Cz. 1
Wszystko zaczęło się pewnego jesiennego dnia. Monika wraz z Mają, swoją przyjaciółką, przechadzały się leśną dróżką. Wiał łagodny, chłodny wietrzyk. Nie stanowiło to jednak przeszkody dla nich. Dla tych dziewczyn było coś wyjątkowego, innego niż wszystkie.
Dziewczynki beztrosko śmiały się i rozmawiały, gdy nagle coś poruszyło się w stosie liści.
--- Co to było? - Zapytała Maja.
--- Nie wiem. Może to wiatr. Albo jakiś jeż. - Udzieliła odpowiedzi Monika.
--- Monika! Zobacz! To kot! - Z entuzjazmem powiedziała Maja.
Żadna z nich nie kryła zdziwienia. Kiedy jednak usiłowały zbliżyć się do niego, ten się oddalał. Kociątko wyglądało na wystraszone i nieufne wobec ludzi. Do tego najprawdopodobniej było głodne. Nie pozostało im więc nic inngo, jak zostawić mu coś do jedzenia i odejść.
--- Wiesz może, co jedzą takie koty? Myślisz, że można mu dać trochę szynki? - Dopytywała się Monika.
--- Sama chciałabym to wiedzieć, jestem zdania, że jak damy mu ten raz dwa plasterki, to nic się nie stanie. -
Odpowiedziała Maja.
Wyjęły więc dwa plastry szynki z kanapki jednej z nich, położyły je na ziemi, poczym pomału zaczęły się oddalać. Mały kot spożył skromną przekąskę, ale dopiero wtedy, gdy dziewczyny zniknęły z jego pola widzenia.
W drodze powrotnej niemal cały czas wypełniała rozmowa na temat puszystej, białej znajdy, która wyłoniła się ze sterty liści. Ani Monika, ani Maja nie mogły zrozumieć, jakim cudem takie śliczne i urocze małe stworzonko znalazło się tam, gdzie było. Czyżby zostało porzucone?
Musiały również omówić sprawę karmienia. Nie mogły przecież zostawić zwierzęcia głodnego, na pastwę losu. Postanowiły więc spotkać się w pobliskim markecie, w którym mogłyby zakupić karmę.
C.D.N
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro