Noc
Karl Geiger x Dawid Kubacki: Geigeracki
Nie wiem, już nic nie wiem. Dlaczego ja tu jestem? Mogłem siedzieć w domu ale nie! To wszystko wina tego idioty. No ale dobrze od początku. Kim jestem? Co tu robię? Oraz czemu użalam się nad sobą przy piwie?
Nazywam się Karl Geiger, jestem wykładowcą akademickim a jestem tu by świętować razem z przyjaciółmi rocznicę związku jednego z nich. A użalam się bo... Tak w sumie z całej grupy przyjaciół jako jedyny jestem sam. Wszyscy kogoś mają.
-Stephan ma Andreasa
-Markus ma Richarda
-Constantin ten dzieciak nawet ma Davida
A ja no cóż zostałem zdradzony i nie dlatego nie pakuję się w związki.
-Wolne?
-Tak, proszę siadać. -No i pięknie ktoś postanowił mi poprzeszkadzać no ale dobrze. Spojrzałem w prawo by zobaczyć kto się do mnie dosiadł. Siedziałem w samym rogu baru więc logiczne było, że ktoś to wreszcie wykorzysta. Obok mnie siedział szczupły, blondyn. Miał ładne niebieskie oczy. Był bardzo przystojny.
-Nie jesteś Niemcem prawda? -Spytałem go.
-Nie, jestem Polakiem. Ale mieszkam tu już dziesięć lat i myślałem, że tego nie słychać.
-Niemieckim posługujesz się bardzo dobrze ale masz taki delikatny akcent. -Uśmiechnąłem się do niego. -Jestem Karl.
-Dawid. -Tu przyszło piwo które zamówił. -Czym się zajmujesz?
-Wykładam psychologię. A ty?
-Inżynier. -Upił łyk piwa. -Przyszedłeś z kimś?
-Ta... Przyjaciel świętuje rocznicę ze swoim chłopakiem, wszyscy z naszych znajomych kogoś mają. A ja mam piwo. -Uśmiechnąłem się krzywo. Dawid roześmiał się na moją uwagę. - A ty?
-Tak zasadniczo tak samo jak ty. Wieczór kawalerski a ja jako jedyny nie mam nikogo. Zanim zapytasz. Tak nas polaków jest więcej, i owszem tak wyszło, że cała nasza paczka podobierała się w pary.
Czas mijał nam na piciu alkoholu i rozmowie. Do Dawida podszedł jakiś chłopak i coś mu powiedział on pokiwał na to głową i coś mu odpowiedział. Popatrzyłem na niego niezrozumiale on odpowiedział, że wszyscy od niego się zebrali i wysłali Pawła (bo tak się nazywał ten chłopak) by go o tym powiadomili. On został. Powiedziałem mu, że ci ode mnie też już się zebrali i w taki sposób siedzieliśmy tam jeszcze godzinę pijąc piwo. Gdy byłem już wystarczająco pijany by myśleć nie do końca trzeźwo postanowiłem odprowadzić Dawida do mieszkania. Gdy byliśmy pod samym budynkiem stało się coś czego się nie spodziewałem. Przyparł mnie do ściny i pocałował. Od razu oddałem pocałunek i gdy oderwaliśmy się od siebie wziął mnie za rękę i zaciągnął do budynku. Weszliśmy do windy gdzie przyparłem go do ściany i zapytałem.
-Czemu to zrobiłeś? -Zapytałem patrząc z satysfakcją jak zaczyna się rumienić.
-Podobasz mi się. -Teraz to on patrzył z wyższością.
Zaśmiałem się pod nosem. -Ty mi też.
-I co z tym zrobimy? -Spytał z uśmiechem na ustach.
-Pójdziemy do ciebie. -Tu szybko go pocałowałem. -A tam będzie ciekawie. Co ty na to?
-Brzmi dobrze. -Odpowiedział z tym samym uśmiechem.
Wysiedliśmy z windy i gdy blondyn otworzył drzwi do mieszkania, zdjęliśmy kurtki i buty. Przycisnąłem go do ściany i pocałowałem. Odepchnął mnie delikatnie i pociągnął do jak się okazało sypialni. Pchnął mnie na łóżko, zdjął moją koszulkę co zaraz zrobił też ze swoją a ja zobaczyłem wyraźne mięśnie brzucha.
-Gapisz się... Czemu? -Spytał a chwilę później docisnął usta do mojej szyi.
-Uważam... że... jesteś bardzo przystojny. Dlatego się gapię. -Mówiłem to między sapnięciami.
Blondyn uśmiechał się usatysfakcjonowany tym do czego mnie doprowadził. Delikatnie zepchnąłem go ze mnie i przekręciłem nas tak, że nad nim górowałem. Delikatnie uśmiechnął się a ja go pocałowałem, zacząłem schodzić powoli pocałunkami na jego szyję gdzie zostawiłem parę malinek. Zostawiłem je też na brzuchu i przy biodrze.
~~~
28.08.2023r.
Słowa: 565
Hej, hej!
Powracam z nowym shotem, mam nadzieję, że się podoba. Resztę pozostawiam waszej interpretacji/ wyobraźni. A muzyka tak klimatycznie.
Można to podpiąć pod poboczną historię do Lellingera. Część druga już nie długo!
Miłego!
Herbatka_Rumiankowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro