Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

-Chcę gofry!-krzyknęła Emala z gofrownicą Toby'ego w ręce.
-Emala... zostaw... odłóż to na miejsce...-powiedział spokojnie Toby zbliżajac się do szarowłosej (Emalcia).
-Nie zbliżaj się... bo upuszcze... ten sprzęt do robienia goferów.
-Emala... to nie są żarty... oddaj po dobroci... -I właśnie wtedy Candy uciekając przed Lost popchną go a on trącił Emale która upusciła gofrownicę.
-I widzisz!? Sam ją zniszczyłeś!-zaśmiała się Emala.

-Candy! Daj lizaczka!-krzyknęła Lost goniąc go po całej rezydencji.
-Nigdy! One są moje!- Candy był strasznie zwinny!
-Ale zaraz będą moje!-I nagle Bum! Lost zaliczyła spotkanie z podłogą! Twarzą! A dlaczego? Bo Pupeeter zaplatał jej nogi złotymi nićmi! I jeszcze się śmiał!Candy podbiegł do niej i pomachał jej lizaczkiem przed twarzą po czym uciekł do swojego pokoju.

W kuchni nadal trwała kłótnia... kto zepsuł gofrownicę? "TOBY? CZY EMALA?" W końcu Toby odpuścił bo Emala miała tak jakby..."dar przekonywania" i stwierdził że to jego wina... poszedł do swojego pokoju by rozpaczać w ciszy.

Z perspektywy Emali:

Ja nadal chce gofery! A Toby ma u siebie cały zestaw gofrownic! Podeszłam do Lost i nachyliłam się nad nią.

- Co tak leżysz?-zapytałam.
- Bo mi się nie chce wstać! I chce słodycze! -odpowiedziała Lost w podłogę.
-Poczekaj... ty chcesz słodycze... ja chcę gofry... czyli... ruwna się... napad na chłopaków! -wrzasknęłam podając rękę mojej przyjaciółce.
-Z tobą zawsze... -przyjęła moją pomoc i wstała...
- Jak na nich napadniemy... to schowamy się w szafie Candy'ego... on tam nie zagląda... od kąd tu mieszka! Ciągle chodzi w tym stroju błazna!-zaproponowała Lost.
-Nie...-pokręciłam głową.-mam lepszy pomysł... schowamy się do schronu Bena.
-A gdzie to jest?-zapytała zdziwiona.
-W kuchni pod stołem... nobo... zawsze kiedy Ben nie chce zjeść śniadania/obiadu/kolacji chowa się tam i gra na telefonie.
-A Slender nie może go znaleźć? Przecież czyta w myślach!
-No wiem... ale ten idiota zawsze chowa się w to samo miejsce... a jak go Slender znajdzie to mówi: "musisz jeść bo nie będziesz miał siły naciskać konsoli!".
-Serio? Dobra... ten schron to najlepszy pomysł świata...

Z perspektywy Lost:

Ołkej... Emala poszła do Toby'ego na misję... o fuck... ja muszę iść Do Candy'ego... Powoli weszłam po schodach i delikatnie otworzyłam drzwi. Candy siedział na podłodze ze stosem lizaków i zajadał je po kolei. Nagle żuciłam się na niego i uderzyłam go pięścią w twarz... ten lekko oszołomiony głupek nawet nie zauważył że zwinęłam mu wszystkie cuksy. Pobiegłam do naszego schronu w którym była już Emala i usiadłam zjadajac moją zdobycz.
Nagle Emala powiedziała.

-E. Jack chyba wie gdzie jesteśmy zobaczył mnie jak pobiegłam pod stół!
-Serio? Zobaczył? Przecież nie ma oczu! -zaśmiałam się.
-Ale on ma jakieś wyostrzone zmysły! Wiedział że mam przy sobie gofrownicę!
-Jprdl!- to jest chore!

Nagle pod stół zagladną Jason i mówi.

-Lost? Co ty tu robisz... z Emalą! Candy mówił że zajumałaś mu wszystkie lizaczki!
-Wcale nie...-upchnęłam część w ustach a część włożyłam za siebie. -Dobra jak już odkryłeś nasze położenie to siadaj!-wciągnęłam go pod stół.

Z perspektywy Emali:

Nagle pod stół zagladną E.Jack i krzykną.

-Emala ty pojebańcu! Oddawaj moje nerki!
-Porąbało cię? Nie mam twoich nerek! Nie jestem kanibalem kanibalu!

Jack nie zwracając uwagi na moje wytłumaczenie wyciągną mnie z pod stołu i zaczą prowadzić do pokoju Toby'ego by ten mnie opierniczył.Ło nie... zacznie się kolejna wojna...

- LOST! JASON! RATUJCIE!

Z perspektywy Lost-

-No ratuj ją!-krzyknęłam do Jasona opychajac się słodyczami.
-Ale to twoja przyjaciółka!-odpowiedział. No w sumie ma rację...
-Ale wisisz mi przysługę przyjacielu!
-No... a jak zrobię dla ciebie pluszowego pieska... to wybaczysz?
-No ok... idę ją ratować... -bardzo chciałam dostać kolejnego pluszaka do mojej pluszakowej kolekcji!

Pobiegłam do pokoju Candy'ego i zabrałam jego młot. Dureń nawet się nie skapną! Pobiegłam do pokoju Toby'ego i zaczęłam wymachiwać młotem. Kiedy E. Jack puścił my BFF wzięłam ją na ramię i pobiegłam spowrotem do schronu.

-Dzięki... dostałby nerwicy jakby zobaczył mnie z jego "kolejną" gofrownicą.
-Ale ty jesteś od niego silniejsza!-powiedział Jeff zaglądając pod stół.
- Ale ja mam magię! A jeśli chodzi o siłę to on jest silniejszy!
-Masz rację ale fajnie byłoby popatrzeć jak wygrywasz z Toby'm!-śmiał się Jeff. Emala stworzyła kulę z magi i rzuciła nią w Jeff'a przez co wyleciał z kuchni do salonu... zaczęłam się głośno śmiać i krzyknęłam.

-A poza marginesem! Operator nie pozwala używać magi w rezydencji!

Mamy nadzieje że się podoba! Dawajcie ☆ komętarze I czekajcie na następny rozdział!

~Helcia <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro