33. Porwanie.
Stali Czytelnicy pewnie patrzycie na powiadomienie i nie wierzycie ;) Rozdział tak szybko? Przecież średnio wrzucam jeden na miesiąc, a nawet na półtora!
Ponieważ mam od Was tyle pozytywnych reakcji dotyczących mojego opka (wyrażonych gwiazdkami, komentarzami, czy odczytami), chcę jakoś się Wam odwdzięczyć częstszą publikacją kolejnych rozdziałów :D
I tu mam do Was pytanie.
Czy wolicie, aby rozdziały pojawiały się rzadziej, a były dłuższe (średnio 5-8 tyś słów), czy zadowolą Was rozdziały 3-4 tyś słów, ale wstawiane częściej? (Ten rozdział ma 3,5 tyś słów).
Obiecuję, że postaram się dostosować do Waszych oczekiwań ;)
A teraz zapraszam do czytania :)
**********************************************************
Smokescreen dość późno wybudził się ze stanu hibernacji, a nie bardzo wiedząc, co ma ze sobą począć, postanowił odwiedzić Carmen. Miał wielką ochotę zrobić to już poprzedniego dnia, żeby pocieszyć ją w trudnych chwilach, ale uznał, że lepiej będzie odczekać, by dziewczyna nie nabrała podejrzeń, że współpracował z Arcee.
Pod pretekstem wyciągnięcia jej na kolejną przejażdżkę, udał się do jej kwatery. Bardzo się zdziwił, gdy drzwi otworzył mu Knock Out. Mech był w swojej zmniejszonej formie, lecz gdy tylko go zobaczył, natychmiast transformował do naturalnego rozmiaru.
- Czego tu szukasz? – warknął patrząc na Smokescreena bykiem.
- Myślałem, że wyciągnę Carmen na przejażdżkę. – Autobot nie dał po sobie poznać, jak bardzo jest zaskoczony widokiem decepticońskiego medyka.
- Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że tylko ja mam prawo zabierać ją na przejażdżki!
- Nie jest twoją własnością, żebyś za nią decydował z kim śmiga!
- Z kim rozmawiasz skarbie? – w drzwiach stanęła Carmen – Smokescreen? Co cię do mnie sprowadza?
- Trochę mi się tu nudzi, więc chciałem cię wyciągnąć na małą przejażdżkę.
- Znajdź sobie inną towarzyszkę przejażdżek! – prychnął Knock Out – Razem z Carmen mamy własne plany na ten dzień!
- To prawda Smoke. – potwierdziła dziewczyna – Może innym razem.
- Po moim trupie! – sprzeciwił się czerwony Con.
- To się da załatwić! – rzucił lekko Smokescreen.
- Nie zaczynajcie tych swoich słownych przepychanek! – wtrąciła się Carmen - Jak będę miała czas, to dam ci znać. – zwróciła się do Smokescreena.
- Nie zrobisz tego! – zaoponował Knock Out.
- A założysz się?
- Carmen do jasnej cholery! Nie pozwalam ci się z nim widywać! – krzyknął zirytowany medyk.
- Możesz sobie nie pozwalać! Ja i tak zrobię to, co będę chciała! A ty nie masz w tej kwestii nic do powiedzenia! Jesteś moim facetem, a nie właścicielem!
- Więc powinnaś liczyć się z moim zdaniem!
- I liczę się, ale nie będziesz mi niczego zakazywał, zrozumiałeś?
- To... może ja już pójdę? – czując gęstniejącą atmosferę, Smokescreen postanowił się wycofać.
Zajęci sprzeczką Knock Out i Carmen nawet nie zauważyli, że sobie poszedł. Zastanawiał się, jakim cudem tych dwoje jest ciągle razem? Przecież Carmen na pewno widziała, jak medyk kocha się z Arcee. Chyba, że jej plan w którymś momencie się posypał? Smokescreen postanowił pójść do botki i zapytać ją, czy nie wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Gdy znalazł się pod drzwiami jej kwatery, te rozsunęły się automatycznie. Mech zdziwił się, że Arcee nie zabezpieczyła ich na noc. Biorąc pod uwagę jej nieufność wobec Decepticonów, było to bardzo zastanawiające.
Gdy tylko wszedł do pomieszczenia, jego wzrok padł na drobną postać, skuloną na łóżku w pozycji embrionalnej. Wokół niej pełno było kondensatu wymieszanego z Energonem. Od razu było widać, że musiała zostać brutalnie zgwałcona.
- Arcee kto ci to zrobił? – Smokescreen podbiegł do łóżka i przykucnął przy szlochającej femme.
- Darkfire i Barricade.
- Jak oni się tutaj dostali? Nie zabezpieczyłaś drzwi?
- Użyli podstępu, żebym im otworzyła. A potem było już za późno... Smoke ja... potrzebuję medyka.
- Zawołam Knock Outa.
- Nie! Tylko nie jego! Zabierz mnie do Ratcheta!
- Spróbuję przekonać Megatrona, żeby pozwolił nam wrócić do naszej bazy. Trzymaj kciuki, żebym był przekonujący!
Smokescreen transformował się i na pełnym gazie popędził do centrum dowodzenia, gdzie miał nadzieję spotkać Megatrona.
Jak burza wjechał do najważniejszego punktu na Nemesis i widząc stojącego na mostku lidera Conów, transformował się.
- Chyba mieliśmy jakąś umowę, co do naszego pobytu na twoim statku! – krzyknął – Żadnemu z nas miała nie stać się żadna krzywda!
Megatron zmierzył Autobota groźnym spojrzeniem.
- Po pierwsze, nie tym tonem! – warknął – A po drugie, nie wiem o czym mówisz.
- O tym, że w nocy Arcee została brutalnie zgwałcona przez Barricade'a i Darkfire'a! Na tyle brutalnie, że potrzebuje pomocy medycznej!
- Rozkazałem moim ludziom, żeby nie ważyli się wyrządzić wam krzywdy. Porozmawiam sobie z Darkfire'em i Barricade'em. A Arcee zajmie się Knock Out.
- Ale ona nie chce jego pomocy! Prosiła, abyś pozwolił nam wrócić do bazy. Z twojej strony byłoby to częściowe zadośćuczynienie za krzywdę, która ją tu spotkała.
Megatron zastanawiał się przez chwilę, czy warto spełnić tę prośbę. Wybryk Darkfire'a i Barricade'a najprawdopodobniej obudzi w Autobotach chęć pomszczenia swojej towarzyszki, co oznaczało, że jeszcze zajadlej będą walczyć z jego armią. Gdyby jednak wykazał dobrą wolę, może ich zapał do walki będzie nieco mniejszy? Nie, żeby on sam bał się Optimusa i jego bandy, ale nie chciał zwiększonych strat w ludziach.
- W porządku. W związku z zaistniałą sytuacją, zrywam zakład. Możecie wrócić do swoich.
- Serio? Dzięki Megs! – ucieszył się Smokesreen – Czasami równy z ciebie gość!
- Soundwave idź z Autobotem do kwatery Arcee i wyślij ich na Ziemię.
Wysoki Con tylko skinął głową i podążył za Smokescreenem. Megatron natomiast wezwał Barricade'a i Darkfire'a. Gdy tylko stawili się na jego wezwanie, każdy z nich na powitanie otrzymał po ciosie z prawego sierpowego, po którym obaj wylądowali pod ścianami.
- Za co to było? – spytał nieco oszołomiony Darkfire.
- Za zlekceważenie mojego rozkazu dotyczącego Autobotów! – warknął Megatron – Zachciało wam się gwałtów? To może na własnej karoserii powinniście się przekonać, jaka to wspaniała zabawa! – Mech złapał swoich podwładnych za nogi i zaczął ich ciągnąć do centrum konferencyjnego.
Gdy Barricade i Darkfire zorientowali się, co lord zamierza zrobić, ich Iskry przeszył nagły strach.
- Panie, ale to nie był nasz pomysł! Zrobiliśmy to na zlecenie! – krzyknął czarny mech.
- Moje rozkazy zawsze były i będą absolutnie nadrzędne! Chwila! Coś ty powiedział? Na zlecenie? Czyje?
- Prosiła nas o to laska Knock Outa.
- Carmen kazała wam zgwałcić Arcee? – zdziwił się Megatron. – Ta dziewczyna nie przestaje mnie zaskakiwać... – mruknął do siebie – Carmen zgłoś się natychmiast na mostku! – rozkazał jej przez komunikator.
Jakieś pięć minut później do centrum dowodzenia wjechał Aston Martin. Po chwili wysiadła z niego Carmen.
- Co się stało Lordzie Megatronie? – spytała podchodząc do niego.
Wielki Con schylił się i podstawił jej dłoń, na którą ochoczo weszła. Megatron uniósł rękę, by mieć dziewczynę w zasięgu wzroku.
- Doszły mnie słuchy, że zleciłaś Darkfire'owi i Barricade'owi zgwałcić Arcee. Czy to prawda?
Carmen spojrzała na wspomniane przez lorda mechy.
- Kapusie! – rzuciła w ich kierunku.
- A więc naprawdę to zrobiłaś.
- Owszem. Miałam swoje powody, żeby zemścić się na tej szmacie! Dostała to, co jej się należało!
- Przez twój wybryk byłem zmuszony pozwolić Autobotom wrócić do swoich! A miałem pokazać im dobre strony naszej frakcji i zachęcić, aby do nas przystały! – warknął Megatron.
- Czyli uratowałam Decepticony przed permanentną kurwicą spowodowaną obecnością tej zdziry! – prychnęła Carmen – Zamiast mnie opieprzać, powinieneś być mi wdzięczny. A mogę wiedzieć, czemu musiałeś ich wypuścić?
- Darkfire i Barricade tak gorliwie wypełnili twoje zlecenie, że wymagała pomocy medycznej.
Słysząc to, Carmen mimowolnie się uśmiechnęła.
- Wiedziałam, że zlecam to zawodowcom! – stwierdziła – Dobra robota chłopaki!
Megatron przez chwilę przyglądał się dziewczynie.
- Ileż w tobie nienawiści... Aż przyjemnie popatrzeć! – uśmiechnął się – Powiem ci, że cieszę się z tego, że mam cię po swojej stronie. Zdecydowanie lepiej mieć w tobie sprzymierzeńca, niż wroga. A mogę wiedzieć, czym Arcee ci się tak naraziła?
- Oszołomiła Knock Outa i zaciągnęła go do łóżka, zdzira jedna! Więc ja postarałam się, aby nie brakowało jej seksu.
- Tę noc z pewnością zapamięta do końca życia! – uśmiechnął się Barricade – Chyba na początku źle cię oceniłem mała. Wygląda na to, że jesteś w porządku!
- Przez to, co zrobiliście Arcee, Autoboty z pewnością będą szukały zemsty. – odezwał się Megatron.
- Niech szukają! Z przyjemnością skopię im blachy! – stwierdził Darkfire.
- Mam nadzieję. To my mamy być zwycięską frakcją! Zapamiętajcie to sobie!
- Nie ma innej opcji Lordzie Megatronie! – uśmiechnął się Barricade.
- Możecie odejść. – lider Decepticonów przekazał Carmen w ręce Knock Outa.
- Jak widzisz, gorliwie wywiązałem się ze swojego zadania. – odezwał się Darkfire, gdy opuścili centrum dowodzenia – Teraz twoja kolej, mała. Obiecałaś, że dasz mi się przelecieć!
- Co takiego? Carmen o czym on mówi? – spytał Knock Out.
- Zawarłam z nim taką umowę. – odparła ze stoickim spokojem dziewczyna.
- Więc może od razu przejdziemy do rzeczy?
- Czemu nie? – uśmiechnęła się Carmen – Idź na lądowisko.
- Na lądowisko? Tam chcesz to zrobić? – zdziwił się Darkfire.
- Nie ja, ale ty! Pozwalam ci się przelecieć!
Słysząc odpowiedź dziewczyny, Knock Out i Barricade wybuchli śmiechem, a Darkfire'a na chwilę zatkało.
- Dobrze wiesz, że nie o zwykły lot mi chodziło! – prychnął, gdy odzyskał zdolność mowy.
- Nie doprecyzowałeś, co miałeś na myśli!
- Ale cię załatwiła stary! – śmiał się Barricade – Wygląda na to, że jednak sobie nie zaruszasz!
- To nie w porządku!
- Było pomyśleć, że to słowo ma nie tylko jedno znaczenie!
- Ty oszustko! Pożałujesz tego! – warknął Darkfire.
- Nie spinaj się tak! Ostatecznie umożliwiłam ci rozładowanie twojego rozbuchanego popędu! – uśmiechnęła się rozbawiona Carmen. – I Barricade też skorzystał przy okazji!
- Mamy nawet pamiątkę! Chcesz zobaczyć? – zaproponował czarno biały mech.
- Raczej nie. Nie mam ochoty patrzeć na Arcee. – odparła Carmen - Poza tym muszę załatwić kilka spraw. Tak więc my się zmywamy. I rozchmurz się Dark! Nie samymi gwałtami się żyje!
- Załatwiłaś mnie tak pierwszy i ostatni raz! – prychnął.
- Pożyjemy, zobaczymy!
Knock Out skierował swoje kroki do kwatery dziewczyny. Musiała uzupełnić zapasy, a ponieważ nie miała zaufania do kupowania żywności przez Internet, zaproponował jej, że podwiezie ją do marketu. Carmen sprawdziła, czego potrzebuje i ponownie odwiedzili centrum dowodzenia. Dość szybko uporała się z zakupami, a gdy pakowała torby do bagażnika Knock Outa, podszedł do niej znajomy z wyścigów, Daryl. Chłopak był postawnym, dobrze umięśnionym brunetem i swego czasu nawet jej się podobał. Przez jakiś czas nawet flirtowali ze sobą, ale gdy parę razy spotkała go na mieście, za każdym razem z inną dziewczyną, zdała sobie sprawę, że nie ma co zaprzątać sobie głowy podrywaczem, który nie byłby jej wierny. Mimo wszystko pozostali dobrymi znajomymi, choć dziewczyna czuła, że bardzo chętnie pogłębiłby ich relacje.
- Carmen! Co za spotkanie! – ucieszył się chłopak przytulając ją na powitanie – Dość dawno nie było cię na wyścigach. Zrezygnowałaś, czy co? – spytał.
- Nie, po prostu byłam trochę zajęta. – odparła, dyskretnie wyślizgując się z jego uścisku.
- A co robisz dziś wieczorem?
- Czemu pytasz?
- Dokładnie o północy startuje kolejny wyścig na obwodnicy. Może chciałabyś wziąć w nim udział?
- Z wielką przyjemnością! Będę na pewno!
- A powiedz mi, skąd wytrzasnęłaś tę odjazdową furę? – Daryl z wyraźnym zachwytem zlustrował wzrokiem czerwonego Astona Martina.
- To samochód mojego faceta. – uśmiechnęła się Carmen.
„I mój facet jednocześnie, ale to tylko maleńki szczegół." – pomyślała.
- Pozwala ci się wozić tym cackiem? – zdziwił się Daryl.
- Ma się ten dar przekonywania!
- Weźmiesz tę furę na wyścig?
- No jasne! Nie będziesz miał ze mną szans!
- I tak nie mam. – uśmiechnął się chłopak, z uwodzicielskim uśmiechem zbliżając się do dziewczyny.
Zaskoczona Carmen zaczęła się cofać, aż w końcu oparła się o bok Astona Martina. Daryl stanął tuż przed nią i objął ją w pasie.
- Co robisz? – spytała.
- Wiem, że nam nie wyszło, bo byłem totalnym dupkiem, ale nie potrafię przestać o tobie myśleć! Zamiast uganiać się za panienkami, powinienem skupić się na jednej, wartej zainteresowania kobiecie...
- Daryl mówiłam ci, że jestem zajęta.
- Twój facet to prawdziwy szczęściarz. Nawet nie wiesz, jak chciałbym być na jego miejscu!
Ciszę na parkingu rozdarło głośne wycie alarmu Astona Martina. Carmen szybko wyswobodziła się z objęć Daryla i wsiadła do środka.
- Co ty wyrabiasz? Wyłącz to! – szepnęła.
- Najpierw spław tego palanta! Nie będzie mi cię tu obmacywał!
- Carmen wszystko gra? – Daryl zajrzał do środka pojazdu.
- Tak, tylko czasami alarm robi numery.
- Może ja spróbuję go wyłączyć?
- Nie trzeba, poradzę sobie! To co? Widzimy się na wyścigu? – mając dość przeraźliwego wycia alarmu, Carmen próbowała dać chłopakowi do zrozumienia, że powinien już iść.
- Już nie mogę się doczekać śliczna! Tylko wyłącz ten alarm! – Daryl uśmiechnął się do dziewczyny, po czym oddalił się.
- Knock Out do cholery! Przestań wyć! – krzyknęła Carmen.
Alarm zamilkł tak samo nagle, jak się załączył.
- Co to miało być?
- To ja powinienem spytać! Pozwoliłaś mu się obejmować!
- Po prostu mnie zaskoczył swoim zachowaniem. Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy z Daryl'em, ale najwyraźniej on nadal ma jakąś nadzieję, że kiedyś będziemy razem.
- Kiedy cię z nim widziałem, miałem ochotę transformować się i urwać mu to i owo!
- Spokojnie zazdrośniku! – Carmen poklepała jego deskę rozdzielczą – Nie dałabym się złapać na jego piękne słówka. – wysiadła z auta i skończyła pakować zakupy.
Następnie, korzystając z okazji, że jest na ziemi, skontaktowała się z agentem Fowlerem, by dowiedzieć się, czy udało mu się zorganizować ochronę jej domu. Okazało się, że działka, na której się on znajdował, była pod stałym monitoringiem. Pomimo wszystko, do momentu powrotu swoich rodziców, Carmen postanowiła pozostać na Nemesis, na którym zdążyła się już porządnie zadomowić.
***
Tymczasem w bazie Autobotów panowała dość nerwowa atmosfera. Gdy Smokescreen i Arcee wrócili do bazy, Optimus nie mógł uwierzyć w okrucieństwo, jakiego doznała na statku wroga. Ratchet natychmiast zajął się poszkodowaną, a reszta botów zebrała się na naradę. Smokescreen opowiedział im wszystko, czego dowiedział się od Arcee, zaznaczając, że Megatron nie miał zielonego pojęcia, co wyczyniają Darkfire i Barricade.
- Powinniśmy potraktować tych dwóch w identyczny sposób, w jaki oni potraktowali Arcee! Oko za oko i tak dalej! – odezwał się Wheeljack, gdy Smokescreen skończył mówić.
- Działanie tych zwyrodnialców nie może pozostać bezkarne, ale nie zgadzam się, by pójść tą samą drogą, co Cony. – odparł Optimus – Jeśli to zrobimy, nie będziemy wiele lepsi od nich.
- To co proponujesz? Zaprosić ich tu i strzelić jakąś pogadankę, że nie wolno w ten sposób krzywdzić innych? – sarknął Wheeljack – To psychole! Zrozumieją tylko silne argumenty!
- Uważam, że powinniśmy ich obu zgasić. I to nie tylko z powodu tego, co zrobili biednej Arcee. Obawiam się, że w taki sam sposób mogą potraktować ludzi. Doskonale wiemy, że Darkfire już raz próbował zgwałcić Carmen. Myślę, że to tylko kwestia czasu, gdy weźmie się za inne kobiety. Nie możemy do tego dopuścić.
- Mnie tam się podoba ten pomysł! – stwierdził Bulkhead uderzając pięścią w dłoń – Zrobimy z nich surowce wtórne!
- Pożałują, że podnieśli rękę na Autobota! – dodał Ultra Magnus.
- Nie chcę gasić waszego zapału, ale w jaki sposób wyciągniemy ich z Nemesis? – spytał Bumblebee.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno uda nam się opracować jakiś plan działania. – odparł Optimus – Jedno jest pewne. Barricade i Darkfire muszą zgasnąć!
***
- Knock Out kończ już, bo spóźnimy się na wyścig! – ponaglała go Carmen.
- Jeszcze chwila Iskierko!
- Ileż można się polerować?
- Muszę przyćmić swoim blaskiem te wszystkie stuningowane fury!
- Przyćmisz i bez tego, ty mój Demonie Prędkości. – uśmiechnęła się dziewczyna.
Medyk odłożył polerkę i z zadowoleniem przejrzał się w lustrze.
- Jestem gotowy na podbój obwodnicy! – uśmiechnął się – Możemy ruszać!
Transformował się w Astona Martina, a Carmen wsiadła do środka. Pojechali do centrum dowodzenia, gdzie Soundwave samotnie trwał na posterunku. Knock Out poprosił go o most i po chwili mknęli opustoszałą ulicą na stałe miejsce zbiórki entuzjastów nielegalnych wyścigów. Na miejscu było już kilkoro uczestników i całkiem spora publiczność. Pojawienie się Astona Martina wywołało niemałą sensację. Luksusowy, sportowy samochód był prawdziwą perełką pomiędzy własnoręcznie tuningowanymi autami, z podrasowanymi przez właścicieli silnikami. Skąpo ubrane dziewczyny, wyglądające jak Barbie, natychmiast obstąpiły Knock Outa, uśmiechały się zalotnie i eksponowały swoje wdzięki, chcąc zwrócić uwagę kierowcy tego wspaniałego pojazdu.
- Czy one mają coś nie tak z procesorami, że się tak do mnie wdzięczą? – nie rozumiał Knock Out.
- Nie wdzięczą się do ciebie, tylko do kierowcy. Te pustaki zakładają, że siedzi w tobie jakiś przystojny, bogaty facet, którego dobrze by było poderwać. – odparła Carmen – Chyba najwyższy czas wyprowadzić je z błędu, bo zaraz kurwica mnie strzeli!
Dziewczyna opuściła lustrzaną szybę, ukazując się napalonym blacharom.
- Jeśli to do mnie się tak ślinicie, to nic z tego! Jestem w stu procentach hetero! – uśmiechnęła się do nich złośliwie.
Rozczarowane dziewczyny natychmiast odstąpiły od Knock Outa i poszły szukać szczęścia przy innych autach. Tymczasem obok nich zaparkował czarny Ford Mustang GT należący do Daryla. Chłopak opuścił szybę i uśmiechnął się do Carmen.
- Widzę, że jednak udało ci się poskromić niesforny alarm! Dobrze, że wpadłaś!
- No, no ty uważaj! Wpadka nigdy nie jest dobra! – zażartowała dziewczyna, na co ten roześmiał się serdecznie – Uwielbiam to twoje poczucie humoru!
- Znowu ten dupek? – warknął Knock Out na tyle cicho, by tylko Carmen go słyszała.
- Tylko nie rób żadnych numerów! – ostrzegła go dziewczyna.
- Carmen po wyścigu urządzam u mnie imprezę. Byłoby cudownie, gdybyś się na niej pojawiła! – zaproponował Daryl.
- Ani się waż Iskierko!
- Dzięki za zaproszenie, ale jutro muszę dość wcześnie wstać, więc raczej ją sobie odpuszczę. Ale dziękuję za zaproszenie! Innym razem!
- Bo włączę alarm. – ostrzegł Knock Out.
- Spróbuj tylko, a przez tydzień będziesz spał u siebie!
- Nie wytrzymasz beze mnie tyle czasu.
- A chcesz się przekonać?
- Z kim rozmawiasz? – zainteresował się Daryl.
- Mój chłopak jest na głośnomówiącym.
- Możesz mu ode mnie przekazać, że jest prawdziwym szczęściarzem!
- Słyszałeś? Prawdziwy szczęściarz z ciebie! I radzę ci tego nie spieprzyć kochanie! – uśmiechnęła się Carmen.
Ich rozmowę przerwało pojawienie się na starcie rudowłosej dziewczyny ubranej w minispódniczkę i krótką bluzeczkę na ramiączka, odsłaniającą idealnie wyrzeźbiony brzuch. Carmen rozpoznała w niej Sierrę, w której podkochiwał się Jack.
- Mistrzowie obwodnicy! Dzisiaj robicie tylko trzy okrążenia! Ma być ostro, ale czysto, bez żadnych podłych numerów! Gotowi? Odpalcie silniki!
- To jest to, co kocham najbardziej! – stwierdził Knock Out, dając popis mocy swojej potężnej jednostki napędowej.
Skupiony na podsłuchiwaniu rozmowy Carmen i Daryla, nie zauważył dwóch sportowych aut, które ustawiły się nieco z tyłu linii startu.
***
- Optimusie chyba już wiem, jak dostać Darkfire'a i Barricade'a. – odezwał się Ratchet.
Pomimo, że nie było go na naradzie, lider Autobotów zaznajomił go z podjętą decyzją, którą medyk ochoczo poparł. Widział obrażenia Arcee i wprost nie mógł pojąć, jak można być aż takim sadystą, by zrobić coś tak okropnego. Ci dwaj zwyrodnialcy zasługiwali jedynie na śmierć.
- Tak? Słucham cię, przyjacielu. – Optimus podszedł do Ratcheta.
- W pobliżu obwodnicy pojawiła się sygnatura Decepticona. Przypuszczam, że o tej porze i w tym miejscu, może to być tylko Knock Out.
- Obawiam się, że nie rozumiem, do czego zmierzasz?
Ratchet przedstawił mu swój pomysł, a Optimus uznał, że wymyślona przez medyka strategia umożliwi im osiągnięcie zamierzonego celu.
- Doskonały plan, przyjacielu! Czas najwyższy wcielić go w życie!
***
- No co za menda pieprzona! – irytował się Knock Out nie mogąc wyprzedzić jadącego przed nim samochodu.
Za każdym razem, gdy chciał to zrobić, kierowca zajeżdżał mu drogę.
- Bujaj się szybciej, to nie spacerek dupku!
- Weź go podstępem! – podpowiedziała Carmen.
Knock Out ustawił się tak, jakby chciał wyprzedzić auto po zewnętrznej, a gdy kierowca ponownie próbował go zblokować, szybko zmienił kurs i poszedł po wewnętrznej, a tuż za nim Daryl. Trzymał się blisko zderzaka Astona Martina, dzięki czemu zyskiwał rezerwę mocy, która w sprzyjającym momencie mogłaby mu pomóc wyprzedzić rywala.
Knock Out znacznie przyspieszył, próbując zwiększyć dzielący ich dystans. Do wyprzedzenia zostały im tylko dwa samochody z zamontowanymi dopalaczami, które znacznie zwiększyły ich osiągi. Mimo wszystko dla Astona Martina nie stanowiły konkurencji. Maksymalnie skupiony na wyścigu, nie zauważył, jak z tyłu wyłaniają się dwa sportowe auta. Dopiero Carmen zwróciła mu na nie uwagę.
- Od kiedy to Bumblebee i Smokescreen biorą udział w wyścigach? – wyraziła swoje zdumienie.
- Nie biorą!
- Sam zobacz, doganiają nas!
- Może to nie oni?
- Alt mode Smoke'a jest na tyle charakterystyczny, że nie da się go z nikim pomylić.
- Jak chcą się ścigać, to ja im pokażę prawdziwą prędkość!
Knock Out dał gaz do dechy i błyskawicznie objął prowadzenie, zostawiając rywali w tyle. Carmen zauważyła, że Smokescreen i Bumblebee zjeżdżają z ustalonej trasy wyścigu. Każdy z nich skierował się w inną stronę. Dziewczynie wydało się to bardzo podejrzane. Zaczęła mieć złe przeczucia.
- Knocky może lepiej będzie, jak przerwiemy ten wyścig? – zaproponowała.
- Żartujesz? Jesteśmy pierwsi! Jeszcze dwa kółka i wygrana jest nasza!
- Bee i Smokescreen się rozdzielili.
- Widziałem. Pewnie Autoboty wykryły mój sygnał i Optimus kazał im sprawdzić, czy nie rozrabiam. Zobaczyli, że tylko się ścigam, więc odpuścili. Oni są za grzeczni, by złamać rozkaz świętoszkowatego liderka odnośnie wyścigów. A szkoda, bo wtedy miałbym o wiele więcej frajdy!
- No nie wiem, czy jest tak, jak mówisz. Nie podoba mi się to.
- Wyluzuj Iskierko i ciesz się szybką jazdą!
Knock Out przyspieszył jeszcze bardziej, pozostawiając pozostałych daleko w tyle. Gdy znaleźli się za zakrętem, dziewczyna krzyknęła zaskoczona. Po obu stronach drogi stali Smokescreen i Bumblebee w formie robotów. Obwodnica miała zainstalowane wysokie, nieprzezroczyste ekrany dźwiękoszczelne, w związku z tym, pozostali uczestnicy wyścigów nie mogli zobaczyć olbrzymich robotów. Stojący bliżej Smokescreen wyciągnął ręce i zręcznie pochwycił rozpędzonego Astona Martina. Bumblebee w tym samym czasie wezwał most ziemny.
- Smokescreen co ty wyprawiasz? – krzyknęła przez otwarte okno Carmen – Puszczaj nas w tej chwili!
- Wybacz mała, ale jestem na misji.
Pośrodku drogi pojawił się portal, do którego zmierzały oba mechy. Knock Out był zupełnie bezradny. Gdyby nie siedziała w nim Carmen, transformowałby się i oszołomił napastników, lecz w obecnej sytuacji nie mógł tego zrobić. Pozostawało mu tylko biernie się przyglądać, jak Autoboty niosą go w kierunku rozświetlonego barwami polarnej zorzy portalu.
******************************************************************
A na koniec... cóż, jestem w totalnym szoku! Śmigająca znalazła się w rankingach i to na nie byle jakich miejscach! Normalnie nie wierzę!!!
Zastanawiam się tylko, skąd najbardziej imponującym rankingiem jest OptimusPrime? XDDD I skąd numer jeden w rankingu Arcee??? XD
W każdym razie chciałabym Wam wszystkim gorąco podziękować za to, że doceniacie moją pracę, bo przecież bez Waszego zainteresowania nie osiągnęłaby tak imponujących rezultatów!
Jesteście kochani <3 :*
Dziękuję Wam :* Za wszystko!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro