Rozdział 1. Tęsknota.
/Zosia/
Szłam obecnie do szpitala. Kolejny raz. Mój narzeczony nadal tam leży. Wszyscy z pracy mojego taty wiedzą o tym, że Tomek ma 0,5% szans na przeżycie. Ja wierze, że różne terapie mu pomogą. Ostatnio nawet Tomek powiedział, że chce odwołać ślub. Obecnie weszłam do sali mojego ukochanego.
-Hej kochanie.- Powiedziałam podchodząc do niego.
-Cześć.- Powiedział z nie wielkim uśmiechem. Usiadłam obok niego.
-Jak się czujesz kochanie?- Spytałam łapiąc go za rękę.
-Tak jak codziennie. Kiepsko.- Powiedział Tomek patrząc na pierścionek zaręczynowy od niego na moim palcu.- Zosiu... Dobrze wiesz, że mam 0,5% szans na przeżycie.- Dodał spoglądając na mnie. Znowu zaczęliśmy rozmawiać o naszym ślubie.
/Gabriel/
Dzisiaj było mało wezwań. To było dość rzadkie. Ale dało się znieść. Siedziałem aktualnie w kawiarni i piłem kawę. Przypominałem sobie chwile gdy byłem jeszcze z Zosią. Napiłem się kawy. Bolało mnie do cholery to, że Zosia wychodzi za mąż za śmiertelnie chorego chłopaka. Rozumiem, że go kocha ale... Szczerze zazdroszczę Tomkowi. Zosia będzie z nim brała ślub. Szczęściarz z niego. Widocznie nie mam farta do dziewczyn. Dopiłem kawę i wyszedłem z kawiarni. Poszedłem na ławkę przy bazie. Usiadłem na nią. Zacząłem przeglądać na telefonie zdjęcia kiedy byliśmy jeszcze razem.
-Ale jak to Tomek chce odwołać ślub?- Usłyszałem głos doktor Anny. Spojrzałem w stronę z której dochodził głos. Doktor Anna rozmawiała z doktorem Banachem.
-Tak to. Zosia ostatnio ciągle mi o tym mówi. Przychodzi do Tomka, a po kilku zdaniach Tomek mówi, że ślubu nie powinno być.- Zdanie doktora Wiktora mnie zaskoczyło. Myślałem, że Tomek kocha Zosie. Po chwili dotarło do mnie, że on to robi by nie cierpiała. W sumie sam na jego miejscu bym tak zrobił. Oczywiście tą chwilę przerwało to, że doktor Góra zawołał mnie bo dostaliśmy kolejne wezwanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro