Rozdział I
12 lat wcześniej
Dziewczynka zatkała uszy, chcąc wypędzić z głowy krzyki rodziców. Kompletnie nie rozumiała dlaczego mama i tata się kłócą. Przecież zawsze powtarzali, że są szczęśliwą, kochającą rodziną. W takim razie czemu teraz na siebie krzyczą? Co się zmieniło? Krzyki rodziców stawały się coraz głośniejsze. Mama próbowała wytłumaczyć tacie, że ona tego nie zrobiła, ale sześciolatka nie miała pojęcia o co chodzi. Tata powiedział, że gdyby nie wyjechał, to nic by się nie zdarzyło. Ona by przeżyła.
- To twoja wina! - krzyknął mężczyzna. - Gdybyś jej pilnowała, gdybyś była w domu, gdybyś poszła z nią na ten spacer, nadal by tu z nami była!
- A co jeśli się mylisz? To ty zostawiłeś rodzinę bez pieniędzy! To ty wyjechałeś! Gdybyś został w domu, a nie handlował tymi śmieciami, nie miałabym na głowie całej rodziny!
- Sprzedawałem narkotyki, żebyśmy mieli z czego żyć! Nie widzisz ile robię dla tej rodziny?! Ja utrzymuję ją od dwunastu lat, a ty przez kilka dni zabiłaś moją córkę...
- Ty utrzymujesz tą rodzinę?! Kiedy wracałeś nawalony z imprezy też utrzymywałeś? Kiedy siedziałeś całymi dniami w domu? To ja pracowałam, to ja zarabiałam, ja sprzątałam, gotowałam.
Dziewczynka coraz mnie rozumiała. Tata był zły na mamę, bo ona pozwoliła Lily odejść... Ale Lily przecież wróci, więc dlaczego?
Dziewczynka otworzyła drzwi pokoju i wyszła na korytarz, chcąc pogodzić rodziców i zasnąć razem z nimi. Ledwo postawiła pierwszy krok, kiedy usłyszała huk. Przewróciła się na ziemię, a kiedy dzwonienie w uszach ustało poszła do salonu.
Powoli uchyliła drzwi - krzyki ustały. Otworzyła drzwi szerzej i weszła do pokoju.
Na podłodze w kałuży czerwonego płynu, przypominającego sok wiśniowy leżała mama.
- Mamusiu? Co się stało? - zapytała i poczuła ręce taty podnoszące ją do góry.
- Mama zasnęła. A teraz idziemy spać, już jest bardzo późno.
Tydzień później
- Kochanie, chodź tu! - mała usłyszała głos taty. Weszła do kuchni, przerywając oglądanie bajki. - Jutro wyjeżdżamy do San Francisco. Przeprowadzamy się, więc zacznij się pakować.
- Dobrze tatusiu.
Nie, nie mogę do tego wracać. To było dwanaście lat temu. Lily miałaby teraz dwadzieścia cztery...
Nienawidzę mojego ojca. Obwiniał mamę za śmierć Lily, a sam się do niej przyczynił. A żeby było kolorowo, to ma koniec zamordował moją mamę, a po tym związał się z kobietą, która nazywa się moją matką. Mój ojciec zabił moją mamę, a teraz ja zabiję jego, a przy okazji jego partnerkę.
Witam, witam!
Zostaw po sobie jakiś ślad. To bardzo motywuje.
Pozdro M&M
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro