Ciążowe rozterki (cz.2)
*następnego dnia*
April: No i jak się czujesz?
Karai: Bosko. Najlepsze to te momenty, gdy czujesz jak kopie albo w ogóle się porusza.
April: Ah, wspomnienia.
*przychodzi Angel z Sharmem*
Angel: Część mamo. Cześć ciociu.
April: Co tam?
Sharm: Przyszliśmy, bo usłyszeliśmy, że rozmawiacie o ciąży cioci.
Angel: A jak w ogóle się czujesz?
Karai: Dobrze. Nawet bardzo.
Angel: A jakie to uczucie, gdy cię kopie?
Karai: No na początku jest dziwne, ale z czasem się przyzwyczajasz. Lubisz, gdy pokazuje, że jest tam w środku. No i to też korzyści dla siebie. Bo niby brzuch ci się powiększa, ale zazwyczaj wtedy partnerzy patrzą na ciebie... no... Są wtedy bardziej nami podnieceni. Masz więcej ciała to rozumiesz.
Angel: *śmieje się* Rozumiem. Ah, bycie w ciąży musi być super.
Karai: Jest.
April: Nie, no bez przesady. Już nie mów o tym w takich superlatywach. Ciąża to strasznie ciężki okres, a potem też nie lepiej. Masz huśtawkę nastrojów, nudności, bóle głowy, potem jest rzyganie, ból krzyża, nogi puchną bo to w końcu ciężar. A poród to zupełny horror. Tylko czekasz w bólach aż dzieciak się namyśli, czy wyjść. I później pieluchy, pranie 24 h, wstawanie w nocy! No ja i Donnie mieliśmy dość po miesiącu.
Sharm: *patrzy na Angel* To może my już pójdziemy.
*odchodzą*
Karai: Co ty mnie tak straszysz? Przecież ja już to przechodziłam. Dla mnie to żadna nowość.
April: Dla ciebie może i nie, ale dla nich tak.
Karai: A co oni mogą mieć wspólnego z moją ciąża.
April: Nie chodzi o to. Ja po prostu nie chcę zbyt wcześnie zostać babcią.
Cz. 3 na następnej stronie ---->
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro