1.
-Chcę gofry!-krzyknęła Emala z gofrownicą Toby'ego w ręce.
-Emala... zostaw... odłóż to na miejsce...-powiedział spokojnie Toby zbliżajac się do szarowłosej (Emalcia).
-Nie zbliżaj się... bo upuszcze... ten sprzęt do robienia goferów.
-Emala... to nie są żarty... oddaj po dobroci... -I właśnie wtedy Candy uciekając przed Lost popchną go a on trącił Emale która upusciła gofrownicę.
-I widzisz!? Sam ją zniszczyłeś!-zaśmiała się Emala.
-Candy! Daj lizaczka!-krzyknęła Lost goniąc go po całej rezydencji.
-Nigdy! One są moje!- Candy był strasznie zwinny!
-Ale zaraz będą moje!-I nagle Bum! Lost zaliczyła spotkanie z podłogą! Twarzą! A dlaczego? Bo Pupeeter zaplatał jej nogi złotymi nićmi! I jeszcze się śmiał!Candy podbiegł do niej i pomachał jej lizaczkiem przed twarzą po czym uciekł do swojego pokoju.
W kuchni nadal trwała kłótnia... kto zepsuł gofrownicę? "TOBY? CZY EMALA?" W końcu Toby odpuścił bo Emala miała tak jakby..."dar przekonywania" i stwierdził że to jego wina... poszedł do swojego pokoju by rozpaczać w ciszy.
Z perspektywy Emali:
Ja nadal chce gofery! A Toby ma u siebie cały zestaw gofrownic! Podeszłam do Lost i nachyliłam się nad nią.
- Co tak leżysz?-zapytałam.
- Bo mi się nie chce wstać! I chce słodycze! -odpowiedziała Lost w podłogę.
-Poczekaj... ty chcesz słodycze... ja chcę gofry... czyli... ruwna się... napad na chłopaków! -wrzasknęłam podając rękę mojej przyjaciółce.
-Z tobą zawsze... -przyjęła moją pomoc i wstała...
- Jak na nich napadniemy... to schowamy się w szafie Candy'ego... on tam nie zagląda... od kąd tu mieszka! Ciągle chodzi w tym stroju błazna!-zaproponowała Lost.
-Nie...-pokręciłam głową.-mam lepszy pomysł... schowamy się do schronu Bena.
-A gdzie to jest?-zapytała zdziwiona.
-W kuchni pod stołem... nobo... zawsze kiedy Ben nie chce zjeść śniadania/obiadu/kolacji chowa się tam i gra na telefonie.
-A Slender nie może go znaleźć? Przecież czyta w myślach!
-No wiem... ale ten idiota zawsze chowa się w to samo miejsce... a jak go Slender znajdzie to mówi: "musisz jeść bo nie będziesz miał siły naciskać konsoli!".
-Serio? Dobra... ten schron to najlepszy pomysł świata...
Z perspektywy Lost:
Ołkej... Emala poszła do Toby'ego na misję... o fuck... ja muszę iść Do Candy'ego... Powoli weszłam po schodach i delikatnie otworzyłam drzwi. Candy siedział na podłodze ze stosem lizaków i zajadał je po kolei. Nagle żuciłam się na niego i uderzyłam go pięścią w twarz... ten lekko oszołomiony głupek nawet nie zauważył że zwinęłam mu wszystkie cuksy. Pobiegłam do naszego schronu w którym była już Emala i usiadłam zjadajac moją zdobycz.
Nagle Emala powiedziała.
-E. Jack chyba wie gdzie jesteśmy zobaczył mnie jak pobiegłam pod stół!
-Serio? Zobaczył? Przecież nie ma oczu! -zaśmiałam się.
-Ale on ma jakieś wyostrzone zmysły! Wiedział że mam przy sobie gofrownicę!
-Jprdl!- to jest chore!
Nagle pod stół zagladną Jason i mówi.
-Lost? Co ty tu robisz... z Emalą! Candy mówił że zajumałaś mu wszystkie lizaczki!
-Wcale nie...-upchnęłam część w ustach a część włożyłam za siebie. -Dobra jak już odkryłeś nasze położenie to siadaj!-wciągnęłam go pod stół.
Z perspektywy Emali:
Nagle pod stół zagladną E.Jack i krzykną.
-Emala ty pojebańcu! Oddawaj moje nerki!
-Porąbało cię? Nie mam twoich nerek! Nie jestem kanibalem kanibalu!
Jack nie zwracając uwagi na moje wytłumaczenie wyciągną mnie z pod stołu i zaczą prowadzić do pokoju Toby'ego by ten mnie opierniczył.Ło nie... zacznie się kolejna wojna...
- LOST! JASON! RATUJCIE!
Z perspektywy Lost-
-No ratuj ją!-krzyknęłam do Jasona opychajac się słodyczami.
-Ale to twoja przyjaciółka!-odpowiedział. No w sumie ma rację...
-Ale wisisz mi przysługę przyjacielu!
-No... a jak zrobię dla ciebie pluszowego pieska... to wybaczysz?
-No ok... idę ją ratować... -bardzo chciałam dostać kolejnego pluszaka do mojej pluszakowej kolekcji!
Pobiegłam do pokoju Candy'ego i zabrałam jego młot. Dureń nawet się nie skapną! Pobiegłam do pokoju Toby'ego i zaczęłam wymachiwać młotem. Kiedy E. Jack puścił my BFF wzięłam ją na ramię i pobiegłam spowrotem do schronu.
-Dzięki... dostałby nerwicy jakby zobaczył mnie z jego "kolejną" gofrownicą.
-Ale ty jesteś od niego silniejsza!-powiedział Jeff zaglądając pod stół.
- Ale ja mam magię! A jeśli chodzi o siłę to on jest silniejszy!
-Masz rację ale fajnie byłoby popatrzeć jak wygrywasz z Toby'm!-śmiał się Jeff. Emala stworzyła kulę z magi i rzuciła nią w Jeff'a przez co wyleciał z kuchni do salonu... zaczęłam się głośno śmiać i krzyknęłam.
-A poza marginesem! Operator nie pozwala używać magi w rezydencji!
Mamy nadzieje że się podoba! Dawajcie ☆ komętarze I czekajcie na następny rozdział!
~Helcia <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro