Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Od przyjaźni do nienawiści cz.2

- Breakdown może zrobimy sobie dzisiaj męski wypad, co? – zaproponował Bulkhead, gdy Lightstar oznajmiła, że wyjeżdża do rodziców.

- Czy ja wiem? Stary zmęczony jestem! Chciałbym choć jedno popołudnie porządnie naładować akumulatory.

- Wypoczywać będziesz, jak zeżre cię rdza! No weź! Kiedy ostatni raz byliśmy gdzieś we dwóch? Może uda nam się wyrwać jakiś fajny towar? Co ty na to?

- Nie jestem zainteresowany wyrywaniem towarów. – odparł Breakdown.

- No to chociaż napijemy się czegoś mocniejszego! Chodź! Będzie fajnie!

- Sam nie wiem...

- Nie zachowuj się jak stary piernik!

- No dobra, pójdę, bo nie dasz mi spokoju! – westchnął Breakdown – Ale nie licz na to, że będę balował z tobą całą noc!

- Grunt, że trochę ruszysz ten swój pancerny zderzak!

- To gdzie chcesz iść? – spytał zrezygnowany Breakdown.

Propozycja Bulkheada była mu totalnie nie na rękę, ponieważ planował spędzić to popołudnie i wieczór razem z Lighstar. Jej rzekomy wyjazd był kolejnym wybiegiem, dzięki któremu mogliby pobyć sami. Nie potrafił jednak wymyśleć jakiejś dobrej wymówki, nie pozostawało mu więc nic innego jak zgodzić się na propozycję przyjaciela. Był przekonany, że Lightstar to zrozumie.

- Co powiesz na Regres?

- Pogięło cię? Przecież to speluna! Nie możemy pójść do jakiegoś porządniejszego miejsca?

- Regres jest najbliżej. I tam na pewno sprzedadzą nam coś mocniejszego! Nie zwracają uwagi na metrykę! – przekonywał Bulkhead.

- No dobra. Niech ci będzie.

Transformowali się i pojechali w stronę podrzędnego klubu. Już na wejściu ich optyki i audioreceptory zostały zaatakowane przez jaskrawe światła i głośną muzykę. Na podestach zaopatrzonych w rury wywijały dość wyzywająco ucharakteryzowane botki. Mimo wczesnej pory przy stolikach, które aż prosiły się o porządne szorowanie, siedziały zdrowo podchmielone boty, niektóre w towarzystwie prostytutek. Na niewielkim parkiecie pełno było młodzieży, między innymi z ich szkoły.

Regres cieszył się powodzeniem wśród niepełnoletnich ze względu na brak ograniczeń wiekowych w sprzedaży mocniejszych trunków.

- Poszukaj jakiegoś miejsca, a ja pójdę po Stężony Energon. – zarządził Bulkhead.

- No dobra.

Breakdown zaczął przepychać się w tłumie poszukując wolnego stolika. Nie był zbyt zadowolony z faktu, że musi tu być. Korzystając z nieobecności przyjaciela, skontaktował się z Lightstar i wyjaśnił sytuację. Tak jak przypuszczał, dziewczyna okazała wyrozumiałość i nie robiła mu żadnych wyrzutów z powodu zmiany planów. W końcu Breakdownowi udało się znaleźć pusty stolik w rogu sali. Zajął miejsce, a po chwili zobaczył podążającego w jego kierunku Bulkheada niosącego szklanki i dwie flaszki Stężonego Energonu. Razem z nim szła koleżanka z ich klasy, Verona. Była ona drobną, zgrabną femme o złotych optykach i niezwykle żywiołowym charakterze. Lubiła rzucać się w oczy, co dało się poznać po czarnym, metalicznym lakierze przyozdobionym mnóstwem neonowych akcentów w kolorach fioletu, czerwieni i błękitu. Ze względu na swój dość wyrazisty image z początku była wyśmiewana przez koleżanki. Breakdown jako jedyny stanął w jej obronie, dzięki czemu dziewczyny dały jej w końcu spokój. Dla niego była to tylko zwykła pomoc dręczonej osobie, jednak w oczach Verony stał się jej bohaterem, w którym się zakochała. Przy każdej nadarzającej się okazji dziewczyna starała się zwrócić na siebie jego uwagę, a kiedy to nie dawało rezultatu, otwarcie zaczęła go podrywać. Breakdown nie był nią jednak zainteresowany. Wolał nieco subtelniejsze kobiety niż krzykliwa i nadmiernie energiczna femme, więc starał się ignorować jej zaczepki lub zwyczajnie udawał, że nie wie, o co chodzi.

- Cześć Break! – ku wielkiemu niezadowoleniu mecha Verona zajęła miejsce na kanapie obok niego – Gdybym wiedziała, że cię tu spotkam, zrobiłabym się na bóstwo! – uśmiechnęła się do niego zalotnie.

- Cześć mała. – Breakdown odwzajemnił uśmiech – Nie musisz. Wyglądasz super, jak zawsze.

- Komplemenciarz z ciebie! – zachichotała wyraźnie zadowolona.

Bulkhead postawił na stole szklanki i Energon, po czym zwrócił się do botki:

- A ty Verona czego się napijesz?

- Może być jakiś lekki drink.

- W porządku. Zaraz ci przyniosę.

Gdy tylko Bulkhead się oddalił, femme natychmiast przysunęła się do Breakdowna.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię tutaj spotkałam. Nareszcie możemy spokojnie porozmawiać. Co się stało, że nie jesteście z Lightstar? – zagadnęła.

- Postanowiliśmy z Bulkiem zrobić sobie taki męski wieczór. – odparł mech mając nadzieję, że dziewczyna zrozumie aluzję.

- Oj! Wygląda na to, że trochę pokrzyżowałam wam plany! Ale skoro już na siebie wpadliśmy, to nie będziecie mieć nic przeciwko temu, żebym została?

- Nie. Będzie nam bardzo miło. – skłamał Breakdown polewając sobie Energon.

Wychylił całą szklankę za jednym razem.

- Uważaj! Ten napój naprawdę uderza do procesora! A chyba nie chcesz się upić, co?

- A może właśnie po to przyszliśmy tu z Bulkiem? – odparł nieco poirytowany.

- A tam! Róbcie co chcecie! – Verona machnęła ręką – Breakdown... czy mogę cię o coś spytać?

- Jasne.

- Co łączy ciebie, Bulkheada i Lightstar?

- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

- Więc nie masz dziewczyny?

- A mogę wiedzieć, czemu cię to tak interesuje?

- Bo... no cóż, będę szczera. Bardzo mi się podobasz. I zastanawiałam się, czy byłaby taka możliwość, że kiedyś zostalibyśmy parą?

„ Niech to jasny Scraplet! Jak jej tu w delikatny sposób odmówić?" – pomyślał Breakdown.

Z opresji uratował go Bulkhead, który wrócił do stolika z drinkiem.

- Pani zamówienie madame!

- Dzięki Bulk. - Verona była wyraźnie zawiedziona, że pojawił się akurat w tym momencie.

- O czym rozmawialiście pod moją nieobecność?

- Aaa... takie tam pierdoły. To co, wypijemy za miłe spotkanie? – masywny mech za wszelką cenę chciał zmienić tor rozmowy.

- Po to tu jesteśmy!

Po wypiciu drugiego drinka Breakdowna zaczęło ogarniać jakieś dziwne zobojętnienie. Wszystko, co działo się dookoła, przestało mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Nie potrafił zebrać myśli, siedział więc nieruchomo wgapiając się w jeden punkt.

- Break wszystko w porządku? – usłyszał głos Bulkheada.

Spojrzał na przyjaciela, zastanawiając się, gdzie się właściwie znajdują. Jakiś klub, ale co on w nim właściwie robi?

- Breakdown do cholery! Słyszysz mnie?

- Słyszę... Jakoś dziwnie się czuję...

- Dziwnie to znaczy jak? – chciał wiedzieć Bulkhead – Może powinien cię zobaczyć lekarz?

- Nie trzeba Bulk. Tylko... jakoś tak mi błogo. To pewnie przez ten Energon.

- Upiłeś się taką małą dawką?

- Nie jestem pijany.

- Jakoś dziwnie się zachowujesz. Dobra stary! Dopijamy resztę i może odstawię cię do domu, co?

- Okej.

Gdy skończyli pić, Breakdown właściwie nie kontaktował. Bulkhead wynajął więc pokój w pobliskim hotelu i razem z Veroną zataszczyli tam potężnego mecha. Położyli go na łóżku, po czym opuścili pomieszczenie.

- Teraz twoja kolej. – odezwał się Bulkhead. – Tak jak się umawialiśmy.

- Jak mam z nim cokolwiek robić? Jest praktycznie nieprzytomny! – zaprotestowała femme.

- Rozpuść to w Energonie i daj mu do wypicia. – zielony mech podał dziewczynie niewielkie pudełeczko – Powinien się po tym nieco rozbudzić.

- Co to jest?

- Silny afrodyzjak. Jak go zażyje, nie będzie w stanie oprzeć się twoim wdziękom.

- No mam nadzieję!

- To udanej nocy ci życzę! I wielkie dzięki, że zgodziłaś się mi pomóc!

- Cała przyjemność będzie po mojej stronie! – Verona mrugnęła do Bulkheada i wróciła do pokoju.

Pierwsze co, to odpowiednio ustawiła swojego datapada i włączyła nagrywanie. Następnie zgodnie z poleceniem rozpuściła afrodyzjak w Energonie i usiadła obok niekontaktującego Breakdowna.

- Break skarbie budzimy się! – zaczęła delikatnie poklepywać go po twarzy.

Poskutkowało. Potężny mech skupił na niej nie do końca przytomne spojrzenie.

- Co się stało? Gdzie ja jestem?

- W hotelu. Nieźle się załatwiłeś tym Stężonym Energonem. – dziewczyna podała mu szklankę – Wypij to. Powinieneś poczuć się lepiej.

Breakdown posłusznie wziął od niej szklankę i jednym duszkiem wypił doprawiony specyfikiem Energon.

- Zaraz powinien zadziałać – uśmiechnęła się do niego Verona kładąc się obok ciągle oszołomionego mecha.

Przytuliła się do niego, a dłońmi delikatnie pieściła potężną klatkę piersiową i ramiona Breakdowna.

Nadal będąc w stanie oszołomienia, bot nie zwracał na to uwagi. Dopóki nie poczuł, jak zupełnie niespodziewanie rozpala się w nim niezwykle silne pożądanie. Momentalnie zawładnął nim niepohamowany, pierwotny popęd, którego nie był w stanie w żaden sposób powstrzymać. Jego procesor zdominowała jedna myśl: rozładować to nieznośne napięcie! Napędzany dziką żądzą Breakdown dał ponieść się instynktowi i po chwili razem z Veroną oddawali się gorącej, pełnej pasji namiętności.

***

Głośne łomotanie w drzwi wybudziło potężnego mecha ze stanu hibernacji. Hałas tylko potęgował jego i tak już nieznośny ból głowy. Zdecydowanie to przebudzenie nie należało do najprzyjemniejszych.

- Breakdown chłopie! Wstawaj! – usłyszał dobiegający zza drzwi głos Bulkheada.

Skołowany rozejrzał się po nieznajomym pomieszczeniu. Gdzie on się znajdował i – co ważniejsze – jak się tu znalazł?

Przez chwilę próbował przypomnieć sobie wcześniejsze wydarzenia, ale jedyne co pamiętał, to wyjście z przyjacielem do podrzędnego klubu, w którym razem ze spotkaną koleżanką z klasy raczyli się Stężonym Energonem. Po drugiej kolejce musiał urwać mu się film, ponieważ nie był w stanie przypomnieć sobie, co działo się dalej. Dziwił się, że tak szybko stracił kontakt z rzeczywistością. Wszystko wskazywało na to, że wypity napój musiał być czymś zanieczyszczony. Albo ktoś mu coś do niego dosypał. Tylko kto i w jakim celu? Może Bulkhead powie mu, co właściwie działo się poprzedniego wieczoru. No właśnie, Bulk... Czy na Primusa musiał robić aż tyle hałasu???

- Przestań się drzeć debilu i właź! – krzyknął Breakdown.

- O stary! Aleś wczoraj zaszalał! – przywitał go przyjaciel – Kompletnie odleciałeś!

- Możesz mi powiedzieć, co się wczoraj wydarzyło?

- Nic nie pamiętasz? No w sumie, to się nie dziwię... Ten Stężony Energon porządnie trzepnął cię po procku...

- Jak się tu znalazłem?

- Przyprowadziliśmy cię razem z Veroną.

- Bulk, ale nie narozrabiałem wczoraj, ani nic? – upewniał się Breakdown.

- Nie byłeś w stanie rozrabiać! – roześmiał się Bulkhead – No a teraz rusz te swoje zwłoki, bo się spóźnimy do szkoły!

- Nie wiem jak dotrwam do końca lekcji... - westchnął Breakdown wstając z łóżka.

- W barku masz Energon. Uzupełnij go, a od razu poczujesz się lepiej. I na przyszłość nie pij tyle, skoro masz taką słabą głowę.

- Sęk w tym, że wcale nie mam słabej głowy. W tym Energonie musiało coś być.

- Sugerujesz, że ktoś ci czegoś dosypał?

- Albo miałem pecha i trafiła mi się jakaś zanieczyszczona partia. No bo kto i po co miałby mi dosypywać jakieś prochy do drinka?

- Gdybyś był jakąś atrakcyjną femme, potrafiłbym to zrozumieć! – roześmiał się Bulkhead – Pigułka gwałtu i jazda! Pewnie było jak twierdzisz i trafił ci się jakiś szajs.

- Mówiłem, że powinniśmy wybrać inne miejsce... – westchnął Breakdown sięgając po Energon.

Błyskawicznie opróżnił trzy butelki. Gdy tylko uzupełnił paliwo, poczuł się na tyle dobrze, by wreszcie ruszyć do szkoły.

Gdy razem z Bulkheadem byli już na miejscu, od razu podeszła do nich Lightstar.

- Cześć chłopcy. Jak udał się wasz męski wieczór?

- Nie pytaj... Pierwszy i ostatni raz dałem się zaciągnąć do Regresu... - westchnął Breakdown.

- Oj, coś marnie wyglądasz. Chyba nieźle zabalowałeś?

- Żebym to ja pamiętał...

- No to musiało być grubo!

- Wcale nie! Zdaje się, że trafiła mu się jakaś wzbogacona partia Stężonego Energonu! – stwierdził Bulkhead.

- Cześć skarbie! – do Breakdowna podbiegła Verona i pocałowała porządnie zaskoczonego mecha – Przepraszam, że nie zostałam do rana, ale musiałam jeszcze wpaść do domu przed lekcjami!

Bulkhead z wielką satysfakcją przyglądał się zszokowanej Lightstar. Dziewczyna wyglądała, jakby ktoś właśnie powiadomił ją o śmierci całej jej rodziny.

- Skarbie? Verona o czym ty mówisz? Jakie zostanie do rana? – spytał Breakdown wyswobadzając się z objęć dziewczyny.

- Jak to? Przecież spędziliśmy tę noc razem! Kochaliśmy się, nie pamiętasz?

- Przykro mi, ale nie... – Breakdown spojrzał pytająco na Bulkheada – Mówiłeś, że odprowadziliście mnie z Veroną do hotelu.

- No tak. Potem ja wróciłem do domu, a Verona została z tobą. Sam ją o to poprosiłeś.

- To niemożliwe, że tego nie pamiętam... – mech był w totalnym szoku.

- Może to trochę odświeży ci pamięć? – Verona wyciągnęła datapada, włączyła zarejestrowany w nocy film i podała urządzenie Breakdownowi.

Zszokowany mech zobaczył siebie i Veronę złączonych w miłosnym szale. Dziewczyna wiła się i krzyczała z przyjemności, gdy brał ją w swoje posiadanie. Zauważył, że Lihgtstar również ogląda nagranie, więc szybko wyłączył film.

- Nagrywałaś to? – krzyknął zdumiony.

- Sam tego chciałeś zbereźniku! – uśmiechnęła się Verona.

- Nie wierzę... – Breakdown złapał się za głowę.

Lightstar nie miała siły dalej tego słuchać. Z ogromnym trudem udało jej się zachować kamienną twarz, lecz w środku czuła ogromny ból. Ukochany z którym chciała połączyć swoją Iskrę, zdradził ją przy pierwszej lepszej okazji! Miała ochotę wrócić do domu, rzucić się na łóżko i płakać. Było im razem tak dobrze. Dlaczego ten drań musiał wszystko spieprzyć???

- Bulk powiedz nauczycielowi, że się spóźnię. – odezwała się – Muszę sprawdzić coś w bibliotece. – odwróciła się i odeszła szybkim krokiem.

- To co Break? Spotkamy się dzisiaj po lekcjach? – spytała Verona przytulając się do niego.

- Wybacz, ale nie najlepiej się czuję. Pójdę do pielęgniarki, żeby dała mi coś na ból głowy. – Breakdown wyswobodził się z objęć botki, po czym oddalił się.

Musiał koniecznie porozmawiać z Lightstar i wyjaśnić całą sytuację. On naprawdę nie pamiętał niczego z poprzedniej nocy! Stężony Energon oszołomił go do tego stopnia, że nie miał świadomości tego, co robi! Miał wielką nadzieję, że dziewczyna to zrozumie i wybaczy mu jego błąd. Szybkim krokiem podążał korytarzem wypatrując dziewczyny. Powiedziała, że idzie do biblioteki, ale na ile ją znał, pewnie zaszyła się w jakimś ustronnym miejscu, by uspokoić się i zebrać myśli. Szybko przekonał się, że miał rację, gdy zobaczył skuloną Lightstar siedzącą we wnęce jednego z korytarzy. Jej ciałem wstrząsał gwałtowny szloch. Breakdownowi zrobiło się bardzo przykro, gdy zobaczył ją w takim stanie. Najgorsze było to, że płakała z jego powodu!

Powoli podszedł do dziewczyny i usiadł tuż obok.

- Lightstar porozmawiajmy... – poprosił kładąc jej dłoń na ramieniu.

- Zostaw mnie! – krzyknęła strącając jego rękę – Nie mam ci nic do powiedzenia!

- Kochanie uwierz mi, po spożyciu tego cholernego Energonu byłem kompletnie nieświadomy co robię! Przecież wiesz, że cię kocham i za nic nie chciałbym cię skrzywdzić!

- Dlatego korzystając z pierwszej nadarzającej się okazji przeleciałeś inną? – drwiła Lightstar – Nie bądź żałosny!

- Nie zrobiłem tego świadomie! Byłem kompletnie naćpany!

- To nie jest żadne usprawiedliwienie! Zdradziłeś mnie! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Wracaj do swojej kochanki!

- Ale skarbie...

- Nie nazywaj mnie tak! Okazałeś się takim samym draniem jak inni! I pomyśleć, że chciałam połączyć z tobą Iskrę!

- Przysięgam ci, że nie wiedziałem co robię! Świadomie nigdy bym cię nie zdradził!

- Świetnie! Robiłbyś to tylko po pijaku!

- Lightstar proszę cię! Daj mi jeszcze jedną szansę! Obiecuję, że już nigdy więcej nie popełnię takiego błędu!

- Było pomyśleć o tym wcześniej, zanim przeleciałeś Veronę! – dziewczyna wstała z miejsca i ruszyła przed siebie – Aha i żeby było jasne! Zrywam z tobą! – rzuciła na odchodnym.

Breakdown uznał, że nie ma sensu jej gonić. Dziewczyna była w tej chwili zbyt wzburzona. Postanowił zaczekać, aż emocje opadną i wtedy ponownie z nią porozmawiać. Nie podda się tak łatwo i będzie walczył o ukochaną!

Lightstar tymczasem przysiadła na ławce we wnęce korytarza. Nie potrafiła powstrzymać łez. Dlaczego Breakdown jej to zrobił? Byli ze sobą tacy szczęśliwi! Dziewczyna z wielkim żalem wspominała ich wspólnie spędzone chwile nie mogąc odżałować, że to już koniec. Ale nie potrafiła mu wybaczyć zdrady. Nie mogłaby z nim być mając świadomość, że kochał się z inną.

Była tak zajęta smutnymi rozmyślaniami, że nie zauważyła, jak ktoś się do niej przysiada.

- Lighstar? Co się stało? Dlaczego płaczesz? – niemal wzdrygnęła się, gdy usłyszała znajomy głos.

Spojrzała w stronę jego źródła i zobaczyła siedzącego obok Firetrona.

- O nie! Tylko znowu nie ty! – jęknęła wyraźnie niezadowolona z towarzystwa mecha.

- Bardzo miłe powitanie, nie ma co! – udał oburzonego – Hej, przecież widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi co się stało? Ktoś cię skrzywdził?

- Nie mam ochoty o tym rozmawiać, szczególnie z tobą.

- Tak, wiem, że na początku naszej znajomości zachowałem się jak palant, ale bardzo chciałbym to naprawić! Obiecuję ci, że nie będę próbował żadnego podrywania! To jak będzie? Powiesz mi o co chodzi? Aż przykro patrzeć, kiedy taka śliczna dziewczyna zalewa się łzami! – uśmiechnął się Firetron patrząc jej prosto w oczy.

- Miało być bez podrywania! – uśmiechnęła się lekko Lightstar.

- To był tylko szczery komplement! Bez żadnego, ukrytego podtekstu! To jak będzie? Powiesz mi o co chodzi?

- Właśnie zobaczyłam nagranie, na którym mój chłopak mnie zdradza! – Lightstar nie udało się opanować i znowu wybuchła płaczem.

- Co za palant! Jak on mógł w ogóle pomyśleć o skoku w bok, mając tak fantastyczną dziewczynę? - Firetron przytulił botkę – No już, nie płacz skarbie. Pamiętaj, że tego kwiatu to pół światu! Nie warto płakać przez kretyna, który nie potrafi docenić tego, co ma! Skoro cię zdradził, to znaczy, że nie był ciebie wart!

- Ale ja kochałam tego kretyna! – załkała Lightstar.

- Widać on ciebie nie, skoro zrobił ci takie świństwo. No już, nie płacz. Za jakiś czas o nim zapomnisz. A ja bardzo chętnie ci w tym pomogę!

Lightstar natychmiast wyswobodziła się z objęć mecha.

- Co chciałeś przez to powiedzieć?

- Postaram się tak zorganizować ci czas, żebyś nie miała zbyt wielu chwil na myślenie! – uśmiechnął się Firetron – Obiecałem przecież, że nie będę cię podrywał! Dostałem od ciebie kosza i zrozumiałem, że nie jestem w twoim typie! Więc z mojej strony nie grożą ci żadne podchody!

- Chyba na początku mylnie cię oceniłam. Przepraszam.

- To ja zachowywałem się jak palant! Miałaś prawo źle o mnie myśleć. A teraz mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia!

- Jaką propozycję?

- Porywam cię ze szkoły i pościgamy się trochę! – uśmiechnął się Firetron – Widziałem, że masz sportowy alt-mode, wnioskuję więc, że lubisz szybkość!

- Nie tak prędko! Muszę wracać na lekcje! – zaprotestowała Lightstar.

- Nic się nie stanie, jak raz opuścisz zajęcia! Poza tym przypuszczam, że i tak nie dałabyś rady się dzisiaj skupić.

- Właściwie masz rację. No dobrze, zgadzam się! Przynajmniej nie będę myślała o tym draniu!

- Tak trzymaj!

Niemal całe przedpołudnie spędzili na torze wyścigowym. Okazało się, że pomysł Firetrona był strzałem w dziesiątkę. Współzawodnictwo z nim i innymi entuzjastami szybkości sprawiły, że Lightstar nie myślała o utraconym związku. Gdy opuszczali tor, dziewczyna była w o wiele lepszym nastroju.

- Dzięki, że mnie tu wyciągnąłeś. – uśmiechnęła się do czerwonego mecha – Bawiłam się znakomicie.

- Ja też! Nie wiedziałem, że taka ostra z ciebie zawodniczka! Wygrać trzy razy z rzędu? I to z samymi facetami? Dałaś czadu!

- Ty wygrałeś pięć razy, więc nie bardzo mam się czym chwalić.

- To co chcesz teraz robić?

- Bo ja wiem?

- Może kino?

- A masz wolne popołudnie? Naprawdę doceniam, że chcesz mi pomóc, ale nie chciałabym, żebyś przeze mnie rezygnował ze swoich planów.

- Spokojnie, z niczego nie muszę rezygnować! To co byś chciała obejrzeć? Niedawno wypuścili jakąś totalnie pokręconą komedię. Mój kumpel był i mówi, że boki można zrywać! Sparodiowali obie walczące frakcje i najważniejszych polityków. Podobno odpieprzają się tam totalne jaja!

- W takim razie idziemy na to! Przyda mi się porządna odskocznia od rzeczywistości!

Z kina oboje wyszli w znakomitych nastrojach komentując fragmenty prześmiewczej komedii. Lightstar w życiu nie spodziewałaby się, że z Firetronem może tak wspaniale się bawić. Dzięki niemu zupełnie nie myślała o tym, co zrobił jej Breakdown.

- Tron dziękuję ci za to wspaniałe popołudnie! – uśmiechnęła się do niego, gdy odprowadził ją pod dom – Dzięki tobie naprawdę zapomniałam o Breakdownie.

- Co za kretyn! Miał taką cudowną dziewczynę i zapragnął wdzięków innej? – nie dowierzał Firetron.

- Nie mówmy już o nim.

- Słusznie! Zamiast tego proponuję ci wypad do jakiegoś klubu. Napijemy się Stężonego Energonu, potańczymy... co ty na to?

- Nie mam ochoty na tańce, ale jeśli chcesz, to możemy pójść do mnie. Przypadkiem mam w lodówce parę butelek. Stężonego, Smakowego, co będziesz chciał. Chcę ci jakoś podziękować za udzielone wsparcie.

- Nie masz za co dziękować! Spędzanie z tobą czasu to sama przyjemność! Ale chętnie skorzystam z twojej propozycji. Z resztą i tak zamierzałem się do ciebie wprosić! Oczywiście tylko po to, by nie pozwolić ci na smutne rozmyślania! – dodał szybko widząc zdziwione spojrzenie Lightstar.

- Powiedz mi, ale tak szczerze. Dlaczego tak się o mnie troszczysz?

- Bo bardzo cię polubiłem.

- Mimo tego, jak z początku cię potraktowałam?

- Tak, bo uświadomiłaś mi, że zachowywałem się jak palant. Miałaś rację z tym PPZ. Taki właśnie byłem. Dzięki tobie zrozumiałem, że mimo moich licznych podbojów, nigdy tak naprawdę nie zaznałem pełni szczęścia z żadną dziewczyną. Zabrakło zasadniczego czynnika, którym jest miłość. Dzięki tobie postanowiłem zmienić moje postępowanie.

- Bardzo się z tego cieszę. I wiesz co? Podoba mi się ten nowy Tron.

Weszli do budynku i Lightstar poprowadziła mecha do swojego mieszkania. Pod drzwiami zastali czekającego Breakdowna. Był wyraźnie niezadowolony widząc dziewczynę w towarzystwie Firetrona.

- Co ty tu robisz dupku? – warknął podchodząc do czerwonego bota.

- Pocieszam twoją byłą dziewczynę po świństwie, jakie jej wywinąłeś.- zaakcentował słowo "byłą".

- Czego chcesz Breakdown? – spytała oschle Lightstar.

- Porozmawiajmy.

- Nie mamy o czym. Wracaj do swojej Veronki!

- To nie jest żadna moja Veronka. Nie kocham jej. Ty jesteś moją jedyną miłością.

- Oj, bo zaraz się wzruszę! – Firetron udał, że ociera łzę.

- Zamknij się lalusiu! Nie z tobą rozmawiam!

- Gdybyś mnie kochał, nie pomyślałbyś o seksie z inną! – wtrąciła Lightstar.

- Tłumaczyłem ci, że byłem nieświadom tego, co robię!

- To cię nie usprawiedliwia! Zejdź mi z oczu! Nie chcę cię więcej widzieć!

- Rozumiem. Znalazłaś sobie doskonały pretekst, żeby wymienić mnie na tego kretyna! – sarknął Breakdown – Nie przypuszczałem, że jesteś taka!

- Możesz powtórzyć?

- Szybko się pocieszyłaś, nie ma co!

- Teraz to jesteś bezczelny!

- A ty łatwa!

Lightstar nie wytrzymała i spoliczkowała go.

- Wynoś się stąd, ale już! – krzyknęła.

Breakdown bez słowa odwrócił się i odszedł.

- Jak on śmiał mi coś takiego powiedzieć? – zdenerwowana femme wpuściła Firetrona do mieszkania.

- Pokazał swoje prawdziwe ja. Sama widzisz, że nie masz co żałować tego związku.

- Rozgość się, a ja pójdę po Energon. Teraz to muszę się napić!

Po chwili Lightstar wróciła niosąc butelkę Stężonego Energonu i dwie szklanki.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś. – stwierdziła siadając obok mecha – Po tej rozmowie znowu jestem w totalnej rozsypce.

- Zaraz polepszy ci się nastrój! – odparł Firetron polewając mocnego trunku – Za lepszą przyszłość!

- Za to chętnie wypiję!

Po kilku kolejkach Lightstar wyraźnie się odprężyła. Dzięki usilnym staraniom mecha zaczął powracać jej dobry nastrój. Rozmawiali na różne tematy, coraz lepiej się poznając. Dziewczyna była coraz bardziej oczarowana Firetronem. Okazał się zupełnie innym botem, niż początkowo sądziła. Albo tak bardzo się zmienił od momentu, gdy go poznała. Był czuły, opiekuńczy i pocieszający. Bardzo pomógł jej przetrwać rozstanie z Breakdownem. Poprosiła go nawet, żeby został u niej na noc, z czego się potem bardzo cieszyła.

Przed zapadnięciem w stan hibernacji znowu nawiedziły ją smutne wspomnienia. Nie zdołała się opanować i załkała cichutko. Firetron natychmiast przytulił ją do siebie, głaszcząc po głowie, plecach i szepcząc słowa pocieszenia. Dziewczyna wtuliła się w jego klatkę piersiową i ukojona bliskością drugiej osoby w końcu zapadła w stan hibernacji.

Następnego dnia postanowiła przepisać się do innej klasy. Nie była w stanie normalnie funkcjonować codziennie widując byłego chłopaka. Rany zadane przez Breakdowna były zbyt głębokie i świeże. Femme była przekonana, że szybciej dojdzie do siebie, gdy nie będzie go codziennie widywać. Jego i Verony. Ciągle miała przed oczami ten okropny obraz z hotelu...

Idąc do swojej nowej klasy na korytarzu spotkała Bulkheada. Mech chciał się dowiedzieć, co takiego się stało, że poprzedniego dnia opuściła zajęcia. Lightstar powiedziała mu tylko, że to bardzo osobista sprawa i uprzedziła, że zmieniła klasę.

- Żeby nie było Bulk, do ciebie nic nie mam, ale najlepiej będzie, jak przestaniemy się spotykać we trójkę.

- Ale dlaczego?

- Powiedzmy, że nie mam ochoty widywać Breakdowna.

- A co on ci zrobił?

- Nie ważne. A teraz przepraszam cię, ale chciałabym jeszcze zapoznać się z moją nową klasą. Na razie Bulk!

- No to powodzenia!

Bulkhead oddalił się zadowolony. Wyglądało na to, że zarówno Lihgtstar jak i Breakdown bardzo cierpią. Jednak to nie był jeszcze koniec jego zemsty! Wkrótce nadejdzie czas na akt drugi. Już nie mógł się doczekać finału swojego misternie uknutego planu!

Mijały dni i z pomocą Firetrona Lightstar szybko dochodziła do siebie po zerwaniu. Breakdown jeszcze wielokrotnie próbował z nią porozmawiać, lecz dziewczyna za każdym razem go zbywała. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby do niego wrócić po tym, co jej zrobił i powiedział. Tym bardziej, że coraz częściej myślała o Firetronie jako potencjalnym partnerze. W ostatnich dniach oboje bardzo zbliżyli się do siebie i dziewczyna uświadomiła sobie, że chciałaby, aby ich znajomość osiągnęła wyższy poziom zażyłości. Doskonale zdawała sobie sprawę, że ona także podoba się mechowi, jednak on nie robił nic, by pogłębić ich znajomość. Przypuszczała, że po prostu nie chce jej do siebie zrazić. Na początku zastrzegła przecież, że nie życzy sobie żadnego podrywania. Postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce i zaczęła dawać Firetronowi delikatne sygnały, że nie miałaby nic przeciwko temu, by stali się parą. Mech bardzo szybko zorientował się, że Lightstar chciałaby z nim być i otwarcie poprosił ją, by została jego dziewczyną. Tej samej nocy oddali się cudownym, gorącym, przepełnionym pożądaniem namiętnościom. Będąc z Firetronem Lightstar znowu poczuła ten wspaniały, niemal zapierający dech w piersiach, euforyczny stan zakochania. Przy nim była najszczęśliwszą botką na świecie!

Gdy następnego dnia dziewczyna obudziła się, nie było przy niej ukochanego. Na szafce nocnej zostawił krótką wiadomość, że przed szkołą musiał jeszcze wstąpić do domu. Obiecał, że zobaczą się później i życzył jej miłego dnia.

Już dawno Lightstar nie gnała do szkoły jak na skrzydłach. Nie mogła się doczekać, kiedy znowu spotka się z Firetronem. Jej radość momentalnie zgasła, gdy zobaczyła go na szkolnym korytarzu... całującego się z jakąś femme.

W tym momencie miała wrażenie, że jej Iskra rozpada się na małe kawałeczki. Przecież poprzedniej nocy wyznał, że ją kocha, obiecywał, że już zawsze będą razem! A tymczasem ledwo od niej wyszedł i całuje kolejną? O co tu chodzi?

Szybkim krokiem podeszła do zatopionej w namiętnym pocałunku pary i gwałtownie odciągnęła Firetrona od nieznajomej botki.

- Co to ma znaczyć? – warknęła.

- Ale o co ci chodzi kobieto? – zdziwił się mech.

- Ty śmiesz się pytać o co mi chodzi? Jesteś ze mną i całujesz się z inną?

- Chciałaś chyba powiedzieć, że byłem z tobą. Ale już nie jestem i mogę robić co chcę.

Słysząc jego słowa Lightstar poczuła się, jakby ktoś przebił jej Iskrę ostrym sztyletem.

- Ale jak to...?

- Zapytaj Bulkheada. To on poprosił mnie, żebym cię poderwał i zostawił. A że fajna z ciebie sztuka, zgodziłem się, żeby cię przelecieć.

- Więc to wszystko, co mówiłeś, co robiłeś...

- Udawałem. Mówiłem to, co wiedziałem, że chcesz usłyszeć. Ale warto było się trochę wysilić! W łóżku jesteś po prostu fenomenalna! Może i bym z tobą został, ale monogamia to nie moja bajka, więc sorry mała! Było miło, ale się skończyło!

- Ty skurwysynu! – krzyknęła Lightstar policzkując Firetrona – I pomyśleć, że pokochałam takiego palanta jak ty! – dziewczyna odwróciła się i pobiegła korytarzem.

Wzrokiem szukała Bulkheada. Musiała koniecznie dowiedzieć się, dlaczego napuścił na nią Firetrona. Co ona mu takiego zrobiła, że zdecydował się tak ją skrzywdzić?

Dość szybko natknęła się na – już byłego – przyjaciela. Oczywiście był w towarzystwie Breakdowna.

- Bulkhead może wyjaśnisz mi łaskawie, o co chodzi z Firetronem? Dlaczego poprosiłeś go, żeby mnie uwiódł i porzucił? – krzyknęła.

- Czyli jak rozumiem już zdążył cię przelecieć? Nie doceniłem go! Szybki zawodnik! – uśmiechnął się Bulkhead.

- Dlaczego mi to zrobiłeś, co? Czym ci zawiniłam?

- Czym? Już ci mówię czym! Odrzuciłaś mnie, zdeptałaś moje uczucie i wpadłaś w ramiona mojego najlepszego przyjaciela! Wróć! Byłego najlepszego przyjaciela! – w tym miejscu wymownie spojrzał na Breakdowna.

- Wiedziałeś o nas? – zdziwił się mech.

- Dowiedziałem się przez przypadek! Oboje okłamaliście mnie, że macie jakieś swoje plany, a potem potajemnie spotkaliście się na mieście. Widziałem jak się całujecie w jednym z lokali! Wiecie co wówczas poczułem? Dwójka moich najlepszych przyjaciół tak perfidnie mnie okłamała i jeszcze spotykała się za moimi plecami! Kochałem cię Lightstar! Nie mogłaś tego nie widzieć! I z premedytacją mnie odrzuciłaś! A ty – wskazał na Breakdowna – Ty też wiedziałeś, że ją kocham! Ale nie powstrzymało cię to przed poderwaniem jej!

- Nie rozumiesz, że nie robiliśmy nic przeciwko tobie? Po prostu się w sobie zakochaliśmy! Nad tym nie da się zapanować!

- I spotykaliście się pod moim nosem, nie racząc nawet wspomnieć o tym drobiazgu! Dobrze się bawiliście robiąc ze mnie idiotę?

- Nic ci nie powiedzieliśmy, bo nie chcieliśmy tracić przyjaciela. Byliśmy przekonani, że jeśli powiemy ci o nas, wkurzysz się i zerwiesz kontakt. – tłumaczył Breakdown.

- Było powiedzieć. Przynajmniej nie czułbym się jak ostatni kretyn! Ale macie za swoje! Udało mi się was rozdzielić gołąbeczki!

- Więc wtedy w klubie wcale nie trafiła mi się partia zanieczyszczonego Energonu?

- Dodałem do niego środek potocznie zwany pigułką gwałtu. Gdy przestałeś kontaktować, zaprowadziliśmy cię z Veroną do hotelu. Wiedziałem, że dziewczyna od dawna jest w tobie zakochana, więc poszedłem z nią na mały układ. W zamian za spędzoną z tobą noc, miała nagrać dowód twojej zdrady i wyjawić wszystko Lightstar. Wprawdzie byłeś praktycznie nieprzytomny, ale dziewczyna spoiła cię silnym afrodyzjakiem, który sprawił, że nie zdołałeś się jej oprzeć. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wielką frajdę miałem patrząc na wasze cierpienie po rozstaniu! Oboje doświadczyliście tego bólu, który zadaliście mnie! Jednak rozbicie waszego związku to była tylko część planu. Chciałem jeszcze bardziej wam dopiec. Dlatego poprosiłem Firetrona, żeby rozkochał w sobie Lighstar, wykorzystał i porzucił. Widziałem jak Breakdown się miota widząc cię w jego towarzystwie. Niefajnie jest być zdradzonym, ani porzuconym, prawda?

- Jak mogłeś być tak podły i wyrachowany? – krzyknęła Lightstar.

Breakdown natomiast bez ostrzeżenia zmienił prawą rękę w młot i rzucił się na byłego przyjaciela.

- Zatłukę cię skurwielu słyszysz? – wrzasnął zadając mechowi silny cios.

Nie przygotowany na atak Bulkhead nie zdołał zablokować uderzenia, którego siła odrzuciła go na najbliższą ścianę. Nim zdążył się podnieść, dopadł do niego zaślepiony furią Breakdown i wymierzył mu cios prosto w głowę. W ostatniej chwili Bulkheadowi udało się uchylić przed morderczym ciosem wielkiego młota. Zdał sobie sprawę z tego, że ogarnięty szałem Breakdown jest gotów go zabić, byle tylko zemścić się za to, co zrobił jemu i Lightstar. Musiał wziąć się w garść, jeśli nie chce trafić na złom. Podźwignął się na nogi tuż przed tym, gdy kolejny mocny cios trafił w ścianę, gdzie przed chwilą była jego głowa. Słyszał rozpaczliwy krzyk Lightstar, proszącą Breakdowna, by się uspokoił. Wokół nich zdążył już zebrać się spory tłum uczniów. Widząc, że to nie jest taka sobie zwykła bójka, tylko próba mordu, kilka masywnych mechów wspólnie próbowało przytrzymać wyrywającego się agresora.

- Uspokój się do cholery! Chcesz wylądować w kryminale?

Druga grupa siłą odciągnęła Bulkheada z pola widzenia Breakdowna. Dopiero wtedy trochę się uspokoił.

- Co w ciebie wstąpiło? Omal go nie zabiłeś! – stwierdziła z wyrzutem Lightstar.

- Byłoby jednego skurwysyna mniej! – warknął Breakdown.

- Tylko jakim kosztem? Za zabójstwo z premedytacją grozi kara śmierci!

- Cony i Boty cały czas się gaszą i jakoś nikt ich nie sądzi! – prychnął Breakdown.

- Tylko że my jesteśmy jeszcze cywilami nie związanymi z żadną ze stron. Gdyby tamci cię nie powstrzymali, popełniłbyś największy błąd swojego życia! Sam powiedz, czy ten podstępny zdrajca jest tego wart?

- No nie... – nieco ochłonąwszy, Breakdown spojrzał na Lightstar – Skoro już dokładnie wiesz jak było, to czy dałabyś mi jeszcze jedną szansę? – spytał – Moglibyśmy zacząć wszystko od nowa.

- Przykro mi Break, ale jak dla mnie zbyt wiele się wydarzyło. Mogłabym wybaczyć ci tę zdradę, właściwie to już wybaczyłam, ale... już cię nie kocham. Zabujałam się jak głupia w tym czerwonym palancie, który perfidnie mnie wykorzystał.

- Skoro potraktował cię w tak podły sposób, to jak dalej możesz go kochać? – nie rozumiał Breakdown.

- Tak samo, jak nie potrafiłam przestać kochać ciebie. Ale udało mi się to... z katastrofalnym skutkiem. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nie będę w stanie dłużej chodzić do tej szkoły. Zbyt wiele bolesnych wspomnień. Poproszę rodziców, żeby mnie przenieśli.

- Zastanów się dobrze, zanim podejmiesz ostateczną decyzję słonko. Skoro raz mnie pokochałaś, to może uda co się ponownie wzbudzić to uczucie.

- Zastanowię się, ale niczego nie obiecuję.

- Tamtego dnia widziałem ją po raz ostatni. – westchnął Breakdown – Więcej nie pojawiła się w szkole. Zniknęła z mojego życia tak nagle, jak się pojawiła...

- Nie wiedziałam, że Bulkhead potrafi być tak perfidny! Teraz już rozumiem, dlaczego tak się nienawidzicie. – stwierdziła Carmen.

- Między innymi to przez niego po szkole zdecydowałem się przystać do Conów. Nie chciałem grać w tej samej drużynie co on, a będąc po przeciwnej stronie, mam pełne prawo go zgasić.

- A co na to twoi rodzice?

- Nie byli zachwyceni moim wyborem, ale jakoś go zaakceptowali, gdy obiecałem, że jako Decepticon zrobię wszystko, by chronić naszą rodzinę.

- Jak usłyszałam tę twoją historię, zaczynam rozumieć, czemu jesteś tak sceptycznie nastawiony do związków... Mam jednak nadzieję, że w twoim życiu pojawi się jeszcze jakaś femme, którą pokochasz tak mocno jak Lightstar. Życzę ci tego z całego serca, bo zasługujesz na szczęście! – uśmiechnęła się do niego dziewczyna.

- Dziękuję maleńka. Powiem ci tylko, że Knock Out jest prawdziwym farciarzem, że spotkał cię w drodze na wyścigi. – masywny mech odwzajemnił uśmiech – Jesteś tak pozytywną i ciepłą osobą, że od razu wzbudzasz w innych pozytywne emocje. Albo pożądanie! – mrugnął do dziewczyny – Masz nawet zagorzałego adoratora!

- Nawet mi o nim nie wspominaj! Na szczęście po miksturze Knock Outa dzisiejszej nocy zainteresował się Gwiazdeczką.

- Nawet myśleć nie chcę, co oni tam razem wyprawiają! – roześmiał się Breakdown.

- Nadal nie mogę sobie wyobrazić, jak mech z mechem może uprawiać seks?

- O to już pytaj swojego chłopaka. Kto lepiej ci to wytłumaczy niż dyplomowany medyk?

- Zapytam, tego możesz być pewien! To co Break, wracamy na imprezę? Myślę, że po tym wspominaniu przyda ci się trochę rozrywki!

- Nie tylko trochę! Zamierzam porządnie zaszaleć! – Breakdown transformował się – Wskakuj mała! Wracamy do zabawy!

- Będzie, będzie zabawa! Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało! – zaintonowała dziewczyna wsiadając do środka potężnego wozu.

- O tak! – Breakdown włączył piosenkę Bałkanica, po czym ruszył w stronę imprezowej części plaży.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro