spełnić moją prośbę? Nawet jeśli nie będę cię potrzebować, muszę mieć pewność, że będziesz bezpieczny. Dzisiejszy dzień będzie mi najbardziej nie wiadomy, co mnie przeraża.

- Dobrze - westchnął. - Prawdopodbnie nic się nie stanie, ale zrobię tak jak mówisz.

Książę wrócił do zamku, a Hunter po odprowadzeniu go, wyruszyła do zamku w królestwie Serc. Z listem od księcia Filipa wpuszczono ją bez problemu do zamku, przecież miał on być narzeczonym ich księżniczki. Gdy brunetka szła do króla aby wytłumaczyć swój pobyt, usłyszała krzyki trzech wróżek na korytarzu. Idealnie przybyła na czas. 

- Nie powinniśmy zostawiać ją samą w komnacie! Różyczko!

- Powinniśmy sprawdzić co się dzieje - zaproponowała straży. Oczywiście zmartwieni swoją księżniczką zgodzili się. Pobiegli szybko do komnaty księżniczki, gdzie w kominie było przejście dokądś... oczywiście Hunter wiedziała gdzie te przyjście prowadziło. - Ty idź zaalarmować, ja wejdę do środka. Zobaczę czy znajdę narzeczoną mojego pana. 

Straż szybko wybiegła z komnaty, kiedy Hunter wszedła do komina. Było wiele ścieszek, ale wiedziała którą ma wybrać, tylko schody prowadzące na górę były właściwą drogą. Wbiegła szybko za drewniane drzwi. W pokoju na samym szczycie wierzy zobaczyła księżniczkę. Sięgała ku zielonemu wrzecinowi. Szybko skoczyła przed dziewczyną powstrzymując nią przed ukuciem, powiodło się jej to, bo zamiast Aurory, ona się ukuła. Hunter upadła na ziemię przed księżniczką. Kołowrotek zniknął i blondynka się obudziła ze manipulacji złych czarów. Rozglądnęła się zmieszana, aż nagle zobaczyła, że na ziemi leżała rycerz.

- Hunter! - Upadła na ziemię przytulając ciało przeklęte wiecznym snem. - Proszę obudź się. - Złożyła delikatny pocałunek na jej ustach, ale nic nie zdziałał. Tylko pocałunek miłości mógł nią teraz zbudzić.

Brunetka została położona w jednej z najlepszych komnat. Było wiadome, że jeśli nikt nie zbudzi obrańcy księżniczki ciągu 4 dni, to umrze. Był to przykry koniec bohatera, ale teraz liczyło się dla wszystkich, że księżniczka żyje mimo okropnego zdarzenia przy jej narodzinach. Hunter się wcale nie liczyła. 

Książę Filip dopiero następnego dnia został wiadomość o zdarzeniu w zamku Serc. Bez wahania wziął swojego konia, mając jak zwykle w nosie czy straż za nim nadąży. Nie miał czasu na zwolnienie. Z hukiem wszedł do zamku praktycznie ignorując każdego kto stanął na jego drodze, teraz liczyło się jedynie zobaczenie Hunter. 

- Książę Filip! - Zaragowała blondynka na widok księcia. 

- Przepraszam księżniczko, nie jestem tu dzisiaj dla ciebie. Przyszedłem sprwadzić stan Hunter, mam nadzieję, że wybaczysz mi swoje zachowanie. Przynajmniej ten jeden raz - odparł chłodno, poczym podszedł bliżej do łóżka; do brunetki, która leżała oputalona kołdrą, jakby czekała jedynie na zakończenie swojego żywiotu. Wyglądała przynamniej komfortwo jak na osobę która za parę dni miała umrzeć. Tak przynajmniej twierdził książę. - Jesteś taka głupia. - Uśmiechnął się, choć w jego oczach było widać iskry smutku. Krople słonych łez się zbierały, aż wkońcu zaczęły spływać po jego policzkach. - Nazywasz mnie często idiotą, kiedy tak naprawdę ty nią jesteś. Nie powinnaś oddawać swojego życia w imieniu nikogo.  

Aurora obserwowała jak książę klęka przy łożu swojego rycerza. Trzymał jej dłoń w mocnym uścisku, dokładnie jakby się bał, że jak nią puści, to od niego odejdzie. Czy tak wyglądała normalna relacja między księciem, a jego rycerzem? Czy tak miało wyglądać prawdziwe uczucie miłości? Aurora równierz była zakochana w Hunter, ale obserwując go zrozumiała, że jej miłość jest zwyczjnym zauroczeniem. Nie chciała jednak mu podpowiedzieć, aby spróbował pocałować Hunter, bo bała się bólu które poczuje jeśli brunetka zbudzi się pod jego ustami. 

Nagle książę Filip wstał ze ziemi.

 - Wrócę tu jutro, więc proszę, zadbaj o nią. - To był jego ostatnie słowa zanim wyszedł. 

Przez kolejne dni konntynował podróżowanie między dwoma królestwami. Gdy przyjechał w czwarty dzień, został od razu wiadomość, że w stanie jakim jest Hunter, umrze ona jutro. Wkońcu Filip był zmuszony napisać list do Hrabii Lovelake, powiadamiając go, że to jego ostatnia szansa na zobaczenie się z córką. Obiecał mężczyźnię, że zrobi wszystko, aby nie umarła, ale jak się okazuje... skłamał. 

Hrabia przyjechał wcześnie rano następnego dnia. Gdy wszedł do pokoju gdzie spała brunetka, na początek pocałował córkę w czoło - dokładnie jak zakażdym razem gdy się widzieli. Tylko wtedy zazwyczaj równierz go całowała w czoło karząc mu się pochylić. Śmiała się, że wtedy jest mniej dziwnie, gdy równierz to robi. Choć nie zmienia, to faktu, że takie powitranie jest dla niej  niekomfortowe. 

Ojciec Hunter po przywitaniu się z nią, usiadł na brzegu łożku. Patrzył się na nią bez żadnych emocji wypisanych na twarzy. Zawsze było trudno rozczytać mężczyznę, musiało się go znać wystarczająco dobrze, by znać jego prawdziwe emocje ukryte w sercu. Choć nie znał swojej córki dobrze, przykro było mu ją tracić. Także patrzeć na ciało które niedawno było tak silne, a teraz wydawało się takie słabe. Kiedyś widział podobne ciało, po narodzinach Hunter Lovelake. 

- Czy wkońcu zaznałaś własnego życia? - zapytał się niej. Poczym pomału spojrzał na księcia stojącego w drzwiach. 

- Nie musisz być dzisiaj wobec mnie formalny, spokojnie. Dzisiaj nie jestem następcą tronu. - Uśmiechnął się do niego wchodząc w głąb pokoju. - Co to było za pytanie? Te które zadałeś Hunter. 

- ...Od dziecka Hunter chodziła do szkoły dla dam. Kiedy miała osiemnaście lat, powiedziała mi, że ma dość życia czyimś innym życiem. Nie widziała siebie samej w tej roli. Chciała zaznać własnego życia... to były jej słowa. 

- Chyba zaznała tego życia. Nie mogę mówić za nią, ale czuję, że powiedziałaby ci to samo. Przynajmniej, że było dla niej lepsze. 

- Wykorzystam możliwość, że mogę dzisiaj nie traktować ciebie jako mojego następnego króla. Uważam, że to dziwne, aby książę odwiedzał aż tak często swojego człowieka lężącego na łożu śmierci. 

- ... - Filip nic nie odpowiedział. Jedynie przez chwilę wpatrywał się w oczy hrabii. - Nie jestem dzisiaj księciem, pamiętasz? Czy jest w tym czymś złego, że chcę się pożegnać z przyjaciółką?

- Nie, ale jest to dziwne ze względu na twój status... chciałem abyś poprostu był tego świadom na przyszłość. Nie wszystkie plotki zdołasz zabić. 

Hrabia pochylił się nad córką, ponownie całując ją w czoło. 

- Pojdę się drzemnąć, nie spałem jeszcze - z tymi słowami, wstał ze łóżka. Szedł pomału w kierunku drzwi, ale jeszcze zanim wyszedł, zatrzymał się przy księciu. - Znasz legendę o uroku rzuconym na księżniczkę? - zapytał i już bez żadnego dodatkowego słowa wyszedł.

Filip został nagel sam w pokoju. Przez wiele minut patrzył się na dalej śpiącą Hunter, na królewnę jego serca. Obiecał jej coś zanim wyruszyła do zamku, że będzie gotowy, aby jej pomóc.

To co się stało po pocałunku księcia, zostanie już jedynie tajmnicą bajki o śpiącej królewnie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro