Rozdział 2. Urodziny.
Niedawno się obudziłam. Na początku poszłam na śniadanie. Ojciec powiedział, że wieczorem odbędzie się bal z okazji moich urodzin. Zjadłam śniadanie z rodzicami i bratem po czym poszłam na spacer z G'Throkką. Rozmawialiśmy na różne tematy.
-A właśnie zapomniałbym.- Powiedział komandor wyjmując z kieszeni jakieś turkusowe pudełeczko.- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Y'Gythgba.- Dodał dając mi do dłoni pudełeczko. Otworzyłam pudełeczko i zauważyłam, że w środku jest naszyjnik. (zdjęcie poniżej)
Uśmiechnęłam się lekko.
-Nie musiałeś.- Powiedziałam zakładając naszyjnik. Następnie wróciliśmy do pałacu. Pod wieczór mój brat gdzieś się ulotnił, a ja zaczęłam się szykować z pomocą matki. Nie chciałam balu. Siedziałam na łóżku kiedy mama wybierała mi suknie. (zdjęcie poniżej)
Po chwili dała mi suknie, a ja poszłam się przebrać. Po powrocie mama założyła mi naszyjnik i koronę. (zdjęcia poniżej)
Następnie zaczęłam iść z mamą do sali balowej. Po drodze spotkałam brata. Uśmiechał się. Mówiąc szczerze bałam się. Zawsze to samo. Ubieranie sukni i korony. Na dodatek rozmowa z jakimiś książętami z innych królestw. Kiedy dochodziłam do schodów z bratem słyszałam głos jednego z podwładnych.
-Przybył król Thomas ze swą małżonką Shivą.- Powiedział mężczyzna kiedy po schodów zaczął schodzić Ares.- Przybył książę Ares.- Dodał gdy wzięłam głęboki wdech i trzymając się poręczy.- Oraz księżniczka Y'Gythgba.- Usłyszałam schodząc po schodach. W oddali zauważyłam... Raphaela z braćmi i przyjaciółmi. Podeszłam do rodziców i brata po czym usiadłam na tronie obok mamy. No i się zaczęło. Wszyscy zaczęli składać mi życzenia i prezenty. Moi rodzice poszli pogadać z gośćmi. Tak samo jak Ares. Ja zaś wstałam z tronu i zaczęłam szukać Raphaela. W pewnej chwili poczułam czyjąś rękę na swojej.
-Mona.- Usłyszałam głos ukochanego. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.- Wszystkiego najlepszego kochanie.- Dodał dając mi białe pudełeczko ozdobione turkusową kokardą. Otworzyłam pudełeczko i zauważyłam piękny naszyjnik. (zdjęcie poniżej)
-Dziękuję.- Powiedziałam przytulając go. Raphael odwzajemnił mój czyn. Następnie puściłam go i podałam mu naszyjnik odwracając się do niego plecami. Raphael założył mi naszyjnik. Uśmiechnęłam się.
-Raph zaproś ją do tańca.- Usłyszałam głos Leo.
-Nie wtrącaj się Leo.- Powiedział Raph.
-Oni tak od samego rana.- Powiedziała April ubrana w fioletową suknie. (zdjęcie poniżej)
Porozmawiałyśmy chwilę aż nie podszedł do nas Raphael. Ukłonił się mi przez co lekko się zarumieniłam i uśmiechnęłam się lekko.
-Mogę prosić do tańca moja droga?- Spytał się Raph wyciągając do mnie dłoń. Chwyciłam jego dłoń. Następnie poszliśmy na środek sali balowej. Raphael dał swoją drugą rękę na moją talię, a moja druga ręka powędrowała na ramie mojego ukochanego. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. (piosenka poniżej)
(Perspektywa Leonarda)
Patrzyłem z braćmi, April i Caseym jak Mona i Raph tańczą. Wszyscy patrzyli na nich. Chodź niektórzy mężczyźni patrzyli wrogo na mojego brata. Donnie patrzył na April z gwiazdkami w oczach. Tak samo jak Casey. Chwyciłem brata za nadgarstek.
-Zaproś ją do tańca tak jak Raph.- Powiedziałem szeptem do ucha Donniego.- Chyba, że chcesz by April zatańczyła z Casym.- Dodałem szeptem. Donnie wyrwał rękę i zaczął iść w stronę April. Uśmiechnąłem się patrząc jak Mikey śmiał się pod nosem.
(Perspektywa April)
Podszedł do mnie Donnie który w podobny sposób jak Raph poprosił mnie do tańca. Miałam różowe policzki z tego powodu. Ale przyjęłam jego prośbę. Widziałam na jego policzkach rumieńce. Zaczęłam z nim tańczyć ale gdy nasze twarze dzieliło kilka centymetry piosenka musiała się skończyć, a Donnie uciekł na balkon. Poszłam za nim. Opierał rękoma o barierkę.
-Donnie? Co się stało?- Spytałam się stając obok mnie.
-Tak. To się stało, że ja się w tobie zakochałem.- Powiedział Donnie. Ale gdy zrozumiał co powiedział zakrył swoją twarz. Zdjęłam jego dłonie z twarzy.
-Donnie.- Przytuliłam go.- Może i jesteś mutantem. Ale moim mutantem.- Powiedziałam całując go. Nasz pocałunek był namiętny ale krótki. Po chwili się odsunęliśmy od siebie. Donnie podał mi fioletowe pudełeczko ozdobione żółtą wstążką. Otworzyłam je i zauważyłam piękny naszyjnik. (zdjęcie poniżej)
Donnie założył mi naszyjnik po czym wróciliśmy do reszty trzymając się za ręce. Mina Jonesa była zabawna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro