Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Błękit cz. 2

Na prośbę JagodaCiszek9!
Mam nadzieję, że Ci się spodoba =)

~~~
Spokojnie wszedłem do gabinetu Dawida, który po części jest również moim gabinetem.
Przywitałem się z Dawidem i zostawiłem torbę. Pierwsze co robię po przyjściu do pracy to herbata. Wyciągnąłem z biurka kubek (nie pytajcie czemu go tam chowam) i udałem się do wyjścia.

-Dawid? -blondyn wbił we mnie spojrzenie. Od jego wzroku miękły mi kolana. -Chcesz kawę albo herbatę? Bo idę robić.

Po moim pytaniu nastała cisza, którą przerwało szuranie krzesła i chwilę później z kubkiem w dłoni obok mnie stał blondyn. Spojrzałem na niego a on uśmiechnął się do mnie.
-Pójdę z tobą, mam też do ciebie sprawę -pokiwałem głową i ruszyliśmy.
-A... jaka to sprawa? Bo nie wiem czy mam się bać czy coś...
-Spokojnie nic z tych rzeczy -zaśmiał się. -Jest do sprawa dość prywatna, za dwa tygodnie moja kuzynka bierze ślub i potrzebuję osoby towarzyszącej. Więc czy chciałbyś się ze mną wybrać?

Skończyłem zalewać herbatę i spojrzałem w jego stronę. Stał oparty o blat mieszając kawę w białej filiżance w czarne plamy. Myślałem na temat jego propozycji, wracaliśmy już do biura.
-Mogę się zastanowić? W sensie jaki mam czas na zastanowienie się?
Uśmiechnął się do mnie i przepuścił w drzwiach.
-Wiesz... może do końca tygodnia?
Pokiwałem głową i wróciłem do pracy.
-Anže? -podniosłem głowę w jego kierunku. -Masz bardzo fajny kubek.
-Dziękuję -odpowiedziałem mu i uśmiechnąłem się.

~~~
Przez resztę dnia skupiłem się na pracy, z tyłu głowy miałem jednak propozycję blondyna.
Gdy wyłączyłem już komputer i spakowałem torbę, udałem się do Dawida. Położyłem na jego biurku wypełnione faktury. Podniósł na mnie wzrok, a ja zbłądziłem w jego błękitnych oczach.

-Anže? Wszystko w porządku?
-Co...? A tak, tak oczywiście -uśmiechnąłem się a Dawid zaśmiał się pod nosem. -Tu są te faktury, i namyśliłem się. Zgadzam się.
-Dziękuję, bardzo to doceniam -uśmiechnął się promiennie. -Idziesz już?
-Tak, godziny pracy się dla mnie skończyły, chyba, że mam kogoś zastąpić?
-Nie, nie ma takiej potrzeby.
-A ty zostajesz? Bo jeśli potrzebujesz pomocy to mogę zostać...
-Nie ma takiej potrzeby, ja sam zaraz wychodzę.

Ja też zostałem. Poczekałem na niego a z racji iż mój samochód jest nadal w naprawie to znowu mnie odwiózł.

~~~
Czy będzie część trzecia? Tak.
Kiedy? Nie wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro