3. Valerie
⊰ ⠀ᴵᵗ'ˢ ˢᵒ ʰᵃʳᵈ ᵗᵒ ᶠᵒʳᵍᵉᵗ ᵖᵃᶤᶰ⠀ ⊱
ᶤᵗ'ˢ ᵉᵛᵉᶰ ʰᵃʳᵈᵉʳ ᵗᵒ ʳᵉᵐᵉᵐᵇᵉʳ ˢʷᵉᵉᵗᶰᵉˢˢ
Wᴇ ʜᴀᴠᴇ ɴᴏ sᴄᴀʀ ᴛᴏ sʜᴏᴡ ғᴏʀ ʜᴀᴘᴘɪɴᴇss.
Serce rudowłosej waliło tak mocno, iż ta wrażenie miała, że jest to niemal słyszalne w niezwykle cichej bibliotece. Zaczęła żałować tego, że zdecydowała się do Malfoy'a zagadać, zanim jeszcze otworzyła usta i wypowiedziała pierwsze słowa. W duchu modliła się, by rozmowa ta przebiegła szybko, gładko i sprawnie. Chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Nie wiedziała jednak jeszcze, iż blondyn ma co do tego zgoła inne plany.
Niemalże jęknęła z rezygnacją, gdy usłyszała pierwsze słowa Ślizgona. Wolałaby chyba, gdyby zareagował z tą swoją typową, bezduszną arogancją. Jego postawa bezczelnego i bezuczuciowego dupka znacznie ułatwiłaby Valerie przebrnięcie przez tą rozmowę. Ale gdy był taki... normalny... powiedziałaby nawet, że miły i uprzejmy, przed oczami stawały jej sceny z poprzedniej klasy, gdy - pracując nad esejem - znaleźli wspólny język i nić porozumienia. Ciężko było zapomnieć Morgan te chwile. W końcu to wtedy.. No właśnie. Wtedy się w nim zakochała. W tym, jaki był naprawdę. Nie w masce i pozie, które pokazywał na co dzień, a którymi zafascynowana była większość dziewcząt w Hogwarcie. Choć ona sama się taka dla społeczności szkolnej wydawała. Pusta, głupiutka i naiwna. A wszystko przez wydarzenia sprzed roku. I przez jej matkę, która wymusiła na niej takowe zachowania. Valerie żałowała, iż dała jej się na to namówić. Wolałaby chyba znosić zaklęcie wywołujące ból do końca życia - które pewnie skończyłoby się w takich okolicznościach dość szybko - niż upokorzyć się w ten sposób ponownie. Dlatego też unikała Draco jak ognia. Nie chciała przebywać w jego obecności, bojąc się, iż jeszcze trudniej będzie jej kontrolować swe emocje oraz utrzymać się w ryzach. Poza tym, obawiała się, że kiedyś straci nad sobą kontrolę i ponownie się upokorzy, gdy na jaw wyjdą jej uczucia do blondyna. Z tą jednak różnicą, iż tym razem były one prawdziwe. Najbardziej jednak, jeszcze bardziej niż zaklęcia Crucio, bała się reakcji Dracona, gdyby ten dowiedział się o tym. Nie chciała ponownie zostać upokorzona z tego powodu. O ile wtedy tłumaczyła sobie, że zasłużyła na te wszystkie żarty, kpiny i plotki słyszalne na jej temat na szkolnych korytarzach, tak teraz by tego nie przeżyła. Tym razem nie biegała za nim jak naiwny piesek, nie próbowała spędzać z nim jak najwięcej czasu i nie udawała pustej lali ślepo nim zafascynowanej. Poza tym, chciała zapamiętać młodego Malfoy'a jako chłopaka zabawnego, szczerego i prawdziwego, takiego, jakiego pokazał jej podczas wspólnego projektu, a nie jako bezdusznego dupka bez uczuć, który przy kolejnej okazji mógłby ją znowu upokorzyć. Co prawda przepraszał ją już za tamte wydarzenia. Nawet kilkukrotnie. Aczkolwiek ich relacja była teraz czysto przyjacielska. Valerie nie potrafiła przewidzieć, jak blondyn by zareagował, dowiedziawszy się o uczuciach, jakie Ślizgonów do niego żywiła. I chyba raczej nie chciała się tego dowiedzieć, bo - choć ciężka do przewidzenia - reakcja ta na pewno nie byłaby odwzajemnieniem tychże uczuć. Draco był Księciem Slytherinu. Bożyszczem większości uczennic w Hogwarcie. Arystokratą z cenionej i znanej rodziny. Do tego był arogancki i pozbawiony wszelkich uczuć czy hamulców. Mógł mieć każdą. Dlaczego niby miałby wybrać właśnie ją? Zwykłą, rudowłosą Valerie Morgan, którą niegdyś upokorzył. Wolała więc tłamsić swoje uczucia w samotności, bez obaw kolejnych przykrości z jego strony. Dlatego też miała nadzieję na niezbyt uprzejmą reakcję Draco. Ten jednak zupełnie zbił ją z tropu i sprawił, iż Val przez chwilę nie wiedziała, jak ma się zachować i jak zareagować.
━━━ ❝ Mi Ciebie również. ❞- rzekła, odwzajemniając delikatnie uśmiech. Nawet nie wiesz, jak bardzo - dodała w myślach.
━━━ ❝ Ja... ❞- urwała równie szybko, jak zaczęła. Co miała mu powiedzieć? W końcu z nim rozmawia? Gdyby miała wyjście, uniknęłaby rozmowy również dziś. Ale nie mogła sobie pozwolić na kolejną słabą ocenę z eliksirów. Ten przedmiot szedł jej najgorzej ze wszystkich. O ile zaklęcia były jej mocną stroną, tak warzenie mikstur było jej piętą achillesową.
Spuściła wzrok. Tak ciężko jej było patrzeć mu w oczy! Czuła, jakoby Draco przenikał ją swymi stalowymi tęczówkami na wskroś. I choć uwielbiała spojrzenie jego szarych oczu, nienawidziła uczucia, które w niej budziło.
━━━ ❝ Wyrobię się. ❞- powiedziała cicho, wciąż patrząc w podłogę. Jednakże Draco miał inny plan. Wstał i ujął jej podbródek, przez co nie miała innego wyjścia i - chcąc, nie chcąc - musiała na niego spojrzeć. Uniosła wzrok i spojrzała wprost w jego stalowe tęczówki, co tylko ją jeszcze bardziej sparaliżowało. Dotyk jego palców na jej dłoni też nie pomagał, a jedynie rozpraszał i wywoływał w Valerie istną walkę z samą sobą. Jakaś jej część chciała, by nie zabierał dłoni i karmił ją dłużej swym dotykiem, druga zaś - by ta rozmowa wraz z tą bliskością, której tak pragnęła, a jednocześnie bała się i unikała, jak najszybciej się skończyły.
━━━ ❝ Nie, Draco... ❞ - rzekła cicho, prawieże szeptem. Jej głos był lekko zachrypnięty, więc musiała odchrząchnąć, by kontynuować, gdyż blondyn wciąż patrzył na nią wyczekująco.
━━━ ❝ Nic nie zrobiłeś. Nie masz za co przepraszać, wszystko jest w porządku. Po prostu... Po prostu boję się... ❞ - urwała i przygryzła wargę. Stała tak chwilę, niegotowa na tą rozmowę. Walczyła sama z sobą, aż postanowiła zrezygnować i odpuścić.
━━━ ❝Nie zrozumiesz.❞ - wyrzuciła w końcu, zabierając rękę z jego dłoni. Chwyciła księgę leżącą na stoliku.
━━━ ❝Muszę iść. ❞ - rzuciła jeszcze i ruszyła w kierunku swojego stolika, by powrócić do eseju i spróbować zająć swe myśli czymkolwiek innym, niźli postacią blondwłosego Ślizgona.
⠀
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro