Julia - Szczurza klatka
Rozdział specjalnie dla Mill-_-Cipher
Julia wracała właśnie ze szkoły, po około szesnastej godzinie. Jako, iż była już zima na dworzu było bardzo ciemno. Każdy kto był na dworze myślał o pójściu do domu i wtuleniu się w ciepły kocyk oraz wszystkim przebywającym w tej ciemności brakowało światła.
Jednak dzisiaj Julia nie pocieszy się ani kocykiem, ani światłem. Ktoś złapał ją od tyłu, zakrył dłonią jej usta, aby nie mogła krzyczeć, a następnie ją ogłuszył.
Dziewczyna obudziła się w innym pomieszczeniu, ale równie cienkim jak dwór, na którym domniemanie mogła znajdywać się kilka lub kilkanaście godzin. Obudziła się w pozycji leżącej, przywiązana do zwykłego metalowego stołu, podobnego do tych, w których jeszcze w XX wieku kładziono ciała znajdujące się w prosektorium.
Nagle zabłysło śwatło - lampa na suficie zaczęła się świecić, co oznaczało, że ktoś musiał włączyć światło.
- Pomocy! - krzyknęła Julia, ale jej krzyk na nic się nie zdał.
Starszy pan, wyglądający na około pięćdziesiąt lat, z siwymi włosami, które wydawały się już prawie łysiną i blada karnacja, taki pan podszedł do stołu, na którym leżała Julia oraz zaczął mówić, patrząc jej w oczy:
- Cześć Julia, chciałbym zagrać w grę. Nie dbałaś o nikogo, swoją postawą tylko robiłaś krzywdę naszej populacji. Śmieszył cię ból i cierpienie innych? Mam nadzieję, że jeśli przeżyjesz to odkryjesz w sobie choć trochę z człowieka, ponieważ na razie zatrzymałaś się na etapie rozumującej małpy. Umieszczę teraz na twoim brzuchu klatkę ze szczurami, jeśli przez godzinę z tamdąd nie wyjdą, zaczną szukać wyjścia i wygrzebią ci wnętrzności. - mówiąc te słowa, starzec postawił klatkę z trzema szczurami na brzuchu dziewczyny - Pamiętaj masz godzinę. Życie lub śmierć. Masz swój wybór. - po skończeniu przemówienia, zostawił jeszcze w dobrej miejscówce do oglądania przez Julię.
Przerażona dziewczyna, jak prawdopodobnie każdy inny, kto znalazłby się w takiej sytuacji, zaczęła robić nic. Uciekaj, uciekaj! ~ coś szeptało w jej głowie, ale bycie przywiązanym do stołu skutecznie jej to uniemożliwiało. Julia nawet pomysłu nie miała, żeby wyciągnąć te szczury jakoś z tej klatki.
Więc szczury po godzinie zaczęły suę denerwować i szukać wyjścia. Z początku Julii było nawet przyjemnie, przez delikatne muskanie szczurów, ale im bardziej intensywnie szczury chciały się wydostać, tym więcej na wierzchu było wnętrzności.
Julia umarła, niebo raczej na nią nie czeka. Szczury urządziły sobie z jej zwłok domek letniskowy, a muchy zleciały się jak koncert Podsiadło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziena za uwagę! Mam nadzieję, że przesiępodobało! XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro