Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Leżałam na łóżku zasłuchana w jedną z moich ulubionych piosenek: "Adorable", kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

-Panienko! Panienko Phantomhive!

Jak ja tego nie cierpię! Leżę sobie, w swoim własnym świecie, a ktoś mi przeszkadza! Ehhh...

-Wejść! - zawołałam, zdejmując słuchawki z uszu.

-Przyniosłam panience obiad - powiedziała cicho dziewczyna stawiając tacę z jedzeniem na stole w drugiej części pokoju.

-Co to jest?!

-Dziś na obiad kucharz przyrządził mleczne risotto z grzybami i wieprzowiną - powiedziała, schylając głowę. Jestem aż tak straszna?

-Możesz wyjść - dziewczyna pędem wybiegła. Cholera, naprawdę ich przerażam. Nie żeby mi to przeszkadzało. Strach to najlepsza obroża.

"Masz licencjat, brak zasad i power" - telefon. Cholera, od kiedy mam ten dzwonek? Muszę go zmienić. Koniecznie, ale tymczasem... kto tak pilnie usiłuje się ze mną skontaktować?

-Caroline Phantomhive - powiedziałam przykładając do ucha.

-Cześć, Care - usłyszałam zmęczony, ale pogodny głos po drugiej stronie.

-Jamie! - ucieszyłam się.

James Phantomhive. Mój starszy brat, mój mentor. Wyjechał dwa lata temu na w Yale, od tamtej pory tylko czasem rozmawiamy przez telefon.

-Co u ciebie, sis? - spytał.

-Nuudy! Dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole.

-I jak? Dużo znajomych twarzy?

-Tylko jedna. Lysander Meriwether - powiedziałam cicho. Z jednej strony cieszyłam się, że będę widywać go codziennie, ale z drugiej ten widok powodował ból. Wiem, jestem masochistką.

-Cholera! - zaklął. - Care nie możesz się tym zadręczać.

-Wiem.

-Więc powtarzaj za mną: Nic mnie nie obchodzi...

-Nic mnie nie obchodzi... - powtórzyłam jak echo.

-Lysander Meriwether. Mam głęboko gdzieś jego szanowną osobę. Mam w poważaniu całą tę pieprzoną.... - w miarę jak za nim powtarzałam mój humor się poprawiał.

Nie ma co samopoczucie umiał mi poprawić jak nikt inny.

Po rozmowie szybko zjadłam obiad i wyszłam z pokoju. Nie będę przecież całego dnia marnować na siedzenie w domu. Po za tym nadal nie rozmówiłam się z Kastielem.


Wiem, rozdział krótki. Następny będzie dłuższy :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro