Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Perspektywa Emali

Kiedy Lost się ubrała zeszłyśmy do kuchni na śniadanie. A kij że była 05:00 rano! Lost postanowiła zrobić herbatę... kiedy woda się zagotowała wyjęła z lodówki sok z malin i wlała do kubków. Kiedy wzięła łyk swojej lekko się skrzywiła.

-Wiesz... ta herbata jest coś za słona...-powiedziała krzywiąc się.
-Nie rozumiem... dodałaś słodkiego soku a jest słona?- Lost podała mi moją herbatę a ja się jej napilam. Rzeczywiście... była bardzo słona! Wyplułam ją na stół.- Co ty tam dodałaś? Sól?-krzyknęłam wycierając rękami swój język...
-Nie!! Tylko sok z malin...-Jęknęła cicho Lost.
-Pokaż mi go!-krzyknęłam a moja przyjaciółka natychmiast dała mi słoik z sokiem. Przekręciłam go w lewo. Na karteczce pisało "sok z buraków".-Em... Lost... dodałaś do herbaty sok z buraków!
-Co!? Jaki idiota kładzie do lodówki sok z buraków!?-krzyknęła oburzona.

Nagle do kuchni wszedł zaspany Jeff.

-Co tak krzyczysz!?-zapytał wycierając oczy. -Ej... co robi na stole mój sok z buraków?-zapytał.

Perspektywa Lost

Kiedy usłyszałam że to jego sok myślałam że go udusze. Kiedy Jeff nie usłyszał żadnej odpowiedzi wzruszył ramionami i wyszedł. (Historia z sokiem z buraków jest z życia Helci...)
Podejrzewam że byłam czerwona ze złości bo Emala śmiejąc się spadła z krzesła...

*time skip 4 hours*

Siedziałyśmy na kanapie oglądając telewizję i ogólnie muląc... Nagle do salonu wbiegł Ben.

-Kto gra!?-zapytał radośnie.
-Nie ja...-powiedziałam... nie miałam ochoty grać z tym krasnalem.
-Ja chcę!-wrzasknęła Emala zrywając się z kanapy. Usiadła przed telewizorem czekając aż Ben da jej konsolę. Ben zaczą grzebać po kieszeniach. Serio? Czy on po to ma takie wielkie kieszenie? Żeby trzymać tam wszystkie urządzenia do gry!? Nagle chyba za mocno pociągnął materiał i wyrwał kawałek kieszeni. Spojżał na nią i wyrzucił gdzieś za telewizor. Emala zaczęła się głośno śmiać , w pierwszym momęcie nie wiedziałam o co chodzi ale nagle ujżałam... majtki Bena. Miał wielką dziurę w spodniach! Lecz to nie było najgorsze w tym wszystkim! Najgorsze było to że miał majtki w głowy Jeffa!

-Ben... gdzie sprzedają takie majtki!? Jak się dowiem to spalę ten budynek!-Jęknęłm.
-W sklepie dla fungirl Jeffa...-szepną Ben zakrywając dziurę.
-To pa! Wychodzę!-krzyknęłam I wyszłam. Nie żartuję... spalę ten sklep... w ogóle jak można się kochać w Jeff'ie?
(Sytuacja z wyrwaną kieszenią: z życia wroga Julci)

Perspektywa Emali

Czyli Lost na serio wyszła spalić ten budynek? Jezu... Ben miał majtki w głowy Jeffa!!! Nagle do pokoju teleportował się Slender.

-To jak? Wybrałyście już osoby które jadą? Zaraz... gdzie jest Lost?-nastąpiła chwila ciszy.-Aha... poszła spalić sklep dał Fungirl Jeffa... ech.. i tak miałem to zrobić za tydzień.- Slender najwidoczniej przeczytał mi w myślach... W tym samym momęcie do pokoju tepneła się Lost.
-Tak krótko?-zapytałam zdziwiona.
-E... nobo potrafię się teleportować! A spalenie to już... mały pikuś...-Powiedziała Lost z uśmiechem. Słyszałam jak Ben powiedział cicho "nie". Najwyraźniej był stałym klientem.
-Dzień dobry Lost... wiesz już kogo weźmiesz na wakacje?-spytał ponownie Slender.
-A... wszystkich proxy Offa...-powiedziała.-mych przyjaciół!
-A ty Emala?-zapytał mnie.
-Toby'ego, Hoodiego, E.Jacka i Liu...-odpowiedziałam siedząc na podłodze.
-Dobrze... w takim razie... o 03:00 wyruszamy nad morze.
-Co!?-zapytałam razem z Lost w tym samym momęcie. Nawet nie zaczęłyśmy się pakować! I prawdopodobnie nie zdążymy!
-Slendiiii!!!! Jeszcze pakowanie! I musimy powiedzieć tym którzy jadą że jadą!-krzyknęłam.
-Ja się tym zajmę...-powiedział I tepną się do swojego gabinetu... dopiero teraz dotarło do mnie gdzie jedziemy... jedziemy nad morze.

Z perspektywy Lost

Sukienki! Spódnice! Dwu częściowy strój! Tylko to chodziło mi po głowie... szybko pobiegłam do pokoju i zaczęłam się pakować. Po spakowaniu była jakaś 21:00 a o 03:00 mamy się stawić przed rezydencją! Zasnęłam...

Obudziła mnie czyjaś obecność... otworzyłam oczy i zauważyłam złoto! Światło! Szybko wstałam I uderzyłam tego kogoś głową.

-Lost! Ubieraj się! Za chwilę jedziemy!-powiedział ten ktoś masując głowę.
-Pulpet?-zapytałam ze zdziwieniem. Ziewnęłam i podrapałam się po karku.
-Tak... Pulpet... znaczy się, Puppeteer!

Było bardzo ciemno a ja zmęczona... nie zwracałam uwagi na obecność Puupeta... poszłam do łazienki i przebrałam się.

Narrator

Lost wychodząc z łazienki potknęła się o walizkę i zaliczyła kolejne spotkanie z podłogą. Pulpet westchnął po czym wzią ją na ręce i poleciał przed rezydencję. Wszyscy już tam byli i czekali na Slendera. W sumie nawet nie wiedzieliśmy gdzie jedziemy. Nagle na podwórko wjechał Slender w autokarze. Obok niego siedział Off. Wszyscy mieli przerażoną minę na widok tego zboka. Offender wyszedł z autokaru i uśmiechnął się. Wszedł do domu i zamkną go na klucz. Po chwili wszyscy mogli usłyszeć donośny krzyk Jeffa.

-Nie zbliżaj się do mnie potworze! Bierz tego krasnala!
-Nie! Nie mnie!-krzyczał Ben.
-Wssiadajcie...-powiedział Slenderman. Wszyscy wykonali jego polecenie. Pupetter ciągle nosił Lost na rękach ale po chwili oddał ją L.Jackowi.

Mamy nadzieje że się podoba! Dawajcie ☆ komętarze I czekajcie na następny rozdział!

~ Helcia
~ Julcia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro