2.
Z perspektywy Lost
-Jeff też mam magię a nie używam! Chcesz się przekonać?-zapytałam podchodząc do leżącego Jeffa.
-Nie dzięki.-po czym poszedł do swojego pokoju, a ja wróciłam pod stół.
-Nie cierpię Jeffa...jest głupi!
-Ty najmądrzejsza-powiedział Jason z sarkazmem.
-Emala...daj gofrownicę.
-Po pierwsze nie dam jej, a po drugie nie.-odpowiedziała.
-Jason a ty wiesz po co mi była gofrownica?
-Żeby zrobić gofry?
-Nie deklu...żeby cię walnąć. Ale powiem ci coś. Operator pod stół nie zagląda.-z moich rąk powstały czarne dymki i wyczarowałam nóż. Już chciałam wbić mu w łeb ale zatrzymał moją rękę swoją ręką.
-Lost spokojnie..może na wyluzowanie zagramy w butelkę?
-Nie zły pomysł wiesz?-i wzięłam do buzi lizaka.
Perspektywa Emali
-Kto zaczyna? -Spytałam.
-EMALA!!-Ben i Sally krzyknęli.
-O....nie
-Pobaw się z nami!-Mała Sally mnie męczyła.
-Może zagracie w butelkę z nami?
-Ok!!-krzyknęła.
-Łeeeeeee te....dzieci?-wyszeptała Lost ostatni wyraz mi do ucha.
-Im więcej tym lepiej co nie?
-Eh...Wiem Emala ty idź po więcej osób i ja pójdę żeby było ciekawie.
-Spoks.-Lost poszła na górę i krzyknęła-TYLKO NIE JEFFA!!
-Okej!-niechętnie krzyknęłam.
-Ben, Sally kogo wziąć?
-Kogo ci serce podpowie.
-BEN!! Dobra wiem kogo wezmę.
30 minut później
Perspektywa Lost
Oczywiście ja już miałam osoby.
-Lost co ci się stało?-powiedział Jason ze sztucznym zmartwieniem.
-Ten cymbał mnie przytulał jak dziki przez 25 minut na podłodze, a ja się szarpałam! I dlatego wyglądam jak jakiś żul. Dobra zaczynaj Emala!
-Pfff....hahahahah..-Emala się śmiała.
-Z czego się śmiejesz?-zapytałam zdenerwowana.
-Z...hahahahah ciebie-ledwo powstrzymywała się że śmiechu.
-Dobra Emala zaczynaj.-nakazał Emali Jack.
-Ok. Uuuuu Hoodie. Nie mrugaj przez 10 minut.-Hoodie wykonał to zaiscie proste wyzwanie.
*Time skip 10 minutes*
-Dobra. Jason musisz...-Hoodie nie skończył bo ta głupia Nina wparowała do willi.
- Jezu jeszcze jej brakowało! Zacisnelam piesci z ktorych wylecialy czarne dymki. Zauwazyl to Candy
- Nie denerwuj sie kochanie! Zlosc pieknosci szkodzi!
- Nie jestem twoim kochaniem!-uderzylam go piescia w twarz i tak zaczela sie wojna domowa stuleci!
Perspektywa Emali
-Ben, Sally uciekajcie!
-Ben szybko!-Sally pogoniła Bena.
-Lost!Cendi!
-nie słuchają cie.-No to Masky mnie wkurzył.
-Zaraz usłyszą. LOST I CENDI DOSYĆ ZACHOWUJECIE SIE GORZEJ NIŻ JA!!A to nie możliwe. Lost wiem że nikt nie lubi Niny ale uspokuj się, Candy ma rację dość. A ty Cendi nie denerwuj Lost.
-Em. Nie boli cie gardło po tych wrzaskach?
-Masky wkurzyłeś mnie ale masz racje. Mi hałas źle na słuch idzie a jak ja się drze to mnie gardło boli...
-ale on do ciebie nie mowi kochanie!-Wrzasknęła Lost.
- Ale kochanie myslalem ze to lubisz!
Lost warknela dajac mu z kolanka w czułe mjejsce. Candy na chwile sie zamkną.
-Czekajcie mam do was pytanko... widzieliscie moze Kagekao?-zapytała Lost.
-Kag...Kage... Co? Łamaniec językowy.
-Kagekao... bialo czrny dzikus! Moj byly!
Candy zrobił wkurzoną minę
- No pamietam. .. udana z nich byla para... -Masky się wtrącił.
- Ale cos nie pykło...-powiedział Jason.
- Zamknij sie!-Lost odepchnęła go.- po prostu chce z nim... spedzic czas... dawno sie nie widzielismy...
-Aaa to nie znam...-powiedziała Emala.
-Oświećcie mnie.-Sally powiedziała.
-*świeć*świeć -Ben wkurzył Sally i Emale.
-BEN!-I pobiegły gonić Bena.
Perspektywa Jasona:
Lost westchnela cicho a Candy nadal miał grobową minę.
-Coś nie tak?-Lost go spytała.
- Były powiedasz...-zapytał.
-Noi co?-Lost trochę się wkurzyła.
- Nic mi nie mowilas...
-Bo nie musze kobieciarzu. A TERAZ L. JACK! PROWADZ DO KRAINY SŁODKOSCI...
-Wy nie... -Powiedział wścipsko Candy.
- Nie!!! -Krzyknęła Lost i L.Jack.
Noi Lost poszła z L. JACKIEM Na spacer!!! :3
Perspektywa Emali:
-Nigdy go nie złapiemy!-Sally krzyknęła.
-Tak myślisz?-zapytałam.
-TAK!
-To się mylisz moja droga. Może Smile dog nam pomoże.-zaproponowałam.
-Super pomysł!-krzyknęła zadowolona Sally. Noi znalazłyśmy Bena na drzewie na które same weszłyśmyśmy.
-Emala, ja i Sally musimy iść.-powiedział Ben.
-Ben nie zrobicie mi tego. Eh a idźcie sobie.-zasmutałam.
I przygnębiona weszłam do domu i co usłyszała to:
-Em wyglądasz gorzej niż Lost jak zeszła na dół po przytulaniu z Cendym.-stwierdził Masky.
-Nie mam się z kim bawić a Sally i Ben mnie zostawili.-zrobiłam minkę szczeniaczka.
-Eh K-każdego Z-zostawiają..
Jeff usiadł obok Emali i dodał
-Emala idziemy porzucać nożami i toporkami?
-Z chęcią!- Zgodziłam się tylko dlatego że nie miałam co robić.
Mamy nadzieję że się podoba! Dawajcie ☆ komętarze I czekajcie na następny rozdział!
~Julcia <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro