Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•9•

Kilka dni później, było wyjście do Hogsmeade, na które Melody właśnie skończyła się szykować. Część włosów spięła klamrą, a resztę zostawiła rozpuszone. Założyła ciemne jeansy, białą koszulę i czarny sweter. Ubrała oczywiście kurtkę, szal i rękawiczki, ze względu na porę roku. Gdy wyszła z pokoju wspólnego, czekali już na nią bliźniacy i Christine.

- To co, idziemy? - zapytała Ślizgonka

- Oczywiście. - powiedziała reszta. Grupa przyjaciół miała zamiar udać się do Miodowego Królestwa, Zonka i Pabu pod trzema miotłami...

- Podoba wam się ktoś? - zapytała z nikąd Melody, gdy siedzieli przy jednym ze stolików

- Tak - powiedzieli jednocześnie George i Christie, przez co oboje spłonęli rumieńcem

- Sama wiesz - wymruczał cicho Fred

- Wiem Freddie, wiem. - powiedziała, kładąc głowę na ramieniu chłopaka

- Niektórzy mogliby was uznać za parę - zaśmiał się George

- Okej... - powiedziała ślizgonka - W sumie, ciebie i Christine też można uznać za parę - wiedziała że trafiła w słaby punkt tej dwójki. Gryfoni spojrzeli po sobie, a blondynka zaśmiała się pod nosem

- Jak z dziećmi. - powiedziała cicho

- Wy w tym roku piszecie sumy, prawda? - zapytała gryfonka

- Tak, a co? - zapytał Fred

- Nie no, tak się pytam. Ja będę pisać za rok... - powiedziała

- Chyba nie zaczniesz nam teraz mówić że musisz się zacząć uczyć, bo jest mało czasu - powiedział George z lekkim uśmiechem

- Spokojnie, nie jestem Hermioną, lubię ją nawet, ale ja uczę się tylko żeby zdać - powiedziała

- Coś czuję że się polubimy - powiedział Fred - Co nie, Melody? - dodał patrząc na ślizgonkę, wpatrującą się się gorączkowo w jeden punkt - Ej, co jest?

- Blaise tu idzie. - wymruczała

- Co?! - zapytał szybko Fred i odwrócił się w stronę gdzie patrzyła dziewczyna. Ślizgon rzeczywiście szedł w ich stronę, ale nie był sam. Razem z nim szedł Malfoy.

- No proszę, proszę. Kto tu siedzi? Biedna Melody. Co, już pocieszyłaś się po naszym zerwaniu? - zapytał z pogardą - A może jeszcze lepiej? A ty, widziałeś już jej cudowne blizny?! Czy jeszcze ci ich nie pokazała? Zdrajco krwi. - dodał podnosząc głos, po czym odszedł wraz z Malfoy'em.

- Musimy porozmawiać. - powiedział poważnie Fred, zwracając się do ślizgonki

- A-ale Fred... - zaczęła, jednak nie dane było jej skończyć

- Wracamy do zamku i koniec. - syknął - Wy możecie jeszcze zostać - powiedział zwracając się do George'a i Christine, po czym wstał i pociągnął za sobą Melody.

Po około dwudziestu minutach dotarli do zamku, gdzie poszli do dormitorium bliźniaków. Nikogo w nim na szczęście nie było, a nawet gdyby był, Fred pewnie by tą osobę wygonił. Gdy weszli do środka, gryfon zakluczył drzwi, aby nikt nie wszedł do środka.

- O co mu chodziło z tymi bliznami? - zapytał wprost

- O nic.. - powiedziała cicho dziewczyna

- Melody, ja nic ci nie zrobię... Możesz mi zaufać. - powiedział podchodząc do niej, jednak dziewczyna się cofnęła - Melody?

- Zostaw mnie.. - powiedziała

- Melody to ja. Fred. Możesz mi zaufać, ja nic ci nie zrobię. - ku jego zdziwieniu dziewczyna opadła na podłogę, rozpłakując się. Chłopak uklęknął obok niej i niepewnie złapał ją za rękę.

- O-on mówił dokładnie to samo, zanim m-mnie gwałcił - powiedziała

- Co?! - krzyknął Fred

- Tylko że jego słowa były kłamstwem. Zawsze mi coś zrobił, a potem ja zawsze robiłam coś sobie. O to chodziło z tą blizną. Kiedyś, po tym jak mnie.., wiesz o co chodzi, poszłam do łazienki i pociełam się na udzie. - powiedziała starając się odsłonić ranę co nie za bardzo jej wyszło. W końcu zdecydowała się wstać i zdjąć spodnie, po czym stanęła bokiem do Freda, tym samym pokazując mu bliznę.

- On mówił te sama słowa co ja, chwilę przed tym jak cię skrzywdził, a ty mi to mówisz dopiero teraz? - zapytał prowadząc dziewczynę w stronę łóżka, aby ta usiadła.

- Przepraszam.. ja na prawdę... - zaczeła.

- Dziewczyno, on ci zepsuł psychikę... - przerwał jej i objął ramieniem

- Ja wiem. - powiedziała, a kolejne łzy zaczęły spływać jej po policzkach

- Ej spokojnie. - powiedział, a dziewczyna niespodziewanie go przytuliła. Chłopak oddał uścisk, nadal zaskoczony tą reakcją.

- Dziękuję - powiedziała

- Za co?

- Że zawsze ze mną jesteś. - odpowiedziała z uśmiechem

- Musisz powiedzieć o tym Lupinowi - powiedział

- Co? Nie, nie, nie...

- Melody, to jest twój ojciec chrzestny, musisz mu powiedzieć. Jakby nie patrzeć, jest po części twoim opiekunem. - powiedział

- Dobrze, powiem. Ale nie teraz... - powiedziała

- Mam nadzieję. A teraz zróbmy coś wesołego, żebyś zapomniała o tej sytuacji z tamtego związku. - powiedział

- Fred, to nie była jednorazowa sytuacja. - powiedziała cicho, wstając i ubierając spodnie

- Co?

- On to robił wiele razy.. W sumie nawet chwilę przed tym jak z nim zerwałam, zaprosił mnie do swojego dormitorium, żeby niby porozmawiać czy coś. - wytłumaczyła

- I ty mi mówisz to dopiero teraz?! - zapytał

- Nie chciałam cię martwić - odpowiedziała, czując jak oddech jej przyspiesza

- Przecież byś mnie nie zmartwiła. - powiedział - On nie był ciebie wart, zrozum to.

- Rozumiem. - powiedziała

- Ja nigdy cię nie okłamie. Wiem że on nie był z tobą szczery. Dobrze wiesz, że nie byłaś z nim szczęśliwa, więc proszę przyznaj to w końcu.

- Fred... - powiedziała czując łzy w oczach - Chyba mam atak.

- Merlinie, mogłaś powiedzieć od razu. - powiedział i do niej podszedł - Oddychaj

- Nie mogę! - krzyknęła

- Melody bo mi zemdlejesz - powiedział łapiąc ją za ramiona. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, bo przed oczami pojawiały jej się mroczki. Po chwili mimo oporu, zemdlała.

- Melody!

------------------------------------------------

Jak wam minął tydzień? / Mi tak średnio

Do następnego, bay ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro