4.
Perspektywa Lost
-Jack idziemy do pokoju?-powiedziałam.
-Po co?-zapytał Candy.
-Do Emali...idioto.-powiedział Jack.
-Aha-wymamrotał Candy.
A może wszyscy do niej pójdziemy, bo ta pierdoła se nogę złamała.-powiedział Masky.
-Nie zły pomysł-powiedziałam. Po czym ruszyliśmy do Emali.
Jako pierwsza wparowałam do jej pokoju i zapytałam.
-Chcecie iść na polowanie czy imprezę? Bo Candy woli na imprezę żeby wyrwać jakieś laski.
-Ej! Jedyną laską, którą mogę wyrwać jesteś ty.-za to co powiedział chciałam się na niego rzucić ale w porę Hoodie mnie zatrzymał i powiedział.
-S-spokojnie!-No i po tych słowach opuściłam.-a-ale ja b-bym wolał p-polowanie.
-Polowanie-powiedział Masky.
-Odpoczynek-powiedziała Emala.
-A wiesz że możesz sobie uleczyć nogę?-zwróciłam się do Emali.
-Ale mi się nie chce.-powiedziała Emala.
-Leń z ciebie.-powiedział Toby do Emali.
*time skip 3 days*
Perspektywa Emali
Siedzieliśmy tak sobie z Lost w salonie. Kiedy nagle do willi wpadł Offender i krzyknął.
-Dzieńdoberek dupeczki. Te które moje wracają do mnie!-widziałam jak Lost przełknęła ślinę-czyli Lost,Jason i Candy. Bo coś się zasiedzieliscie u mojego kochanego braciszka.. A poza marginesem kto ma ochotę?
Nagle zza korytarza wyszedł Slendi i powiedział.
-O mój brat raczył mnie odwiedzić.
-Ja nie przyszłem cie odwiedzić, przyszłem po swoje Proxy.-odpowiedział Offender.-No to choćmy!
Wszyscy wyszli (czyli Jason, Candy) ze spuszczonymi głowami, a Lost jako jedyna miała ,,zaciesz". Jakbym sama miała iść z Offendererem nie była bym radosna. Kiedy drzwi się zamknęły ktoś zakrył mi oczy.
-Zgadnij kto to?-powiedziała osoba za mną.
-Lost?-zapytałam.
- Jes.
-Jak ty to?-zapytał zdziwiony Toby.
-Magic.-powiedziała Lost i znalazła się tuż obok niego.
-A o mnie zapomniał!-powiedział oburzony Pupetter i podleciał do nas.
-Czasem chciałabym żeby o mnie zapomniał.-westchnęłam.
-Ty się ciesz że należysz do Slendiego.-powiedział Pupetter.
-Wiem i się ciesze!-zrobiłam minke szczęśliwego dziecka które dostało rzecz o której marzyło.
-Od tych trzech dni w ogóle nie widziałam Jeffa...podejżane...-powiedziała Lost.
-A co martwisz się? -zapytał wścipsko Masky.
-Masky przestań...a tak naprawdę nie widziałam Jeffa.-powiedziałam.
-To chodźmy go poszukać-powiedział Pupeeter.
Perspektywa Lost
Ja razem z Pupetterem, Hoodiem, Maskym i Emalą.
Chodziliśmy po lesie w nadzieji że znajdziemy Jeffa który morduje lub robi coś innego. Nagle Emala szepnęła
-Ej! Hoodie! Ho no tutaj z kamerą!! Jeff się całuje z Niną!
-Moją liną?!Którą zostawiłam tu na wszelki wypadek?! -Przestraszyłam się.
-Nie deklu! Z NINĄ przy twojej LINIE!-opierdzieliła mnie Emala.
-Aha.....-skumałam.
-A tak się chwalisz swoim słuchem, "genialnym" słuchem.-kiedy my się kłóciłyśmy to Hoodie zdąrzył nagrać te gorące sceny z Jeff'em i Niną. Nagle Pupetter walnął w drzewo i złamał gałąź. Jeff i Nina odrazu się od siebie oderwali a Jeff ruszył w stronę hałasu.
-W nogi! -Krzyknął Masky i zaczęliśmy uciekać do chałupy. W oddali słyszeliśmy krzyki Jeffa:
-I TAK WAS ZNAJDĘ!!!!! I WYKASUJE TEN FILMIK Z KAMERY HOODIEGO!!!!!
Kiedy wróciliśmy do domu zabarykadowaliśmy się w pokóju Pulpeta i usiedliśmy na kanapie mając zaciesz z nagranego filmu. Nagle do pokoju zaczął ktoś pukać.
-ŁO NIE na pewno ten chłopak Niny!-Jeff-wrzasknęłam.
-Hej ludzie mogę wejść?-zapytał Toby.
-To wchodź!-powiedziała Emala.
-Ale jest zamknięte!-powiedział Masky.
-Trzeba było umieć przenikać przez ściany
-No ale serio dajcie mi wejść-jęknął Toby.
-Wejdź przez okno! -Powiedziała a po tych jakże nie mądrych słowach Emali Hoodie poszedł otworzyć drzwi. Toby wszedł ,usiadlł na kanapie i powiedział.
-No bo jadłem gofry kiedy ktoś zapukał do drzwi. Noi poszłem zobaczyć kto to. Noi zobaczyłem że stał tam zdenerwowany Jeff i powiedział że zabije nas i postanowiłem schować się u was.... I pytanie mam...... CO TERAZ ZROBIMY?!-Toby potrząsnął ramiona Maskyego.
-Po pierwsze:Toby uspokuj się, po drugie: z Jeff'em nie ma żartów, a po trzecie: umiemy się teleportować więc..........-powiedziała Emala.
-A ja....chyba....Slenderman mnie woła....PA PA!-I Pupet wyleciał przez otwarte okno.
-N-nie zostawcie n-nas?-powiedział ze strachem Hoodie.
-Bardzo chciałabym was wziąć ale.....pa!-powiedziała uśmiechnięta Emala. Ja milczałam... i tylko szeptem popędzałam Emale.
-Dobra... Emale rozumiem, ale Lost, zostawisz nas?
-Sory ale...czas na mnie czyli muszę już iść!-I tepnęłyśmy się.
Perspektywa Hoodiego
W pewnym momencie usłyszeliśmy pęknięcie szyby. Odruchowo wyciągnąłem pistolet. Usłyszeliśmy że ktoś wchodzi po schodach i dobija do naszych drzwi. W końcu ten ktosiek wywarzył drzwi i okazało się że tym ktosiekiem był....TAM TAM TAM DA DAM był........ JEFF! Wpadł do pokoju, pociachał nam twarze, ręce i nogi przy okazji zabierając moją kamerę. Poszedł a Toby był cały. Najwidoczniej chodziło mu o świadków jego "zbrodni".
-Nie potrzebnie darłem japę... on chciał tylko was pociachać!
-Bra-woo-odpowiedział ledwo żywy Masky.
Mamy nadzieje że się podoba! Dawajcie ☆ komętarze I czekajcie na następny rozdział!
~ Helcia
~ Julcia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro