Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I


12 lat wcześniej

Dziewczynka zatkała uszy, chcąc wypędzić z głowy krzyki rodziców. Kompletnie nie rozumiała dlaczego mama i tata się kłócą. Przecież zawsze powtarzali, że są szczęśliwą, kochającą rodziną. W takim razie czemu teraz na siebie krzyczą? Co się zmieniło? Krzyki rodziców stawały się coraz głośniejsze. Mama próbowała wytłumaczyć tacie, że ona tego nie zrobiła, ale sześciolatka nie miała pojęcia o co chodzi. Tata powiedział, że gdyby nie wyjechał, to nic by się nie zdarzyło. Ona by przeżyła.

- To twoja wina! - krzyknął mężczyzna. - Gdybyś jej pilnowała, gdybyś była w domu, gdybyś poszła z nią na ten spacer, nadal by tu z nami była!

- A co jeśli się mylisz? To ty zostawiłeś rodzinę bez pieniędzy! To ty wyjechałeś! Gdybyś został w domu, a nie handlował tymi śmieciami, nie miałabym na głowie całej rodziny!

- Sprzedawałem narkotyki, żebyśmy mieli z czego żyć! Nie widzisz ile robię dla tej rodziny?! Ja utrzymuję ją od dwunastu lat, a ty przez kilka dni zabiłaś moją córkę...

- Ty utrzymujesz tą rodzinę?! Kiedy wracałeś nawalony z imprezy też utrzymywałeś? Kiedy siedziałeś całymi dniami w domu? To ja pracowałam, to ja zarabiałam, ja sprzątałam, gotowałam.

Dziewczynka coraz mnie rozumiała. Tata był zły na mamę, bo ona pozwoliła Lily odejść... Ale Lily przecież wróci, więc dlaczego?

Dziewczynka otworzyła drzwi pokoju i wyszła na korytarz, chcąc pogodzić rodziców i zasnąć razem z nimi. Ledwo postawiła pierwszy krok, kiedy usłyszała huk. Przewróciła się na ziemię, a kiedy dzwonienie w uszach ustało poszła do salonu.

Powoli uchyliła drzwi - krzyki ustały. Otworzyła drzwi szerzej i weszła do pokoju.

Na podłodze w kałuży czerwonego płynu, przypominającego sok wiśniowy leżała mama.

- Mamusiu? Co się stało? - zapytała i poczuła ręce taty podnoszące ją do góry.

- Mama zasnęła. A teraz idziemy spać, już jest bardzo późno.

Tydzień później

- Kochanie, chodź tu! - mała usłyszała głos taty. Weszła do kuchni, przerywając oglądanie bajki. - Jutro wyjeżdżamy do San Francisco. Przeprowadzamy się, więc zacznij się pakować.

- Dobrze tatusiu.

Nie, nie mogę do tego wracać. To było dwanaście lat temu. Lily miałaby teraz dwadzieścia cztery...

Nienawidzę mojego ojca. Obwiniał mamę za śmierć Lily, a sam się do niej przyczynił. A żeby było kolorowo, to ma koniec zamordował moją mamę, a po tym związał się z kobietą, która nazywa się moją matką. Mój ojciec zabił moją mamę, a teraz ja zabiję jego, a przy okazji jego partnerkę.

Witam, witam!
Zostaw po sobie jakiś ślad. To bardzo motywuje.
Pozdro M&M

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro