Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•50•

Melody obudziła się, dzięki promieniom słońca.. i stukaniu, które dochodziło z dołu. Gdy ubrała się i zeszła do jadalni, jeszcze lekko zaspana, zastała Syriusza krzątającego się po pokoju w te i z powrotem.

— Coś się stało? Dlaczego tak hałasujesz?

— Próbuje ogarnąć coś do jedzenia, jestem trochę roztrzęsiony i szukam składników na eliksir tojadowy, jebany smarkerus go nie przyniósł. — odpowiedział pospiesznie mężczyzna

— Mogę poprosić Snape'a o ten eliksir, kiedy jest pełnia? — zapytała dziewczyna

— Jutro! Proszę, przynieś ten eliksir. — spojrzał na nią, worki pod jego oczami, zdradzały, że nie wiele spał. Mimo to Melody już nie odezwała, tylko kiwnęła głową. — Dziękuję.

— Wrócę tu jeszcze dzisiaj. — powiedziała i udała się w stronę wyjścia, jednak po chwili odwróciła się i spojrzała na Syriusza. — Byłaby szansa na to, abyś teleportował mnie do Hogwartu? Niestety kurs jest dopiero w maju, więc nie umiem.

— Mogę co najwyżej do Hogsmeade. Nie chcemy, żeby mnie ktoś zobaczył..

— Dziękuję. — odpowiedziała, po czym podeszła do niego. Mężczyzna przeteleportował siebie i Melody do miasteczka. Zanim dziewczyna zdążyła się pożegnać, jej ojca już nie było.

Ślizgonka jak najszybciej udała się do Hogwartu, używając jednego z tajnych przejść. Złożyło się idealnie, ponieważ zaraz miała lekcje eliksirów, właśnie ze Snape'em. Szybko pobiegła na lekcje, mimo to spóźniła się kilka minut.

— Powód spóźnienia? Panno Black? — zapytał nauczyciel

— Nie mam. — odpowiedziała i jak najszybciej udała się na miejsce obok Freda.

— Minus pięć punktów dla Slytherinu. — dodał Snape, po czym wrócił do omawiania

— Gdzieś ty była całą noc? — zapytał szeptem Fred

— W domu. I po lekcjach tam wracam. — odpowiedziała równie cicho Melody

— Kiedy wrócisz?

— Nie wiem. Pewnie zostanę tam do piątku. Na weekend wrócę do Hogwartu. — odpowiedziała, nadal szepcząc

— Czy panna Black może odpowiedzieć na moje pytanie? — zapytał Snape, patrząc centralnie na dziewczynę

— Zależy jakie ono było. — odpowiedziała zakładając ręce na piersi

— Charakter masz po ojcu. — powiedział bardziej do siebie, niż do ślizgonki

— Dzięki, wiem. — dodała Melody, podśmiechując się pod nosem

— Jeszcze jedno słowo i dostaniesz szlaban panno Black. — mężczyzna się  zdenerwował 

— Proszę bardzo, mogę go dostać. — odpowiedziała — Nie żebym miała zamiar na niego przyjść. — dodała szeptem do Freda

— Szlaban, panno Black! I koniec lekcji na dziś. — powiedział i odwrócił się, kierując się w stronę swojego gabinetu. Melody zaczekała aż wszyscy wyjdą z klasy.

— Profesorze? — odezwała się ślizgonka

— Czego?

— Co tak nie miło? Mam tylko pytanie. — odpowiedziała dziewczyna

— Jakie?

— Potrzebuje eliksiru tojadowego. — powiedziała, a nauczyciel spojrzał na nią podejrzliwie — Nie dla siebie, dla Remusa. Byłabym wdzięczna gdybym dostała go dzisiaj. — dodała

— Dam ci go za jakieś cztery godziny. Może być?

— Tak. A i jeszcze jedno, mam ten szlaban? — zapytała

— Tak! W sobotę, razem z Weasley'ami. Idź już. — odpowiedział, lekko zdenerwowany.

Melody udała się na kolejną lekcję, którą było zielarstwo. Oczywiście nie działo się na niej nic ciekawego. Ostatnią lekcją w tamtym dniu była historia magii, która niestety była jeszcze nudniejsza niż lekcja poprzednia. Dziewczynie nie pozostało nic, poza czekaniem aż Snape da jej eliksir.

— Ile jeszcze musisz czekać? — zapytał Fred

— Dwie godziny.. Nie myślałam, że eliksir  tojadowy warzy się tak długo.

— Dobrze, że w ogóle zgodził się go zrobić. — dodał George

Godziny mijały, jednak Snape nadal nie przychodził. W końcu Melody zdecydowała się pójść do gabinetu Snape'a, jednak nikogo tam nie zastała.

— Nie ma go! — krzyknęła do bliźniaków, którzy czekali przed drzwiami — Idę do Dumbledore'a.

Gdy dotarła do gabinetu dyrektora, zapytała czy ten wie gdzie jest profesor Snape. Starzec odpowiedział tylko, iż musiał wyjechać w pilnej sprawie. Wróci dopiero w sobotę.

— Co za gnojek! — krzyknęła Melody, zamykając za sobą drzwi

— Wiesz, że mówisz o nauczycielu? — odezwał się George

— Mam to gdzieś! Miał mi dać eliksir!

— Nie możesz go sama zrobić?

— Wykonanie go jest zbyt trudne. Jak tylko kurwa Dumbledore się dowie, że...

— Panno Black! Co to za słownictwo?! — pojawiła się z nikąd McGonagall

— Przepraszam pani profesor, jednak jestem bardzo zdenerwowana.

— Czym to, jeśli można wiedzieć?

— Profesor Snape obiecał przygotowanie eliksiru tojadowego dla Remusa, jednak nagle pilnie wyjechał. Pełnia jest jutro, profesor wróci w sobotę. Skąd mam wytrząsnąć ten eliksir?! — wytłumaczyła ślizgonka

— Jestem pewna, że Lupin da sobie ten jeden raz radę. Mam cię teleportować na Grimmauld Place? — zapytała kobieta

— Byłabym wdzięczna. — odpowiedziała Melody, po czym razem z nauczycielką, teleportowała się do Londynu. — Dziękuję bardzo..

— Nie ma za co. Pamiętaj, że nikomu masz o tym nie wspominać. — powiedziała McGonagall, po czym się teleportowała.

Melody weszła do domu, a Syriusz od razu do niej podszedł.

— I co? — zapytał z nadzieją w głosie

— Możesz przeklinać Snape'a ile chcesz, bo gnojek wyjechał, a eliksiru nie zrobił. — odpowiedziała ślizgonka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro