Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•6•

Zbiegła z wieży i poszła do tajnego przejścia, usiadła na kanapie i po chwili, nie zdając sobie z tego stawy zasnęła.

Rano obudziły ją kroki. Otworzyła leniwie oczy i zobaczyła George'a, chodzącego w te i z powrotem po przejściu.

- Coś się stało? - zapytała Ślizgonka

- Fred obudziła się! - krzyknął od razu młodszy bliźniak. Po chwili przed jej oczami stanął starszy.

- Co on tu robi? - zapytała z pogardą, przypominając sobie wczorajszy wieczór

- Żyje. - powiedział George - A tak na poważnie. To, co tu robisz? Spałaś tu?

- To wy potraficie być poważni? Ale tak, spałam tu - odpowiedziała

- George możesz wyjść na chwilę? - zapytał straszy bliźniak, zwracając się do swojego brata

- Jasne - odpowiedział gryfon - Jak coś, jestem na śniadaniu. - dodał i wyszedł

- Widziałem cię na wieży. O co chodzi? - zapytał prosto z mostu Fred

- O nic. - powiedziała szybko Melody - Nie wiem o czym mówisz - dodała odwracając wzrok

- Czy ty jesteś zazdrosna? - zapytał, patrząc na Melody podejrzliwym wzrokiem

- O co ci chodzi?! Nie jestem zazdrosna, bo nie mam o kogo! Tylko że w tym momencie, każdy ma kogoś na kim mu cholernie zależy, a ja jak zwykle sama! George ma Alicję, ty masz Angelinę! A ja?! - krzyknąła dziewczyna

- A to już na mnie i George'u ci nie zależy?! - podniósł głos gryfon i od razu wstał z kanapy

- Fred nie. Nie to miałam na myśli.. - powiedziała już ciszej dziewczyna

- To niby co?! - zapytał zdenerwowany chłopak

- Też chce mieć kogoś z kim mogę spędzać całe dnie.. Ale oczywiście mnie nikt nie kocha?! Matka nie żyje, ojciec w azkabanie! Ja siedzę dziesięć miesięcy w roku tutaj, a dwa w sierocińcu! - powiedziała, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy

- To cię nie zobowiązuje do tego, aby wrzeszczeć na mnie, za to że się w kimś zakochałem! - odpowiedział wściekły Fred

- Chciałam być rozsądna! - wykrzyczała - Bo może ta osoba będzie tą nieodpowiednią - dodała już na tyle cicho że chłopak tego nie usłyszał

- O, a ja to jestem matoł?! Dziękuję bardzo! - powiedział i wyszedł. Melody opadła na kanapę i rozpłakała się na dobre

- Dlaczego muszę być taka durna? - zapytała samą siebie - Przecież zależy mi na nim cholernie, ale jak zwykle wszystko sknociłam. Ale oczywiście! Teraz już wszystkich straciłam. - krzyknęła na siebie. Po chwili poczuła jak jej oddech zaczyna przyspieszać.

- Sory, ja na chwilę. Zapomniałem książ... - urwał gdy zobaczył Melody. Od razu do niej podszedł. - No i do czego ta kłótnia doprowadziła?

Dziewczyna spojrzała na niego karcącym wzrokiem.

- Oj dobra. Już nic nie mówię, tylko oddychaj spokojnie. - powiedział klękając przed nią - Spokojnie, nigdzie się nie wybieram. Słyszałem co mówiłaś. - mówił jednak mimo to dziewczyna nadal była niespokojna, a serce biło jej jak szalone.

- Nie... Mogę... - wymamrotała pomiędzy próbami oddechu

- Proszę cię, spróbuj. Musisz, dasz radę. Wdech - zaczął chłopak cały czas patrząc na dziewczynę która powoli łapała powietrze - i wydech.

Kilkanaście minut później ślizgonka się uspokoiła. Fred usiadł obok niej na kanapie i spojrzał na jej czerwone od łez oczy.

- Płakałaś.. - dotknął jej jeszcze lekko mokrych policzków - Przeze mnie..

- Przepraszam - powiedzieli jednocześnie

- Za co? - zapytał gryfon

- No że powiedziałam że mi na nikim nie zależy... I w ogóle. - powiedziała patrząc na chłopaka

- To ja powinienem przeprosić, ale mniejsza. Tak czy inaczej i tak będę tym głupszym bliźniakiem... - powiedział spuszczając głowę - A jak byś chciała wiedzieć, to.. z tym zakochaniem nie chodziło mi o Angelinę. Jeśli chodzi o to co widziałaś na wieży, to ona sama mnie pocałowała, a ja byłem zszokowany. Przyszła tam chwilę przed tobą i po prostu to zrobiła.

Melody bez słowa przytuliła chłopaka. Nie wiedziała dla czego, ale gdy Fred powiedział że nie czuje nic do gryfonki, jakoś jej ulżyło.

- Mam wrażenie że ona jest o ciebie zazdrosna. - zaśmiał się, a dziewczyna razem z nim

- Może jest. - odpowiedziała ślizgonka

- Ma o co... - wymruczał cicho chlopak jednak Melody go usłyszała

- Serio? - zapytała

- Powiedziałem to na głos? - odpowiedział pytaniem na pytanie

- Tak - powiedziała

- Ups - zakłopotał się - No, tak serio... Znaczy, no...

- Poczekaj. Czy ty mówisz, że ona może być zazdrosna o mnie? - zapytała dziewczyna podkreślając ostatnie słowo

- Taak. - odpowiedział przeciągając samogłoskę

- Czy ty sugerujesz że jesteś zakochany we... - dziewczyna zatrzymała się i zaczęła analizować swoje słowa - mnie.

- Szybko to wywnioskowałaś. - zaśmiał się niespokojnie Fred, jednak ślizgonka nie odpowiedziała - Powiesz coś?

- Hm? A tak, przepraszam a-ale ja nie... - zamiast dokończyć po prostu go przytuliła. Chłopak oddał czynność, ale mimo to w głowie jadła dźwięczyły słowa Melody - Tylko nie zamykaj się na mniez dobrze? Fred?

- Jasne, oczywiście - powiedział wpatrując się w podłogę

- Fred proszę.. Naprawdę ja nie chciałam żebyś tak się czuł. - powiedziała opierając się o ramię chłopaka. Ku jej zdziwieniu gryfon jej nie odrzucił, wręcz przeciwnie, przytulił ją, a łzy zaczęły spływać mu po policzkach

- Już drugi raz miałaś atak przeze mnie - powiedział, czym zszokował ślizgonkę

- Nie wiń siebie. Pamiętaj że ataki mam nagłe, mogę go dostać w każdej chwili - powiedziała

- Ale zawsze ja coś powiem źle i to przeze mnie go dostajesz. - powiedział odrywając się od niej - A teraz jeszcze wiesz o tym że... No wiesz o czym i tego nie odwzajemniesz.

- Freddie.. Nie mogę ci jeszcze powiedzieć co dokładnie czuje. Narazie wystarczy ci wiedza o tym, że... miałeś rację, jestem zazdrosna i nie oddam cię byle komu. - powiedziała czując jak jej policzki stają się czerwone

- Jeszcze - powtórzył chłopak

----------------------------------

Bez opisu...

13.08.2021

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro