2. Draco
Just don't be scared.
Młody Malfoy od zawsze uważany był za podłego, zapatrzonego w siebie, aroganckiego dupka. Prawda była też taka, że nim był. Zawsze potrafił niszczyć ludzi. Ilekroć któraś zakochanych w blondynie dziewcząt wyznała mu miłość ten po złości je upokarzał chcąc, aby każdy wiedział jak silny i okrutny jest. Tak samo było z przyjaciółmi. Dobrze wiedział kogo wybierać na swoich kompanów. Jednych wybierał po to, aby mieć z tego korzyści, drugich zaś po to, aby wykonywali wszystkie jego rozkazy i mu usługiwali. Oczywiście czasem miewał wyrzuty sumienia, lecz działo się to dosyć sporadycznie. Nauczony był tego, że wszystko mu się należy, a on sam jest Królem, którego każdy powinien czcić, wielbić i kochać. Był dupkiem, nawet strasznym. Wiele dziewczyn dzieliło z nim łoże, wielu pozwalał skraść całusa, lecz żadna nie była dla niego na tyle ważna, aby zostać na dobre. Kochał je upokarzać, kochał widzieć jak cierpią i płaczą, gdy reszta społeczeństwa śmieje się z ich naiwności i chęci oddania wszystkiego, byleby zostać na dłużej u boku zapatrzonego w siebie blondyna. W jego życiu pojawiła się również Valerie Morgan, córka pary Śmierciożerców, którzy z uwielbieniem trwali u boku Czarnego Pana. Młody Malfoy wiele razy słyszał rozmowy swoich rodziców na temat Morganów, którzy podobno byli bardzo wymagający, a przede wszystkim okrutni nawet względem swojej pociechy. Tak naprawdę nie znał rudowłosej dziewczyny. Byli w jednym domu, lecz nigdy jakoś nie zwracał na nią zbytniej uwagi. Była jak każda inna zamieszkująca Hogwart. Głupia i naiwna. Któregoś dnia próbując szczęścia zagadała do księcia Slytherinu, co poskutkowało tym, że połowa domu węża nabijała się z biednej i zrozpaczonej dziewczyny. Po tym zdarzeniu unikali się, a szczególnie ona unikała jego. Pech jednak chciał, że któregoś razu zostali przydzieleni do wspólnego eseju na temat eliksirów. Na samym początku ich wspólna praca nie przynosiła efektów. Blondyn za każdym razem drwił z rudowłosej koleżanki uważając ją za mało inteligentną. Nudziło go jej towarzystwo, lecz w pewnym momencie ku zdziwieniu wszystkich i jego samego uległo to zmianie. Nawiązali nić porozumienia, a Draco doszedł do wniosku, że Morgan nie jest wcale taka zła. Poczuł nawet minimalne wyrzuty sumienia z powodu jego okrutnego i bezwzględnego zachowania względem Valerie. Zaczęli spędzać coraz więcej czasu razem, co spotkało się z zazdrością dziewcząt, które od dawna wzdychały do przystojnego blondyna. Oczywiście nie mógł zaprzeczyć, że ogromnie mu to schlebiało. Nie zamierzał jednak mimo wszystko rezygnować z towarzystwa rudowłosej uczennicy. Arogancki chłopak coraz bardziej zaczynał doceniać inteligencję oraz charyzmę swojej niedoszłej kochanki. Doszło do tego, że jej osoba i obecność zaczęła sprawiać mu przyjemność i potrafiła zrelaksować. Valerie bywała zabawna. Zawsze potrafiła rozśmieszyć go do łez. Kilka razy nawet przeprosił ją za swoje zachowanie. Nie chciał, aby żywiła do niego jakiś żal. Nawet jeśli ośmieszył ją na oczach innych. Ku jego uldze dziewczyna powoli mu wybaczała, chociaż wielokrotnie powtarzała jak bardzo zabolało ją jego wcześniejsze zachowanie. Sam nie wiedział dlaczego nagle poczuł się okropnie z tym, co niegdyś zrobił. Z każdym dniem i spędzoną razem chwilą młodzi uczniowie coraz bardziej się przed sobą otwierali. Dzięki jej pozytywnemu podejściu do życia, zrzucił maskę bezwzględnego dupka i zakochanego w sobie ucznia. Okazał nawet dziewczynie nić swojej wrażliwości i godnego zaufania kompana, do którego mogła przyjść w razie jakiejkolwiek potrzeby. W pewnym jednak momencie rudowłosa zmieniła swoje podejście i ku zdziwieniu młodziana ponownie zaczęła go unikać, czego szczerze nie mógł zrozumieć. Nie zrobił nic złego, więc jej zachowanie wydawało się być dziwne. Kilkukrotnie podejmował próby rozmowy z rudowłosą, lecz ona za każdym razem zbywała go wymigując się kolejnymi pracami domowymi lub zajęciami, którymi musiała właśnie w tym momencie się zająć. Nie potrafił jej zrozumieć, aczkolwiek doszedł do wniosku, że nie będzie jej do niczego zmuszać. Uznał, że skoro tego właśnie chciała to po tym wszystkim, czego dopuścił się pod jej adresem powinien uszanować jej decyzję i sposób postępowania. Szczerze liczył na to, że pewnego dnia dziewczyna zdecyduje się wyjaśnić sama, co sprawiło, że nagle się od niego odwróciła. Próbował wielokrotnie przypomnieć sobie czy czymkolwiek uraził Morgan, jednakże nie mógł sobie za nic w świecie przypomnieć takiej sytuacji. Pozostało mu jedynie czekać i liczyć na to, że jeszcze szczerze porozmawiają. Tego właśnie dnia siedzieli naprzeciwko siebie. Malfoy czuł, że dziewczyna wpatruje się w niego, co wywołało lekki uśmiech na twarzy blondyna. Po raz kolejny zrozumiał, że nie jest jej obojętny. Postanowił jednak czekać. Miał jednak małe wrażenie, że to właśnie dziś nadszedł dzień ich rozmowy i wyjaśnienia sobie wszystkich niedomówień. W pewnym momencie usłyszał jej głos. Podniósł więc głowę do góry, a następnie posłał jej lekki, zachęcający uśmiech.
━━━ ❝ Cześć Morgan. Jak miło cię widzieć. ❞ - mruknął powitanie, a następnie puścił jej oczko.
━━━ ❝ W końcu ze mną rozmawiasz? Jeśli chodzi o książkę, to weź ja. Ja jej teraz nie potrzebuję. Mam czas do piątku, wyrobisz się? ❞ - zapytał wpatrując się w nią intensywnie. Naprawdę cieszył się, że w końcu usłyszał jej głos. Brakowało mu go. Bardzo. Po minie dziewczyny stwierdził jak bardzo zestresowana była. Zawsze, gdy coś ją gnębiło bała się spojrzeć mu w oczy. Teraz było identycznie. Podniósł się z miejsca, poprawił szatę i złapał ją za rękę, a następnie podniósł jej palcem brodę. Ich spojrzenia się spotkały
━━━ ❝ O co chodzi Valerie? Dlaczego zaczęłaś mnie unikać? Czy niechcący zrobiłem coś złego? Czymś cię uraziłem? Naprawdę nie potrafię zrozumieć twojego zachowania. Odsunęłaś się ode mnie z dnia na dzień. Powiedz mi, nie bój się. Muszę wiedzieć dlaczego tak nagle się ode mnie odsunęłaś. Ta niewiedza nie daje mi spokoju. ❞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro