Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2. Urodziny.

Niedawno się obudziłam. Na początku poszłam na śniadanie. Ojciec powiedział, że wieczorem odbędzie się bal z okazji moich urodzin. Zjadłam śniadanie z rodzicami i bratem po czym poszłam na spacer z G'Throkką. Rozmawialiśmy na różne tematy.

-A właśnie zapomniałbym.- Powiedział komandor wyjmując z kieszeni jakieś turkusowe pudełeczko.- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Y'Gythgba.- Dodał dając mi do dłoni pudełeczko. Otworzyłam pudełeczko i zauważyłam, że w środku jest naszyjnik. (zdjęcie poniżej)

Uśmiechnęłam się lekko.

-Nie musiałeś.- Powiedziałam zakładając naszyjnik. Następnie wróciliśmy do pałacu. Pod wieczór mój brat gdzieś się ulotnił, a ja zaczęłam się szykować z pomocą matki. Nie chciałam balu. Siedziałam na łóżku kiedy mama wybierała mi suknie. (zdjęcie poniżej)

Po chwili dała mi suknie, a ja poszłam się przebrać. Po powrocie mama założyła mi naszyjnik i koronę. (zdjęcia poniżej)

Następnie zaczęłam iść z mamą do sali balowej. Po drodze spotkałam brata. Uśmiechał się. Mówiąc szczerze bałam się. Zawsze to samo. Ubieranie sukni i korony. Na dodatek rozmowa z jakimiś książętami z innych królestw. Kiedy dochodziłam do schodów z bratem słyszałam głos jednego z podwładnych.

-Przybył król Thomas ze swą małżonką Shivą.- Powiedział mężczyzna kiedy po schodów zaczął schodzić Ares.- Przybył książę Ares.- Dodał gdy wzięłam głęboki wdech i trzymając się poręczy.- Oraz księżniczka Y'Gythgba.- Usłyszałam schodząc po schodach. W oddali zauważyłam... Raphaela z braćmi i przyjaciółmi. Podeszłam do rodziców i brata po czym usiadłam na tronie obok mamy. No i się zaczęło. Wszyscy zaczęli składać mi życzenia i prezenty. Moi rodzice poszli pogadać z gośćmi. Tak samo jak Ares. Ja zaś wstałam z tronu i zaczęłam szukać Raphaela. W pewnej chwili poczułam czyjąś rękę na swojej.

-Mona.- Usłyszałam głos ukochanego. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.- Wszystkiego najlepszego kochanie.- Dodał dając mi białe pudełeczko ozdobione turkusową kokardą. Otworzyłam pudełeczko i zauważyłam piękny naszyjnik. (zdjęcie poniżej)

-Dziękuję.- Powiedziałam przytulając go. Raphael odwzajemnił mój czyn. Następnie puściłam go i podałam mu naszyjnik odwracając się do niego plecami. Raphael założył mi naszyjnik. Uśmiechnęłam się.

-Raph zaproś ją do tańca.- Usłyszałam głos Leo.

-Nie wtrącaj się Leo.- Powiedział Raph.

-Oni tak od samego rana.- Powiedziała April ubrana w fioletową suknie. (zdjęcie poniżej)

Porozmawiałyśmy chwilę aż nie podszedł do nas Raphael. Ukłonił się mi przez co lekko się zarumieniłam i uśmiechnęłam się lekko.

-Mogę prosić do tańca moja droga?- Spytał się Raph wyciągając do mnie dłoń. Chwyciłam jego dłoń. Następnie poszliśmy na środek sali balowej. Raphael dał swoją drugą rękę na moją talię, a moja druga ręka powędrowała na ramie mojego ukochanego. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. (piosenka poniżej)


(Perspektywa Leonarda)

Patrzyłem z braćmi, April i Caseym jak Mona i Raph tańczą. Wszyscy patrzyli na nich. Chodź niektórzy mężczyźni patrzyli wrogo na mojego brata. Donnie patrzył na April z gwiazdkami w oczach. Tak samo jak Casey. Chwyciłem brata za nadgarstek.

-Zaproś ją do tańca tak jak Raph.- Powiedziałem szeptem do ucha Donniego.- Chyba, że chcesz by April zatańczyła z Casym.- Dodałem szeptem. Donnie wyrwał rękę i zaczął iść w stronę April. Uśmiechnąłem się patrząc jak Mikey śmiał się pod nosem.

(Perspektywa April)

Podszedł do mnie Donnie który w podobny sposób jak Raph poprosił mnie do tańca. Miałam różowe policzki z tego powodu. Ale przyjęłam jego prośbę. Widziałam na jego policzkach rumieńce. Zaczęłam z nim tańczyć ale gdy nasze twarze dzieliło kilka centymetry piosenka musiała się skończyć, a Donnie uciekł na balkon. Poszłam za nim. Opierał rękoma o barierkę.

-Donnie? Co się stało?- Spytałam się stając obok mnie.

-Tak. To się stało, że ja się w tobie zakochałem.- Powiedział Donnie. Ale gdy zrozumiał co powiedział zakrył swoją twarz. Zdjęłam jego dłonie z twarzy.

-Donnie.- Przytuliłam go.- Może i jesteś mutantem. Ale moim mutantem.- Powiedziałam całując go. Nasz pocałunek był namiętny ale krótki. Po chwili się odsunęliśmy od siebie. Donnie podał mi fioletowe pudełeczko ozdobione żółtą wstążką. Otworzyłam je i zauważyłam piękny naszyjnik. (zdjęcie poniżej)

Donnie założył mi naszyjnik po czym wróciliśmy do reszty trzymając się za ręce. Mina Jonesa była zabawna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro