Choroba
Wysiadłam pod domem i na drżących nogach weszłam do domu. Zjadłam kolację, po czym usiadłam w salonie. Zaczęłam szukać papierów, w których była diagnoza lekarska. Moja diagnoza. Po kilku minutach znalazłam ją i jeszcze raz przeczytałam datę. Jutro. Zasłoniłam usta drżącą ręką i zaczęłam cicho szlochać. Zapomniałam o tym. Nikt nie wie. Odłożyłam kartkę na stolik i poszłam do pokoju.
Usiadłam przy biurku, napisałam krótki liści do przyjaciół z wyjaśnieniem, po czym podniosłam się i opadłam na łóżko, a łzy po cichu spływały po moich policzkach, pozostawiając po sobie mokre ścieżki.
Zadzwonił mój telefon, więc go odebrałam.
- Halo? - spytałam, ale nie udało mi się powstrzymać drżenia głosu.
- Płakałaś? - usłyszałam głos Fatimy - Zack?
Nie powiem jej prawdy, nie mogę.
- Tak... - odpowiedziałam - Ale pozbieram się - dodałam szybko.
- Może przyjadę?
- Nie - odpowiedziałam szybko, chyba trochę za szybko - Nie trudź się. Jak chcesz to możemy spotkać się jutro - Ale chyba nic z tego nie wyjdzie...
- Okej, spotkamy się wieczorem.
- Do jutra?
- Tak, pa - rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i schowałam twarz w poduszkę. Po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza, ale tym razem ona przyniosła nie tylko sen. Tym razem przyniosła również śmierć.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hm... To już przedostatni rozdział! Jutro powinien się pojawić, ale niczego nie obiecuję :) Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro